Mała firma w sieci

Więcej niż wpis

fot. istockphoto.com
621wyświetleń

Naszym zdaniem

fot. istockphoto.com
fot. istockphoto.com

Gdy w marcu 1989 roku Tim Berners-Lee oraz Robert Cailliau przedstawili projekt stworzenia sieci dokumentów hipertekstowych o nazwie World Wide Web, z pewnością nie mogli zdawać sobie sprawy z rewolucji, jaką właśnie zapoczątkowują. W ciągu 24 lat, które dzielą nas od tamtego wydarzenia, zmieniło się praktycznie wszystko, co moglibyśmy nazwać otoczeniem prowadzenia biznesu. Dzisiaj internet obecny jest w praktycznie każdej branży, a życie w złudzeniu, że można prowadzić swoją firmę w oderwaniu od sieci, z roku na rok będzie coraz bardziej kosztowne.

Biznesowo wiek XX to dziś prehistoria

Historia rozwoju wirtualnej rzeczywistości w Polsce sięga 26 września 1990 roku, kiedy to uruchomiono pierwsze internetowe łącze analogowe o prędkości 9 600 bita na sekundę. Dziś w dobie szerokopasmowego dostępu do sieci brzmi to jak prehistoryczny żart. Jednak bez względu na to, czy nam się to podoba czy nie, obok internetu nie da się dziś przejść obojętnie. Można go traktować jako zagrożenie lub szansę, która, dobrze wykorzystana, pozwoli na to, by nasz biznes szybko się rozwinął.
Wychodząc z założenia, że dla przedsiębiorcy bycie „internetofobem” oznacza w praktyce biznesowe harakiri, zostawmy tę pierwszą opcję bez zbędnego komentarza i skupmy się na tym, jak wykorzystać internet, by zacząć zarabiać więcej. Trzeba od razu zaznaczyć, że absolutnie nie mamy na celu promowania jakichkolwiek działań, które można określić zdaniem „kliknij w poniższy link i zarabiaj nawet 100 $ dziennie”. Być może jest to jakiś pomysł na życie, ale to raczej nie nasza bajka, więc nie zamierzamy jej opowiadać. Gdzie tkwi zatem tajemnica „zarabiania na internecie”?

Jak to działa?

Odpowiedź jest banalna. W przypadku większości przedsiębiorców, którzy pracują offline, internet to przede wszystkim kanał komunikacji i pozyskiwania klientów dla swoich produktów i usług. Weźmy pierwszy lepszy przykład. Jan Kowalski mieszka w Olsztynie i prowadzi tam niewielką firmę budowlaną ABC, specjalizującą się w wykańczaniu wnętrz. Z kolei Jan Iksiński, również będący mieszkańcem Olsztyna, właśnie kupił sobie nowe mieszkanie. Ponieważ, jak większość osób nabywających nieruchomość z rynku pierwotnego, jest osobą młodą i zapracowaną, potrzebuje więc wynająć kogoś, kto zająłby się wykańczaniem wnętrza jego wymarzonego M4. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że pierwszą rzeczą, jaką zrobi Iksiński, będzie wejście w wyszukiwarkę internetową i wpisanie w nią przykładowego hasła „wykańczanie wnętrz Olsztyn”. Po chwili otrzyma listę stron, które zawierają informacje na temat osób i firm zajmujących się tzw. „wykończeniówką” na terenie Olsztyna. Jeden ruch myszką i już jego oczom ukazuje się nazwa firmy ABC wraz z numerem kontaktowym, informacją o zakresie realizowanych prac, listą referencji od wcześniejszych klientów i przykładowymi zdjęciami wykonanych zleceń. Teraz wystarczy tylko wziąć telefon, zadzwonić do Jana Kowalskiego i dograć szczegóły umowy. Proste? Wręcz banalne. Cały problem polega jednak na tym, by w momencie, gdy Iksiński wciśnie w wyszukiwarce guzik „szukaj”, ukazała mu się strona firmy ABC, a nie firmy XYZ. To jest ten kluczowy moment, który zadecyduje, która z tych firm dostanie zlecenie i w efekcie zarobi pieniądze.

Od czego zacząć?

Przede wszystkim informacja o naszej firmie musi znaleźć się w internecie. Jednak samo zlecenie stworzenia strony internetowej to zdecydowanie za mało. Co z tego, że założymy sobie stronę www.jankowalskiABC.pl, gdy wejdą na nią jedynie osoby, które będą już naszą firmę znały. Taka strona może pełnić co najwyżej funkcję wizerunkową, aby osoba, której osobiście wręczyliśmy wizytówkę, mogła odświeżyć sobie informacje przekazane podczas rozmowy. Nie ma w tym nic złego, poza tym, że nie osiągniemy tyle, ile byśmy mogli, gdyby informacje o naszej firmie znalazły się na stronie odpowiednio wypozycjonowanej w wyszukiwarkach, co w Polsce w praktyce oznacza jedynie wyszukiwarkę Google, której używa przytłaczająca większość internautów.

