archiwum01-21

Niezależnie od tego czy coś sprzedajesz, kupujesz czy po prostu zawiązujesz relacje inwestorskie lub biznesowe. Zawsze potrzebujesz umowy. Mało kto samemu pisze je od początku, dlatego warto użyć wzory umów, które przyspieszą i pomogą w podejmowanych decyzjach.

ABC biznesu

Kupujesz sklep online? Oto 9 rzeczy, o których powinieneś wiedzieć

W czasie pandemii COVID-19 e-commerce rozwija się bardziej niż prężnie. Z dużą pewnością dzieje się tak z tego powodu, że jeszcze w czasie, gdy offline funkcjonował bez zakłóceń, biznes online już przeżywał swój renesans. Rzecz jasna, wiele osób zakłada nowe sklepy internetowe. Niemniej, znaczna część osób ma na tyle duży budżet, że nie musi tego robić od podstaw i decyduje się nabyć już funkcjonujący sklep internetowy. Jak zrobić to zarówno legalnie, jak i bezpiecznie?   1. Co (w świetle prawa) składa się na sklep internetowy? Jeżeli jesteś laikiem w zakresie e-commerce, to być może nigdy nie zastanawiałeś się nad tym, co zawiera w sobie sklep internetowy. Cóż, wcale mnie to nie dziwi, bo i czemu miałoby takie rozważanie służyć? Jeśli jednak realnie myślisz o zakupie sklepu internetowego, powinieneś tej kwestii poświęcić nieco uwagi. Podkreślę jednak, że nawet jeśli e-commerce jest Ci bliski, masz wiedzę na temat tego, co kryje się pod określeniem sklep internetowy, to przed jego zakupem warto żebyś połączył swoją obecną wiedzę z kwestiami prawnymi, które się z tym wiążą. Dopiero to da Ci możliwość bezpiecznego i legalnego nabycia funkcjonującego e-commerce, co pozwoli uniknąć problemów, w tym prawnych i finansowych, w przyszłości. Zacznijmy więc od wyjaśnienia, co kryje się pod pojęciem „sklep internetowy”, jeśli rozważamy jego znaczenie pod względem prawnym. Mówiąc sklep internetowy, mamy w szczególności na myśli: domenę, interfejs graficzny, program komputerowy zawarty w backendzie, prawa autorskie lub licencje do utworów, takich jak: tekst na stronie czy grafiki lub zdjęcia, znaki towarowe, bazy danych w tym osobowe, wszelką dokumentację prawną. Już tylko po tej „wyliczance” można zgadywać, że ta kwestia wcale nie należy do najprostszych w ujęciu prawnym. 2. Jak kupić sklep internetowy i czy ma to znaczenie? Zacznijmy od tego, że:   Możemy kupić albo wyłącznie „sam” sklep internetowy albo całe przedsiębiorstwo, tudzież jego zorganizowaną część.   Cóż, będzie to robić diametralną różnicę, gdyż w tym pierwszym przypadku nie ponosimy co do zasady odpowiedzialności za ewentualne długi sprzedającego, a w tym drugim – wręcz odwrotnie. Co więcej, musisz wiedzieć, że jeśli sklep internetowy nabędziesz jako choćby zorganizowaną część przedsiębiorstwa, to wraz z majątkiem przejmiesz też pracowników tego e-commerce. Tym samym, przede wszystkim zwróć uwagę na to, jaką konkretnie zawierasz umowę i czego ona dotyczy, ponieważ ma to pierwszorzędne skutki dla Twojego biznesu. 3. Audyt sklepu internetowego Niezależnie od tego, na jakiej podstawie zamierzasz nabyć sklep internetowy, i tak nie ominie Cię jego audyt, gdyż w przeciwnym razie tak czy inaczej możesz mieć problemy prawne. Rzecz jasna, szczegółowa kwestia audytu nie jest możliwa do wyczerpania na łamach „FIRMERA” i to nawet jeśli „zawładnąłbym” większą częścią danego numeru, ale z pewnością da się przedstawić przynajmniej określone pola, które będą tu miały znaczenie. W każdym razie, w ramach tego artykułu wystarczy miejsca, aby zasygnalizować i krótko omówić, jakie obszary powinny być przez Ciebie sprawdzone, zaudytowane, przed podjęciem decyzji o nabyciu sklepu internetowego. 4. Audyt marki – znak towarowy i prawa autorskie Na zakup sklepu internetowego z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy się zdecydować, ponieważ jego marka jest już – mniej lub bardziej – rozpoznawalna. Marka, czyli znak towarowy. Już w tym miejscu pojawia się pierwsze pole do analizy. Nierzadko dzieje się bowiem tak, że oznaczenia mniejszych biznesów kolidują z oznaczeniami innych, często znacznie większych. Z mojego doświadczenia jednym z częstszych powodów nabycia funkcjonującego już sklepu internetowego jest renoma jego marki, dlatego też przede wszystkim warto zweryfikować, czy z marki tej można legalnie korzystać. Aby taki audyt przeprowadzić, trzeba co najmniej zbadać zarejestrowane już znaki towarowe i to nie tylko te polskie, ale także unijne zarejestrowane w EUIPO, czyli Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej. Co więcej, zweryfikuj także, czy marka, którą zamierzasz nabyć, została zarejestrowana jako znak towarowy. Z jednej strony, będzie to z pewnością dużym plusem w kontekście oceny e-biznesu. Z drugiej, będzie tak tylko o tyle, o ile zwrócisz na to uwagę i zawrzesz odpowiednie postanowienia w umowie. W kontekście marki na tym jednak nie koniec.   Większość marek stanowi nie tylko znak towarowy, ale także utwór w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.   Jeśli więc zamierzasz kupić biznes online, koniecznie upewnij się, czy w jego skład wchodzą majątkowe prawa autorskie do logotypu. Jak to zrobić? Po pierwsze, ustal, kto był autorem logo, a jeśli był nim ktoś inny niż sprzedający, zweryfikuj, czy została zawarta odpowiednia umowa. Od razu wyjaśnię – jeśli logo zostało kupione (tylko) na fakturę, to nie jest najlepiej. Finalnie, jeśli sprawdzisz obie te kwestie, pamiętaj, aby zapewnić sobie we własnej umowie przeniesienie praw autorskich oraz praw z rejestracji znaku towarowego na swoją firmę. Aby tak było, powinieneś przede wszystkim zawrzeć pisemną umowę, określić w niej pola eksploatacji, których dotyczy przeniesienie majątkowych praw autorskich, wskazać na nabycie prawa ochronnego do znaku towarowego oraz zawrzeć kilka innych postanowień. 5. Audyt zdjęć i tekstów Skoro jesteśmy już przy prawach autorskich, to warto, abym opowiedział Ci pewną historię. Otóż już kilkanaście razy miałem zgłoszenia od klientów naszej kancelarii, że inny e-commerce bezprawnie – żeby nie używać bardziej dosadnych słów – skopiował z ich sklepu internetowego zdjęcia i teksty. Przyznam, że jeszcze nigdy nie skierowałem żadnej z tych spraw do sądu, ale prawie zawsze w dosłownie kilka dni po skierowaniu stosownego wezwania do takiego biznesu cały sklep znikał z internetu na co najmniej kilka tygodniu. Jak się okazuje, znaczna część nowych i małych biznesów nie jest świadoma tego, że nie można bez odpowiedniej licencji korzystać z większości cudzych zdjęć i tekstów. Prowadzi to do tego, że w celu ograniczenia kosztów założenia biznesu online oba z wyżej wymienionych są bez pytania „pożyczane” od konkurencji. Cóż, rzeczywistość i prawo są jednak takie, że tego rodzaju działania są bezprawne, albo mówiąc dosadniej: nielegalne, a finalnie niezmiernie łatwe do wykrycia. Jeśli więc kupując biznes online, nie chcesz mieć tego typu problemów, koniecznie upewnij się, z jakich źródeł pochodzą teksty i zdjęcia użyte w sklepie internetowym. 6. Audyt dokumentów prawnych E-commerce to także regulaminy, polityki, dokumenty, które dotyczą odstąpienia od umowy, a finalnie również poprawna konfiguracja checkboxów czy też ścieżki zakupowej. To także kwestie, które powinny być przez Ciebie dokładnie poddane...
Mała firma w sieci

Landing page, który konwertuje. Jak go przygotować?

