Wywiady i inspiracje

Czas przepoczwarzania się. Rozmowa z Barbarą Lech

Barbara Lech - FIRMER
fot. Łukasz Jungto
2.6kwyświetleń

Jest jak jest… Z takiego założenia wychodzi, niestety, wielu przedsiębiorców, którzy w ostatnich miesiącach boleśnie zderzyli się z konsekwencjami pandemii. Przestój w firmie, spadek obrotów, mniej klientów, rzeczywistość nie nastraja optymistycznie… Ale czy rzeczywiście musi być tak jak jest?

O tym, co można zrobić, by wprowadzić do swojej biznesowej rzeczywistości więcej światła i wyjść z błędnego koła negatywnego myślenia, rozmawiam z Barbarą Lech – dyplomowanym coachem z wieloletnią praktyką, wspierającą swoich klientów w uwolnieniu ich potencjału i pewności siebie, autorką książek i szkoleń oraz unikatowych programów i narzędzi rozwoju osobistego.

 
Na co dzień obserwuje Pani swoich klientów, którzy muszą radzić sobie w nowej normalności. Czy na podstawie tego doświadczenia, może Pani powiedzieć, jak wpływa na nas pandemia? Jak oddziałuje ona szczególnie na osoby aktywne dotąd zawodowo?
Myślę, że czas, który nastąpił, to czas przepoczwarzania się. U jednych poszło gładko, po prostu przystosowali się i znaleźli sposoby na realizowanie swojego biznesu, swoich celów czy życia w nowych warunkach. Inni bardzo trudno to znieśli, ponieważ stawiając opór, próbowali wrócić do tego, co było, a to jest już niemożliwe.
Niektóre zawody czy sposób ich wykonywania, bezpowrotnie się skończyły, gdyż okazały się niewystarczające i niepotrzebne tak naprawdę w danym momencie. Wygrali Ci, którzy byli przygotowani do tego, żeby prowadzić biznes na różne sposoby. Mieli inne elementy czy filary swoich firm – i oni się w tym najłatwiej odnaleźli.
Jeżeli ktoś wcześniej prowadził swój biznes w formie online, nie odczuł niczego nowego (co najwyżej przypływ klientów), robił po prostu to, co do tej pory. Jeżeli jednak miał biznes tylko stacjonarny, to – w wersji optymistycznej – zaliczył spadek dochodów. Mogłoby też być odwrotnie. Gdyby odcięto internet, to jak wyglądałby Twój biznes? Masz drugą „nogę”, która pozwoliłaby Ci nadal funkcjonować i prosperować? Dobrze jest uświadomić sobie, że pandemia pokazała nam rzeczywistość mocno ograniczoną dla naszego poruszania się zewnętrznego. Jak każda nowa sytuacja, ma ona swoje plusy i minusy. Ten, kto szybko potrafił się przestawić, czy skorygować biznes o rzeczy ważne w pandemii (np. bezdotykowa dostawa żywności do domu, korepetycje online, platformy do szkoleń i sklepy online), ten wygrał.
Wbrew pozorom, takie trudne momenty to dobry czas na przemyślenia. Obserwując moich klientów, mam czasem wrażenie, że z uporem próbują wrócić do tego, co było. Powtórzę to jeszcze raz: nie da się już wrócić. Świat się zmienił, zupełnie jak w książce Kto zabrał mój ser? Johnsona Spencera.
Od czego zależy zatem to, jak reagujemy na trudne sytuacje, których nie da się przewidzieć?
Od naszej elastyczności, od tego, czy przywiązujemy się do status quo, czy też potrafimy dopasować się do zmieniających okoliczności. Myślę, że tutaj znaczenie może mieć też nasze wychowanie: czy pochodzimy z rodziny, w której była łatwość przystosowania się do zmian, czy też po prostu było narzekanie i tupanie nogą: „Ma być tak jak było i koniec”, „Będę czekać, aż wszystko wrócić do równowagi”. Na szczęście dzisiaj, będąc już drosłymi, możemy sami decydować, które przekonania nas wspierają, a które nie, i dzięki temu jesteśmy gotowi, by wprowadzić zmiany do swojego życia.
Przy zmieniającym się otoczeniu uważam, że kluczowym będzie nasza elastyczność, która pozwala realizować swoje cele pomimo tego, co dzieje się obok.
 

Cel może pozostać ten sam, tylko droga do niego będzie się zmieniała. To wymaga otwartości.

