Pewien prawnik w Stanach Zjednoczonych uznał, że praca nie daje mu satysfakcji, jakiej oczekiwał. Mając na uwadze swój zawodowy pragmatyzm, nie podjął drastycznych kroków, ale dodał do swoje codziennej rutyny jedno nowe zajęcie: wstawał o 5 rano, udawał się do swojego biura, parzył dzban kawy i siadał do pisania. Później rozpoczynał swój normalny dzień w roli prawnika.
Przez 5 lat napisał w ten sposób 2 książki. Tysiące godzin, które inwestował w rozwijanie swojego kunsztu pisania, przynosiły widoczne rezultaty, ale zmagał się z wieloma trudnościami. Jedną z nich był problem z wydaniem jego pierwszej książki. Pomimo 28 odmów od wydawnictw wytrwale robił swoje. Upór, pasja i konsekwencja dały efekt po latach, gdy jego książki Firma oraz Raport Pelikana znalazły się na liście bestsellerów.
John Grisham jest dziś znany większości swoich fanów jako autor ich ulubionych książek, jednak niewielu z nich wie, że jego pierwsza praca odnosiła się przede wszystkim do faktów i prawniczych interpretacji, a z sensacyjną fikcją nie miała wiele wspólnego.
Jesteśmy na świecie tylko na chwilę…
Uwielbiam cytat z książki The Art of War Stevena Pressfielda, który doskonale podsumowuje to, o czym przeczytasz dalej w tym artykule.
„Jeżeli jest ci pisane, by znaleźć lek na raka, napisać symfonię czy przeprowadzić zimną fuzję i tego nie robisz, to nie tylko krzywdzisz siebie, czy wręcz prowadzisz do samozniszczenia. Krzywdzisz swoje dzieci. Krzywdzisz mnie. Krzywdzisz planetę. Wprawiasz w zakłopotanie Anioły, które czuwają nad Tobą i robisz na złość Wszechmogącemu, który stworzył Ciebie i tylko Ciebie z unikalnymi talentami z zamiarem by pchnąć ludzkość o jeden milimetr do przodu na jej drodze powrotnej do Boga. Kreatywna praca nie jest egoistycznym aktem czy chęcią zwrócenia na siebie uwagi aktora. To dar dla świata i każdego z jego istnień. Nie obdzieraj nas ze swojego wkładu w ludzkość. Daj nam to, co masz”.
Prawda jest taka, że jesteśmy na tym świecie tylko przez chwilę (pamiętając, że ziemia ma kilka miliardów lat, a same tylko dinozaury panowały na niej blisko 135 mln. lat). Patrząc na ludzi, którzy spełniają się, robiąc to, co kochają, grzechem byłoby nie zakasać rękawów, bo lepszych warunków niż dziś do tego w dziejach ludzkości nie było.
Jedyną stałą jest zmiana. Dotyczy to zarówno firm, jak i nas samych. Zmiana jest naturalnym elementem funkcjonowania człowieka i społeczeństwa.
Nie chodzi tu o samorealizację, ale o realizację swojego potencjału i dawanie światu tego, co w nas najlepsze. Nie musi to być od razu książka, która osiągnie pierwsze miejsce na liście bestsellerów „The New York Times”, ale może to być mały salon fryzjerski, ze stałą grupą zadowolonych klientów i doskonałą atmosferą, czy po prostu praca, którą wykonujemy z profesjonalnym podejściem i zaangażowaniem.
Idea 10 tysięcy godzin
„Aby osiągnąć poziom biegłości odpowiadający klasie światowej w dowolnej dziedzinie, należy zaliczyć 10 tys. godzin ćwiczeń. W licznych badaniach z udziałem kompozytorów, koszykarzy, pisarzy, łyżwiarzy, pianistów koncertowych, szachistów i innych, liczba ta pojawia się nieustannie. 10 tys. godzin odpowiada z grubsza 3 godzinom ćwiczeń dziennie albo 20 godzinom tygodniowo przez 10 lat”.