Dotarcie do właściwego klienta z komunikatem to dopiero połowa sukcesu. Kluczem, który pozwoli pozyskać klienta, jest odpowiednia strona docelowa. Jak zatem przygotować landing page, który pozwoli Ci efektywnie realizować cele biznesowe i w konsekwencji zwiększy sprzedaż? Poznaj 7 elementów, które musisz znać, aby Twoja strona docelowa osiągnęła sukces. Co to jest landing page? Landing page (strona docelowa) w kontekście płatnych reklam jest miejscem, na które kierowany jest odbiorca po kliknięciu komunikatu reklamowego (np. baner lub reklama tekstowa Google Ads). W przeciwieństwie do strony firmowej powinien realizować jeden, precyzyjnie określony cel. Zwykle ten cel jest zasygnalizowany w reklamie, a jego zwieńczeniem jest nagłówek i przycisk CTA na stronie docelowej. Dzięki temu masz pewność, że sprowadzony ruch przełoży się na oczekiwaną konwersję, a odbiorca w prosty sposób będzie mógł zrealizować konkretną akcję, np. zapis na szkolenie lub zakup określonego produktu z Twojej oferty. Można powiedzieć, że:   Przepis na dobry landing page musi uwzględniać content, design oraz kwestie techniczne.   Pierwszy z tych etapów to tworzenie treści, które mają przekonać odbiorcę do oferty serwisu, a następnie nakłonić go do decyzji zakupowej lub np. dopisania się do subskrypcji. Warstwa contentu musi być odpowiednio „opakowana”. Za tę rolę odpowiada design. Musisz dobrać do swojego serwisu takie elementy graficzne, które pozwolą na skuteczną konwersję. Wreszcie, warstwa techniczna. Serwis musi być m.in. odpowiednio wykonany, powinien mieć certyfikat SSL oraz dobrze prezentować się na urządzeniach mobilnych (zgodność z zasadą Mobile First), jak i umożliwiać szybkie wczytanie treści czy komfortowe przemieszczanie się między podstronami. W kontekście stron docelowych należy przywołać bardzo ważną kwestię – odpowiednio przygotowany landing page stanowi kompromis pomiędzy obszernością strony firmowej, a celami biznesowymi, które musisz zrealizować. W poniższym artykule w dużej mierze skupię się na przygotowaniu strony z myślą o płatnym ruchu z kampanii Google i Facebook Ads. Jeżeli przygotowujesz landing page, musisz zwrócić szczególną uwagę na poniższe części składowe strony docelowej: kto jest odbiorcą komunikatu reklamowego; przycisk wezwania do działania (CTA); formularz; spójność przekazu; język korzyści; dopasowanie do urządzeń mobilnych. Nie zapomnij na koniec o kluczowej kwestii – przetestuj, zanim cokolwiek opublikujesz. Kim jest Twój idealny klient? Praktycznie każda książka poświęcona marketingowi rozpoczyna się od zagadnienia „person marketingowych”. Nim zaczniesz pracę nad stroną docelową, upewnij się, że wiesz, kim jest Twój potencjalny klient. Pomocne mogą okazać się poniższe pytania: Kim jest Twój idealny klient? Ile ma lat? Gdzie mieszka i gdzie pracuje? Jakie ma wykształcenie? Jakiej jest płci? itp.  Jak wygląda jego typowy dzień? Jak kształtuje się jego aktywność w ciągu dnia? Z jakich urządzeń korzysta? Kiedy jest aktywny i kiedy optymalnie można się z nim skontaktować?  W jaki sposób Twój produkt lub usługa rozwiązują kluczowy problem, z którym boryka się klient? Co sprawia, że Twój produkt lub usługa są godne uwagi? Co wyróżnia je na tle konkurencyjnych rozwiązań? Co może być czynnikiem blokującym podjęcie decyzji?  Jak wpłynąć na jego decyzję? Co jest dla niego ważne przy podejmowaniu decyzji zakupowych? Jeśli znasz odpowiedzi na powyższe pytania, przygotowanie skutecznych, dopasowanych do odbiorcy treści, nie będzie stanowiło problemu. Wezwanie do działania (CTA) Można powiedzieć, że miarodajnością dobrze wykonanego landing page’a jest umiejętne wkomponowanie w serwis przycisku CTA. Przyjmuje się, że powinien on znaleźć się na pierwszym ekranie strony docelowej, powyżej linii zgięcia. Musi być odpowiednio wyeksponowany, a jego treść powinna jednoznacznie poinformować odbiorcę o funkcjonalności, która będzie aktywowana po kliknięciu. Dobrze wykonany przycisk call to action (CTA) to taki, który będzie widoczny, dobrze skomponowany ze stroną oraz udzielający jednoznacznej odpowiedzi na pytanie internauty: Co się stanie, gdy tutaj kliknę? Formularz Gdyby uważnie prześledzić grupy, na których dyskutują marketerzy i przedsiębiorcy, można by dojść do słusznego wniosku, że problematyczną kwestią jest jego długość. W branży wciąż panuje przekonanie, że krótszy formularz oznacza wyższą konwersję. Trudno się z tym nie zgodzić, trzeba jednak spojrzeć na to zjawisko nieco szerzej. Już na etapie projektu struktury formularza trzeba upewnić się, jakie dane on gromadzi. Dla Ciebie oczywiście najważniejsze są informacje typowo biznesowe, które mogą przynieść mierzalne efekty. Wiele osób niechętnie podaje w formularzach swoje dane wrażliwe. Jest to też problematyczne w ujęciu RODO. Warto więc postawić na formularz, który zapewni Ci dostęp tylko do informacji, które mogą przekuć się w realne efekty biznesowe. Koniecznie należy zadbać też o zgody marketingowe oraz precyzyjne informacje dotyczące przetwarzania danych na stronie. Message match – spójny przekaz Pierwszą rzeczą, jaką użytkownik podda weryfikacji po wejściu na landing page, będzie to, czy informacje, jakie są tam umieszczone, są zgodne z tym, co obiecywała reklama. Jeśli komunikat zawiera dane np. o promocji, a nie znajdują one wyraźnego odzwierciedlenia w serwisie, to zachodzi ryzyko zdezorientowania odbiorcy. Użytkownik najprawdopodobniej jeśli szybko nie zobaczy treści potwierdzającej informację z reklamy (na przykład gwarancję odebrania bonu rabatowego 20%), to zamknie tę kartę w przeglądarce i przejdzie do konkurencyjnego wyniku. Podstawowe dane o niespójności Twojej strategii komunikacyjnej można wyciągnąć z Google Analytics. Są one wyrażone jako współczynnik odrzuceń bounce rate. Należy pamiętać o tym, by wcześniej dla stron typu one page zmodyfikować kod śledzenia w GA. Tylko wtedy mierzalność tego współczynnika będzie miała charakter obiektywny. Język korzyści Jak pisać na dobrym landing page’u? Odpowiedź na to pytanie jest prosta.   Treści muszą być formułowane w taki sposób, aby odbiorca mógł odczuć korzyść, jaką osiągnie, gdy wybierze właśnie Twój produkt.   Jeśli nie wiesz, czy korzyści będą miały dla odbiorcy określoną wartość, można zastosować technikę ladderingu. Pozwala ona w prosty sposób ustalić ukryte motywacje kupującego. Dobrze przygotowany laddering składa się z pytań, które skupiają się na analizie korzyści zakupowych według wielu różnych grup: od korzyści emocjonalnych do wyróżników produktu. Chcąc upewnić się, że stworzona przez Ciebie strategia jest dobra, poświęć kilka chwil i spróbuj odpowiedzieć na następujące pytania: Co to jest? Co Ci to daje? Co to daje klientowi, że mu to daje? Ostatnie pytanie, choć brzmi jak łamigłówka, w istocie wymaga chwili zastanowienia. Odpowiedzenie sobie na nie pozwala poznać motywację klienta i zapoznać się z realną korzyścią, jaką może stanowić dla niego Twój produkt lub usługa. Laddering to skuteczna i popularna technika, którą warto wdrożyć nawet w większych przedsiębiorstwach. Często zdarza się, że firma, która nie zastanawiała się nad korzyściami od...
Mała firma w sieci