 
Rzeczywistość dzisiaj nie należy jednak do najłatwiejszych. Przestoje w pracy, mniej klientów, problemy z płynnością finansową… To teraz codzienność wielu przedsiębiorców. Jak mogą oni nie poddawać się złym nastrojom?
Zaczęłabym od pytań: „Czy jesteś przedsiębiorcą czy osobą samozatrudnioną?”, „Jak wyglądał Twój biznes przed pandemią?”, „Jak bardzo ona na niego wpłynęła?”. Jeżeli znacząco, to być może nie byłeś do końca przygotowany na jakiekolwiek zachwiania rynku…
Bardzo często spotykam się z tym, że ludzie przejadają cały swój dochód, a czasami nie tylko dochód, ale i przychód, nie myśląc zupełnie o tym, że w perspektywie może być słabszy miesiąc czy nawet cały okres. To właśnie te osoby znalazły się w najtrudniejszej sytuacji przeinwestowania albo braku jakichkolwiek oszczędności czy środków obrotowych w firmie, które można by właśnie wtedy wykorzystać.
Kiedy pracuję z moimi klientami coachingowymi nad tym, by postawić ich biznesy na nogi, to na samym początku ustalamy pensję, którą będą sobie wypłacać. Ma to duże znaczenie, ponieważ prowadzi do zostawienia w firmie środków, jakie można wykorzystać właśnie w takich sytuacjach. Wychodzę z założenia, że trzeba być pozytywnym realistą. W sytuacji jednak, kiedy mleko już się rozlało, to może teraz jest dobry moment na to, żeby się zatrzymać, popatrzeć na swój biznes z lotu ptaka i pomyśleć, jak go uelastycznić. Jak dotrzeć do naszych celów, czy to tych finansowych, czy tych z misji, w inny sposób. Można zadać sobie pytanie: „Co jest moim nadrzędnym celem?”.
 

Jeżeli masz podjętą konkretną biznesową decyzję, to nie będziesz ustawać w zmianach i w kolejnych próbach, aż zrealizujesz to, co chcesz.

 
Jak więc nie poddawać się tym złym nastrojom? Po prostu dalej robić swoje, tylko szukać innych sposobów na zrealizowanie tego, co chcemy.
Mówi się, że jak się ma odpowiednią motywację, to zdziała się wszystko. Czym jest zatem ta odpowiednia motywacja?
Odpowiednia motywacja dla mnie to przede wszystkim podjęcie biznesowej decyzji i ustalenie swojej misji w dwóch aspektach. Pierwszy może być związany z korzyściami, jakie odniesiemy, kiedy zrealizujemy swoje zawodowe cele. Drugi aspekt powinien być związany z tym, co wniesiemy do systemu, do świata, czyli: jak to, co robimy, wpłynie na życie innych ludzi. Wtedy budzi się motywacja.
Często potrafimy zrezygnować z dóbr, jakie określiliśmy w misji (np. konkretny obrót, zysk czy swoją własną pensję), bo na jakimś etapie uznajemy, że to nie jest aż tak ważne, żeby wymuszać na sobie wychodzenie ze strefy komfortu i znoszenie kolejnej porażki. Jeśli nasz drugi aspekt misji jest związany z innymi, a nie z naszymi finansami, to wtedy on może być naszym naturalnym motywatorem. W trudnych momentach pomyślisz sobie, że tracą inni, gdy nie dajesz im możliwości czy sposobności skorzystania z Twojej usługi lub produktu. Nie wpływasz więc swoją misją tak, jak chciałeś na rzeczywistość i to czasami potrafi wystarczająco zmotywować.
Moja osobista misja „Prowadzę prosperujący biznes i wiodę obfite, atrakcyjna życie” jest jednocześnie biznesową decyzją. Przedstawia moje oczekiwania, jak i mówi o mojej potrzebie wpływu na innych. Misja ma realizować nasz potencjał i motywować do działania.
Jak motywować się w czasie kryzysu, by działać pomimo przeciwności losu? Od czego zacząć?
Zacząć od ustalenia tego, po co robisz to, co robisz, dlaczego to robisz. Tu pojawia się pytanie: „Co byś zrobił, gdybyś nie musiał pracować?”. Ale w trochę innej formie. Teraz masz okazję zweryfikować, czy to, czym się zajmujesz, jest warte całego tego zachodu, stresu i ogromu pracy włożonego w działanie firmy i marki osobistej, by przetrwały. Odpowiedzi na właściwie zadane pytania są bardzo istotne. Pokazują, co kryje się za naszym biznesem, co go tworzy, co nas napędza, do czego dążymy.
 

Nie jest sztuką otworzyć biznes, sztuką jest utrzymać go i łączyć ze swoimi pasjami.

