archiwumPozycjonowanie

Niezależnie od tego czy coś sprzedajesz, kupujesz czy po prostu zawiązujesz relacje inwestorskie lub biznesowe. Zawsze potrzebujesz umowy. Mało kto samemu pisze je od początku, dlatego warto użyć wzory umów, które przyspieszą i pomogą w podejmowanych decyzjach.

Mała firma w sieci

Plan contentowy. Dlaczego potrzebujesz go w content marketingu i SEO?

Nawet umiejętność pisania ciekawych i poprawnych tekstów nie gwarantuje sukcesu w internecie. Dlaczego? Ponieważ algorytmy Google „czytają” tekst inaczej niż ludzie. Dlatego, jeśli chcesz dowiedzieć się, jak pisać, aby wyszukiwarki polubiły twoje teksty i uznały je za wartościowe, musisz postępować zgodnie z wytycznymi. Inaczej nawet najciekawszy artykuł nie dotrze do odbiorców.   Co to jest SEO i co to jest content marketing? Zanim przejdę do dokładniejszego omówienia, jak powinien wyglądać dobrze zrobiony plan contentowy, zacznę od krótkiego wyjaśnienia, czym jest SEO oraz content marketing. Pojęcia te, ściśle związane z marketingiem internetowym, łączą się właśnie w postaci content planu. Poniżej krótkie definicje. SEO – na potrzeby niniejszego artykułu uznajmy, że to optymalizacja pod wyszukiwarki, czyli proces zorientowany na poprawę widoczności w organicznych wynikach wyszukiwania. Wyniki organiczne to te, za które nie płacimy, w odróżnieniu od reklam Google. Czyli, mówiąc najprościej, SEO to proces służący temu, że po wpisaniu w wyszukiwarkę słowa „meble ogrodowe” jeden producent znajdzie się na 1 pozycji na 1 stronie, a inny na 10 pozycji 2 strony (gdzie, jak wiemy, dociera niewiele osób). Pozycja strony zależy od wielu czynników (od samej struktury strony przez jej historię po zawartość). Ponieważ teraz interesuje nas content, zajmiemy się więc samymi treściami, a dokładnie artykułami blogowymi i tekstami na zewnętrznych serwisach, bo tak, one też mogą wpłynąć na pozycję naszej strony. Do tego będzie potrzebne nam pojęcie content marketingu. To, czym jest content marketing, wyjaśni najlepiej polski termin, czyli marketing treści, rozumiany jako realizacja strategii/celów/założeń biznesowych za pomocą treści. Tutaj ważna uwaga: choć powszechnie myśli się o nim przede wszystkim w kontekście słowa pisanego (artykuły, blogi, e-booki, książki etc.), to obejmuje on wszystkie treści, czyli również wideo (klipy, webinary, wywiady) i audio (podcasty). Jednak z racji omawianego zagadnienia, skupimy się tu jedynie na tych pierwszych, ze szczególnym uwzględnieniem blogów firmowych. Dlaczego? Ponieważ jest to najprostsze (opublikowania tekstu na blogu można się nauczyć w dwa kwadranse w przeciwieństwie do np. produkcji i montażu filmów) i najtańsze (taka publikacja nic nie kosztuje, w odróżnieniu od np. artykułu sponsorowanego na dużym portalu). Dlatego można wykorzystywać je w promocji każdej wielkości biznesu, bez konieczności ponoszenia większych kosztów, bo teoretycznie bloga firmowego może prowadzić zarówno właściciel małej firmy, jak i content manager w dużej korporacji wraz ze wsparciem grafika i specjalisty SEO. W jakich firmach przydają się content plany? Jeśli firma stosuje content marketing, prowadzi bloga i/lub zależy jej na dobrych pozycjach w Google, to powinna robić to zgodnie z content planem stworzonym przez specjalistów SEO. Nawet najlepszy copywriter czy content manager nie napiszą dobrego, z punktu widzenia wyszukiwarki, tekstu, jeśli nie będą wiedzieli, o czym pisać, jakich słów użyć i jakiej długości powinien być. Nie ma to nic wspólnego z umiejętnościami pisarskimi, to po prostu technika, algorytmy i dane.   Nie wystarczy pisać, trzeba wiedzieć, jak i gdzie pisać. Po to właśnie potrzebny jest content plan.   Co istotne, nawet jeśli zamawiasz teksty u freelancerów, to content plan stanowi dokładne wytyczne, jak powinny one wyglądać. Po prostu jako zamówienie wysyłasz gotowy plik. Nie musisz wymyślać tematów (i zastanawiać się, czy zainteresują one czytelników), sprawdzać długości tekstu (po co pisać 10 stron, skoro czasami wystarczą 3) ani martwić się o SEO (bo plan powstaje właśnie przy użyciu narzędzi analitycznych dla osób zajmujących się pozycjonowaniem). Jeśli zatrudniasz copywritera czy specjalistę od content marketingu, to taki plan może być doskonałym sposobem kontrolowania pracy i postępów. Wystarczy wtedy ustalić z osobą piszącą liczbę znaków, jaką powinna pisać dziennie/tygodniowo/miesięcznie, i na tej podstawie rozliczać jej pracę. Ogromną zaletą marketingu w internecie jest jego mierzalność i oparcie na danych. Content plan to właśnie dane dla tekstów. Można porównać go do mapy wskazującej konkretną drogę. Oczywiście możesz trafić do celu, jadąc przed siebie i licząc na szczęście, ale wtedy podróż na pewno będzie dłuższa i bardziej kosztowna. Co Google bierze pod uwagę podczas wyszukiwania fraz w przypadku tekstów: witrynę, na której znajduje się tekst; długość tekstu; słowa i frazy kluczowe; linki ze stron zewnętrznych prowadzące do strony. Do czego przydaje się content plan: daje informacje, jakich tematów szukają w sieci Twoi potencjalni klienci; pozwala zaplanować proces publikacji treści i włączyć go w strategię marketingową; pomaga w pozycjonowaniu strony internetowej na interesujące nas słowa i frazy; daje jasne wytyczne osobie piszącej teksty: pozna temat, śródtytuły i długość tekstu, który powinna przygotować; podaje miejsca, gdzie powinieneś publikować teksty; zmniejsza przewagę konkurencji dłużej obecnej na rynku.   