Wywiady i inspiracje

Pogoda na biznes

Omenaa Mensah
fot. materiały prasowe firmy Ammadora
664wyświetleń
Omenaa Mensah
fot. materiały prasowe firmy Ammadora

Wydaje się, że telewizja wciąga i pochłania bez reszty. Są jednak osobowości, którym życie na wizji nie wystarcza. To na pewno inspirujące zajęcie, ale zawsze z terminem ważności, a prawdziwe wyzwania czekają także poza szklanym ekranem.

O biznesie, który na co dzień splata się z show-biznesem, rozmawiam z Omeną Mensah – znaną dziennikarką i prezenterką pogody, która kiedy schodzi z anteny, nie przestaje być odnoszącą sukcesy bizneswoman: właścicielką firmy meblowej Ammadora, założycielką fundacji charytatywnej Omenaa Foundation, autorką programów szkoleniowych z zakresu autoprezentacji i wizerunku, która w planach ma kolejne biznesy.

 
Podobno jest Pani skazana na biznes, bo już samo Pani imię – Omenaa – w języku Aszanti oznacza kobietę przedsiębiorczą…

Tak, dokładnie: siłę i złoto, tę która siedzi po prawej stronie króla i trzyma jego rękę całą w bransoletach 🙂 A poważnie, od samego początku, zawsze chciałam zarabiać własne pieniądze, żeby móc decydować, na co chcę je wydawać i spełniać swoje marzenia. Dlatego już na studiach miałam swój mały biznes, robiłam fryzury afrykańskie. Wtedy był straszny boom na warkoczyki, dready, dorabiałam więc tak i pracowałam też jako modelka.

Teraz jedną z Pani działalności jest Ammadora. Kiedy zakładała Pani ten biznes, miała Pani już od kilku lat dobrą posadę w telewizji. Dlaczego ona nie wystarczała i zdecydowała się Pani dodatkowo na własną firmę?

Faktycznie nie wystarczała mi posada prezenterki pogody w telewizji. Dla mnie jest to normalne, że osoba, która funkcjonuje w świecie biznesu, zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma rzeczy stałych. Raz to zajęcie jest, później go nie ma. Aby przetrwać na rynku i żyć komfortowo, trzeba dywersyfikować swoje aktywności zawodowe. Jako że jestem po zarządzaniu, po stosunkach międzynarodowych i po trzecim fakultecie – ekonomiczno-społecznych studiach doktoranckich, zawsze stawiałam na to, żeby się rozwijać, a także na to, żeby wiedza, którą zdobywam na studiach, była wykorzystywana także w mojej pracy zawodowej.

To, że zostałam prezenterką pogody, stało się dla mnie świetną platformą do tego, żeby rozwijać się też na innych polach.

Z wykształcenia jest Pani człowiekiem ekonomii, większości kojarzy się Pani z pogodą, a prowadzi Pani firmę meblową i inne biznesy? Skąd ten pomysł?

Dlaczego meble? Dlatego, że lubię design, lubię modę. Po prostu spróbowałam i to mnie kręci. Meble okazały się bardzo fajną formą biznesu, która mi jako kobiecie pozwoliła też rozwijać się artystycznie i szeroko współpracować z ludźmi. Ale też dzięki nim zaproszono mnie do programu „Domy Gwiazd”. Dodatkowo startujemy teraz z nowym projektem związanym z architekturą i designem, ale to jeszcze kwestia czasu, więc nie zapeszajmy.

W moim przypadku jest więc tak, że wszystkie dziedziny biznesowe się ze sobą splatają i przeplatają się z moim życiem zawodowym w telewizji.

Jest Pani znana z zamiłowania do podróży, architektury i sztuki. Czy Ammadora pozwala Pani realizować pasję, czy raczej ma Pani do niej stosunek perspektywiczny i stawia na dodatkowe źródło dochodu?

