Spowolnienie rozwoju firmy z powodu niedostatecznych nakładów finansowych, a z drugiej strony – obciążenie wieloma kredytami, niekiedy stanowczo zbyt drogimi, to niejedyne grzechy mikroprzedsiębiorców.
Świadomość popełnianych błędów i wynikających z nich konsekwencji to pierwszy krok do poprawy sytuacji. Sprawdź, jak jest w Twoim biznesie.
Błąd nr 1: Brak planu
Według polskich statystyk większość małych i średnich przedsiębiorstw upada przed ukończeniem drugiego roku działalności. Dlaczego tak się dzieje? Powodów jest mnóstwo, ale najczęściej powtarza się problem, który możemy nazwać nadmiernym optymizmem. Zafascynowany swoim pomysłem przedsiębiorca zapomina o tym, że przychody mogą okazać się niższe, niż przypuszczał, a koszty – wręcz przeciwnie, znacznie wyższe. Mówiąc potocznie: biznes się nie spina…
Dobry, realistyczny plan pomoże uniknąć zaskoczeń. Przede wszystkim już próba jego sporządzenia pozwoli przedsiębiorcy przypomnieć sobie wiele pozycji, które z pewnością będą generowały koszty. Po spisaniu pierwszego planu warto pokusić się o stworzenie czarnego scenariusza, na przykład obniżając przychody o 20% i podwyższając koszty o 30%. To moment prawdy: czy w takim wypadku biznes nadal przynosi zysk?
Błąd nr 2: Brak strategii finansowej
Korzystanie z każdych środków finansowych, a korzystanie z kredytu w szczególności, wymaga zbudowania strategii. Bez niej łatwo wpaść w pułapkę, np. ulegając reklamom „darmowych” pożyczek.
Jeśli kredyt ma zostać przeznaczony na realizację jakiegoś przedsięwzięcia biznesowego, zakup surowców do kolejnej produkcji czy poprawę płynności (którą zaburza odroczony termin płatności), warto zbudować nawet najprostszy scenariusz spłat i upewnić się, że na kolejne zobowiązania znajdą się w firmie środki. Jako prostą i uniwersalną regułę można przyjąć, że miesięczna suma rat (przy czym za raty uznajemy tu wszystkie wydatki związane z kredytem: część kapitałową, oprocentowanie, ubezpieczenia i wszystkie opłaty) nie powinna przekroczyć połowy miesięcznych przychodów firmy.
Błąd nr 3: Unikanie kredytu
Wielu przedsiębiorców zna z własnego doświadczenia ten moment, kiedy biznes się kręci, ale jakoś brakuje mu rozmachu. Nie starcza środków na reklamę, zwiększenie skali zakupów czy na inwestycje. Jeśli własne oszczędności są już na wyczerpaniu (albo – przezornie – przedsiębiorca nie chce ich wydawać), czas rozważyć dźwignię finansową, czyli wzięcie kredytu.
Wokół kredytu narosło sporo mitów i opinii, które ocierają
się wręcz o przesądy.
- To nieprawda, że niektóre firmy są zbyt małe, by dostać kredyt.
- To nieprawda, że zaciągnięcie kredytu pogorszy wiarygodność firmy.
- To nieprawda, że własny biznes należy finansować własnymi środkami – przeciwnie, umiejętne posługiwanie się kredytem może znacznie zwiększyć zyski z własnych środków. Tak właśnie działa dźwignia finansowa, o której pisałem w „Firmerze” 4/2017 w artykule pt.„Czy opłaca się wziąć kredyt na rozwój biznesu, czyli czym jest dźwignia finansowa?”.
Błąd nr 4: Używanie kredytu jako ostatniej deski ratunku
Zdrowej, rozwijającej się firmie kredyt doda dynamiki, ale tę spadającą po równi pochyłej może jeszcze szybciej pogrążyć. Pożyczka nie powinna być sposobem na ratowanie się z opresji. Jeśli przedsiębiorstwo jest w sytuacji, w której jego dalsze funkcjonowanie jest uzależnione od tego, czy uda się zdobyć wsparcie, to coś poszło naprawdę nie tak. I należy się solidnie zastanowić, czy jest sens się zadłużać – przychody mogą się nie pojawić, a raty do spłacenia zostaną. Jeśli – odpukać – firma ma upaść, lepiej by upadła z mniejszym bagażem zobowiązań.
Błąd nr 5: Brak dyscypliny
Wielu przedsiębiorców w swojej pracy koncentruje się na pozyskiwaniu nowych klientów czy na rozwoju produktu. W codziennym zabieganiu zapominają o wielu działaniach, które uznają za obciążającą biurokrację.
Tymczasem są obszary, których zaniedbanie może sporo kosztować.
- Nie śledzisz, czy klienci płacą za faktury w terminie? Być może będziesz musiał w większym stopniu finansować się kredytem obrotowym, a to przecież kosztuje.
- Masz wiele pożyczek i słabo zorganizowane biuro? Jest szansa, że przeoczysz spłatę jednej z nich i zepsujesz sobie historię kredytową w BIK-u – a to oznacza kłopoty z uzyskaniem kolejnych kredytów lub ich wyższe oprocentowanie. O tym pisałem w „Firmerze” 1/2018 w artykule „Jaki kredyt dostaniesz, czyli co wynika z BIK-u”.
- Umknie Ci rozliczenie VAT z urzędem skarbowym? Lepiej nawet nie mówić, czym to się może skończyć…
Podsumowując, bałagan w papierach to recepta na kłopoty.
Błąd nr 6: Lekceważenie znaczenia wiarygodności finansowej
W procesie przyznawania finansowania kredytodawcy oceniają wiarygodność przedsiębiorcy, a więc prawdopodobieństwo, że jego zobowiązania zostaną spłacone w terminie. Od oceny wiarygodności zależą także warunki,na jakich udzielona zostanie pożyczka: część ceny kredytu to wliczone ryzyko problemów z jego spłatą, więc im wyżej kredytodawca szacuje ryzyko niepowodzenia, tym cena kredytu jest wyższa. Dlatego przedsiębiorca, który planuje wnioskować o wsparcie finansowe, powinien przede wszystkim zadbać o wiarygodność. Reputację buduje się latami – nie wystarczy pilnować się kilka miesięcy, w krótkim czasie opinię łatwo tylko zepsuć. Jeśli do tej pory przedsiębiorca często spóźniał się ze spłatą raty , to 3 czy 4 opłaty dokonane w terminie zapewne nie wystarczą przyszłemu kredytodawcy do stwierdzenia, że wszystko jest już w porządku. Ale już po roku sprawa może wyglądać inaczej.
Czy uświadomienie sobie powyższych błędów i unikanie ich gwarantuje sukces biznesowy? Na pewno znacząco go przybliża. Ale oprócz sfery finansowej w firmie istotne są również: marketing, zasoby ludzkie, informatyka, relacje z klientami… Wszystko się liczy, a do tego jeszcze ważne jest szczęście. I tego życzę wszystkim czytelnikom!