Z czego składa się content plan? Nie ma jednej, ustandaryzowanej formy, jaką powinien przybrać content plan. Wszystko zależy do firmy czy specjalisty odpowiedzialnych za jego przygotowanie. Są jednak elementy, które muszą się w nim znaleźć. Poniżej przedstawiam, co powinien zawierać podstawowy content plan dla strony klienta. Główne słowo kluczowe – czyli to, na co chcemy, aby nasza strona pojawiła się wysoko w wynikach wyszukiwania. W naszym przypadku niech będą to „jakie meble do ogrodu”. Długość tekstu – sugerowana minimalna długość wpisu. Jest ona określona na podstawie długości treści wpisów zajmujących w Google czołowe miejsca na interesującą nas frazę. Tytuł wpisu – wbrew pozorom sam tytuł nie jest najważniejszy, kluczowe jest to, aby zawierał główne słowo kluczowe i często jest to pytanie, np. „Jakie meble do ogrodu wybrać”. Podział tekstu na śródtytuły – jest to sugerowany podział treści. Każdy podpunkt to blok tematyczny, jeśli w przygotowanym planie brakuje jakiegoś kluczowego zagadnienia, można przygotować dodatkowy śródtytuł. Poszczególne nagłówki można modyfikować – ważne, aby oddawały sens opisywanego tematu. Frazy powiązane – czyli zwroty i wyrazy związane z głównym słowem kluczowym wybrane na podstawie analizy odpowiednimi narzędziami. Każda z tych fraz powinna pojawić się w tekście. Można je odmieniać, przestawiać ich szyk czy rozdzielać znakami. Słowa powiązane – słowa występujące w artykułach pojawiających się na najwyższych pozycjach w wyszukiwarce Google na określony temat. W tekście należy umieścić możliwie jak najwięcej tych słów, ale tak, aby wyglądało to naturalnie. Można je ewentualnie odmieniać przez formy gramatyczne (rodzaj, przypadek, osobę itd.). Zazwyczaj sugerujemy wykorzystanie minimum 75% tych słów. W przypadku tworzenia content planu na artykuły zewnętrzne, czyli publikowane nie na firmowym blogu, tylko w innych serwisach, pojawia się również wykaz portali, na których powinny pojawić...
Kula ziemska w obliczu pandemii koronawirusa
Mała firma w sieci

Koronawirus a Google. Jak internetowe imperium uległo w czasie pandemii

Marzec był bardzo trudnym i niepewnym miesiącem, głównie dla małych, lokalnych firm. To właśnie wtedy, ich właściciele z dnia na dzień dowiadywali się o kolejnych obostrzeniach, związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Zakazy goniły zakazy, powodując, że kolejne biznesy musiały zrezygnować z przyjmowania i obsługi klientów w siedzibie firmy. O ile np. fryzjerzy nie mieli żadnej możliwości wykonywania swoich usług, o tyle restauracje mogły przestawić się na oferowanie usługi na dowóz – rzecz jasna informując klientów o takiej możliwości. Google światłem w tunelu Jednym z darmowych kanałów, za pomocą którego właściciele firm mogli poinformować użytkowników o świadczeniu usług na dowóz lub o tym, że zachowują szczególne środki ostrożności i można korzystać z ich usług, okazało się narzędzie Google Moja Firma. Za jego pomocą, można stworzyć profil firmy, który pokazuje się zarówno w wyszukiwarce, jak i w Mapach Google oraz publikować tam np. zdjęcia, wpisy, aktualności, dodać numer telefonu, adres siedziby firmy, godziny otwarcia, adres strony www i wiele więcej. Jasne było więc, że narzędzie to da właścicielom firm możliwość dotarcia do użytkowników i pomoże w poinformowaniu ich o tym, w jaki sposób firma funkcjonuje w czasie pandemii. Tym samym narzędzie to – w pewnym sensie – mogło przyczynić się do zamortyzowania strat w związku z zaistniałą sytuacją. Wynik wyszukiwania lokalnego w wyszukiwarce Google   Widok wizytówki firmy w wyszukiwarce Google   Google ogranicza funkcje i pracuje w okrojonym składzie W momencie, w którym wydawało się, że właściciele niektórych firm będą w stanie uchronić je przed sporymi stratami i dzięki stworzeniu wizytówki w Google będą mogli poinformować użytkowników o aktualnym funkcjonowaniu firmy, Google również został dotknięty przez koronawirusa. Z dnia na dzień gigant technologiczny – będący właścicielem najpopularniejszej przeglądarki na świecie Google Chrome oraz znanego serwisu YouTube – bez wcześniejszego powiadomienia, ograniczył do minimum funkcje w Google Moja Firma. W jednej chwili możliwości zmiany nazwy, dodania kategorii, zmiany adresu strony www, do której kierowała wizytówka, publikowania zdjęć znacznie wydłużyły się w czasie, a otrzymywane opinie nie wyświetlały się w ogóle. Google poinformowało jedynie, że na czas pandemii pracuje w okrojonym składzie, ogranicza działanie funkcji w Google Moja Firma i traktuje priorytetowo wyłącznie problemy o charakterze krytycznym. O ile ograniczenie to nie było aż tak