Ile jest wart Twój lead? Pandemia zmienia kampanie online

Pod wpływem pandemii marketerzy również musieli zmienić swoje przyzwyczajenia. Jednym z ważnych elementów było ograniczenie w możliwości „przyniesienia” odbiorcy swojemu klientowi. I tu pojawił się nasz główny bohater – odpowiedni lead. Słowo-klucz, którego w wielu wypadkach ani marketer, ani klient nie rozumie. Leadzie – czym jesteś? Mimo rozwoju badań związanych z marketingiem, cały czas nie doczekaliśmy się jasnej, polskojęzycznej definicji leadu. Najogólniej można uznać leadem jakikolwiek kontakt klienta z firmą, w trakcie którego została wyrażona chęć zakupowa klienta. Efektem tej chęci jest zostawienie danych kontaktowych w celu następującego w kolejnym etapie kontaktu z działem sprzedaży. Rodzi to jednak pytanie, czy każdy wypełniony formularz jest jednocześnie faktycznym leadem sprzedażowym? Na tym polu widzimy najczęstszy dylemat marketingowca i punkt sporu z klientem/działem sprzedaży – co ważniejsze – konkret czy ilość?   Najpopularniejszą platformą do pozyskania leadów w 2020 roku był Facebook.   Wiąże się to oczywiście z niekwestionowaną rolą giganta z USA na rynku światowym. Wobec popularności i powszechności Facebooka oraz możliwości, które daje system reklamowy platformy, jest to od lat platforma pierwszego wyboru dla wielu marketerów. Umożliwia ona bowiem dotarcie do szerokiego grona odbiorców o zróżnicowanym statusie materialnym i odmiennych poglądach. Również system reklamowy Facebooka w dosyć przystępny sposób umożliwia stworzenie kampanii z celem pozyskania leada. W przypadku Facebooka na popularności w ostatnich miesiącach zyskało ich pozyskiwanie za pomocą wiadomości i komentarzy. Jak to wyglądało? W skrócie: marketer czy firma ustalali w poście hasło wyrażające chęć kontaktu, np. chcę, a następnie marketer poprzez Messengera kontaktował się z osobą, która wpisała hasło w celu pozyskania dalszych danych lub automatycznie wysyłała ofertę. Kampanie pozwalały na pozyskanie danych od wielu klientów przy jednoczesnym niskim koszcie samego pozyskania – często kilkukrotnie mniejszym niż tradycyjne kampanie leadowe wymagające uzupełnienia formularza zgłoszeniowego przez klienta. Jednak wszystko co dobre zawsze się kończy. Kryzys leadowy na Facebooku – grudzień 2020 Śmierć przyszła niespodziewanie. Przynajmniej dla marketerów. Facebook i Komisja Europejska już od wielu miesięcy toczyły spór o sposób pozyskiwania i przechowywania danych osobowych użytkowników Facebooka zarówno przez samą platformę, jak i podmioty z nią współpracujące. Jednym z zastrzeżeń Komisji było niedostosowanie przepisów Facebooka związanych z niektórymi funkcjami Messengera do unijnych przepisów związanych z kwestią ochrony danych osobowych. I tak wskutek porozumienia czasowo lub stale zostały wstrzymane niektóre działania związane z Messengerem. Jak to ma się do pozyskiwania leadów w sieci Facebook Ads? Komisja zakwestionowała legalność pobierania danych osobowych za pomocą kampanii wykorzystujących Messengera. Jeśliby się przyjrzeć sposobowi pozyskiwania tych kontaktów, łatwo można zauważyć, że najczęściej był on niezgodny z polskim prawem, które w tej kwestii jest zbieżne z prawem unijnym. Dlaczego? Tu odpowiedź jest jasna. Przy pozyskaniu leada klient powinien zaakceptować politykę prywatności firmy i sposób wykorzystania danych osobowych. O ile jest on niemalże wszczepiony w formularz leadowy Facebooka, o tyle w kwestii pozyskiwania danych przez wiadomości wielokrotnie była to cały czas wolna amerykanka.   Nastąpił jednak grudzień i koniec świata, jaki znamy w kwestii pozyskania leadu online. Koniec wielu złotych kampanii i rekordowych ilości leadów. Warto jednak zastanowić się, czy to rzeczywiście były złote kampanie i czy rzeczywiście były to leady.   Mieć czy być? Jak zdefiniować cel i wartość kampanii leadowej Matematyka jest prosta. Lepiej mieć 400 potencjalnych klientów niż 40. Ale lepiej mieć też 10 rzeczywistych klientów niż 399 apaczy. Dlaczego apaczy? Kilka lat temu pracując jeszcze w branży targowej, spotkałem się z takim określeniem pewnego typu klienta. Kim jest apacz? Apacz to osoba w rzeczywistości niezainteresowana nabyciem towaru. Szuka on informacji o towarze, o branży, rozmawia ze sprzedającym, ale w rzeczywistości nie ma i nie będzie miał w najbliższym czasie chęci lub możliwości zakupowych. Każdy z nas bywa apaczem. Kto z nas bowiem nie ogląda mieszkań za miliony i nie pyta o osiągi lexusa, którego zobaczył na targach motoryzacyjnych. Warto jednak postawić sobie pytanie, czy w tej kwestii powinniśmy być traktowani przez marketera jako rzeczywisty lead. Tutaj musimy jednak wrócić do różnego spojrzenia na sam lead i jego określenie.   Bowiem, czy leadem można nazwać moje zapytanie odnośnie samego ferrari – chociażby ile ogólnie kosztuje, czy leadem jest ono dopiero wtedy, kiedy sygnalizuje – chcę kupić ferrari, ale szukam najlepszej opcji, więc pokażcie mi ofertę.   Odpowiedź na wyżej postawione pytanie nie jest oczywista – jedyną oczywistą odpowiedzią mogłaby być sprzedaż, ale sam proces sprzedaży bywa na tyle skomplikowany, że nieścisłe byłoby powiązanie policzalności leadów tylko z samą sprzedażą rzeczywistą. Ale możemy jako marketerzy pomóc i sobie, i firmom z którymi lub dla których pracujemy. Jak? Pozyskując dla nich jak najlepszych potencjalnych klientów. W idealnym świecie prawdziwą wartość kampanii liczy się na podstawie konwersji i zwrotu z działań. Żeby przeprowadzić cały proces analizy pozyskania klienta i jego opłacalności, potrzebna jest ścisła współpraca działu sprzedaży z marketerami. Bywa to oczywiście utrudnione na poziomie współpracy agencja – firma, gdyż wiele podmiotów niechętnie dzieli się danymi sprzedaży z podmiotami zewnętrznymi, nawet tymi, z którymi współpracuje od lat. Rzeczywista analiza kampanii leadowych jest jednak ważna dla określenia jej skuteczności, a tym bardziej dla jej kontynuacji. Tu warto też pamiętać o wielu aspektach charakterystycznych zarówno dla branży, jak i zwrotu. Zupełnie inaczej będziemy bowiem patrzeć na klienta, którego koszt pozyskania będzie wynosił 50 złotych w sytuacji, kiedy jako klient salonu kosmetycznego przyniesie on 70 złotych przychodu, a inaczej kiedy jako inwestor fotowoltaiki przyniesie nam 60 000 złotych. Skupiając się jednak tylko na ilości pozyskanych leadów, zapominamy o tych istotnych niuanasach, sprawiając, że na pierwszym miejscu stawiamy liczbę leadów, a nie zysk jaki mogą potencjalnie przynieść. A 0 złotych zysku ze 100 „leadów” to nadal mniej niż 1000 z 10 leadów. Nawet jeśli spece od SM próbują nam udowodnić, że jest inaczej. Poza głównym nurtem – LinkedIn, kampanie inteligentne Ads Jeśli szukamy klientów bardziej biznesowych, swoje kroki reklamowe na pewno warto wykonać w kierunku LinkedIna. Często omijana przez agencje i działy marketingu platforma gromadzi codziennie miliony użytkowników zaangażowanych pośrednio i bezpośrednio w wiele ciekawych branż od wszelkiego rodzaju pracowników sprzedaży po szefów wielkich korporacji. To też pole do popisu dla firm szukających klientów na usługi B2B lub produkty premium. Podobnie jak Facebook oferuje on w swoich rozwiązaniach reklamowych opcje pozyskania kontaktu...
Mała firma w sieci

Czy wykorzystujesz już cały potencjał kryzysu, żeby zarabiać więcej?

Załamywanie rąk w oczekiwaniu na lepsze czasy czy oczekiwanie pomocy od państwa jest strategią utopijną. Wiele firm, które już upadły z powodu kryzysu w roku 2020, właśnie tę strategię stosowało. Można jednak zrobić inaczej – wziąć sprawy w swoje ręce i wyprzedzić konkurencję, wykorzystując te szanse i możliwości, których inni nie dostrzegają. Wykorzystaj więc potencjał obecnej sytuacji, pozyskuj leady i zarabiaj dalej mimo kryzysu. A nawet więcej niż przed nim. Wykorzystaj potencjał internetu do zarabiania Koronawirus, jakkolwiek szkodliwy, otworzył nam oczy na wiele spraw. Nie tylko w kwestii działań biznesowych, ale ogólnie organizacji życia. Okazało się bowiem, że nie wszystko trzeba robić tak, jak byliśmy do tego przyzwyczajeni. Zamiast płacić za wynajem biura, można pracować online i przeprowadzać codzienne rozmowy projektowe przy użyciu kamerek (wykorzystując np. aplikacje: Teams, Skype, Google Hangouts). Zamiast płacić za wynajem sklepu, można sprzedawać w ramach e-commerce (spójrz, ile sklepów Empik zamknięto w galeriach, a w pełni przerzucono się na sprzedaż online). Zamiast jechać na targi czy na konferencje… można takie zorganizować samemu we własnym salonie. Widzisz, do czego zmierzam?   Czasy są inne, ale nikt nie powiedział, że gorsze.   Wskaźnik kupowanych przez ludzi towarów przy wykorzystaniu internetu poszybował w górę, co świadczy o niemalejącym popycie na wiele dóbr – a co za tym idzie, nie musisz zamykać swojej działalności. Wystarczy, że ją zmodyfikujesz i dostosujesz do obecnych realiów. Znajdź problemy i rozwiązuj je Nie chcę wprowadzać Cię w błąd, mówiąc, jak to super, że mamy koronawirusa i że łatwo jest sprzedawać w sieci. Nie jest. Ale wszystkiego można się nauczyć. Pierwszy krok do osiągnięcia sukcesu Twojej firmy w działaniach w 2021 roku, to rozpoznanie faktycznych potrzeb Twoich klientów i zaspokojenie ich. To teraz po kolei: 1. Określenie grupy docelowej Żeby działać dobrze, musisz wiedzieć, co chcesz osiągnąć i do kogo kierujesz swoje komunikaty. Niezbędne dla każdego biznesu jest posiadanie strategii marketingowej. Taki dokument zawiera m.in. określenie charakteru marki, a także sposób jej przekazywania wybranym klientom. A klientów należy ustalić przy pomocy person – opisów przykładowych użytkowników Twojego produktu czy usługi. Czym zajmuje się Twój przykładowy klient? Co robi w ciągu dnia? Jakie ma problemy? O czym myśli, co spędza mu sen z powiek? Zwłaszcza teraz w dobie koronawirusa – czy jego sytuacja się zmieniła, jak Ty i Twój produkt możecie mu pomóc? Odpowiedz na te pytania i przejdź do punktu następnego. 2. Ustalenie potrzeb tej grupy Żeby dowiedzieć się, czego potrzebuje Twój klient, musisz zrobić dwie rzeczy – zapytać i sprawdzić sam. Wyślij ankiety z pytaniem o to, czego oczekuje od Twojej firmy. W którą stronę powinieneś rozwinąć swoje działania, co sprawi, że Twoja usługa będzie lepsza? Pamiętaj, żeby przekazywać pytania z podkreśleniem korzyści dla klienta. Jeśli odpowie na pytania, dasz mu od siebie więcej, dostosujesz się do jego wymagań, spełnisz jego pragnienia. Sprawdzić sam możesz w sieci – na Facebooku roi się od grup tematycznych w zasadzie z każdej dyscypliny życia. Na pewno są tam też takie, które zrzeszają Twoich klientów. Poszukaj ich, dołącz i obserwuj, co piszą ludzie. Czego nie wiedzą, jakie mają problemy? Rozwiązuj je poprzez odpowiedzi na pytania w postach, wrzucanie linków do własnych artykułów na blogu czy poprzez zaproponowanie rozwiązania podczas konsultacji. Dajesz się zauważyć i rozwiązujesz problemy. 3. Przygotowanie strategii rozwoju Kiedy wiesz, czego oczekują od Ciebie klienci i co sprawiłoby, że ich życie w obecnym czasie się poprawi, zaplanuj, co z tym zrobisz. Usprawnij swój produkt, dodaj coś do usługi, żeby była pełniejsza. W strategii marketingowej ten punkt nazwany jest wizją – co stanie się z Twoją marką za 5 lat? Do czego dążysz, jak zamierzasz się rozwijać, co dasz od siebie i jak pomoże to klientowi? Może to, co poprawi Twoją sprzedaż, to rozwianie wątpliwości dotyczących produktu? Może zależy mu na możliwości przetestowania go bez konsekwencji i zwrócenia? Może wielką rolę odgrywa czas dostawy, doświadczenia przy obsłudze albo skomplikowany (lub nie) proces reklamacji? Zaplanuj, jak będziesz działał i jak pozyskasz kolejnych klientów, a potem… przejdź do następnego punktu. 4. Realizacja Po przeanalizowaniu potrzeb przedsiębiorców okazało się, że mają oni problemy ze sprzedażą swoich pomysłów, produktów, usług. Wiedzą, jak je udoskonalać, ale pozyskiwanie leadów i przekuwanie ich w klientów przysparza im najwięcej kłopotów. Posiadając tę wiedzę, zorganizowaliśmy konferencję online Marketing Tu i Teraz z 18 prelegentami i przez 2 dni poruszyliśmy chyba każdy możliwy aspekt procesu sprzedażowego. Problem – niewiedza plus brak możliwości zorganizowania szkolenia na żywo. Rozwiązanie – zebranie praktyków biznesu i przekazanie praktycznych wskazówek oraz narzędzi, które umożliwią skuteczniejszą sprzedaż. Narzędziem była konferencja online. W Twoim przypadku może to być także konferencja czy webinar edukacyjny, przeprowadzone np. na platformie Web To Learn. W trakcie takiego wydarzenia możesz dosprzedać szkolenie, książkę lub produkt. A po takim wydarzeniu zostajesz z bazą adresów mailowych od osób, które potencjalnie zostaną Twoimi klientami. A może w Twoim przypadku wystarczy pobudzenie sprzedaży? Jeśli tak, to sprawdzą się tutaj idealnie reklama Facebookowa bądź dobrze napisany i wypozycjonowany artykuł na blogu, Landing Page zrobiony na jednej ze stron dla ludzi bez znajomości HTML-a (np. Landingi.com) i rozpisanie lejka sprzedażowego (o tym więcej w następnym punkcie artykułu). 5. Kontrola rezultatów Nie istnieje złoty środek, który sprawi, że Twoja sprzedaż wzrośnie. Jeśli Twoja agencja marketingowa Ci to obiecuje, to wprowadza Cię w błąd – w każdej branży działa co innego. Da się jednak dopasować schematy do konkretnej sytuacji. Przy pomocy narzędzi takich jak: Google Analytics do sprawdzania ruchu na stronie, Hotjar, dzięki któremu zobaczysz, w którym miejscu użytkownicy mieli problem i wyszli ze strony czy dzięki testom A/B strony internetowej, mailingu oraz postów sponsorowanych sprawdzisz, co zadziałało, a co nie i następnym razem zastosujesz te działania i komunikaty, które przyniosły Ci największy zysk. 6. Powtórzenie najlepiej konwertujących działań Tu nie ma co tłumaczyć – nie przepalaj pieniędzy oraz czasu i rób to, co działa na Twoją grupę docelową. Stosuj określone komunikaty, wezwania do akcji, dopasuj długość strony sprzedażowej oraz jej układ. Projektuj lejki sprzedażowe i automatyzuj Lejek sprzedażowy to po prostu sekwencja działań, które zmienią osobę obcą dla marki w wiernego klienta. Jak to zrobić? Lejek zaczyna się od góry, od najszerszego miejsca. Tam wpadają...
ABC biznesu

