ABC biznesu

Przed nami sezon jesienno-zimowy. Sezon na Prezenteizm

Meżczyzna patrzy się w monitor
fot: fotolia.pl
481wyświetleń
Przed nami sezon jesienno-zimowy. Sezeon na Prezenteizm
fot. fotolia.com

Ból głowy, złe samopoczucie czy przeziębienie powinny kojarzyć się z natychmiastową wizytą u lekarza. Tymczasem wśród pracowników coraz częściej choroba nie jest wystarczającym powodem, by iść na zwolnienie lekarskie. Pomimo niedyspozycji przychodzą do pracy i wykonują swoje obowiązki. Prezenteizm (ang. present – obecność), czyli przychodzenie do pracy dla samej obecności jest zjawiskiem stosunkowo nowym, ale już staje się coraz większym problemem, zarówno wśród pracowników, jak i pracodawców.

Obniżona efektywność i zagrożenie dla reszty zespołu

Osłabienie, trudności w koncentracji i nieprzyjemne bóle nie sprzyjają pracy. Według badań naukowców zajmujących się prezenteizmem, wydajność chorego pracownika spada nawet do 40 procent. Co prawda wykonuje on swoje obowiązki, ale robi to gorzej i może popełnić kosztowne, a nawet niebezpieczne błędy. Brak leczenia sprawia, że choroba się przedłuża, co prowadzi do dłuższej nieobecności. Ponadto, istnieje ryzyko zarażenia innych członków zespołu.
Łatwo jest policzyć straty finansowe wynikające z nieobecności pracownika. Wielu pracodawcom wydaje się, że jeżeli ktoś pomimo tego, że jest chory, przyjdzie do pracy, to firma nic nie traci. To jednak błędne myślenie, a w tym przypadku poniesione koszty są trudne do oszacowania – mówi Magdalena Pawłowska, Konsultant HR24.com.pl. – Niższa efektywność, brak motywacji i złe samopoczucie działają na niekorzyść firmy, co przekłada się na konkretne straty. Wpływa źle nie tylko na zdrowie pracownika, ale i atmosferę pracy. Inni zatrudnieni będą czuli się zobowiązani do przedkładania obowiązków zawodowych nad zdrowie, a obecność w pracy mimo niedyspozycji stanie się regułą wymaganą przez szefostwo. To z kolei może prowadzić do wypalenia zawodowego i poważniejszych, przewlekłych problemów zdrowotnych.

Obawa przed utratą pracy i ryzyko uzależnienia

Popularne niegdyś wyłudzanie L4 na symulowane choroby zaczyna ustępować miejsca prezenteizmowi. Często pomimo zaleceń lekarza, pracownicy nie decydują się na pozostanie w domu i leczenie. Niektórzy wręcz wzbraniają się przed zwolnieniem, obawiając się niepełnej pensji, utraty premii, czy nawet stanowiska. Wśród innych powodów wyróżnia się niekorzystne warunki pracy, w tym rodzaj umowy oraz presję ze strony otoczenia.
Zła sytuacja na rynku pracy spowodowała, że wiele osób boi się utraty posady i aby pokazać się pracodawcy z jak najlepszej strony często lekceważy swoje zdrowie i życie osobiste – tłumaczy Magdalena Pawłowska z HR24. – Młodzi ludzie często mają też zaburzone priorytety oraz wartości. Dla nich kariera wysuwa się na pierwsze miejsce, a inne sprawy schodzą na dalszy plan, nie mają umiaru, co może doprowadzić do patologicznej sytuacji, np. uzależnienia od pracy.

Zdrowe podejście po obu stronach

By uniknąć rozwoju negatywnego zjawiska jakim jest prezenteizm, ważne aby walczyli z nim zarówno sami pracownicy, jak i właściciele firm. Ci pierwsi muszą umiejętnie postawić granicę między obowiązkami zawodowymi a życiem prywatnym i ustalić między nimi zdrowe proporcje. Z kolei szefostwo nie może wywierać presji na pracownikach i wymuszać, by przychodzili do pracy gdy źle się czują.
Nie ma ludzi niezastąpionych. Odpowiednia polityka personalna i organizacja, np. możliwość pracy zdalnej z domu, pozwoli zarządzać pracą tak, by pracownik mógł wyleczyć się i wrócić do obowiązków już po chorobie. – dodaje Magdalena Pawłowska z HR24. – Przyniesie to obopólne korzyści. Wyjdzie na dobre i firmie i pracownikom.

Dodaj komentarz