dużym problemem dla działalności, które systematycznie prowadziły profile swoich firm i stale dostosowywały je do obecnych standardów, to dla osób chcących stworzyć nową wizytówkę lub uzyskać dostęp do już istniejącej – było to praktycznie niewykonalne. Kody, które w celu weryfikacji wizytówki są wysyłane z Francji, bardzo często nie były dostarczane, support nie odpisywał, a nawet jeśli udało się zweryfikować wizytówkę, np. telefonicznie, to i tak nie pojawiały się one w internecie. Oto jeden z wielu postów na największej w Polsce grupie o Google Moja Firma: (...) Dostałem kod weryfikacyjny pocztą. Wpisałem i jest napis, że do trzech dni aktywują mi wizytówkę. Niestety, minęły 2 miesiące. Czy serwery Google zachorowały? Jasne jest, że Google nie sprawdza ręcznie zmienionych nazw w wizytówkach, zmienionych kategorii czy też nowych wizytówek, które są publikowane w Mapach Google. Wszystko to wykonują roboty Google pracujące na ich serwerach – i tutaj pojawia się problem. Komisja Europejska w obawie o infrastrukturę internetową, która szczególnie w czasie pandemii jest niezbędna dla opieki zdrowotnej i nauczania online, wystąpiła w marcu z wnioskiem o współpracę do największych platform online. Urzędnicy poprosili YouTube i Netflix o to, aby ograniczyły one jakość, w której wyświetlają filmy. Google oczywiście wprost nie poinformował, że powodem zawieszenia niektórych funkcji w panelu Google Moja Firma była prośba Komisji Europejskiej, ale biorąc pod uwagę zbieżność dat, można wywnioskować, że właśnie tym sugerowała się firma, wyłączając niektóre funkcje i tym samym, tak naprawdę blokując lokalnym firmom możliwość pokazania się w internecie. Podsumowanie Pewnie nikt w dobie XXI wieku nie pomyślałby, że mogłoby zabraknąć internetu lub mógłby go ktoś po prostu wyłączyć jak światło, odcinając nas od Messengera, Facebooka, YouTube’a, wyszukiwarki Google i innych tego typu aplikacji. Wprawdzie internetu nie zabrakło, ale były realne obawy o to, że może on zostać przeciążony. Patrząc na obecny stopień wykorzystania internetu, można śmiało stwierdzić, że z powodu jego braku, świat zwolniłby kilkukrotnie bardziej niż na skutek COVID-19....
Lupa na dłoni
Mała firma w sieci

SEO w realiach kryzysu gospodarczego i epidemii

Wejścia na stronę z bezpłatnych wyników wyszukiwania w Google to jeden z fundamentów jeśli chodzi o dotarcie do klienta w internecie. W sektorze e-commerce zwykle kilkadziesiąt procent wejść na stronę sklepu i kilkadziesiąt procent ogółu transakcji jest przypisywanych właśnie do tego kanału. Destabilizacja społeczna, legislacyjna i gospodarcza wpływają także i na tę gałąź marketingu internetowego. Z poniższego artykułu dowiesz się, jak można próbować przekuć powstałe zamieszanie na swoją korzyść lub przynajmniej zminimalizować straty. SEO, czyli co? Na początek tych analiz i rozważań wypada zdefiniować pojęcia. W telegraficznym skrócie, SEO (ang. Search Engine Optimization), to szeroka gama taktyk służących zwiększaniu ruchu z tzw. organicznych wyników wyszukiwania w Google. Organicznych, czyli serwowanych przez algorytm niezależny od systemu linków reklamowych – Google Ads. W Polsce przyjęły się też określenia optymalizacja i pozycjonowanie. Pod pojęciem optymalizacji rozumie się głównie działania na stronie (tzw. on-page SEO), a  pozycjonowanie sprowadza się do tzw. link buildingu*, pozyskiwania linków budujących autorytet strony (off-page SEO). Obszary oddziaływania na Google sprowadzają się do: budowania czytelnych i łatwo dostępnych (dla użytkownika i Google) witryn internetowych, wypełniania ich treściami odpowiadającymi temu, czego szukają użytkownicy wyszukiwarki (potencjalni klienci)**, wzmacniania ich autorytetu i siły przebicia poprzez pozyskiwanie linków z innych stron. Zainteresowanych dalszą lekturą odsyłam na mój blog, na którym tłumaczę obszerniej, w jaki sposób działa SEO***. Podsumowując, zlecając obsługę SEO specjaliście, należy oczekiwać wsparcia w warstwie technologicznej, contentowej (treści) oraz w zakresie zdobywania linków pozycjonujących. Na tych trzech polach przebiega walka o uznanie w oczach wyszukiwarki Google… i jej użytkowników. Czy w tych obszarach w dobie pandemii i kryzysu doszło do zasadniczych zmian? Przyjrzyjmy się im krok po kroku. Wpływ kryzysu na SEO Zastanówmy się, w jaki sposób kryzys gospodarczy i społeczny może przekładać się na poszczególne części składowe SEO. W warstwie technologicznej tak naprawdę nic się nie zmienia. Oczywiście, Google nieustannie ewoluuje, co sprawia, że pracujemy w dość dynamicznym ekosystemie, lecz nie ma to żadnego związku z pandemią COVID-19 czy spowolnieniem koniunktury. Zmiany te podyktowane są względami czysto biznesowymi (optymalizacja zasobów potrzebnych do indeksowania i analizy witryn po stronie Google) oraz rozwojem technologii webowych, jak na przykład coraz szersze wykorzystanie JavaScript. Jeśli chodzi o działania contentowe sprawa wygląda podobnie. Dalej powinniśmy tworzyć artykuły, opisy produktów, treści stron ofertowych tak, aby