Tysiące kobiet na całym świecie zmagają się z dysfunkcjami dna miednicy. Ten poważny problem bywa bagatelizowany i nieleczony, głównie ze względu na wstyd, który mu towarzyszy. Kobiety skazują się na dyskomfort, pogłębiając tym samym stany chorobowe. Jest jednak kobieta, która postanowiła zmienić bieg wydarzeń i odwrócić ten scenariusz. Jej innowacyjny pomysł biznesowy rewolucjonizuje właśnie rynek usług medycznych i ratuje zdrowie. A wszystko dzięki tylko jednej aplikacji.
Urszula Herman – pomysłodawczyni i prezes zarządu start-upu PelviFly, założycielka Fundacji Force Feminite – w rozmowie z nami opowiada o tym, jak dzięki determinacji we wdrażaniu innowacyjnych rozwiązań telemedycznych w profilaktyce zdrowia intymnego udało jej się osiągnąć sukces i zmienić przeznaczenie wielu kobiet.
Twój pomysł na biznes był dość nietypowy i łamał pewne tabu, ale jego historia udowadnia, że jak się chce, to można osiągnąć swój cel. Start wymagał od Ciebie dużo determinacji. Opowiedz proszę, jak to wszystko się zaczęło.
W trakcie pisania pracy magisterskiej i przygotowań do doktoratu prowadziłam badania nad problemem nietrzymania moczu wśród kobiet. Z ankiet wynikało, że średni czas od momentu pojawienia się pierwszych objawów do podjęcia leczenia to 9 lat. Bardzo długo. Dodatkowo okazało się, że problem dotyczy również młodszych kobiet w wieku nieco powyżej 30 lat. Powodami opóźnienia w leczeniu są wstyd, brak wiedzy lub ignorowanie problemu.
Od dawna interesowałam się też telemedycyną i wpadłam na pomysł, że właśnie z problemem dysfunkcji dna miednicy, gdzie mamy dyskomfort w wybraniu się do specjalistów i chciałybyśmy ćwiczyć w domu, zdalna opieka może być strzałem w dziesiątkę. Do tego potrzeba jednak urządzenia, które będzie analizowało, co robimy, aplikacji, która to zinterpretuje, oraz specjalistów, którzy zdalne nauczą ćwiczeń, będą je układać i prowadzić.
Nie mając nic na start, zaczęłam szukać sojuszników. Na etapie tworzenia urządzenia podjęłam współpracę z inżynierami ze Stanford University z Doliny Krzemowej w USA, dzieląc się z nimi wiedzą z zakresu biomechaniki i fizjoterapii mięśni. Pierwsze badania sfinansowałam sama, zakładając Fundację Force Feminite. Tak powstał materiał pozwalający na założenie start-upu.
Zyskałaś finansowanie dla swojego start-upu z Funduszu Black Swan Fund – Sieci Przedsiębiorczych Kobiet. Czy trudno Ci było przekonać inwestorki?
Zdobycie finansowania to trudne zadanie, nawet jeżeli ma się bardzo dobry pomysł. Z jednej strony chce się zachować kontrolę nad firmą i strategią jej rozwoju, potrzebny jest odpowiednio wysoki kapitał, ale także ogromną wartością jest wkład inwestorów nazywany smart money – a więc to, co mogą wnieść jako swoją wiedzę i doświadczenie. Black Swan Fund dawał wszystkie wymienione elementy, bo to właśnie kobiety mogą stworzyć wyjątkowe rozwiązanie dla samych siebie. Myślę, że wynegocjowane warunki i dotychczasowa współpraca dają poczucie świetnego pierwszego kroku w ramach rundy finansowania – seed.
Twój projekt to połączenie wiedzy medycznej z nowoczesną technologią. Czy trudno było znaleźć Ci odpowiednich specjalistów do współpracy?
Bardzo mało osób faktycznie rozumie i tworzy rozwiązania telemedyczne w zakresie leczenia. Dosyć mocno rozwinięta jest diagnostyka zdalna, ale to tylko część tego, co my robimy. Stawiamy sobie cele pomocy kobietom w pozbyciu się problemu nietrzymania moczu oraz skutecznego zmotywowania ich do podjęcia działań profilaktycznych, czyli regularnych ćwiczeń.
