Firma Black Whale, działająca w obszarze wsparcia inwestowania w nieruchomości, opublikowała raport będący jednocześnie prognozą dla rynku nieruchomości. Publikacja powstała na bazie odpowiedzi udzielonych przez 30 ekspertów związanych z branżą. Wieszczą oni trudny czas, jednak szczegóły tego, do czego to nas doprowadzi, są różne. Oczywiście jednym z tematów jest to, co obecnie interesuje każdego inwestora i osobę planującą zakup mieszkania na własne potrzeby – czy będzie taniej?
Ogólnie spodziewane jest dalsze hamowanie rynku mieszkaniowego. Transakcji będzie coraz mniej – popyt już spadł, a podaż już niebawem zacznie podążać za nim. Nie musi to jednak przełożyć się na korektę cen w dół. Bartosz Turek z HRE Investment uważa, że, owszem, będzie wyhamowanie wzrostów, jednak taniej nie będzie. Wynika to z tego, iż pieniądz jest coraz mniej warty i stawki najmu wciąż pną się w górę. Nadal więc mieszkanie będzie nie tylko sposobem na bezpieczne przechowanie oszczędności, ale też wygenerowanie pasywnego dochodu.
Według Filipa Piechowiaka (prezesa Fid Group) na rynku w chwili obecnej mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją – jest potencjał popytu, ponieważ ludzie mają środki zjadane przez inflację, ale też jest potencjał podaży, ponieważ deweloperzy mają rekordowo dużo nowych mieszkań, tyle że w za wysokich cenach. O tym, co się wydarzy dalej, zadecyduje, która strona “pęknie” pierwsza – czy klienci nie chcący tracić na inflacji, czy deweloperzy, z niemal zatrzymaną sprzedażą.
Jak widać więc – czekają nas ciekawe czasy. Według większości komentujących potrwają one 2-3 lata. Bartłomiej Baranowski, analityk portalu Domiporta,, zauważa, iż będzie to okres łowów dla sprawnych inwestorów. Przeceny nie będą masowym zjawiskiem, jednak na rynku na pewno będą się pojawiały wyjątkowo atrakcyjne oferty, w tym od osób, które przeszacowały swoje możliwości i nie podołają spłacie rosnącej raty kredytu. Gorsza koniunktura przełoży się też na niższe stawki budowlańców oraz spadek cen materiałów budowlanych. Czyżby więc znowu nadchodził czas, gdy lepiej będzie budować dom niż kupić mieszkanie? Być może. Według Baranowskiego w 2025 nastąpi odbicie i powróci koniunktura gospodarcza. Współwystąpi to z niską podażą mieszkań (w okresie bessy deweloperzy przestaną budować), więc prawdopodobnie splot tych dwóch czynników przełoży się na szybki wzrost cen lokali mieszkalnych.
Wyhamowanie rynku spowoduje także wydłużenie czasu sprzedaży mieszkań. To oraz coraz mniej dostępny kredyt sprawią, że umocni się pozycja klientów gotówkowych – oni będą mogli sobie pozwolić na zdecydowanie bardziej stanowcze negocjacje. Za to przeciętnego Kowalskiego coraz częściej nie będzie stać na własne M. Wzrośnie więc rola wynajmu, w tym instytucjonalnego. W tym temacie Barbara Łępicka, dyrektor operacyjny w firmie Grimbud, zauważa, iż upodobni nas to do Zachodniej Europy, jednak w negatywnym sensie. Tam, w wielu krajach, mieszkania stały się finansowo niedostępne i ludzi stać jedynie na najem.
Na inny aspekt zwraca uwagę Dariusz Grzeszczak, prezes firmy Erbud. Według niego w najbliższej dekadzie polskie budownictwo czeka mocna transformacja pod względem ekologicznym. Wzrośnie rola OZE. Coraz częściej też będą wykorzystywane konstrukcje modułowe, w tym sporą część będą stanowiły komponenty drewniane. Obok budownictwa przeznaczonego na wynajem, bardzo wzrośnie też wolumen budownictwa socjalnego.
Zbliżające się 2-3 lata będą okresem wzmożonej “selekcji naturalnej” w branży, jak uważa Michał Jafra z Alternative Development. Deweloperzy o gorszej sytuacji finansowej, mniej rozsądnie inwestujący, będą mieli problemy z płynnością finansową. Część z nich może sprzedawać przecenione lokale klientom detalicznym (ogólnie redukcja marży powinna stać się powszechna), jednak ostatecznym efektem będzie spora liczba przejęć w branży. Doprowadzi to do wzmocnienia tych najmocniejszych, ponieważ w ich bankach ziemi i inwestycji znajdą się nowe, wartościowe pozycje.