archiwum01-16

Niezależnie od tego czy coś sprzedajesz, kupujesz czy po prostu zawiązujesz relacje inwestorskie lub biznesowe. Zawsze potrzebujesz umowy. Mało kto samemu pisze je od początku, dlatego warto użyć wzory umów, które przyspieszą i pomogą w podejmowanych decyzjach.

Kobieta zaskoczona wyglądem zamówionego produktu
ABC biznesu

Niezgodność towaru z opisem. Czy produkt może wyglądać inaczej niż na zdjęciu w sklepie internetowym?

fot. iStock Polski rynek e-commerce jest wart ok. 33 mld zł, czyli blisko 5% wartości całego handlu detalicznego w kraju. W sieci nabywców najchętniej znajduje odzież, której jednak nie sposób wirtualnie przymierzyć. Dlatego klienci podejmują decyzję o zakupie na podstawie zdjęć produktów. Sklepy internetowe, dbając o własną wiarygodność, powinny rzetelnie i wyczerpująco informować klientów o cechach i właściwościach oferowanych towarów. W przeciwnym wypadku mogą zniechęcić do siebie kupujących, ale i narazić się na dotkliwą karę ze strony UOKiK. Nic tak nie denerwuje klienta jak różnica pomiędzy produktem, który otrzymał od sklepu internetowego, a tym, który – jego zdaniem – zamówił, kierując się zdjęciem produktu. Łatwo potem przenieść zdenerwowanie do sieci społecznościowych i wyrazić swoje niezadowolenie. Doświadczyło tego już wielu producentów i sieci sprzedaży. Problem nie jest banalny. Udowadnia to sposób, w jaki branża próbuje go zlikwidować, np. poprzez specjalne klauzule w regulaminach sklepów, które zastrzegają możliwość pojawienia się różnic pomiędzy towarem zamawianym i dostarczanym. UOKiK uznał tego rodzaju zapisy za nielegalne. Wagę sprawy potwierdzają wyniki badań. Eksperci GlobalProduct szacują, że odpowiedni opis towaru i fotografia mogą zwiększyć nawet do 72% tzw. konwersję, czyli kliknięcie w reklamę lub zdjęcie produktu i dokonanie zakupu.   Świadomość klientów Na łamach fanpage'a „Niezgodność produktu z opisem”, który w krótkim czasie zgromadził ponad 200 tys. fanów, udokumentowano już setki, czasem wyjątkowo spektakularnych, przypadków różnic między wizerunkiem produktu, a jego rzeczywistym wyglądem. Przykładów dostarczają sami internauci, którzy dokonali pechowych zakupów, często skuszeni niską ceną i atrakcyjnym zdjęciem towaru. Edyta Oskierko-Sznura, współzałożycielka fanpage'a, ocenia, że przyczyną jego popularności nie jest jednak chęć informowania, u kogo nie należy kupować, czy karcenia nieuczciwych sprzedawców. – Moim zdaniem ludzie kochają wyśmiewać się i drwić z innych. Założyłam specjalne forum, gdzie można wymieniać się nazwami nieuczciwych sprzedawców. Publikowałam tam artykuły dotyczące praw konsumenta. I co? Zawsze cisza - podsumowuje Edyta Oskierko-Sznura. Na potrzeby tego artykułu, twórcy fanpage'a zapytali internautów, jak ograniczyć sprzedawanie produktów niezgodnych z opisem. Istotnie, wiele osób ograniczyło się do kpin z szukających okazji cenowych. Życzono im odłączenia internetu lub włączenia mózgu. Jednocześnie podkreślano, że nie można oczekiwać wysokiej jakości od bardzo tanich towarów. Po prostu takich rzeczy nie powinno się kupować. Pojawiły się jednak także komentarze merytoryczne, np. „sprzedawanie czegokolwiek tanio nie jest wytłumaczeniem oszustwa”, zaś „oszustów powinny spotykać kary, nie tyle surowe, ile nieuchronne, żeby nie warto było oszukiwać”. Wskazywano również, że powinniśmy działać w szerszych kategoriach i przede wszystkim pozbyć się przyzwolenia społecznego dla drobnych przestępstw i wykroczeń. Znamienne jest to, że nikt z wypowiadających się pod pytaniem, nie zaznaczył, że oszukani klienci mogą dochodzić swoich roszczeń na drodze prawnej, w czym zresztą wydatnie pomagają organizacje konsumenckie. Być może wynika to z niskiej świadomości klientów na temat ich praw. Jednocześnie może świadczyć o poczuciu bezradności wobec polityki prowadzonej przez sprzedawców w internecie.   