odpowiadały hasłom wyszukiwanym przez użytkowników. Dalej należy budować wizerunek ekspercki, tworząc ogólnodostępne bazy wiedzy, blogi firmowe etc. Rola linków również pozostaje niezmienna. Dalej są potrzebne, aby budować przewagę konkurencyjną. I tu docieramy do clou sprawy. Słowo klucz to konkurencja. SEO, o ile nie zmieniło się zbytnio ze strony samego Google i taktyk oddziaływania na algorytmy wyszukiwarki, może na wielu rynkach wyglądać obecnie inaczej niż przed marcem 2020 r. właśnie ze względu na zachowania konkurentów. Co robią Twoi konkurenci w czasie kryzysu? Warto zrozumieć, w jak dużym stopniu to właśnie uczestnicy gry konkurencyjnej kształtują ekosystem. Nie ma jakiejś jasno określonej, niezmiennej liczby linków, które trzeba zdobyć, aby być na 1. pozycji. Ta liczba zawsze będzie inna dla każdego rynku, dla każdej branży, dla każdego słowa kluczowego.   Walka o obecność na pierwszej stronie wyników, to gra o sumie zerowej i to właśnie siła konkurentów determinuje barierę wejścia.   Co to oznacza w praktyce? Jeśli konkurenci z różnych względów w dobie kryzysu wstrzymali nakłady na pozycjonowanie, może się okazać, że stosunkowo niższym nakładem środków uda ci się zdobyć wysokie pozycje. Na tym etapie ważna jest umiejętność określenia, jaki jest mniej więcej próg wejścia na topowe pozycje. Jest to bardzo złożony proces wymagający doświadczenia i narzędzi, dzięki którym można „szpiegować” strony konkurencji. Narzędzia, takie jak: Ahrefs, Majestic czy SEMrush, pozwalają sprawdzić, ile linków i z jakich źródeł prowadzi do wybranych stron www. Każdy specjalista SEO powinien posiadać oprogramowanie tej klasy, dzięki czemu powinien umieć doradzić adekwatne działania. Od początku lockdownu minęło już trochę czasu, istnieje więc możliwość sprawdzenia, z perspektywy ostatnich miesięcy, czy konkurenci zwiększyli czy zmniejszyli dynamikę pozyskiwania linków. Analogicznie, można śledzić szeroko rozumiane otoczenie konkurencyjne w kontekście content marketingu. Warto sprawdzić, czy tworzą dużo nowych treści, czy raczej wstrzymali działania tego typu. Co robią użytkownicy? Zmieniły się nie tylko zachowania konkurentów, ale także samych użytkowników. To właśnie oni, obok Google i Twoich konkurentów, tworzą ekosystem wyszukiwarki. Na pewne kwestie niestety nie mamy wpływu. Jeśli nawet dostrzeżemy szansę i dzięki nadwyżkom płynności zdecydujemy się na agresywną grę o wysokie pozycje, nie oznacza to, że korzyści będą adekwatne do oczekiwań.   fot. Diggity Marketing / unsplash.com   Popularność danego słowa kluczowego zmienia się w czasie, to oczywiste. Są branże sezonowe, a także podatne na różnego rodzaju mody i trendy. Co z tego, że w okresie lockdownu strona biura podróży jest na pierwszym miejscu na frazę „wycieczki do Włoch”, skoro użytkownicy nawet nie mają możliwości skorzystania z oferty ze względu na zamknięte granice. Poszczególne branże zostały dotknięte w różnym stopniu. Najbardziej dotknięte zostały chyba branża HORECA (nie tylko restauratorzy, ale także np. hurtownie gastronomiczne), branża usługowa health & beauty (fryzjerzy, kosmetyczki) i rozrywkowo-eventowa (kina, teatry, kluby, koncerty, ale także targi, konferencje, szkolenia). Warto obserwować, jak kształtują się na bieżąco zachowania użytkowników wyszukiwarki w tych obszarach, gdzie zakup towarów i usług nie jest prawnie zablokowany. Narzędzia, takie jak: Google Trends czy Google Search Console, pozwolą każdemu specjaliście SEO czy marketerowi ocenić dynamikę poszczególnych wyszukiwań. Dużo firm z branży tekstylnej wyczuło okazję na ratowanie swojego biznesu i przerzuciło nakłady na produkcję maseczek. Jednocześnie pojawiła się potrzeba pozycjonowania na słowa kluczowe, których wcześniej plan marketingowy w ogóle nie uwzględniał. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na potrzebę elastycznej współpracy na linii klient-agencja. Umowy pozycjonowania na określoną pulę słów kluczowych w większości przypadków nie przystają do realiów rynku i warto mieć to na uwadze, rozpoczynając współpracę z nowym usługodawcą SEO. Czy lockdown musi oznaczać spadek sprzedaży? Niekoniecznie. W niektórych obszarach zaobserwowaliśmy wzrosty aktywności użytkowników i większą skłonność do dokonywania zakupów. Innymi słowy, pojawiło się więcej korzyści z wypracowanych wcześniej pozycji, bo przełożyły się na większy ruch i większą sprzedaż. Za przykład mogą posłużyć niektóre marki odzieżowe nastawione na sprzedaż online, których popularność wzrosła, gdy zamknięto galerie handlowe. Co na to sama branża SEO?   Stare powiedzenie mówi, że małą firmę dzieli od upadku kilka niezapłaconych faktur, a mikroprzedsiębiorstwo – czasem nawet jedna.   Problem płynności finansowej i zatorów płatniczych pozostaje nie bez wpływu również na branżę SEO, w której podobnie jak w innych zaobserwowaliśmy falę zwolnień. Uważam, że rynek czeka teraz dużo fluktuacji i zawirowań. Specjaliści z kompetencjami szukający pracy....
Szukanie na mapie
Mała firma w sieci

Wizytówka firmy w Google. Jak ją wyróżnić?