Stresoodporność. O rozwijaniu odporności na stres

W 1987 roku Uczelnia Wojskowa United States Army wprowadziła termin VUCA, który początkowo wykorzystywany był do opisu sytuacji na potrzeby działań militarnych. Szybko jednak okazało się, że ten akronim, a wraz z nim sposób postrzegania otoczenia, doskonale przystaje do rzeczywistości biznesowej dzisiejszych czasów. Pojęcie Świat VUCA zagościło w biznesie od korporacji po organizacje edukacyjne. Co wspólnego ma ze sobą zatem pole bitwy, prowadzenie biznesu i radzenie sobie ze stresem?   Określenie Świat VUCA ma źródło w angielskich odpowiednikach słów: zmienność (ang. volatility), niepewność (ang. uncertainty), złożoność (ang. complexity), niejednoznaczność (ang. ambiguity). Już sam fakt, że pojęcia początkowo opisujące złożone sytuacje militarne znalazły miejsce w teorii i praktyce zarządzania, wydaje się ciekawy, bo trudno wyobrazić sobie bardziej stresujące miejsce niż terytorium działań wojennych. A jednak, szczególnie w czasie pandemii, te pojęcia zdają się doskonale opisywać rzeczywistość, w której funkcjonujemy i to nie tylko w biznesie, ale też w wielu innych obszarach życia. Dlaczego zatem świat opisany VUCA nas przeraża i powoduje uczucie stresu? Odpowiedzialna za to jest pewna część naszego umysłu, którą nazywamy ego lub ja. To część, ewolucyjnie ukształtowana i zaprogramowana na dbanie o nasze bezpieczeństwo. Dla ego, właśnie bezpieczeństwo stanowi najważniejszą treść i ostateczny cel. Kiedy spotykają nas sytuacje, które są złożone i przez swoją złożoność niepewne i nieprzewidywalne, ego popada w ogromny dyskomfort manifestujący się walką lub ucieczką. Inne mniej radykalne reakcje, jakich doświadczamy, to stan presji i napięcia, a także kategoryzowanie rzeczywistości na czarne – białe, dobre – złe czy my – oni. Wszystkie te mechanizmy to sposób na szybkie i jednoznaczne rozwiązanie sytuacji, które tej części umysłu jawią się jako zagrożenie. Co więcej, w takich sytuacjach mamy tendencje do czynienia szybkich założeń, określania na podstawie wyrywkowych informacji działań, które mają nas uwolnić od napięcia i stresu. Szczęśliwie dla nas ludzi, ego (czy też ja) nie jest jedyną dostępną formą postrzegania rzeczywistości. Dysponujemy znacznie większym spektrum możliwości. To że jesteśmy przedsiębiorcami, w zasadzie pokazuje, że korzystamy z tych zasobów na potęgę. Problem pojawia się, gdy zmienność, złożoność i nieprzewidywalność sytuacji, w jakich się znajdujemy, przerastają nasze predyspozycje i kompetencje.   Nie ma człowieka, który nie miałby swojego progu, powyżej którego stres stanie się dominującym doświadczeniem.   Dobrą informacją jest to, że mamy wpływ na to, jak reagujemy na otoczenie, jak je interpretujemy i jak w związku z tym aktywne będzie ego, które każe nam postrzegać świat przez pryzmat zagrożenia. Poniżej dzielę się kilkoma sposobami na to, jak świadomie wpływać na siebie, podwyższając swój próg odporności na stres w czasach VUCA. Wypoczynek i kondycja fizyczna Stare jak świat porzekadło powiada „w zdrowym ciele zdrowy duch”. I jest w tym dużo prawdy. Aktualnie pojawia się coraz więcej badań nad kondycją ludzi w czasie trwającej pandemii. Wyniki tych badań jednoznacznie pokazują, że osoby, które regularnie dbają o ciało, odpoczywają, ćwiczą, znoszą stres znacznie lepiej. Chcę podkreślić, że gdy piszę o odpoczynku, nie mam na myśli kolejnego odcinka serialu lub godziny spędzonej na przeglądaniu internetu. Mówiąc o odpoczynku, mam na myśli prawdziwy odpoczynek, na który składa się ograniczenie bodźców zewnętrznych lub ich zmiana na bardziej spokojne. Spacer, wycieczka do lasu, rower lub sen to formy wypoczywania, które mam na myśli. Szczególnie pomaga kontakt z przyrodą. Są to rzeczy, które są dla nas dalej dostępne i nie ma powodu, aby sobie je ograniczać. Osoby, które spędzają pandemię zamknięte w domu, psychicznie znoszą ją znacznie gorzej niż te, które decydują się spędzać część czasu na zewnątrz. Czym się karmisz, tym się stajesz O ile w wymiarze fizycznym ciała to określenie jest dość oczywiste, o tyle w zakresie treści naszego umysłu tak oczywiste już nie jest. Tymczasem okazuje się, że szczególnie w takim czasie jak obecnie, dieta niskoinformacyjna wydaje się być trafionym rozwiązaniem. Codziennie atakują nas nagłówki mówiące o nowych zachorowaniach. Dla naszego ego to woda na młyn. Ale czy te informacje faktycznie są wiadomościami, które są dla nas istotne i dobroczynne? Najczęściej jest to forma szumu informacyjnego, która wprost przekłada się na interpretowanie rzeczywistości jako zagrożenia. Zapraszam Cię, drogi czytelniku, do eksperymentu. Ogranicz o połowę przeglądanie wiadomości w telefonie, ogranicz wiadomości w telewizji na czas 3–4 tygodni i sprawdź, jak się czujesz, a także to, czy naprawdę ważne informacje Cię ominęły. Gwarantuję Ci, że Twój umysł po takim eksperymencie uciszy się nieco, a informacje naprawdę istotne i tak do Ciebie dotrą. Trening uważności (mindfulness) To pojęcie gości w naszym kraju od kilku lat. Założenie leżące u podstaw praktyk uważności jest takie, że:   Ćwicząc uważność, ograniczamy ilość niepożądanych stresujących myśli, które często tworzą swego rodzaju spiralę stresu.   Doświadczając stresujących sytuacji, zaczynamy o nich intensywnie myśleć. Te myśli same w sobie stanowią kolejne stresujące zjawisko, co powoduje jeszcze więcej stresujących myśli, a wręcz całych historii o tym, jak źle potraktuje nas przyszłość. Wraz z głową pełną nieprzyjemnych myśli pojawia się dużo nieprzyjemnych emocji, które składają się na doświadczenie stresu. Dzięki praktyce uważności wzrastają samoświadomość, samokontrola, uwaga i poziom empatii. Spada poziom lęku, niepokoju, stresu, wyczerpania i poirytowania, wzrasta odporność psychiczna i fizyczna, zmniejsza się podatność na depresję. Usprawniają się procesy zapamiętywania i uczenia się, zwiększa się umiejętność koncentracji. To samo w sobie już sporo. Jednakże, dzięki redukcji stresu, mindfulness zwiększa twórcze możliwości człowieka, uczy zdrowego dystansu do siebie, swoich myśli i emocji. Współczesne badania naukowe potwierdzają dobroczynne skutki, jakie praktyka uważności przynosi naszemu umysłowi, samopoczuciu, emocjom i zdrowiu. Jeżeli interesujesz się konkretnymi przykładami badań na ten temat, w tym takich, które obalają mity o uważności, przeczytaj książkę Trwała przemiana autorstwa Richarda Davidsona i Daniela Golemana. Jak ćwiczyć uważność? Najbardziej regularnie jak się da. W wygodnej pozycji i miejscu, które na kilkanaście minut da Ci trochę spokoju. Możesz, zwłaszcza na początku korzystać z praktyk prowadzonych – znajdziesz je na przykład na YouTubie. Przydatne mogą być też aplikacje na smartfon: Headspace, Buddify, Mind Bell. Możesz zacząć od następującego ćwiczenia: Usiądź na krześle, wyprostuj kręgosłup, nogi oprzyj na podłodze. Zamknij oczy, żeby lepiej poczuć ciało. Wyobraź sobie że łączysz się z ziemią i czujesz jej stabilność, a Twoje ramiona przyjemnie opadają. Podbródek skieruj lekko w stronę klatki piersiowej. Swoją prawą dłoń możesz włożyć we wnętrze lewej...
ABC biznesu