Daj sobie pomóc

W tym miejscu dochodzimy do pytania, co zrobić by informacja o naszej firmie w sieci była widoczna dla jak największej liczby internautów, a więc naszych potencjalnych klientów? – Nie da się na to pytanie odpowiedzieć jednym zdaniem – uważa Przemysław Jurkiewicz, specjalista ds. SEO z portalu Firmy.net. – SEO, czyli to, co potocznie nazywa się pozycjonowaniem, to zagadnienia dość skomplikowane, zależące od sporej ilości zmiennych. Trudno przypuszczać, by przedsiębiorca, którego głównym zajęciem nie jest działalność internetowa, sam był sobie w stanie z tym poradzić – twierdzi Jurkiewicz. Nie ma zatem sensu, byś tracił czas na zajmowanie się rzeczami, które można zlecić gdzie indzie. Lepiej skupić się na swojej podstawowej działalności, która przynosi bezpośrednie przychody. Jeśli ktoś jest specjalistą od aranżacji wnętrz, trudno wymagać od niego, by był również ekspertem od pozycjonowania stron w sieci.
Wniosek jest bardzo prosty – aby wykorzystać potencjał, który daje internet każdemu przedsiębiorcy, nie trzeba od razu zapisywać się na studia z zakresu „Twoja firma w sieci”. Wystarczy zlecić kompleksową promocję swojej firmy tym, którzy na internecie znają się najlepiej. Jednym z najprostszych sposobów jest dodanie swojej firmy do jednej z wyszukiwarek firm w sieci.

Zdaniem Ekspertów

Przyjęło się mówić, że tego typu wyszukiwarki są jedynie czymś w rodzaju katalogu firm. – To bardzo błędne myślenie – tłumaczy Karolina Kłujszo z Firmy.net. W rzeczywistości prezentacja firmy w Firmy.net daje znacznie więcej niż typowy katalog. – Każda firma mająca pakiet na Firmy.net otrzymuje prezentację lub osobną stronę. Wszystkie one są tak zoptymalizowane, aby zdobywać ruch dwutorowo. Pierwszym źródłem pozyskiwania odwiedzających jest katalog firm. Nasz portal sam w sobie jest wyszukiwarką. Osoba poszukująca danej usługi lub produktu w konkretnym miejscu, po określeniu zakresu szukania, otrzymuje gotową listę firm spełniających kryteria. Dzięki temu w minutę jest w stanie odnaleźć to, czego potrzebuje. Notujemy prawie 10 milionów odsłon miesięcznie, więc można śmiało powiedzieć, że ten model się sprawdza. Drugim źródłem ruchu jest wyszukiwarka Google – wyjaśnia Kłujszo.
Nie wchodząc w techniczne szczegóły, tajemnica sukcesu tkwi w tym, by rekordy zapisane w bazie danych serwisu widoczne były na najwyższych miejscach również w Google. Mówiąc w dużym uproszczeniu, można przyjąć, że bezpośrednia popularność portalu będącego wyszukiwarką przekłada się na wysokie pozycje klientów Firmy.net w tej wyszukiwarce. A to jest już ogromna wartość dodana, bo oznacza nowych klientów i zyski. Oczywiście cały ten proces nie dzieje się automatycznie. Nad tym, by tak było, na bieżąco czuwa cały sztab specjalistów.
Jednak nawet najlepsi specjaliści nie pomogą przekonać klienta do produktu czy usługi, jeśli jej prezentacja nie będzie czytelna i przejrzysta. – Wielu przedsiębiorców zapomina uzupełnić maksymalnie swój profil w naszym portalu, a przez to potencjalni klienci, których im dostarczamy, nie decydują się ostatecznie na zakup. Dlatego dużą wagę przywiązujemy do edukacji klientów w zakresie tego, co powinno znaleźć się w ich profilu. Między innymi w tym celu uruchomiliśmy program „Firma Przyjazna Internautom”. Nagradzamy w niej firmy, których prezentacje są kompletne i czytelne dla odbiorcy. Jednak tak naprawdę prawdziwą wartość dla tych firm ma nie tyle nasze wyróżnienie czy nagroda, ale realny wzrost zamówień pozyskanych drogą internetową – mówi Alicja Zbytniewska, koordynatorka programu FPI.
Optymalne uzupełnienie profilu w wyszukiwarce Firmy.net zajmuje średnio około pół godziny. Jest to kluczowe 30 minut, które zadecyduje o tym, czy internet stanie się dla nas nowym kanałem sprzedaży. Trudno sobie wyobrazić, by gdzie indziej, tak niskim kosztem i w tak krótkim czasie można byłoby zapewnić sobie dostęp do tysięcy potencjalnych klientów. Warto więc ten czas dobrze wykorzystać.

Dodaj komentarz