 
Czy istnieją sprawdzone uniwersalne sposoby do wprowadzenia od zaraz, czy każdy musi odnaleźć na to swój własny sposób?
Każdy z nas jest inny, wierzę więc, że każdy musi znaleźć swój własny sposób. Dla mnie od lat motorem są moje dzieci i nie po to tylko, żeby im zabezpieczyć życie albo dać im więcej. Swoim przykładem chcę pokazać im, że można realizować swoje cele i marzenia, działając pomimo lęku, z odwagą. Warto sięgać gwiazd, swoich gwiazd.
Czy z motywowaniem się jest jak z jazdą na rowerze? Że kiedy się go nauczymy, stworzymy indywidualny system automotywacyjny, to już się tego nie zapomina?
Dokładnie tak jest. To określa nasza postawa. Jeżeli raz coś zrobisz, to potrafisz to później odtworzyć. Jeżeli zaczynasz to praktykować, nabierasz przekonania, że umiesz działać i wyrabiasz nawyk. Po prostu taki się stajesz. Dążysz do poszukiwania sposobów na to, żeby zrealizować swój cel, bez względu na to, czy jest pandemia, choroba czy oszukał Cię wspólnik. Próbujesz się motywować różnymi sposobami, szukając tego właściwego i nie ustajesz, dopóki go nie znajdziesz.
Mówi się o tym, że wiedzę można zdobyć, a postawę się ma. Ona pochodzi w części od tego, czego nauczyli Cię ważni dla Ciebie ludzie (np. rodzice, nauczyciele, Twój mentor) i od tego, jak Ty sam ją kształtujesz. Można wyrobić postawę, jakiej potrzebujemy, ale wymaga to zaangażowania i dążenia do tego. Moi klienci określają na początku, kim by chcieli być, jacy by chcieli być, co chcieliby robić, o czym marzą. Te elementy składają się na nasze życie. Kiedy jesteśmy dziećmi, kształtuje nas otoczenie bliższe i dalsze. Kiedy jesteśmy dorośli – to my wybieramy, jak chcemy być kształtowani i jak sami chcemy się kształtować. Teraz sami mamy na to wpływ. Nasze postawa, nawyki, motywacja są umiejętnościami, które można i trzeba kształtować, tworzyć od nowa i rozwijać.
Czy naprawdę można trenować i rozwijać automotywację? Jak utrzymać stan pozytywnego myślenia na dłużej?
Można trenować, a nawet powiedziałabym – trzeba. Tu znowu wrócę do podjęcia decyzji, świadomości tego, dokąd zmierzam, i elastyczności. Wiele osób deklaruje, że po prostu chcą być szczęśliwe. A szczęście pojawia się najczęściej wraz z bezpieczeństwem finansowym i spełnieniem. Zatem, nawiązując do elastyczności: Czy ten biznes, który prowadzisz w takiej niezmienionej formie, musi być raz na zawsze niezmienny, czy też możesz zmodyfikować go tak, by Cię uszczęśliwiał i spełniał Twoje potrzeby? Twoja odpowiedź jest kluczowa i od niej zaczyna się to, co będziesz robił.
Zachęcam też do praktykowania wdzięczności i pozytywnego myślenia.
 

Wierzę w to, że wszechświat jest naszym lustrem i dostajemy to, o czym myślimy.

 
Jeżeli często myślimy o tym, czego się boimy i czego nie chcemy, to nasze strachy zauważamy w pierwszej kolejności wokół nas. Przewidzieć problemy, wyjść im naprzeciw, przygotować się realnie do trudności, nie jest uprawianiem czarnowidztwa, a realnym spojrzeniem na sytuację, rozwagą w rozwijaniu firmy.
Kiedy rozpoczęła się pandemia, moją pierwszą myślą było to, że osoby, które nie miały czasu przyjść na coaching, teraz go znajdą i rozdzwonił się telefon. Uważaj więc, o czym myślisz. Myśli się materializują.
I już na koniec: czy da się zbudować odporność kryzysową? Stworzyć tarczę, która będzie nas chroniła i odpychała to negatywne, co do nas przychodzi?
Ktoś mi kiedyś powiedział, że żeby wejść z odwagą w coś nowego, trzeba mieć świadomość tego, że to może się nie udać i mieć na to swoją zgodę. Oczywiście, idziemy i robimy wszystko tak, by biznes się udał, prosperował, ale chyba najgorsze co możemy zrobić, to mentalnie postawić wszystko na jedną kartę i uzależnić od tego całe swoje życie.
Osobiście do wielu tematów podchodzę z założeniem, że są na jakiś czas, to wprowadza ulgę i umiejętność odnajdywania się w trudnych sytuacjach. Angażuję się, planuję, buduję strategię, ale mam świadomość i zgodę na to, że być może coaching i szkolenia, to nie będzie mój biznes do końca świata. Taką elastyczność mogą nam dać: dywersyfikacja usług, odpowiednia poduszka finansowa, którą zbudujemy, nie przejadając wszystkich zysków, oraz świadomość, że nic nie jest dane raz na zawsze.
Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dodaj komentarz