Daniel Levin
Malcolm Gladwell w swojej książce Outliers: The story of success odwołuje się do badań przeprowadzonych na muzykach w filharmonii w Berlinie. Starano się znaleźć odpowiedź na pytanie, co łączy najlepszych artystów oraz ile jest w tym talentu, a ile ciężkiej pracy.
Jak się okazało, wszyscy Ci muzycy mieli przede wszystkimi jeden wspólny mianownik – ponad 10 tys. godzin praktyki w swoim fachu. I choć talent okazywał się ważny, to co wyróżniało bardzo dobrego muzyka od przeciętnego, to były właśnie te codzienne godziny żmudnej pracy w swojej dziedzinie.
10 tys. godzin wymaga konsekwencji, ale też i pasji, która sprawi, że będziesz każdego dnia siadał do swojego zajęcia, podczas gdy licznik godzin będzie po cichu zmieniał się w tle.
Ta idea sprawdziła się w przypadku Johna Grishama. Sam też jestem przykładem tego, że po 13 latach pracy w branży internetowej wiele rzeczy przychodzi mi z ogromną łatwością. Widzę to szczególnie wtedy, gdy obserwuję osoby na początku tej drogi. Podobnie miałem z nauką angielskiego. Osiągnąłem biegłość w tym języku dzięki konsekwencji – gdy inni imprezowali na studiach, ja z zapałem oglądałem kolejne programy na BBC World, „połykałem” książki w oryginale i rozwiązywałem kolejne zadania z gramatyki.
Dążenie do doskonałości w swoim obszarze odnajduję jako jedną z podstawowych misji człowieka. Widać to szczególnie na przykładzie wybitnych naukowców, chirurgów czy artystów, którzy zachwycają tym, jak przekuli swój talent w rzeczywistość.
Nie jesteś za stary, by coś w życiu osiągnąć
Kiedyś przeczytałem na Facebooku wypowiedź: „Jestem lekko po trzydziestce i czasem myślę, że już za późno na realizację marzeń” – dało mi to do myślenia, jak mylne są nasze przekonania.
Świat młodych milionerów przed trzydziestką, którzy osiągają sukces w biznesie, może i jest energetyzujący, ale badania pokazują, że presja, by go osiągać jak najwcześniej, jest głównie w naszych głowach. Wyniki badania „Seattle Longitudinal Study” wykazały, że pomiędzy 35 a 65 rokiem życia posiadamy najwyższy poziom zdolności poznawczych (koncentracja, pamięć, logiczne myślenie, spostrzegawczość), myślenia abstrakcyjnego i wszystkich tych umiejętności, które są potrzebne do identyfikowania:
• potencjalnych rozwiązań,
• sposobów współpracy z innymi ludźmi,
• sposobów wdrażania planów w życie i osiągania sukcesu.
Powyższe dane potwierdzają wywiady z założycielami 500 firm, które powstały w latach 1995-2005, a które to w ciągu kolejnych 10 lat osiągnęły sprzedaż o wielkości co najmniej 1 mln dol. W tej grupie przedsiębiorców znalazło się wielu młodych ludzi, ale dominowały osoby w wieku 35-39, zaś połowa wszystkich założycieli miała 40 lat lub więcej.
Harland Sanders założył KFC w wieku 65 lat, John Pemberton otworzył Coca Colę, mając 55 lat, zaś aplikacja WhatsApp ujrzała światło dzienne, gdy jej twórca miał 35 lat. To tylko potwierdza, że jeśli czytasz ten artykuł, to najlepsze lata Twojego rozwoju są zapewne przed Tobą.
Co dalej?
Zachęcam Cię, żebyś się rozwijał. Żebyś swoje zadania realizował na 100%. Byś był głodny życia. Mamy praktycznie nieograniczony dostęp do informacji, doskonałe środki komunikacji i technologię. Ważne, byś zdał sobie sprawę, że masz wybór i właściwie 3 scenariusze dalszego rozwoju.