Co powinna zawierać dobra oferta dla klienta? Praktyczna checklista dla MŚP

Prowadząc firmę i oferując konkretne usługi, z pewnością spotkała Cię sytuacja, w której pojawiła się potrzeba wysłania wyceny lub przedstawienia oferty. Szczególnie, gdy Twój biznes cechuje się indywidualnym podejściem do klienta. Niektórzy w sytuacji, gdy otrzymają zapytanie, wysyłają kompleksowy dokument PDF, a inni poprzestają na wiadomości tekstowej z ceną. Jaki sposób sprawi jednak, że zwiększysz swoje szanse wygranej w walce o zlecenie lub przetarg? Oferta dla klienta – forma wysyłki Coraz większa konkurencja wymusza na firmach dopracowywanie każdego procesu, poczynając od samego produktu lub usługi, a na sprzedaży kończąc. Przejdźmy przez bardzo ważny etap sprzedaży, jakim jest ofertowanie i sprawdźmy, jak nasz potencjalny klient, w konkretnym przypadku, szuka dostawcy. Załóżmy, że prowadzisz agencję interaktywną, która specjalizuje się w tworzeniu stron www. Masz imponujące portfolio stworzone na przestrzeni lat, lecz większość klientów pozyskujesz poprzez polecenie. W sytuacji, gdy walczysz o zdobycie zlecenia po zapytaniu z maila lub formularza na stronie, nigdy nie udaje Ci się doprowadzić sprzedaży do końca. Dlaczego? Może problem tkwi w ofertowaniu!   Czasy, w których krótka wiadomość tekstowa wraz z ceną napisana małą, domyślną czcionką w odpowiedzi na maila miała szansę osiągnąć skutek, bezpowrotnie minęły.   Szczególnie, gdy konkurencja już dawno potrafi przedstawić propozycję wartości w formie estetycznego dokumentu, który później może zaprezentować i obronić na każdym spotkaniu. Dochodzisz więc do wniosku, że jako przedsiębiorca w firmie o doskonałej renomie powinieneś dopracować oferty w taki sposób, aby były jednocześnie narzędziem sprzedażowymi i wizytówką. Jak to zrobić w taki sposób, aby osiągnąć pożądany efekt w postaci nowego zlecenia lub zaproszenia na spotkanie podczas następnej rozmowy telefonicznej? Zobacz praktyczną checklistę i sprawdź, czy zadbałeś o obecność każdego z punktów. Idąc przykładem agencji interaktywnej, mógłbyś wykonać prezentację w takich narzędziach, jak: Google Prezentacje PowerPoint Keynote Canva We wspomnianej prezentacji można zaplanować treść przykładowej oferty z danymi treściami do uzupełnienia, które będą tworzone zależnie od klienta. Całość oczywiście w zgodzie ze stworzoną identyfikacją wizualną i brandingiem firmy. Pozwoli to zaoszczędzić czas w sytuacji, gdy spływać zacznie coraz więcej zapytań i zachować spójność, co byłoby trudne, gdyby tworzyć każdą ofertę od nowa. Klient poszukując od zera odpowiedniego dostawcy usług, w przypadku agencji interaktywnej, najczęściej: 1. Wyśle zapytanie do kilku firm, które wzbudzają największe zaufanie po wstępnym researchu w mediach społecznościowych, na stronie internetowej lub za pomocą innych mediów. 2. Opisze swoje wymagania firmie, a być może przeprowadzi nawet z każdą wybraną firmą briefującą rozmowę telefoniczną. Podczas takiej rozmowy opisze swoje zapotrzebowanie i oczekiwania, abyście mogli jako firma stworzyć bardziej dopasowaną, indywidualną ofertę. 3. Będzie czekał na otrzymanie od firm ofert współpracy. Wpływ na wybór bez wątpienia będzie tutaj miał czas od rozmowy do wysłania oferty zwrotnej. Klient zawsze określi sobie okno czasowe, w którym czeka na oferty. Jeżeli je przegapisz i wyślesz dokument zbyt późno, wykonawca może już dawno zostać wybrany. Najlepszą metodą jest wysłanie maila z przewidywanym terminem dostarczenia oferty, a następnie dotrzymanie obietnicy. 4. Wybierze ofertę na podstawie spójności, dopasowania do jego potrzeb, a także estetyki i komunikatywności (firma, która w sposób prosty opisze nawet najbardziej zawiłe zagadnienia, zwiększa szansę na wygraną). 5. Odpisze firmie, którą wybrał, aby zadać kilka pytań uzupełniających i zacząć pracę. Resztę prawdopodobnie zignoruje, a ich oferty pójdą na marne. Czy widzisz już, dlaczego lepiej jest poświęcić więcej czasu na estetyczne i zrozumiałe przedstawienie indywidualnej oferty niż wykonanie większej liczby ofert, lecz średniej jakości? Podejrzewam, że nie masz zbyt wielu wątpliwości. Praktyczna checklista dla sektora MŚP – niezbędne elementy oferty  Tworząc następne oferty dla swoich klientów, sprawdź, czy zawierają każdy z poniższych punktów. Zawarcie informacji wymienionych poniżej, w odpowiedniej oprawie graficznej i zrozumiale pod względem tekstu, może skutkować ogromnymi postępami i wygranymi przetargami nawet na bardzo konkurencyjnych rynkach. Jakie punkty okazują się niezbędne? Informacje o firmie i dane kontaktowe, analiza firmy klienta i jej potrzeb na podstawie informacji uzyskanych w internecie lub podczas wcześniejszej rozmowy, krótki opis sukcesów, osiągnięć i zasięgu działania (z linkiem do miejsca, gdzie można uzyskać więcej informacji), referencje i rekomendacje, zależnie od możliwości wraz z case studies, opis wyzwania, sposób podejścia do zlecenia i zasoby, opis samej usługi firmy, a dokładnie motywacja, jaka stoi za zaproponowaniem danego zakresu obsługi, proponowany zakres usługi wraz z ceną, opis procesu współpracy i zawierania umowy, informacja o możliwych dodatkach, innych usługach i produktach firmy, proponowany terminarz współpracy i opis, określenie kamieni milowych, wezwanie do działania wraz ze zdjęciem sprzedawcy lub zespołu, spis treści, najlepiej klikalny, aby użytkownik mógł szybko dotrzeć do najbardziej interesującego go miejsca w dokumencie. Cała oferta później będzie świadczyła nie tylko o zaangażowaniu firmy, lecz jej profesjonalizmie. Przecież jeżeli nawet wysłany materiał na tym etapie jest na wysokim poziomie, przewyższającym konkurencję, podobnie może być z rzeczywistą usługą, prawda? Gotowe szablony, a indywidualne projekty graficzne ofert Możesz zastanawiać się, czy na etapie, w którym znajduje się Twoja firma, lepiej będzie skorzystać z szablonu, czy może zlecić pracę nad kształtem oferty projektantowi, grafikowi. Stworzenie szablonu, identyfikacji wizualnej oferty jest możliwe jedynie w sytuacji, gdy połączymy kompetencje sprzedażowe, wiedzę o firmie, jej projektach, a także inne informacje zawarte w powyższej checkliście z odpowiednią szatą graficzną. Powszechnie stosowanym sposobem jest skorzystanie z gotowych szablonów, aby następnie poddać je obróbce i dopasować do konkretnej firmy. Wtedy mamy okazję dopracować szczegóły i ogólną strukturę, aby później wysłać całość do grafika w celu dopracowania. Należy natomiast tak dostosować ofertę, aby była łatwa w edycji i zapisie w pożądanym formacie, np. PDF. Istnieje wiele witryn, na których znajdziesz ogromny wybór szablonów i inspiracji dotyczących ofert dla najróżniejszych biznesów. Często w ramach abonamentu możemy ściągnąć dowolną liczbę szablonów, aby zweryfikować, który w największym stopniu można dopasować do naszych potrzeb. Wiele z nich cechuje się nowoczesnością, estetyką i dużymi możliwościami edycji. A jeżeli jesteś ciekawy, jak wyglądają oferty w branży, w której obecnie działa Twoja firma, nie ma nic prostszego od ich zdobycia. Wystarczy wysłać zapytania do konkurencji i zebrać przykładowe dokumenty. Inspiracją mogą okazać się też organizacje działające w innych branżach. Sposób ten umożliwia otrzymanie rzetelnej informacji zwrotnej i doskonalenie strategii, czyniąc proces ofertowania bardziej dopracowanym. Pozostaje mi życzyć Ci powodzenia we wdrażaniu checklisty i wchodzeniu na kolejny poziom ofertowania....
Mała firma w sieci