Który etap w rozwoju firmy był dla Ciebie najtrudniejszy?
Myślę, że teraz jest najtrudniejszy etap. Mija już pierwsza euforia i zauroczenie start-upem i zaczyna się okres coraz wyższych oczekiwań zarówno klientów co do jakości usług, atrakcyjnych cen, jak i inwestorów co do wyników finansowych. Jednocześnie cały czas produkt trzeba rozwijać, aby utrzymać przewagę konkurencyjną. Do tego wszyscy mamy świadomość, że sukces może dać tylko sprzedaż w skali międzynarodowej, a to duże koszty, ryzyko i nowe zadania.
Wielu przedsiębiorców na początku swojej drogi, trafiając na przeszkody, szybko się zniechęca. Ty dzielnie walczyłaś o swoje i nie poddawałaś się w wysiłkach. Byłaś przekonana o sile swojego pomysłu?
Czasem mam trudne chwile i często myślę, że wiele rzeczy zrobiłabym inaczej, zakładając firmę jeszcze raz. Ale zaraz potem wdrażam nowe pomysły, dostaję nowe słowa uznania i nagrody, a także widzę, jak kolejne kobiety pozbywają się swoich problemów. To daje mi siłę. Wiem, że jesteśmy liderami rozwiązania w skali światowej, co w niewielu branżach jest osiągalne.
Czy teraz, patrząc z perspektywy czasu, coś zrobiłabyś inaczej?
Mam takie myśli, ale nie wchodzę w gdybanie.
Mam nadzieję, że utrzymam dodatni bilans dobrych decyzji nad złymi i osiągnę sukces.
Na jakim etapie Twój projekt jest teraz?
Od kilku tygodni można kupić już nasze usługi i ćwiczymy z pierwszymi użytkowniczkami. Jednocześnie planujemy i wdrażamy duży skok technologiczny w zakresie procesów i algorytmów w celu zapewnienia jak najwyższej jakości usług i jak najlepszych efektów rehabilitacji. Tworzymy bazę do publikacji naukowych mogących wykazać w sposób niezależny wyniki treningów. Przygotowujemy się także do drugiej rundy finansowania i myślimy o sprzedaży zagranicznej.
Znalazłaś swoją niszę. Dużo wysiłku wymagało od Ciebie, żeby produkt powstał. Teraz trzeba go jeszcze sprzedać. Jak jest ze świadomością dotyczącą mięśni dna miednicy w Polsce? Jak docierasz z PelviFly do kobiet?
Świadomość w Polsce nie jest duża i dodatkowo nie ma rozwiązań systemowych, np. takich, jak obowiązkowa rehabilitacja mięśni dna miednicy po porodzie we Francji. Kobiety muszą sobie radzić same, bardzo często podejmując drogie leczenie w prywatnej służbie zdrowia. Brak profilaktyki potęguje problem, bo w miarę upływu czasu same ćwiczenia mają coraz mniejsze efekty i konieczne są operacje.
PelviFly współtworzy kampanię „Co trzecia” wraz z Fundacją Force Feminite oraz Stowarzyszeniem Buggy Gym. W ubiegłym roku zorganizowaliśmy bezpłatne warsztaty edukacyjne w 14 miastach, w których wzięło udział ponad 1000 pań. Wsparły nas aktorki Paulina Holtz, Anna Matysiak, a także położna Jeannette Kalyta, sportsmenki Monika Małecka, Nina Nycz i wiele innych fantastycznych kobiet. W tym roku jesienią odbędzie się druga edycja – już kompletujemy grono sponsorów i planujemy wydarzenia.
Jakie masz plany na przyszłość?
Chcę, żeby polski start-up zbudowany w oparciu o doświadczenie i wiedzę polskich specjalistów za kilka lat uczył kobiety na całym świecie, jak ćwiczyć poprawnie i skutecznie mięśnie dna miednicy.
Czego Ci życzyć?
Umiejętności dobrego łączenia i balansowania życia biznesowego z życiem prywatnym. Firma to nie wszystko.
W takim razie powodzenia w obu tych sferach! Bardzo dziękuję za rozmowę.