1. Podążaj dalej obranym kursem
Bardziej świadomie, sięgając głębiej do zasobów wewnętrznych, jakimi obdarzyło Cię życie. Udoskonalaj swoje umiejętności i rozwijaj talent w miejscu, w którym się znajdujesz. Nawet jeśli masz już swoje 10 tys. godzin za sobą, zawsze znajdziesz czas na nową pasję pozazawodową.
2. Rozważ zmianę zawodu lub typu wykonywanego zajęcia
Możliwe, że dzisiaj pracujesz w call center, a od zawsze interesował cię marketing. Opcji jest wiele. Najprościej jest dokonać zmiany w ramach firmy, w której pracujesz. Mój znajomy Marcin przez wiele lat pracował jako konsultant obsługi klienta, a dziś prowadzi działania sprzedażowe na międzynarodowych rynkach.
Większym wyzwaniem jest zmiana kursu oraz miejsca pracy, ale jak najbardziej możliwa. Jeśli np. masz dość sprzedaży, a świetnie znasz język obcy, to może czas zacząć udzielać lekcji np. osobom specjalizującym się w sprzedaży zagranicznej.
3. Zastanów się nad zwrotem o 180 stopni
To najbardziej ryzykowny scenariusz, choć wielu osobom się to udało. Ta ścieżka wymaga największych środków – odwagi, determinacji, starannego planowania i często pracy po godzinach. Kiedyś pomagałem mojemu znajomemu, który z urzędnika przekształcił się w zawodowego fotografa zachwycającego swym talentem setki klientów. Dobrze czyta się też historie osób, które porzuciły pracę w korporacji, by otworzyć pensjonat na Mazurach.
Na swoim blogu pisałem o właścicielu firmy odzieżowej, który w wieku 52 lat został programistą. Mój znajomy z wykładowcy filozofii na jednym z uniwersytetów stał się pracownikiem branży IT. Gdy podróżowałem BlaBlaCarem, poznałem Eryka, handlowca w branży budowlanej. Ostatnio do mnie dzwonił, że otworzył kwiaciarnię, o której zawsze marzył.
Trzeba jednak pamiętać, że jest też wiele przykładów osób (jeśli nie więcej), które podeszły do podobnego scenariusza zbyt optymistycznie i skończyły z długami. Dla przykładu, moja zmiana z dyrektora sprzedaży w IT na managera muzycznego nie wyszła jednak na dobre! Szybko się jednak ogarnąłem i znalazłem na nowo swoje miejsce w dawnej branży.
Pójście na swoje czy diametralna zmiana kariery nie jest rozwiązaniem na wszystkie problemy, a często zamianą jednego rodzaju problemów na inne. Szczególnie w polskich realiach. Dlatego takie działania trzeba podejmować świadomie i z ogromną rozwagą. Wpierw trzeba też dobrze poznać samego siebie (polecam polską metodykę FRIS).
To temat na osobny artykuł, jedno jest jednak pewne – cokolwiek robisz, możesz wygospodarować godzinę dziennie, by stworzyć nową koncepcję lub rozwinąć pasję.
Godzina dziennie
Centralnym punktem historii Johna Grishama było to, że poświęcał codziennie 1-2 godziny, by rozwijać się w roli pisarza. Możesz osiągnąć to samo, jeśli godzinę dziennie poświęcisz na sport, rozwój kompetencji, zdobywanie nowego doświadczenia czy wiedzy. Może to być także nowa pasja.
Gdyby John Grisham nie podjął swojego zobowiązania i nigdy nie zająłby się pisaniem, dziś świat nie zachwycałby się jego twórczością.
Na koniec zostawię Cię z tym
„Myślę, że jest coś dużo ważniejszego niż wiara: Działanie! Świat jest pełen marzycieli, ale brakuje tych, którzy ruszą do przodu i zaczną stawiać konkretne kroki, by realizować swoją wizję”.
W. Clement Stone