Dawno nic nie wzbudziło w mieszkaniówce takich emocji jak zapowiedziany przez rząd program Bezpieczny Kredyt 2%. Zareagowali na niego wszyscy uczestnicy rynku, przy czym zarówno wśród kupujących, jak i sprzedających znajdziemy sporo osób, które uważają, że skorzystają na tym systemie dopłat. Jak będzie w rzeczywistości? Czy Bezpieczny Kredyt 2% zwiększy dostępność mieszkań, czy może jedynie zmaksymalizuje zyski deweloperów?
Zasady programu Bezpieczny Kredyt
Bezpieczny Kredyt 2% jest jednym z dwóch rodzajów wsparcia, jakie zaproponował rząd w ramach programu Pierwsze Mieszkanie. Drugie to Konto Mieszkaniowe, pozwalające na uzyskanie dopłat przy oszczędzaniu na wkład własny. Szczegóły obydwu działań zostały określone w projekcie ustawy — Rządowy projekt ustawy o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe. Jak nazwa wskazuje, jest to pomoc adresowana do młodych ludzi. Jednak to określenie może być mylące, ponieważ tak naprawdę podstawowym kryterium jest nabywanie pierwszego mieszkania lub domu. W kwestii wieku zasady są dosyć liberalne, ponieważ z Bezpiecznego Kredytu może skorzystać osoba, która ma nie więcej niż 45 lat. W przypadku małżeństw wystarczy, że jeden z małżonków spełnia to kryterium. Za to kryterium nie posiadania prawa własności do lokalu mieszkalnego obowiązuje dla całego gospodarstwa domowego (ustawodawca nie posługuje się tu terminem małżeństwa, ale właśnie gospodarstwa domowego, co może mieć kluczowe znaczenie dla późniejszych interpretacji ustawy).
Jeśli komuś uda się wejść do programu, może liczyć na dopłaty państwa przez 10 lat do rat kredytu. Dopłaty te wyniosą tyle, aby realne oprocentowanie kredytu finalnie wyniosło 2% powiększone o marżę banku, przy czym marża musi być rynkowa. Mieszkania kupowanego ze wsparciem nie można sprzedać ani wynająć — jeśli złamie się zasady, traci się prawo do dopłat.
Komu pomoże program Bezpieczny Kredyt?
Nietrudno zgadnąć, że w sytuacji, gdy na korzyści z Bezpiecznego Kredytu nastawiają się i sprzedający, i kupujący, jedna ze stron będzie rozczarowana. Która? Program jest odpowiedzią rządu na rosnące problemy z dostępnością mieszkań dla młodych osób. W ostatnich dwóch latach kredyty stały się na tyle drogie, że coraz mniej osób ma zdolność kredytową wystarczającą do nabycia również wciąż drożejących mieszkań. Rząd postanowił więc wesprzeć nabywców, dopłacając im do rat kredytu, tak aby nie odczuwali tego, iż stawka WIBOR (lub już niebawem WIRON) jest na tak wysokim poziomie.
Wydaje się więc, że skorzystają ci, którzy mają skorzystać, zgodnie z deklaracjami. Niestety, ale wielu ekspertów ma odwrotne zdanie. To działanie rządu, podobnie jak wszystkie poprzednie programy, tj. Rodzina na Swoim czy Mieszkanie dla Młodych, to stymulowanie popytu na rynku mieszkaniowym. A to nie popyt jest problemem, ale podaż — w Polsce jest za mało mieszkań, do tego są one przedmiotem spekulacji i przez to ich ceny bardzo szybko rosną. Istnieje więc bardzo duże ryzyko, że rząd startując z programem dopłat do kredytów, sprawi jedynie, że skorzysta niewielka grupa beneficjentów, ale ogólna sytuacja młodych na rynku mieszkaniowym pogorszy się. Sygnały, iż może się wydarzyć coś niekorzystnego, już są – niektórzy deweloperzy zaczynają podnosić ceny. Można się domyślić, że jest to przygotowywanie się pod wysyp klientów z tanim kredytem 2%. Nie byłoby to zaskoczeniem, ponieważ podobnie wyglądało to, gdy uruchamiano programy Rodzina na Swoim, Singiel na Swoim oraz Mieszkanie dla Młodych — rynek pierwotny dostosował swoją ofertę do większych możliwości finansowych klientów, nie poprzez lepszy standard, ale poprzez wywindowanie cen.
Niestety, ale działania po stronie podaży w mieszkaniówce są dużo trudniejsze niż wrzucenie dodatkowych pieniędzy na rynek. Widać to po wątpliwych “sukcesach” w tym temacie, takich jak Mieszkanie Plus/Mieszkanie dla Rozwoju — wpływ wspieranego przez rząd budownictwa na rynek jest praktycznie żaden, ponieważ liczba oddawanych do użytku jest wręcz symboliczna. Prawdopodobnie dopłaty do kredytów sprawią, że niebawem ceny mieszkań, które zdążyły wyhamować, ponownie będą rosły.