Zakładając firmę, miałam taki komfort, że już gdzieś pracowałam i mogłam dodatkowo rozwijać się na innym polu. Oczywiście, jeśli biznes jest nierentowny i nie przynosi wystarczających dochodów, nie powinniśmy go prowadzić. Jeśli więc go prowadzimy to znaczy, że jest względnie rentowny, nie może być tak, że cały czas pokrywamy straty.

FIRMER 2-2017_pogoda na biznes 1

Robię rzeczy, które mnie kręcą, które są ciekawe, którym mogę oddać się całkowicie, a do tego mogę mieć z tego jeszcze wymierne korzyści.

A jak to wygląda od strony czysto biznesowej? Jest w Polsce popyt na luksusowe designerskie meble?

Nie zakładałam na początku, że faktur będę wystawiać dużo, a tu się okazało, że jest nieźle… Po pierwsze jest to dla mnie świetna zabawa, po drugie – napędza to też inne sfery działalności, również telewizyjnej, ale nie tylko, i po trzecie – pozwala mi funkcjonować w zupełnie innej branży.

Czym zajmuje się Pani w swojej firmie? Czy tylko zarządza Pani jej funkcjonowaniem, czy także bierze Pani czynny udział w jej działaniu?

Oczywiście mam ludzi, którzy współpracują ze mną na różnych etapach. Sama nie jestem w stanie na przykład wytworzyć mebla, od tego oczywiście muszą być rzemieślnicy czy projektanci, tacy jak Piotr Gajda czy Paweł Kalabun, i partnerzy, z którymi współpracuję, m.in. Galeria Heban.

W zasadzie zajmuję się całą strategią, koncepcją, także zgrywaniem produkcji czy delegowaniem zadań, określaniem kto za co odpowiada, w jaki projekt chcemy wejść, kiedy możemy spróbować startować w jakimś przetargu. Jestem więc kołem zamachowym wszystkiego. Akurat mam taki czas w życiu, gdzie moja kreatywność jest na całkiem wysokim poziomie, do tego jest jeszcze doświadczenie zawodowe plus możliwości, które przynosi rynek. Warto ten czas wykorzystać, ale bez odpowiednich ludzi, nie byłabym w stanie wielu rzeczy zrobić, nie byłoby szans.

Czy z perspektywy czasu może Pani powiedzieć, czy popularność bardziej pomaga Pani w prowadzeniu firmy, czy raczej przeszkadza? Czy klienci nie postrzegają Pani tylko jako „Pani z telewizji”?

No właśnie to zawsze jest dylemat.

FIRMER 2-2017_pogoda na biznes 2

Oczywiście istnieje takie zagrożenie, popularność może być kłopotem, ale raczej przy biznesach, które są stricte techniczne, w których mój zmysł kreatywny, artystyczny, byłby zbędny. Wszystkie te tematy, którymi się zajmuję, są związane z zarządzaniem, z marketingiem, z wizerunkiem, z wyjściem do klienta, z komunikacją – myślę, że całkiem dobrze mi to wychodzi. Praca w telewizji w tym przypadku mi pomaga.

Nawiązując do wizerunku i komunikacji, od wielu lat porusza się Pani w biznesowych kręgach, spotyka się z przedsiębiorcami, rozmawia z klientami, zatrudnia pracowników. Czy szkolenia z autoprezentacji, które zdecydowała się Pani prowadzić, wynikają z pewnych braków, które Pani zauważa w kontaktach biznesowych? Czy uważa Pani, że pod tym względem mamy dużo do nadrobienia?

Zawsze się śmieję, że kiedy idę na spotkanie i wierzę w jakąś koncepcję, jestem do niej przekonana, to całą sobą, od A do Z, od wejścia, zaprezentowania się, powiedzenia pierwszego zdania do zdania ostatniego, sprzedaję ten produkt.