Marka na Instagramie. 5 rzeczy, o których nie możesz zapomnieć

Prowadzisz profil marki na Instagramie, a może dopiero planujesz go założyć? Niezależnie od tego, czy jesteś w trakcie swojej drogi, czy dopiero planujesz ją rozpocząć, musisz pamiętać o kilku rzeczach, od których zależeć będą Twoje wyniki. Część z nich wydać może Ci się oczywista, zapewniam Cię jednak, to w związku z nimi popełniamy najwięcej błędów! Przeczytaj artykuł, wypisz wskazane elementy, a następnie wracaj do nich zawsze wtedy, gdy planujesz nowe treści.   1. Strona wizualna  Czy pamiętasz jeszcze, że Instagram to platforma wizualna? Pierwszym elementem Twojej publikacji, który ma szansę przyciągnąć wzrok oraz zainteresować odbiorcę, jest wygląd Twojej treści. Nawet najlepszy opis nie zachęca do jego przeczytania, jeśli w pierwszej kolejności nie robią tego zdjęcie, grafika lub film. W zakładce hashtagów, lokalizacji, karcie Eksploruj, a nawet w Twoim profilu widzimy przede wszystkim miniaturę obrazu, który wpływa na to, czy zdecydujemy się obejrzeć go w pełnej okazałości.   Dlatego tworząc nowe posty, zadbaj o ich czytelność oraz jakość, nie tylko pod względem technicznym, ale również estetycznym.   Jeśli prezentujesz produkt, który jest główną tematyką zdjęcia, ukrycie go w gąszczu innych przedmiotów również nie jest najlepszym pomysłem. Zwykle nie skanujemy zdjęć tak wnikliwie i skupiamy się na elementach, które wyróżniają się na tle całego obrazu. Postaraj się nadać zdjęciom nowy, niepowtarzalny styl – poprzez kolorystykę, stworzenie historii lub po prostu wyróżniający je element. Podczas promocji zdjęć i filmów w hashtagach, za pośrednictwem reklam lub wtedy, gdy wyświetlają się użytkownikom na bazie ich zainteresowań w karcie Eksploruj, konkurujesz z innymi, podobnymi do siebie profilami. Przyjęcie pozycji kolejnego klona wśród innych takich samych postów nie przyniesie Ci nowych odbiorców i ich zainteresowania.     2. Znajomość odbiorców marki Niezależnie od tego, czy jedynie publikujesz posty na Instagramie, czy poszerzasz swoje działania o płatne reklamy, Twoje treści powinny docierać do właściwych odbiorców. Właściwy odbiorca to inaczej potencjalny klient Twoich usług oraz produktów, czyli osoba, która już jest bądź może być nimi zainteresowana. W teorii wiemy o tym wszyscy, w praktyce, gdy rozpoczynamy działania, często pomijamy tę kwestię, atakując naszymi postami przypadkowe osoby. To jeden z najczęstszych błędów, który jednocześnie skutecznie zniechęca do publikowania w platformie. Jak go uniknąć? Przede wszystkim ustalić, dla kogo publikujesz. Możesz zrobić to na wiele sposobów, na przykład tworząc marketing persony, czyli idealnych klientów Twojej marki. Zadaj sobie pytanie o to, kim oni są, jak spędzają dzień, z jakimi problemami się borykają. Możesz przygotować ich postacie w arkuszach, nadając im konkretne imiona, nazwiska, wiek czy pochodzenie. Następnie publikuj, mając na uwadze, że chcesz, by Twoje posty skierowane były konkretnie do tych osób. Podczas tworzenia person wykorzystaj dane analityczne Twojego profilu (np. statystyki Instagrama), a jeśli posiadasz stronę internetową, możesz pokusić się również o wsparcie informacjami z Google Analytics.     Jeśli masz taką możliwość, możesz również zadać pytania bezpośrednie w postaci ankiety obecnym klientom.   3. Promocja na Instagramie – maksymalna ekspozycja treści Podczas promocji treści na Instagramie możemy wykorzystać wiele nośników, za pomocą których zwiększy się jej widoczność. Jednymi z najpopularniejszych metod są: hashtagi, dodawanie lokalizacji, współpraca z influencerami oraz reklamy. Warto dbać o to, by każdy z tych elementów był odpowiednio zoptymalizowany pod Twojego klienta, treść oraz cele, jakie chcesz osiągnąć. Hashtagi powinny przedstawiać to, co faktycznie znajduje się na fotografii. Mogą również określać okoliczności czy miejsce (na przykład konkretne wydarzenie bądź lokal) jej powstania.  Dzięki temu ułatwisz dotarcie do Twoich postów osobom, które zainteresowane były zawartością Twojego zdjęcia. Nie warto korzystać z popularnych oraz ogólnych hashtagów, ponieważ charakteryzują się ogromną konkurencją, a jednocześnie nie określają intencji osoby, która je przeszukuje (np. #love, #like). Do wyszukiwania hashtagów oraz monitorowania ich wyników możesz skorzystać między innymi z rozwiązania IQhashtags. W przypadku lokalizacji docieramy do osób, które być może będą zainteresowane zapoznaniem się z danym miejscem przed jego odwiedzeniem. Może być to Twoje biuro, restauracja lub inne miejsce, które odwiedzają Twoi klienci w związku z Twoją działalnością. Podczas współpracy z influencerem pamiętaj natomiast, że interesuje Cię głównie jego społeczność i to, czy rzeczywiście jest ona odbiorcą Twojej oferty. Nawet twórcy o ogromnym zasięgu mogą nie być wystarczająco przekonujący dla swoich obserwatorów, jeśli produkt nie jest skierowany do nich. Analizując influencerów, możesz przyjrzeć się specjalnym rozwiązaniom do wyszukiwania odpowiednich twórców (w Polsce prym wiedzie narzędzie Influtool). Jeśli posiadasz już własną listę osób, z którymi chciałbyś współpracować, ich profile możesz prześwietlić za pomocą np. SocialAuditor.io, które sprawdzi ich obserwatorów pod względem jakości, zainteresowań czy ogólnych danych demograficznych.   4. Planowanie postów – regularność publikacji oraz spójność profilu Podejrzewasz, że istnieje zagrożenie w postaci deficytu treści bądź czasu na publikację nowych postów? Planowanie oraz tworzenie materiałów na kilka tygodni do przodu jest zawsze dobrą strategią.   Regularność publikacji na Instagramie jest bardzo ważna.   W ten sposób przyzwyczajasz swoich odbiorców do tego, kiedy powinni się spodziewać nowych postów. Z biegiem czasu, nawet jeśli Twoja nowa publikacja nie wyświetli się w ich strumieniu aktywności, część z nich będzie pamiętać o tym, że nowy post powinien się pojawić i zajrzy samodzielnie na Twój profil. Planując posty z wyprzedzeniem, ograniczasz jednocześnie wiele stresu związanego z gorączkowym wymyślaniem opisu i szukaniem zdjęcia, gdy nadejdzie kolejny termin publikacji. Do szybkiego planowania nowych treści możesz skorzystać z bezpłatnego rozwiązania, Creator Studio Facebook. Planowanie postów w dłuższej perspektywie pozwala również zaprojektować to, jak będzie wyglądać Twoja siatka. W tym celu możesz skorzystać z płatnych rozwiązań, takich jak Later czy Planoly.     5. Zaangażowanie odbiorców – budowanie i podtrzymywanie relacji z odbiorcami Twój profil oraz nowe treści z niego pochodzące wyświetlą się przede wszystkim Twoim aktualnym obserwatorom. To ich zaangażowanie decyduje o tym, jakie wyniki zdobędą Twoje publikacje w hashtagach, lokalizacjach oraz zakładce Eksploruj. Wielu twórców oraz marki zapominają o tym, by obok ciągłego zwiększania zasięgu treści i docierania do nowych osób, dbać o aktualną społeczność. Takie podejście może w efekcie negatywnie wpływać na jakość promocji publikacji w całej platformie i przyczyniać się do coraz gorszych wyników. Słabsza relacja wpływa na to, jak często Twoje treści wyświetlają się w aktualnościach Twojej społeczności, a tym samym jak często i czy w ogóle ona na nie reaguje.   Prowadząc profil na Instagramie, pamiętaj...
ABC biznesu

