Wywiady i inspiracje

Sytuacja na rynku pracy. 5 pytań do Ryszarda Petru

Ryszard Petru
Ryszard Petru / fot. mat. prasowe
675wyświetleń

Komentarz ekonomiczny

Ryszard Petru
Ryszard Petru / fot. mat. prasowe

Czy polskie firmy, zwłaszcza z sektora MŚP, stać na podwyżki? Co je przed nimi powstrzymuje?
To nie jest tak, że polskie firmy nie mają pieniędzy. One maja złe doświadczenia. Mianowicie, ruch waluty powoduje, ze całą ekspozycję kursową muszą brać na siebie. W związku z tym ruch waluty może sprawić, ze staną się niekonkurencyjne. Duża część tych środków przeznaczona jest na inwestycje. Pamiętajmy, że wynagrodzenia z kontraktów są płacą stałą, kosztem stałym. Zatem bez wątpienia istnieje przestrzeń na podwyżki w formie bardziej akordowej. Masz lepszy wynik i za tym idzie wzrost wypłaty. Ale w sytuacji spowolnienia, firmy boją się podwyższać koszty, bo istnieje wtedy ryzyko, ze przy głębszym załamaniu, zamiast mieć szczęśliwych pracowników, będą musieli ich zwalniać.
W silnym spowolnieniu gospodarczym, rynek pracy jest rynkiem pracodawcy. Jednocześnie, gdy pracodawcy szukają oszczędności, żeby przetrwać , czy w ogóle może być mowa o wzroście płac?
To jest klasyczna sytuacja. W spowolnieniu, przy wysokim bezrobociu, trudno spodziewać się, żeby płace rosły. W latach 2006-2007 mieliśmy z kolei rynek pracownika. Wymuszał on zbyt wysokie podwyżki płac, które były powyżej wzrostu produktywności. Patrząc na obecną sytuację, moim zdaniem, na podwyżki przyjdzie wkrótce czas. W ciągu 2 lat powinniśmy zacząć obserwować wzrost płac. Oczywiście w skali odpowiadającej możliwościom gospodarki.
Wspomniał Pan, że lata 2006-2007 były czasem tzw. rynku pracownika. Czy można spodziewać się powrotu takiej sytuacji?
Moim zdaniem, rok 2015 może być rokiem, w którym rynek pracy zbliży się do stanu równowagi.
Według Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, 2/3 polskich przedsiębiorców uważa, że w ciągu ostatniego roku koniunktura gospodarcza się pogorszyła i ponad 70 procent odczuwa skutki tego we własnej firmie. Ale jednocześnie wypatrują poprawy sytuacji już w ciągu najbliższych 6 miesięcy. Jak Pan to skomentuje?
Aktualnie panuje chyba najgłębsze spowolnienie. W II kwartale mieliśmy najgorsze dynamiki od wielu, wielu lat. Wzrost gospodarczy jest słabszy niż w 2009 roku. Ostatni raz gospodarka miała się tak słabo w 2001 roku. W związku z tym trudno, by firmy odczuwały, że jest dobrze. Natomiast coraz więcej wskaźników pokazuje, ze jest szansa na poprawę, na przykład eksportu do Niemiec. Są sygnały, że wkrótce może być lepiej, jednak faktem jest, że sam 2013 rok jest najgorszy dla polskiej gospodarki od 12 lat.
Czy przedsiębiorcy mogą liczyć na to, że rok 2014 będzie lepszy?
Trochę, ale nie sądzę, żeby przeciętny Polak mógł to odczuć.
 

Dodaj komentarz