I to jest bardzo ważna cecha, bo ona przydaje się w każdym momencie naszego życia: czy idziemy na spotkanie o pracę, czy próbujemy przekonać naszego partnera do naszych racji, czy rozmawiamy z dzieckiem w domu, co nie jest łatwe – ta szkoła jest dla mnie akurat najtrudniejsza. Tak naprawdę każdego dnia sprzedajemy siebie, swój wizerunek, swoją wiedzę, umiejętności, albo ich brak. To jest szalenie ważna wiedza. Jeśli mogę więc ją przekazać, bazując na swoim doświadczeniu i tym, czego się nauczyłam w pracy – a zaznaczam, że startowałam z poziomu niewiedzy i wszystkiego się musiałam nauczyć – to dlaczego nie?

Osoba, która doświadczyła tego na własnej skórze i przeszła różne szczeble, jest znacznie bardziej wiarygodna niż wykładowca akademicki, który nigdy nie prowadził własnej firmy, nie występował publicznie poza swoimi studentami. Przepraszam za szczerość, ale takie osoby uczą prowadzić biznesy, a często nawet nie wiedzą, jak się zakłada firmę. Każdy przedsiębiorca, czy mniejszy czy większy, musi się zmagać z problemami. Podatki, terminy, zamówienia, koszty, przychody to są tematy, z którymi namacalnie ma się codziennie do czynienia.

Co w prowadzeniu własnego biznesu okazuje się najtrudniejsze?

Najtrudniejsze jest znalezienie odpowiednich pracowników i odpowiedniego partnera biznesowego do współpracy. Mówię o tym też w kontekście mojej fundacji i projektu budowy szkoły w Afryce. Tam są zupełnie inne realia. Trzeba się nauczyć pokory, spokoju, cierpliwości. Tam nie jest tak, jak u nas, że wszystko szybko się załatwia. Tam wszystko idzie swoim rytmem i nie ma dyskusji. W kontekście tamtego rynku prowadzenie biznesu za granicą jest dziesięciokrotnie trudniejsze niż na przykład w Polsce i wielkie chapeau bas dla tych, którym się to udaje.

Jeśli nie znamy rynku, nie znamy trendów, tradycji, które są związane z daną kulturą, warto mieć ludzi, którzy się na tym znają. Wchodząc z zewnątrz, wielu rzeczy nie zauważymy na pierwszy rzut oka. Znalezienie odpowiedniego partnera, który będzie z nami współpracował, jest clou problemu.

A wracając do branży meblowej, najtrudniejsze jest dla mnie znalezienie odpowiednich rzemieślników. Zamykanie szkół zawodowych, nieprzekazywanie z pokolenia na pokolenie tego fachu… z tym jest straszny problem w Polsce. Mam jednak nadzieję, że będzie renesans polskiej branży meblowej. Jesteśmy jednym z największych producentów mebli w całej Europie i marzy mi się, żeby tak, jak szanujemy polskich projektantów, szanować polskie marki.

Jest Pani bardzo przedsiębiorczą kobietą. Już od czasów studiów zarabiała Pani własne pieniądze, jest Pani prezenterką pogody, prowadzi własne programy, ma firmę meblarską, inwestuje w branżę deweloperską, prowadzi szkolenia z autoprezentacji, wydaje książki, a do tego zarządza fundacją, która pomaga dzieciom w Ghanie. Co Panią motywuje do działania na tak wielu polach i jak Pani znajduje na to czas?

Jestem po Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, więc organizacja i zarządzanie przede wszystkim. A w odpowiednim momencie życia też zainwestowanie w profesjonalistów. Na początku drogi nie stać nas na to. Później zaczynamy zarabiać i zastanawiamy się, czy część z tego dochodu zainwestować w profesjonalistę, kogoś, kto nam w danym temacie biznesowym pomoże.

FIRMER 2-2017_pogoda na biznes 3

Ja to zrobiłam ponad dwa lata temu i uważam, że to była bardzo dobra decyzja.

W której sferze działalności czuje się Pani najlepiej?

