Marketingowi mobilnemu teoretycznie sprzyja wszystko. Liczba tabletów i smartfonów rośnie, ceny internetowych pakietów maleją, a kampanie – mimo że ciągle jeszcze toporne, są już zadziwiająco skuteczne. Dlaczego więc ten kanał wciąż traktowany jest po macoszemu?
A że jest – eksperci wypowiadający się na łamach raportu Interaktywnie.com – nie mają wątpliwości. Bo choć wszystko wskazuje na to, że w 2014 roku w kieszeniach Polaków będzie 27 milionów smartfonów, wydatki na kampanie mobilne nieustannie są więcej niż skromne. Konkretnie – dziesięć razy mniejsze niż na przykład w Skandynawii czy Wielkiej Brytanii.
Choć wciąż rosną. W sumie średnia prognoz w porównaniu do zeszłorocznego raportu Interaktywnie.com jest wyższa o 16 mln zł i wynosi ponad 64 mln zł.
POBIERZ PEŁNY RAPORT
Płaci się jednak za jakość. Może więc póki co po prostu nie warto przepłacać? Tutaj opinie są podzielone. Bo o ile nikt nie ma wątpliwości, że nasze rodzime agencje szybko się uczą i nie brakuje im pomysłów, o tyle wciąż wiele realizacji – delikatnie mówiąc – nie zachwyca. Dlaczego? W opinii ekspertów przyczyną tego stanu rzeczy jest wciąż brak doświadczenia, który w większości wypadków skutkuje powielaniem rozwiązań znanych z tzw. dużego internetu, co zwykle zupełnie się nie sprawdza.
– Żywię głębokie przeświadczenie, że mobile ze względu na swoją charakterystykę, czyli mały ekran, geolokalizację, impulsowe oddziaływanie, wymaga innego stylu i języka komunikacji. Niestety jeszcze go nie wymyślono – stwierdza przedstawiciel Tomasz Szulkowski, mobile strategy director w MoBehave.
Okazuje się jednak, że to nie kreacja przesądza o skuteczności kampanii mobilnych, bo ta oceniana jest całkiem wysoko. Czy to dlatego, że mobile jeszcze nie został zalany reklamową falą i użytkownicy na każdą nowinkę reagują entuzjastycznie? A może dlatego, że mobilni internauci mają po prostu mniejsze wymagania niż przedstawiciele branży, którzy – mimo wielu rozbieżności – zgadzają się jednak co do jednego. Każdy z nich twierdzi, że obecność w kanale mobilnym się opłaca, a będzie opłacać jeszcze bardziej.
Będzie też droższa i bardziej wymagająca, bo w 2015 roku ponad połowa Polaków będzie korzystała ze smartfonów i wyraźnie skurczy się grupa tych, którzy z możliwości posiadanych przez siebie urządzeń nie będą zdawać sobie sprawy.
– Kilka tygodni temu, wybierając telefon dla jednej z osób w mojej rodzinie w wieku 60+, miałem duży problem, aby w gąszczu atrap aparatów znaleźć poczciwy telefon z klawiaturą – opowiada Rafał Knap, managing director z Concept Interactive.
Tak duże nasycenie rynku będzie dla marketerów i wydawców wyzwaniem. Będą bowiem musieli nauczyć się mówić do wszystkich, nawet tych, którzy z technologią – nie tylko mobilną – nie mają wiele wspólnego. O to, by stosowali się do nowych reguł zadba sam Wielki Brat.
– W 2015 roku „mobile first” będzie zasadą, od której nie będzie wyjątków. Każdy wydawca będzie musiał być mobile friendly już nie tylko ze względu na potrzeby użytkowników. Zadba o to sam Google, oznaczając i faworyzując w wynikach wyszukiwania strony mobilne – twierdzi Jacek Dymkowski, mobile marketing manager w Gazeta.pl.