Na pewno nie raz szukając dentysty, restauracji, fryzjera... po prostu robiłeś to w internecie, wpisując konkretną frazę np. „dentysta Kraków”. Pomyśl teraz o tym, że robi tak niemalże każda osoba, która ma dostęp do sieci i chce w prosty oraz  wygodny sposób znaleźć interesujące ją produkty lub usługi.   To normalne zjawisko i jesteśmy już do tego tak przyzwyczajeni, że niemalże wszystkiego szukamy w internecie, a firmy dwoją się i troją, aby to właśnie ich oferta była wybrana przez klienta. Otwórz teraz nowe okno przeglądarki i wpisz główną usługę, którą oferujesz, i zawęź wynik do lokalizacji. Na przykład: „pozycjonowanie stron Kraków”. Jak możesz zauważyć, między płatnymi a darmowymi wynikami wyszukiwania znajduje się lokalny panel z wizytówkami firm. Z wielu dotychczas przeprowadzonych badań i testów wynika, że firma lokalna, która ma swoją ofertę na dedykowanej stronie internetowej, dzięki wizytówce firmy w Google Maps może zwiększyć na niej ruch nawet o kilkadziesiąt procent. Co ważne, aby wizytówka firmy pokazała się na wysokich pozycjach w Mapach, nie zawsze musimy poddać ją aż tak wielu skomplikowanym i czasochłonnym procesom, jak w przypadku stron internetowych. O tym, czym są lokalne wyniki wyszukiwania, na łamach „FIRMERA” pisał już Sławomir Gdak. W tym artykule chciałbym pokazać Ci, jak możesz wyróżnić swoją wizytówkę firmy w Mapach Google i zwiększyć jej atrakcyjność Dodaj możliwość wysłania zapytania z wizytówki Musisz zdawać sobie sprawę z tego, że nie każdy ma czas lub lubi rozmawiać przez telefon. Niektórzy wręcz wolą wszystko załatwiać np. poprzez wiadomości e-mail, aby móc przemyśleć odpowiedź i odpisać na wiadomość w wygodnym dla siebie momencie. W wizytówce również jest możliwość wysyłania wiadomości do firmy. Co ważne, przycisk z wezwaniem do działania wyświetla się w górnej sekcji widoku wizytówki, co znacznie przykuwa uwagę i może zwiększyć liczbę konwersji z wizytówki. Zobacz: Rys. 1. Widok przycisku wiadomości na urządzeniach stacjonarnych   Rys. 2. Widok przycisku wiadomości na urządzeniach mobilnych   Jak to wdrożyć? Pobierz aplikację Google Moja Firma na urządzenie mobilne. Zaloguj się danymi, którymi zarządzasz wizytówką firmy na komputerze. W panelu zarządzania wizytówką kliknij u dołu ekranu „Klienci”, następnie u góry „Wiadomości” i kliknij przycisk „Włącz”. Co zyskasz? Dasz klientom dodatkową opcję kontaktu z Twoją firmą, co spowoduje wzrost zapytań o produkt bądź usługi, które oferujesz. Zwiększysz atrakcyjność wizytówki w oczach klientów. Musisz wiedzieć Po wykonaniu całego procesu musisz poczekać nawet kilka godzin na to, aby Google wdrożyło przycisk na wizytówce Twojej firmy. Na wiadomości możesz odpowiadać tylko z urządzenia mobilnego. Jeśli dostaniesz wiadomość, otrzymasz też powiadomienie na e-mail. Google może uplasować Twoją wizytówkę wyżej w wynikach, jeśli będziesz szybko udzielał odpowiedzi na zapytania, i odwrotnie – zaniży zasięg wizytówki, jeśli zapytanie pozostanie bez odpowiedzi. Uzupełnij karuzelę produktową  Produkt (beta) Jak sama nazwa wskazuje, karuzela produktowa jest jeszcze testowana przez Google, ale w pierwszej połowie 2019 roku dostęp do niej otrzymały niemalże wszystkie kategorie firm w Google Moja Firma. Oczywiście są wyjątki i niektóre branże nie mają możliwości ich wdrożenia, na przykład hotele. Karuzela wyświetla się w połowie widoku wizytówki i znacznie wyróżnia ją, dodatkowo przykuwając uwagę swoją obecnością. W karuzeli oprócz tytułu kategorii, tytułu produktu i ceny możemy dodać również opis produktu długi na 1000 znaków oraz adres URL, który może kierować bezpośrednio do podstrony produktu lub usługi.   Rys. 3. Widok karuzeli produktów na urządzeniach stacjonarnych   Rys. 4. Widok karuzeli produktów dla użytkowników na urządzeniach mobilnych   Jak to wdrożyć? Wejdź do panelu zarządzania wizytówką firmy: https://business.google.com/ W panelu zarządzania firmą po lewej stronie w menu kliknij zakładkę „Produkty (beta)”. Rozpocznij dodawanie swoich produktów lub usług. Co zyskasz? Zwiększysz atrakcyjność swojej wizytówki firmy. Dodatkową zakładkę „Produkty” w wizytówce dla użytkowników mobilnych. Użytkownik będzie miał okazję zapoznania się z ofertą Twojej firmy przed przejściem na stronę. Musisz wiedzieć Opis każdego produktu może być długi na maksymalnie 1000 znaków. W opisie danego produktu pisz o nim dorzecznie, zapraszając użytkownika do odwiedzenia dedykowanej strony i zapoznania się z całą ofertą na temat produktu lub usługi. Jeśli świadczysz usługi i nie masz podanych cen na stronie, również możesz stworzyć karuzelę, ale pomiń sekcję z cenami. Dodaj zakładkę ,,Menu” Kolejną z możliwości wyróżnienia swojej wizytówki wśród konkurencji jest dodanie zakładki „Menu” do wizytówki firmy w Google. Zakładka ta pojawia się w wizytówce dla użytkowników mobilnych, którzy trafią na nią, używając aplikacji Google Maps. Niestety, nie jest ona widoczna dla użytkowników, którzy przeglądają wizytówki na urządzeniach stacjonarnych.   