“Burza mózgów” – to hasło funkcjonuje niemal jak magiczna formuła. Zbiorowy proces kreowania idei i rozwiązywania problemów wydaje się cudownym lekiem na wszelkie bolączki zarządzania. Jest on, nie przymierzając, próbą przeniesienia do biznesu społecznych zasad demokracji i pluralizmu. Wbrew pozorom nie zawsze jest do dobra recepta na sukces.
Łatwo ulec złudzeniu, że jeśli mamy grupę pracowników, która zgromadziła się w celu przedyskutowania jakiegoś problemu, kanały komunikacji są otwarte. Praca zespołowa zawiera w sobie mechanizmy będące realnym zagrożeniem dla kreatywności. Najkrócej rzecz ujmując, chodzi tu o konformizm. Jednak problem ten można rozpisać na kilka składowych.
Z badań przeprowadzonych w latach 90. przez Garolda Stassera oraz Williama Titusa wynika, że podejmując decyzję grupowo ludzie pomijają dobre rozwiązania, a skłaniają się ku złym. Przyczyna tkwi w komunikacji – unikatowa wiedza nie jest przekazywana. Dzieje się to nieświadomie. Niemal każdy uczestnik dyskusji jest przekonany o tym, że dzieli się wszystkim co istotne i burza mózgów spełnia swoje zadanie. Jednak ekspercki dorobek zostaje pominięty. Profesjonalizm ustępuje uśrednieniu i przeciętności. Mówi się o tym, co jest dla wszystkich zrozumiałe, ponieważ tylko takie treści mogą zyskać akceptację. Sprowadza to dyskusję do poziomu rozmowy o truizmach.
W kontekście tych ustaleń interesujące są wnioski, jakich dostarczyła analiza audytów przeprowadzonych przez Deloitte w 100 największych polskich spółkach. Okazuje się, że jedną z głównych bolączek tych przedsiębiorstw jest mało efektywny obieg informacji. Bynajmniej nie wynika to z braku wewnętrznej komunikacji. Dane gubią się gdzieś po drodze, ponieważ rolę „łączników”, osób koordynujących, pełnią zazwyczaj pracownicy interdyscyplinarni, którzy nie chcą lub nie potrafią przyswoić najbardziej wartościowej, specjalistycznej wiedzy. Zostaje ona pominięta, mimo że jej raportowanie zajmuje mnóstwo czasu i powinna mieć ona kluczowe znaczenie.
Problemem komunikacji grupowej jest mimowolne położenie akcentu na aspekty pozamerytoryczne. Podczas burzy mózgów musimy walczyć o głos i o uwagę. Wymaga to wysiłku i czasu, który poświęcamy kosztem refleksji. Społeczne i psychologiczne aspekty komunikacji w grupie sprawiają, że osoby introwertyczne lub nieśmiałe mogą mieć problem z przebiciem się. Rzadko też zdecydują się wyjść z bardziej szalonymi, innowacyjnymi pomysłami. Dlatego pracownicy o dużych kompetencjach, ale słabych umiejętnościach interpersonalnych, są stawiani na przegranej pozycji. Tracimy ich wiedzę i pomysły. Wiedza i kreatywność łatwo ustępują miejsca umiejętności argumentowania, mowie ciała, atrakcyjności i statusowi.
Stopujące działanie grupy na jednostkę występuje głównie w dwóch wariantach, wskazywanych w psychologii społecznej:
- Próżniactwo społeczne – ludzie obawiają się, że w grupie ich wysiłki nie będą dostrzeżone, a ich przemyślenia zostaną pominięte. Brakuje im motywacji. Sposobem na uniknięcie tej pułapki jest wytworzenie odpowiedniej atmosfery – wypośrodkowanej między relaksem a współzawodnictwem.
- Production blocking – uczestnicy dyskusji o większej aktywności blokują pozostałych, nie dając im czasu na wypowiedź. Często prowadzi to do tego, iż osoby te zapominają o swoich pomysłach. Mechanizm działa tym silniej, im większa jest grupa.
Przemyślana metodyka pozwala uniknąć pułapek komunikacji w grupie, przy zachowaniu wszystkich związanych z nią korzyści. Moderowanie dyskusji jest wymagającym zadaniem, ale też jest kluczowe dla jej sukcesu – nie można uczestników obrażać, tłamsić ani faworyzować. Należy też pamiętać o podstawowej zasadzie: podczas burzy mózgów skupiamy się na ilości a nie jakości rozwiązań, z założeniem, że ilość przejdzie w jakość. Dlatego powstrzymujemy się od krytyki (osąd może blokować kreatywność) oraz staramy się łączyć i ulepszać pomysły. Dobre rozwiązania trzeba doskonalić i zestawiać z innymi dobrymi pomysłami. Obowiązuje tu hasło ‘1+1=3‘.
Kluczowe znaczenie ma więc otwartość i dywersyfikacja sposobów myślenia. Pomocny w tym może być zewnętrzny audyt, który uświadomi nam, że utknęliśmy na koncepcyjnej mieliźnie. Warto włączyć w grupę tzw. adwokata diabła, czyli osobę, która będzie doszukiwała się dziury w całym. Dzięki niej sprawdzona będzie wiarygodność i sensowność każdego pomysłu. Skutecznym sposobem na przeprowadzanie efektywnej burzy mózgów jest włączanie w nią osób zajmujących różne stanowiska i wyznających różne poglądy.
Burza mózgów daje możliwość poznania opinii ludzi, którzy odzywają się rzadko, ale mądrze.
Ciekawy artykuł, ale burzę mózgów zwykle robi się wtedy kiedy nie ma wystarczających indywidualnych rozwiązań. Wcale nie jest też prawda, że wszyscy zniżają się wtedy do jednego poziomu, chodzi bardziej o to aby podjąć temat z różnych punktów widzenia i często na podstawie losowości wybrać najciekawsze elementy. Burza mózgów to działanie na szybko, bo w rzeczywistości takie działania są podejmowane w firmach przez cały czas a projekty przechodzą z jednego działu do drugiego gdzie dokładane są nowe pomysły i usprawnienia. Burzę mózgów robi się w desperacji gdy nie ma czasu i pomysłów.