Ważne jest to, żebym czuła temat, w który zamierzam zainwestować swoją pracę czy pieniądze. Wtedy jestem w stanie maksymalnie się zaangażować i wtedy też nie czuję, że pracuję 🙂 Kwestie wizerunkowe, marketingowe, PR-owe czy organizacja różnego rodzaju przedsięwzięć to też są tematy, które lubię. Ogólnie lubię wyzwania i do każdego projektu staram się przygotowywać. I zawsze staram się – jakikolwiek to nie byłby projekt – zatrudniać profesjonalistów, ludzi, którzy w danym wycinku tematu lepiej ode mnie się na nim znają, tak żeby później odnieść wspólny, zamierzony rezultat. Na współpracownikach nie można oszczędzać, bo później nam to wychodzi uszami.

FIRMER 2-2017_pogoda na biznes 4

Nie brakuje Pani energii do działania. Czym jeszcze nas Pani zaskoczy?

Moje osobiste marzenie, to zbudowanie szkoły dla dzieci ulicy w Afryce. Proszę pamiętać, że prowadzenie fundacji, zwłaszcza takiej, która pomaga, to też jest prowadzenie biznesu. Przede wszystkim zbieramy pieniądze na szczytny cel, ale musimy też tę fundację utrzymać. Jeszcze dziesięć lat temu nie byłam w ogóle gotowa na coś takiego. Miałam zupełnie inne podejście. Teraz wiem, że pieniądze trzeba zarabiać oczywiście po to, żeby spełniać swoje marzenia, ale też po to, żeby czerpać satysfakcję.

Oprócz tego wszystkiego, jest to też moją misją. To nie jest tylko zbudowanie samej szkoły. To działanie na rzecz edukacji i uświadamiania społeczeństwa. Można być atrakcyjną mamą, można prowadzić swój biznes, nie trzeba całkowicie uzależniać się od pieniędzy mężczyzny. Można przy tym też pomagać innym i naprawdę czerpać z tego dużą radość. Nie robić tego ze łzami w oczach, tylko naprawdę mieć fun. Chciałabym, żeby Polacy nie wykluczali takiego scenariusza.

Na wiosnę, oprócz startu budowy szkoły w Afryce, rozpoczynam także deweloperski projekt, którego jestem współudziałowcem i z którego część dochodu także będzie wspierała szkołę. A mianowicie, w Trójmieście planuję budowę bliźniaków ocieplonych od fundamentów aż po dach najlepszymi produktami Termo Organiki. Wszystkie budynki będą posiadały energooszczędny standard zgodny z przepisami obowiązującymi od 2021 roku. Można zatem powiedzieć, że będą to domy przyszłości. Podobnie jak szkoła w Ghanie będzie dobrą przyszłością dla podopiecznych fundacji, które bez niej nie miałyby najmniejszych szans na naukę i lepsze życie w dorosłości. Z Termo Organiką współpracuję również przy projekcie budowy szkoły w Ghanie, a także wspólnie stworzyliśmy linię ekskluzywnych farb, z których dochód wspiera szkołę i które najprawdopodobniej będą wykorzystane przy wykańczaniu budynku. Jak widać znowu różne dziedziny mojej działalności zazębiają się i świetnie się uzupełniają.

Jak idzie budowa szkoły?

Na wiosnę zaczynamy. Mam nadzieję, że pierwsza kondygnacja powstanie za parę miesięcy. Nie mamy jeszcze zebranej całej kwoty, ale mamy naprawdę sporo. Dlatego zabieramy się teraz za wspaniały projekt fundacyjny, mam nadzieję, że w międzyczasie znajdą się osoby, które docenią ten projekt i będą chętne, żeby go wesprzeć. Dla mnie to duże wyzwanie, ale wiem, że będzie to coś wyjątkowego.

Życzę powodzenia w realizacji wszystkich planów i dziękuję za rozmowę.

Dodaj komentarz