Rys. 5. Widok zakładki menu na urządzeniach mobilnych   Jak to wdrożyć? Wejdź do panelu zarządzania wizytówką firmy: https://business.google.com/ W panelu zarządzania firmą po lewej stronie w menu kliknij zakładkę „Usługi” Rozpocznij uzupełnianie kategorii o swoje usługi. Co zyskasz? Kartę „Menu” w wizytówce dla użytkowników mobilnych. Karta na pewno zwróci uwagę użytkowników mobilnych, którzy będą przeglądali wizytówkę Twojej firmy. Poinformujesz użytkowników o usługach, które realizujesz, i produktach, które sprzedajesz, o których więcej będą mogli przeczytać na dedykowanej stronie. Musisz wiedzieć Tytuły kategorii usług są zależne od kategorii dodanych w wizytówce i możesz korzystać tylko z tych, które udostępnia Google, np. Salon fryzjerski, Adwokat, Producent mebli. Do każdej z kategorii możemy dodawać nazwy usług długie na maksymalnie 80 znaków. Aktualnie zakładkę widzą tylko użytkownicy mobilny, więc jeśli spora część ruchu na Twojej stronie pochodzi z urządzeń mobilnych, spróbuj uzupełnić zakładkę tak szybko, jak to jest możliwe. Wyróżnij się poprzez wpisy Publikujesz wpisy? Super! Jeśli nie, to koniecznie rozpocznij ich publikowanie w wizytówce swojej firmy w Google. Systematyczne dodawanie wpisów ze zdjęciami lub filmami przede wszystkim zwiększy widoczność i pozycje Twojej wizytówki firmy w Google, ale może też znacznie wyróżnić wizytówkę na tle konkurencji. Spójrz na poniższe zdjęcia. Google wyświetla informację, że w wizytówce firmy znajdziemy odpowiedź na wpisane przez nas zapytanie w wyszukiwarkę (zdjęcie po lewej) i po kliknięciu w tę wizytówkę Google od razu wyświetli wpisy, które są powiązane z wyszukiwanym słowem kluczowym (zdjęcie po prawej). Rys. 6. Jak Google wyświetla powiązany temat   Rys. 7. Widok wpisów w wizytówce dopasowanych do wyszukiwania   Jak to wdrożyć? Wejdź do panelu zarządzania wizytówką firmy: https://business.google.com/ W panelu zarządzania firmą po lewej stronie w menu kliknij zakładkę „Wpisy”. Wybierz kategorię wpisu (wydarzenie, oferta, produkt, aktualność). Opublikuj wpis...
Mała firma w sieci

Jak uwieść klienta i Google? Szkoła pisania atrakcyjnych opisów

Tworząc treści strony internetowej, często pojawia się dylemat, czy pisać tak, żeby oczarować odbiorcę czy algorytm Google. Świetnie napisany opis produktu lub usługi nie przełoży się na sprzedaż, jeżeli nie trafi do szerokiej grupy odbiorców.   Z drugiej strony, treść napisana nieestetycznie, gramatycznie niepoprawnie, zawierająca niepotrzebne wypełniacze i nieefektywny język, nie konwertuje tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Większość specjalistów SEO sugeruje znalezienie złotego środka, czyli balansu pomiędzy wartością merytoryczną a stopniem zoptymalizowania treści. W mojej ocenie, nie da się znaleźć jednej uniwersalnej recepty w postaci schematu idealnego contentu dla wszystkich słów kluczowych, ale możliwe jest zastosowanie metodyki, która pozwoli tworzyć treści atrakcyjne zarówno dla użytkownika, jak i dla algorytmu Google. Właśnie taką metodyką chciałbym się podzielić.   Pięć kroków do idealnej treści Tworząc opis produktu lub usługi, zaczynamy od researchu. Bardzo często popełnianym błędem jest założenie, że wiemy, „czego szukają nasi klienci” i skupiamy się na założeniach i przekonaniach, które niejednokrotnie są błędne. Po pierwsze, zacznij od researchu Research jest niezbędny dla oceny potencjału słowa kluczowego i określenia dalszych kroków w procesie przygotowania treści. Załóżmy, że chcemy przygotować opis taniego, mało popularnego, niszowego produktu, który jest wyszukiwany w Google 10 razy miesięcznie. W takim przypadku inwestycja czasu lub środków na przygotowanie i optymalizację opisu pod kątem Google może być nieopłacalna. Jednocześnie, sama obecność produktu w sklepie, z krótkim i rzeczowym opisem, może być jak najbardziej uzasadniona. Darmowy Keyword Research Polecanie własnych narzędzi zazwyczaj nie jest mile widziane, ale musicie mi wybaczyć :) Nie znam innego rozwiązania, które byłoby tak szybkie, wygodne w obsłudze, a w dodatku darmowe. Mówię o rozszerzeniu do przeglądarki Chrome o nazwie Keyword Surfer. Po instalacji rozszerzenia wystarczy wejść na stronę Google.pl, wyszukać nazwę produktu, dla którego robimy research i wyciągnąć mnóstwo użytecznych informacji, jak: średnia miesięczna liczba wyszukiwań produktu w Google zarówno w skali lokalnej, jak i globalnej, inne frazy, które mają podobne wyniki i warto je uwzględnić w treści opisu, jakość stron konkurencyjnych, co jesteśmy w stanie określić na podstawie liczby linków prowadzących do konkurentów, popularność, czyli ruch organiczny generowany przez konkurencję, średnia miesięczna liczba wyszukiwań dla sugestii Google „related searches”.   