ABC biznesu

Jak nie stracić na rynku walutowym?

Kostki do gry
fot. istockphoto.com
517wyświetleń

Firmowe finanse

Kostki do gry
fot. istockphoto.com

Większość indywidualnych uczestników Forex rozpoczyna swoją przygodę z rynkiem w podobny sposób. Pobierają konto demo, czytają klika artykułów czy książek, opanowują podstawy analizy technicznej, aż wreszcie stwierdzają, że skoro osiągnęli zyski na rachunku testowym, warto wpłacić realne pieniądze i rozpocząć inwestycje.

W tym momencie nawet nie mają świadomości, że wchodzą na jeden z najtrudniejszych, najbardziej wymagających i najmniej intuicyjnych rynków, na którym krzyżują się sprzeczne interesy asset managerów, funduszy hedgingowych, banków komercyjnych i centralnych czy międzynarodowych firm. Instytucje, które profesjonalnie zajmują się handlem na FX, mają nieskończenie większą wiedzę od inwestorów indywidualnych, posiadają dostęp do dowolnych danych, korzystają z wyspecjalizowanych terminali informacyjnych oraz same generują ruchy na tym nieregulowanym i pozbawionym zasad rynku.
Aby zadanie było trudniejsze, wiele z tych podmiotów konkuruje między sobą, opracowując strategie mające na celu zmylić „przeciwnika”. Na rynku pojawiają się różnego rodzaju plotki – np. na temat przyszłych danych makroekonomicznych, pozycji na kontraktach terminowych, stop lossach umiejscowionych na konkretnych poziomach itd. Wszelkie te doniesienia mają na celu wprowadzenie innych graczy w błąd, przeforsowanie swojej strategii czy też zamknięcie pozycji po lepszym kursie.
Los przysłowiowego Kowalskiego na rynku FX można porównać do szans przeżycia 12 stopniowego sztormu na 40-letniej łajbie, gdy ona jest odwrócona dnem do góry, a do tego nie umiemy jeszcze pływać. Niektórzy próbują okiełznać rynek walutowy, korzystając z analizy technicznej, wierząc, że da im ona odpowiedź, jak zachowa się dana para walutowa w przyszłości. Inni natomiast są zwolennikami podejścia fundamentalnego, gdzie wyniki gospodarcze poszczególnych krajów, ich konkurencyjność czy bilanse płatnicze powinny dostarczyć wystarczająco wiele informacji, by stwierdzić, kiedy dana waluta jest przewartościowana lub jej wycena jest zbyt niska. Niestety ani jedna, ani druga metoda nigdy nie pozwala spać spokojnie. Każdy z uczestników rynku nie raz się „sparzył”, licząc, że przeprowadzona przez niego analiza wygeneruje zwrot na kapitale. Dodatkowo niejeden z nich miał okresy zwątpienia i zadawał sobie pytanie: co robię źle, że kolejna pozycja kończy się stratą?
W wielu przypadkach bardzo proste wskazania analizy technicznej czy też łatwe do interpretacji doniesienia gospodarcze generują pozytywne rezultaty. Kurs walutowy przez długi czas porusza się w „kanale wzrostowym”, odbijamy się od „potrójnego wsparcia”, a kolejna nadwyżka na rachunku bieżącym połączona z jastrzębim, zachęcającym do szybszego zacieśnienia polityki pieniężnej, komunikatem instytucji monetarnej „wynosi” walutę na nowe szczyty. Ci z większym doświadczeniem i wieloma godzinami spędzonymi przed monitorami często czują sentyment rynku. Byczy (czyli nastawiony na wzrosty) “rytm” na parze walutowej nadaje jej odporność na nieprzychylne dane napływające z gospodarki lub generuje dość wyraźne wzrosty po mało znaczących fundamentalnie doniesieniach. Jednak nawet najlepsze „wyczucie” w pewnym momencie się kończy i rynek udowadnia nam, że go nie rozumiemy.
W ostatnich latach, poza wspomnianymi utrudnieniami, doszły bardzo agresywne działania banków centralnych. Główne instytucje monetarne stosujące luzowanie ilościowe (element polityki monetarnej, mający na celu obniżenie kosztu pieniądza poprzez skup aktywów z rynku przez bank centralny) i inne niestandardowe elementy polityki pieniężnej spowodowały znaczne przetasowania zarówno na rynku FX, jak i na instrumentach dłużnych. Ofiarami tych działań stały się fundusze rynku walutowego oparte na modelach matematycznych. Pod koniec 2013 roku został zamknięty największy z nich – FX Concepts. Jak donosił kilka miesięcy temu Reuters, w 2008 roku fundusz inwestował kapitał o wartości 35 miliardów USD, podczas gdy po 5 latach pozostało mu w zarządzaniu jedynie 6 miliardów USD .
W tym momencie pojawia się pytanie: czy jest możliwość długoterminowego zarabiania na tym rynku, skoro nawet instytucje zatrudniające dziesiątki „ścisłych umysłów” przegrywają na oceanie FX? Odpowiedź nie jest oczywista, jednak warto jeszcze raz się zastanowić, kim są uczestnicy tego rynku, jak on działa i jakim prawami się rządzi. Gdy „wczujemy” się w ich motywy, opanujemy analizę techniczną, podstawowe wskaźniki makro i rozpoznamy niektóre rynkowe „zmyłki”, wtedy zwiększamy prawdopodobieństwo naszego sukcesu. Dodając do tego dobrze opisane w podstawowych podręcznikach odpowiednie zarządzanie kapitałem, opanowanie emocji oraz rozsądne gospodarowanie czasem, powoli powinniśmy przechylać szalę zwycięstw na naszą stronę i osiągać satysfakcję ze stopniowo rosnącego salda naszego rachunku.

Dodaj komentarz