2021. Kolejny rok rynku specjalistów

Wydarzenia z wiosny 2020 roku pokazały, jak elastyczni i gotowi na zmiany są zarówno pracodawcy, jak i pracownicy. Pandemia przedefiniowała sposób pracy i styl zarządzania. Pewne branże rozkwitły, inne są w permanentnym kryzysie. Jakich nowych trendów możemy się spodziewać na rynku pracy w 2021 roku? Teamsy, zespół rozproszony, zdalne zarządzanie, praca hybrydowa… Wiele się o sobie dowiedzieliśmy w tym dziwnym roku. Poznaliśmy nowe narzędzia. Opanowaliśmy nowe umiejętności. Nauczyliśmy się nowych słów i terminów. Co z nami zostanie na dłużej, a co odejdzie razem z SARS-CoV-2 (oby jak najszybciej)? Jaki będzie rynek pracy w 2021 roku? Nadal rynek pracownika specjalisty W pierwszym okresie pandemii wielu ekspertów ogłosiło, że mamy rynek pracodawcy. Jednak po chwilowym zawahaniu, sytuacja wróciła do stanu sprzed połowy marca. Jak wynika z badania „Barometr nastroju pracowników” przeprowadzonego przez Gi Group, Grafton Recruitment i Wyser w lipcu i sierpniu 2020 roku, poczucie stabilności zatrudnienia wśród pracowników jest stosunkowo wysokie – 7,1 w 10-stopniowej skali. Potwierdzają to dane GUS – bezrobocie w Polsce opiera się kryzysowi i od czerwca utrzymuje się na tym samym poziomie 6,1 proc. Pracodawcy, pamiętający długie i kosztowne rekrutacje specjalistów, ostrożnie podchodzili do redukcji zatrudnienia. Uciekali się do różnych zabiegów, jak np. zmniejszanie wymiaru etatu, np. do czterech dni w tygodniu, kilku- lub kilkunastoprocentowej obniżki wynagrodzenia, urlopu bezpłatnego raz w miesiącu do końca roku itp. Wiele przedsiębiorstw skorzystało też z rządowych programów osłonowych. Nic nie wskazuje, by pod tym względem sytuacja na rynku pracy w 2021 roku się zmieniła. Z „Barometru nastroju pracowników” i z rozmów z naszymi klientami wynika, że im szybciej pracodawcy wrócą do myślenia o rynku pracy jako rynku pracownika specjalisty, tym lepiej dla nich.   Pracownicy krytycznie oceniają bowiem swoją sytuację zawodową, i w konsekwencji – mają oczekiwania wobec szefów.   Decyzja jest po stronie pracodawców, to od nich zależy, czy utrzymają pracowników. Popyt na dobrych specjalistów jest szczególnie widoczny w takich sektorach jak np. IT, e-commerce, nowe technologie, energia odnawialna czy branże: logistyczna, magazynowa, budowlana i produkcyjna. Poszukiwani są także specjaliści świadczący usługi doradcze dotyczące kontroli kosztów, audytu i optymalizacji procesów. Szefowie firm potrzebują analiz, by przystosować sposób działania do nowych warunków biznesowych. Gdzie i w jaki sposób szukać pracowników? To zależy od tego, ile osób chcemy zrekrutować, jaki mamy na to budżet, a także ile czasu możemy poświęcić i jakie zasoby przeznaczyć do tego zadania. Jeśli nasza firma należy do sektora MŚP, to dobrym rozwiązaniem jest współpraca z agencją rekrutacyjną. Skraca to znacznie proces poszukiwania specjalisty. Dodatkowo – bazy agencji są bogate i dobre jakościowo. Otrzymujemy więc propozycje najlepszych kandydatów na rynku w konkurencyjnym czasie. Pracownicy chcą wrócić do biura, ale... ...na dzień lub dwa w tygodniu. Tęsknimy za biurem, a konkretnie za zespołem, dobrą kawą z firmowego ekspresu, a nawet za… szefem! Tak wynika z najnowszego badania Grafton Recruitment i CBRE z grudnia 2020 roku. W 2021 roku najchętniej pracowalibyśmy hybrydowo – częściowo w domu, częściowo w biurze. Tak zadeklarowało 64 proc. pracowników. W hybrydowym modelu pracy większość zatrudnionych, bo aż 43 proc., chce pracować w biurze dwa dni w tygodniu, 26 proc. – jeden dzień tygodniowo, a 24 proc. przez trzy dni.   Widać wyraźną tendencję wzrostową, jeżeli chodzi o oczekiwany wymiar pracy zdalnej.   Nadal niewielu pracowników chciałoby jednak przejść na całkowity home office. Z pracą zdalną mierzymy się od marca zeszłego roku, wszyscy znamy doskonale nie tylko jej zalety, ale też wady. Najbardziej przeszkadzają nam: ograniczony bezpośredni kontakt z innymi pracownikami, problemy z oddzieleniem życia zawodowego i prywatnego oraz zbyt rzadkie wyjścia z domu. Co ważne, co piąty pracownik wskazuje, że w domu brakuje mu odpowiedniego sprzętu do wykonywania pracy oraz ma nieodpowiednie warunki z powodu obecności innych domowników, w tym głównie dzieci, które wymagają dużo uwagi i pomocy np. w łączeniu się na zajęcia w szkole. W 2021 roku większość firm nadal będzie pracowała w modelu hybrydowym, zwłaszcza że tego oczekują pracownicy. Pytanie o możliwość pracy zdalnej jest teraz jednym z najczęściej zadawanych przez kandydatów. Gdy pracodawca nie wdrożył modelu choćby pracy hybrydowej, kandydaci wycofują się z rekrutacji lub w ogóle nie ma zainteresowanych ofertą – np. około 20 proc. księgowych nie chce brać udziału w kolejnych etapach rekrutacji, jeśli nie dostaną zapewnienia, że będą pracować w 100 proc. zdalnie. Model pracy zdalnej czy hybrydowej stawia dodatkowe wymagania przed szefami: muszą się wykazać wysokimi umiejętnościami w zakresie planowania i strategii. Warto także, by zastanowili się nad optymalnym wykorzystaniem biura i dostosowaniem jego funkcji do nowych wymagań – na miejsce spotkań, z wyraźną częścią wspólną i dostępem do nowoczesnych technologii. Szefowie a dobra komunikacja z pracownikami W „Barometrze nastrojów pracowników” ankietowani zapytani o poziom zaufania do przełożonego i jego umiejętności radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych, dawali stosunkowo niskie oceny – średni wynik to 6,6/10. Szefowie mają dużo do poprawienia w obszarze budowania swojej pozycji w organizacji i zdobywania zaufania pracowników. Z badania satysfakcji z pracy LeanPassion z listopada 2019 roku wynika, że jednym z kluczowych czynników, który decyduje o przyjaznej atmosferze w firmie, jest dobry lider (tak wskazywało 66 proc. badanych). W 2021 roku szefowie będą musieli rozwijać jeszcze bardziej umiejętności zarządzania zespołami rozproszonymi, w tym podnieść jakość komunikacji.   Członkowie zespołów pracujących w modelu home office muszą być dobrze poinformowani i prawidłowo rozumieć swoje zadania.   Na bieżąco powinni dostawać informację zwrotną. W modelu pracy hybrydowej nie ma miejsca na niejasności i niedopowiedzenia, nie mówiąc o braku regularnej komunikacji. Satysfakcja i poczucie docenienia Z badań, które Grafton Recruitment przeprowadzał od wybuchu pandemii, wynika, że Polacy nie są zadowoleni ze swojej pracy. Najniższe oceny pojawiły się w odpowiedziach dotyczących satysfakcji z pracy: 6/10. Był to najniższy wynik w całym badaniu, niższy nawet niż z odpowiedzi na pytanie o satysfakcję z wynagrodzenia (6,6). To jasne: pracownicy chcą zarabiać więcej i chcą, by praca dawała im satysfakcję. Mamy trudny moment w kierowaniu zespołami. Po wielomiesięcznej huśtawce koronawirusowej przyszło naturalne zmęczenie ludzi – po dużej mobilizacji i zaangażowaniu, nastąpił naturalny spadek energetyczny.   Coraz trudniej jest szefom utrzymać motywację zespołów na wysokim poziomie.   Szczególnie kiedy podwyżki i awanse w wielu firmach zostały zamrożone. W tym roku raczej nic...
Wideorozmowa
ABC biznesu

Employer branding – jakie działania będą kluczowe w 2021 roku?