Ryc. 1. 1 – liczba wyszukiwań, 2 – frazy z podobnymi wynikami, 3 – liczba linków domen z poszczególnych pozycji   Ryc. 2. 1 – prognozowany ruch organiczny domeny, 2 – liczba wartościowych linków dla domeny Powyższe dane pomogą ocenić, jak dużo wysiłku warto włożyć w przygotowanie i optymalizację treści. Na tym etapie może się okazać, że fraza nie jest aż tak atrakcyjna, a konkurencja jest bardzo silna i jednocześnie liczba linków mocno koreluje z pozycjami w wynikach organicznych Google. Z drugiej strony, w sytuacji gdzie mamy do czynienia z popularną frazą, a liczba odnośników do stron konkurencyjnych jest relatywnie niewielka lub porównywalna z Twoją domeną, warto dołożyć wszelkich starań w optymalizację treści. Po drugie, przygotowanie tematyki treści Załóżmy, że podjęliśmy decyzję o tworzeniu jakościowego i zoptymalizowanego contentu. Na tym etapie powinieneś wiedzieć, jakie słowa kluczowe targetujemy i mieć świadomość jakości stron konkurencyjnych. Przechodzimy zatem do detali, zaczynając od szybkiej analizy kilku źródeł: Google – zacznijmy od oczywistego źródła, w którym znajdziemy wiele inspiracji, a także wiedzy o intencji użytkownika. Sekcja zadawanych pytań (People also ask) może posłużyć do diagnozy problemów użytkownika. Wikipedia – tabela kontekstu w Wikipedii pozwoli wyłapać kolejne wątki, które powinniśmy opisać i wyjaśnić w contencie. Amazon – moje ulubione źródło wiedzy o produktach (i usługach). Wchodzimy na dowolny produkt podobny do oferowanego przez nas po to, żeby sprawdzić pytania użytkowników. To pozwoli ocenić, z czym nasz potencjalny klient może mieć problem, co sprawia, że długo zastanawia się nad zakupem lub jakie ma wątpliwości, które warto rozwiać w opisie.   Ryc. 3. Google.com – sekcja People also ask   Ryc. 4. Tabela kontekstu – Wikipedia.org   Ryc. 5. Amazon.com – Pytania i odpowiedzi odnośnie produktów   Po trzecie, specyfikacja techniczna i parametry treści Na tym etapie określamy ilość i rodzaj treści. Jednym z podstawowych parametrów jest długość opisu (liczba słów). Nie zawsze większa jest lepszym rozwiązaniem, a jakość i efektywny język komunikacji niemal zawsze okazują się ważniejsze od objętości. Aby określić standard dla danego zestawu słów kluczowych, warto wybrać najważniejszą frazę i sprawdzić ilość treści na stronach konkurencji. Można to zrobić manualnie lub za pomocą Surfera.   Ryc. 6. Sugerowana ilość treści w porównaniu do najlepszych konkurentów – SurferSEO.com Po określeniu ilość treści, zbadajmy dodatkowe elementy u konkurencji, czyli rodzaj contentu (tekst, obrazki, audio, wideo itd.). Może się okazać, że sam tekst to za mało, żeby sprostać standardom dla określonej niszy. Sprawdźmy potrzebną liczbę akapitów, nagłówków, pogrubionych słów kluczowych i obrazków. Analiza powinna być zrealizowana na bazie witryn konkurentów, będących bezpośrednią konkurencją charakteryzującą się dużym ruchem organicznym (dobrymi pozycjami).   Ryc. 7. Sugerowana liczba poszczególnych elementów: paragrafy, nagłówki, pogrubienia, obrazki – SurferSEO.com   Po czwarte, wreszcie piszemy W kolejnym kroku piszemy lub zlecamy przygotowanie opisu, który zawiera: odpowiednie słowa kluczowe – wynikające z analizy w kroku pierwszym, odpowiednie pokrycie tematyczne – na bazie analizy opisanej w kroku drugim, odpowiedni rodzaj treści – na bazie analizy konkurencji z kroku trzeciego, optymalną objętość treści, liczbę akapitów, nagłówków, obrazków. Po piąte, optymalizacja pod SEO Do tej pory praktycznie nie było miejsca na SEO optymalizację opisu, a chcemy, żeby treść została zoptymalizowana perfekcyjnie przed wrzuceniem na stronę oferty czy też opisu produktu lub kategorii. Sprawdźmy zatem dowolną frazę w Surferze w narzędziu „Content Editor”. Wrzućmy przygotowany opis do edytora i zobaczmy, jakie jest pokrycie tematyczne wymagane przez algorytm Google na bazie najlepszych konkurentów.   Ryc. 8. Kluczowe elementy treści wraz z sugerowaną liczbą wystąpień – Content Editor Uzupełnijmy brakujące wyrażenia i słowa w treści tak, aby nie zaburzyć wartości merytorycznej i... jesteśmy prawie gotowi do publikacji perfekcyjnego contentu. Na koniec must have pod SEO Zadbajmy o kilka szczegółów, które są standardem optymalizacyjnym. Umieśćmy najważniejszą frazę w tytule opisu, upewnijmy się, że fraza występuje w treści, a także w meta tagach (zarówno w meta title, jak i meta description). Publikacja Po upewnieniu się, że treść jest gotowa, możemy przejść do publikacji. Świetnie, jeżeli na tym etapie znajdziemy opcję na umieszczenie frazy w adresie URL, czyli...
Nowa strona internetowa a Google_Mariusz Kołacz
Mała firma w sieci

Nowa strona internetowa a Google. Jak pozycjonować się na starcie?

Obecność strony firmowej w wynikach wyszukiwania to dla wielu nowych przedsiębiorstw dodatkowe źródło pozyskiwania klientów. Czym wyższe pozycje w wyszukiwarce Google, tym więcej klientów, dlatego warto zadbać o dobre SEO już na samym początku funkcjonowania strony. W artykule omówię najważniejsze kwestie związane z przygotowaniem strony pod pozycjonowanie oraz wskażę elementy, które robią różnicę.   Wybór domeny SEO rozpoczyna się już na etapie wyboru domeny. Wybierając domenę pod nową stronę internetową, możesz ułatwić sobie drogę do celu poprzez zakup domeny „z drugiej ręki”. Domena kupiona na rynku wtórnym powinna charakteryzować się odpowiednimi parametrami i być wolna od obciążeń prawnych. Najbardziej istotne są wiek i historia domeny oraz jej tematyka, która powinna być tożsama z działalnością, którą rozpoczynasz. Dla przykładu, jeżeli masz informacje, że ktoś kończy działalność i widzisz, że jego domena posiada odpowiednie parametry (jest stara, ma dobrą historię, nie jest obciążona prawnie i jest w pełni zgodna tematycznie), możesz zwrócić się do właściciela z zapytaniem o możliwość odkupienia domeny. Warto w tym miejscu doprecyzować, że poprzez historię należy rozumieć zarówno opinie o firmie, która znajdowała się pod tą domeną, jak również: liczbę i jakość linków przychodzących, treść, która znajdowała się na niej w ostatnich latach oraz brak filtrów ręcznych i banów od Google. Bardzo ważne jest, aby przed zdecydowaniem się na zakup domeny dokładnie ją przeanalizować nie tylko pod kątem SEO.   Jeżeli uda się odkupić domenę „z dobrą historią”, możesz już na starcie zapewnić sobie przewagę.   Często jednak koszt zakupu będzie na tyle wysoki, że wręcz nieopłacalny, dlatego wielu przedsiębiorców decyduje się na stworzenie strony na świeżej domenie, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznacza na inne formy reklamy (Facebook Ads, Google Ads) lub pozycjonowanie. Jeżeli masz możliwość odkupienia dobrej domeny w preferencyjnej cenie – po uprzednim gruntownym sprawdzeniu, możesz zdecydować się na tego typu rozwiązanie. Struktura strony Tworząc nową stronę internetową, warto zadbać, aby była dobrze zoptymalizowana pod kątem SEO. Optymalizacja to nie tylko odpowiednio dobrane tytuły, meta opisy, nagłówki, opisy alternatywne zdjęć, nazwy plików, adresy URL czy treści – to również przemyślane linkowanie wewnętrzne, które jak pokazuje praktyka, ma ogromne znaczenie podczas procesu pozycjonowania. Jeżeli chcesz, aby Twoja strona internetowa już na starcie lepiej się pozycjonowała, upewnij się, że firma, z którą współpracujesz, na etapie projektowania przeprowadzi kompleksowy audyt uwzględniający takie kwestie, jak research słów kluczowych czy też analizę konkurencji ze szczególnym uwzględnieniem schematu linkowania wewnętrznego. Na podstawie danych z audytu, dla każdego z zestawu słów kluczowych będzie można stworzyć dedykowane podstrony, idealnie zoptymalizowane, co pozwoli szybciej zwiększyć widoczność strony w wynikach wyszukiwania, jak również obniżyć koszty ewentualnego pozycjonowania. Dane pozyskane z audytu będzie można również wykorzystać do zaprojektowania optymalnej struktury linkowania wewnątrz strony, zwiększając dodatkowo jej potencjał SEO. Mało tego, podczas audytu można podpatrzyć u konkurencji rozwiązania zwiększające konwersję i wprowadzić najciekawsze na swojej stronie internetowej. Hosting Dobrze zoptymalizowana strona to połowa sukcesu. Ważny jest również hosting, którego jakość jest jednym z kluczowych czynników mających wpływ na szybkość wczytywania strony internetowej. Czas ładowania jest jednym z wielu czynników, który wpływa na ogólną ocenę strony internetowej przez Google. Witryny, które ładują się bardzo szybko, mają większe szanse uzyskać lepsze pozycje niż strony, które są powolne. Ma to szczególne znaczenie w mobilnych wynikach wyszukiwania. Warto też pamiętać, że szybko wczytująca się strona to również lepszy user experience użytkownika.   Poprawa czasu ładowania strony już o 1 sekundę może znacząco zwiększyć sprzedaż.   Dlatego zarówno optymalizacja wydajnościowa strony internetowej, jak i wybór odpowiedniego hostingu, to elementy, które mogą zrobić różnicę i ułatwić proces pozycjonowania lub go utrudnić – w przypadku podjęcia niewłaściwych decyzji. Czasami są sytuacje, że zakupimy dobry hosting, a mimo to strona wolno się wczytuje, wówczas warto zerknąć pod maskę, przeanalizować proces wczytywania, wyciągnąć wnioski i finalnie wprowadzić optymalizację wydajnościową. W procesie diagnostyki pomogą takie narzędzia, jak: Google PageSpeed, Pingdom Tool, GTmetrix i dodatek do przeglądarki Chrome – Lighthouse. W przypadku stron wielojęzycznych, warto zastanowić się nad wdrożeniem CDN (and. Content Delivery Network). CDN może sprawdzić się na wszystkich stronach, gdzie użytkownicy (klienci) pochodzą z różnych krajów i kontynentów. Nie zapominajmy też o certyfikacie SSL – większość hostingów oferuje bezpłatny certyfikat od Let’s Encrypt, który w kilka minut można podpiąć na stronie. Zastosowanie certyfikatu SSL w dzisiejszych czasach jest niezbędne, dlatego tworząc nową stronę firmową, zadbaj, aby certyfikat był obecny, a komunikacja ze stroną odbywała się wyłącznie przy użyciu bezpiecznego protokołu HTTPS. Narzędzia Zintegrowanie strony internetowej z odpowiednimi narzędziami jest niezbędne. To dzięki nim możemy skuteczniej i szybciej diagnozować i eliminować pojawiające się błędy, a zgromadzone dane wykorzystać do optymalizacji strategii pozycjonowania i pozyskiwania ruchu. Podstawowymi narzędziami, bez których trudno wyobrazić sobie pracę, są Google Search Console oraz Google Analytics. W przypadku stosowania zaawansowanych metod śledzenia, do tego grona może dołączyć Google Tag Manager, który znacząco uprości proces integracji i wdrażania niestandardowych rozwiązań. Każda nowa strona internetowa powinna być w pełni zintegrowana z systemem analityki internetowej Google Analytics oraz powinna być dodana do narzędzia Google Search Console, przy czym warto nadmienić, że do Search Console należy dodać wszystkie możliwe warianty strony, najczęściej będzie to wersja z https i http oraz w kombinacjach z www i bez www. Jeśli Twoja strona posiada dedykowaną wersję mobilną, ją również należy dodać w Search Console we wszystkich kombinacjach. Podsumowanie Na sukces w pozycjonowaniu składa się wiele czynników – technicznych, on-site oraz off-site (pozyskiwanie linków). Wyżej przedstawione zagadnienia stanowią fundament dla skutecznego pozycjonowania....
1 2 3 5
Strona 1 z 5