2020 rok był swoistym sprawdzianem dla nas wszystkich, w tym również dla pracodawców, którzy musieli szybko odnaleźć się w zupełnie nowej sytuacji – nieprzewidywalnej i pełnej chaosu. Pod koniec 2019 roku w branżowych mediach ukazywały się artykuły z prognozami na kolejny rok, a już 3 miesiące później wszyscy wiedzieliśmy, że żyjemy w zupełnie nowej rzeczywistości, w której trudno cokolwiek przywidywać. Jedyną stałą okazała się zmiana. W połowie 2020 roku, czyli kiedy pandemia już na dobre opanowała nasz kraj, jako Agencja Grow przeprowadziliśmy nasze coroczne badanie zatytułowane #TrendyHR. W tegorocznej edycji wzięło udział niemal 700 dyrektorów, menedżerów i specjalistów HR, a także przedstawicieli innych stanowisk, którzy mają wpływ na politykę HR organizacji. Chcieliśmy dowiedzieć się, na ile obecna sytuacja wpłynęła na działania pracodawców i jakie mają oni plany na ostatnie miesiące roku 2020 oraz na rok 2021. I choć celowo wprost o pandemię nie pytaliśmy, to bardzo dużo dowiedzieliśmy się o tym, jak oddziałuje ona m.in. na politykę firm w zakresie employer brandingu. Co jest więc teraz kluczowe dla organizacji? Na jakich obszarach zamierzają się one skupić? 1. Usprawnienie komunikacji wewnętrznej Gdy zapytaliśmy naszych respondentów, jakie działania z obszaru employer brandingu zamierzają podjąć w nadchodzących miesiącach, to aż 62% z nich wskazało na usprawnienie komunikacji wewnętrznej. Nic dziwnego – w marcu wiele firm z dnia na dzień przeszło na pracę zdalną, a ludzie przestali spotykać się w biurach. Organizacje zaczęły szybko poszukiwać nowych kanałów komunikacji z pracownikami – przede wszystkim digitalowych. I tak wszyscy zaczęliśmy np. uczestniczyć w licznych wideokonferencjach. Jedni korzystali z Zooma, inni z Teamsów, a jeszcze inni z ClickMeeting. Intensywnie zaczęto używać również innych narzędzi ułatwiających pracę zespołową i porządkowanie zadań, jak choćby Slack czy Trello. Możemy spodziewać się, że ten trend pozostanie z nami jeszcze długo, a my będziemy obserwować, jak te narzędzia (i wiele innych, niewymienionych wyżej) rozwijają się i starają odpowiadać na kolejne potrzeby użytkowników. Wiele firm już zrezygnowało z biur, kolejne to planują, a jeszcze inne po ustąpieniu pandemii chcą wprowadzić hybrydowy model pracy. Oznacza to, że ta zdigitalizowana komunikacja wewnętrzna pozostanie dla wielu codziennością. Tym, co jest niezmienne – było i będzie trendem w komunikacji wewnętrznej – jest autentyczność i transparentność. W czasie niepewności, kiedy pracownicy nie wiedzą, co dzieje się w organizacji, łatwo mogą zrodzić się plotki, które nie prowadzą do niczego dobrego. Dlatego firma musi pamiętać o komunikacji z pracownikami, o informowaniu ich o swoich planach i działaniach. Dzięki temu poczują się pewniej, będą spokojniejsi oraz bardziej zmotywowani do pracy. 2. Wykorzystanie kanałów social media Media społecznościowe to kolejny ważny punkt na liście osób odpowiadających za działania employer branding w organizacjach. 54% uczestników badania #TrendyHR_2020_21 zadeklarowało, że będzie uwzględniać je w planowanych aktywnościach. Social media mogą być świetnym narzędziem zarówno wspomnianej wyżej komunikacji wewnętrznej adresowanej do pracowników, jak i zewnętrznej kierowanej do kandydatów. Aktywność w mediach społecznościowych nie powinna się jednak ograniczać do spontanicznego publikowania postów „raz na jakiś czas”, którym zajmują się różne osoby z firmy – w zależności od dyspozycji czasowej danego dnia. Należy zacząć od audytu oraz przygotowania strategii działań.   Warto odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań: Dlaczego organizacja powinna być aktywna w social media? Do kogo chce tam mówić? Jakie kanały będzie wykorzystywać? Co jest jej celem i jakie KPI zamierza sobie wyznaczyć? Jeżeli na pokładzie firmowym nie ma osoby, która miałaby odpowiednią wiedzę z tego obszaru lub ta osoba ma już całe mnóstwo innych obowiązków, warto skorzystać z doświadczonej agencji komunikacyjnej, która przygotuje strategię i wskaże kierunek działań. Trendy w zakresie komunikacji w mediach społecznościowych zmieniają się błyskawicznie. Powstają nowe platformy, a te, które już dobrze znamy, odsłaniają przed nami kolejne funkcje. 2020 rok zawojował TikTok, który przebojem wkroczył na socialmediowy rynek. W szybkim tempie potencjał tej aplikacji, tak lubianej zwłaszcza przez pokolenie Z, dostrzegły marki. Przykładem firmy z polskiego podwórka, która dobrze radzi sobie na TikToku właśnie w obszarze działań employerbrandingowych, jest PwC Polska. Od maja 2020 roku organizacja opublikowała 34 filmy, w których influencerzy PwC w kreatywny sposób opowiadają o organizacji czy udzielają praktycznych wskazówek – jakie zdjęcie zrobić do CV lub jak ubrać się na spotkanie. Profil PwC Polska ma ok. 35,5 tysiąca polubień, a śledzi go ok. 4,5 tysiąca osób. W 2021 roku warto więc uważnie obserwować TikToka, a jeśli firma zatrudnia lub chce zatrudniać młodych ludzi, to powinna rozważyć obecność w tym kanale. W nadchodzącym roku możemy też spodziewać się nowych funkcjonalności na portalach społecznościowych Marka Zuckerberga, czyli na Facebooku i Instagramie. Popularnością wciąż cieszą się profile karierowe, na których pracodawcy dzielą się informacjami z życia firmy – również w trybie real-time za pośrednictwem opcji Stories. Publikowanie tzw. relacji w sekcji Stories wpływa na budowanie autentyczności firmy i przybliża ją odbiorcom. Na Facebooku warto też przyjrzeć się grupom, które portal intensywnie rozwija. Można w nich budować społeczność skupioną wobec firmy – mogą to być zarówno grupy dedykowane wyłącznie pracownikom, jak i wszystkim osobom zainteresowanym daną organizacją czy też branżą, w jakiej działa. 3. Rozwiązania wspierające zaangażowanie pracowników Trzecie miejsce na liście działań, na których w nadchodzących miesiącach skupią się przedstawiciele działów HR, zajmują rozwiązania wspierające zaangażowanie pracowników. Wskazało tak 46% respondentów badania #TrendyHR_2020/21. Kiedy w połowie marca pracownicy nagle zniknęli z biur, przed pracodawcami stanęło nowe wyzwanie: Jak angażować rozproszony zespół? Kluczowe jest to, aby nie dopuścić do uczucia wykluczenia wśród pracowników. Muszą czuć, że są ważną, integralną częścią teamu. Ważny jest feedback i regularne rozmowy z pracownikami. W tym przypadku znów z pomocą przychodzą różne digitalowe narzędzia wspomniane już wyżej. Warto postawić na dwustronną komunikację – nie ograniczać się tylko do przesyłania pracownikom informacyjnych newsletterów, ale pytać ich o zdanie, bo to przecież oni najwięcej wiedzą o tym, jak firma funkcjonuje w praktyce – co działa dobrze, a co warto usprawnić. Dobrze jest więc angażować pracowników, by wiedzieli, że ich zdanie się liczy, a ich głos ma znaczenie. W roku 2021 możemy spodziewać się też dalszych zmian w zakresie benefitów oferowanych pracowniom. Okazało się, że w czasie lockdownu nie wszystkie świadczenia pracownicy mogli zrealizować. Kiedy kina czy teatry są zamknięte wręczanie pracownikom biletów na seanse i spektakle zamiast motywować...
Wygraj Content marketing. Od strategii do efektów
Trendy i newsy

Wyróżnij się albo zgiń. Recenzja książki Content marketing. Od strategii do efektów

Content is king. To w marketingu jedno z najczęściej cytowanych zdań. Trudno się temu dziwić. Marketing treści zyskuje na znaczeniu i w działaniach firm jest coraz bardziej istotny. Obserwujemy wzrost kultury treści. Ale żeby te działały skutecznie, wymagają przemyślanej strategii. Nie mogą być publikowane spontaniczne, prezentowane od przypadku do przypadku. I właśnie w takim kontekście treści wzięła na tapet Justyna Bakalarska-Stankiewicz w książce Content marketing. Od strategii do efektów. Warto mieć ją w swojej biblioteczce. W dzisiejszych czasach marki, by zostać zauważone, muszą reagować na nowe oczekiwania klientów, dostarczając odpowiednich treści przez cały proces podejmowania decyzji zakupowych. Marketerzy stają więc przed wyzwaniem znalezienia ciągle nowych sposobów dotarcia do konsumentów w sposób jak najbardziej dla nich przyjazny, nieirytujący i naturalny w odbiorze. I tu jako remedium pojawił się marketing treści – dostarcza informacji, bawi, edukuje i jest użyteczny. Jest też tam, gdzie ludzie decydują, że tego chcą, zamiast się narzucać. Dobra prasa contentu i jego rozsławiona skuteczność, a także łatwo dostępny kanał dystrybucji, jakim są social media, sprawiły, że treści mnożą się na potęgę. Jak zwykle w takich sytuacjach mamy zatem do czynienia z dobrą i słabą jakością tego, co marki wypuszczają na zewnątrz w swojej komunikacji. Czego dowiesz się z książki? Jeśli zastanawiasz się więc, jak wyróżnić się wśród zalewu treści, powinieneś sięgnąć po tę lekturę. Co zrobić, by content marketing wspierał sprzedaż? Co zrobić, by dał się znaleźć wśród morza treści? Jak ustalić cel, jaki ma realizować? Jak traktować odbiorcę i jak skutecznie do niego pisać? Jakim językiem? Jak wykorzystać content marketing do budowy marki osobistej? Justyna Bakalarska – Stankiewicz, ekspertka w zakresie content marketingu, dziennikarka, wykładowczyni i certyfikowana trenerka, związana od lat z takimi uczelniami jak Collegium Civitas i SWPS, gdzie prowadzi wykłady z zakresu marketingu, CSR-u i nowych mediów, odpowiada na te wszystkie pytania. Wiadomo, że treści dla każdego są dla nikogo. By nie wpaść w pułapkę pisania, by zadowolić wszystkich, warto iść za radą autorki i poważnie podejść do tworzenia strategii contentmarketingowej – z wykreowaniem person, dopasowaniem do nich kanałów dystrybucji, przygotowanym pod nie zakresem tematycznym, harmonogramem publikacji czy stylem wypowiedzi. W książce znajdziemy cenne podpowiedzi, jak te wszystkie działania uporządkować. Dla kogo jest ta książka? Jeśli pracujesz ze słowem, a co więcej efekty Twojej pracy wychodzą dalej niż szuflada Twojego biurka – sięgnij po tę książkę. Z pewnością udoskonalisz swój warsztat i znajdziesz sposób, by skutecznie trefić do odbiorcy. Cenne wskazówki znajdą w niej nie tylko osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z content marketingiem. Także Ci, którzy na treściach zjedli zęby będą mieli okazję uporządkować swoją wiedzę i na nowo się zainspirować....
1 2
Strona 1 z 2