Regulator rynku wchodzi do gry Chociaż pierwszy polski sklep internetowy powstał już w 1997 r., problem rozbieżności towaru i jego wizerunku jeszcze do niedawna był praktycznie pomijany przez regulatora rynku. Początkiem zmiany była decyzja UOKiK z 2013 r. w sprawie sklepu internetowego Deichmann-Obuwie. Zakwestionowano w niej kilka zapisów regulaminu i nałożono na sprzedawcę karę w wysokości 223 tys. zł za stosowanie klauzul niedozwolonych. Kluczowy zapis, który zakwestionowano, mówił, że zdjęcia prezentujące towar mają charakter poglądowy i w związku z tym ich „rzeczywisty wygląd, w tym w szczególności kolor i struktura materiału, mogą odbiegać od prezentowanego na zdjęciach”. UOKiK stwierdził, że tego rodzaju klauzula ogranicza odpowiedzialność za sprzedawany towar. Sklep twierdził, że – niezależnie od treści regulaminu – akceptował zwrot obuwia, który kupujący reklamował jako różniący się od tego ze zdjęcia. Ponadto twierdził, że jego intencją było odniesienie się do różnic wynikających ze sposobu wyświetlania fotografii przez ekrany komputerów i przeglądarki. Deichmann-Obuwie odwołało się od decyzji UOKiK, ale sąd okręgowy w Warszawie wydał we wrześniu 2015 r. wyrok, w którym dobitnie stwierdza, że „w przypadku sprzedaży dokonywanej za pośrednictwem internetu zdjęcie stanowi jedno z podstawowych źródeł informacji o produkcie i ma dla konsumenta istotne znaczenie przy podejmowaniu decyzji o jego zakupie. Przedsiębiorca jest natomiast zobowiązany do rzetelnego i wyczerpującego poinformowania kontrahenta o cechach i właściwościach oferowanych towarów”. Marek Dworakowski z kancelarii prawnej Liderio podkreśla, że w zamyśle sprzedawców internetowych klauzule wskazujące na możliwość wystąpienia różnic pomiędzy zamawianym a dostarczonym towarem, mają ich uchronić przed odpowiedzialnością za niezgodność towaru z zamówieniem (umową). Praktyka zakwestionowana przez UOKiK może potęgować często spotykane wśród konsumentów przeświadczenie mierzenia się z nierównym przeciwnikiem i stania na przegranej pozycji. W wielu przypadkach także zniechęcać konsumentów do dochodzenia swoich praw w postępowaniu reklamacyjnym, a w dalszej kolejności do występowania na drogę sądową. – Wymierzona przez UOKiK wysoka kara to czytelny sygnał dla branży e-commerce. Jednakże, dopiero zwiększenie świadomości prawnej, zarówno wśród konsumentów, jak i przedsiębiorców, może przynieść istotne zmiany w tym segmencie biznesu – zauważa Marek Dworakowski.   Nadciągają nowe technologie Z pomocą sklepom internetowym przychodzi FOLYO. To technologia realistycznych animacji 3D i 360 stopni tworzonych na bazie zdjęć. Rozwiązanie zostało opracowane w Polsce, nie wymaga wiedzy specjalistycznej i jest darmowe. Produkt, np. buty, można dzięki niemu przedstawić z każdej strony, w tym od spodu, ale także zajrzeć do ich wnętrza. Wszystkie ujęcia są dostępne w dużym powiększeniu, co pozwala ocenić każdy detal towaru. Jak to działa? Wystarczy zrobić lub zlecić wykonanie zdjęć produktu i załadować do systemu FOLYO, który automatycznie stworzy animację. Następnie można ją udostępniać na dowolnej stronie WWW, na Facebooku czy w Pinterest. FOLYO jest dostosowane do dużych platform sprzedażowych (eBay i Allegro), a także do najpopularniejszych systemów sklepów internetowych, w tym PrestaShop, Magento i WooCommerce. Od innej strony do zagadnienia podchodzi stworzona przez Petera Szulczewskiego, inżyniera polskiego pochodzenia, aplikacja mobilna Wish. Zaletą pomysłu jest parowanie zdjęć tego samego ubrania, które zrobili różni nabywcy. Często są to zdjęcia typu selfie, bardzo rzadko profesjonalnie wykonane. Nie przeszkadza to błyskawicznie zorientować się, jak ubranie wygląda w różnych rozmiarach i – co najważniejsze – jak leży na osobach o podobnej figurze do naszej. To doskonałe rozwiązanie jest jednak dostępne wyłącznie w mobilnym sklepie Wish, z którego mogą już korzystać polscy internauci.  ...
Biznesmen czytający dokumenty
Mała firma w sieci

Na co należy zwracać uwagę, podpisując umowę z agencją SEO?

fot. iStock Wybór agencji, która będzie pozycjonować stronę internetową, nie jest prosty. Zapewne codziennie dostajecie kilka ofert z propozycjami dotyczącymi usług SEO. Ceny i warunki kolejnych oferentów diametralnie się różnią. Powstaje zatem pytanie – jak wybrać tę właściwą firmę? Postaram się wskazać kilka czynników, którymi należy się kierować przy wyborze odpowiedniej agencji.   Zastanów się, po co Ci taka usługa i co chcesz osiągnąć Zanim zaczniemy rozpatrywać oferty, warto się zastanowić, co chcemy osiągnąć i czy ta usługa jest nam potrzebna. Pozycjonowanie to usługa „podnoszenia pozycji” naszej strony internetowej w wynikach Google na słowa czy frazy kluczowe. Zwykle, jeśli użytkownik Google wpisuje wybraną frazę w wyszukiwarkę, oznacza to, że naprawdę tego szuka. Problem tkwi w tym, kto pierwszy znajdzie się w wynikach wyszukiwania i odpowie na potrzebę użytkownika Google. Zanim proces pozycjonowania zacznie działać, czyli nasza strona pojawi się na pierwszej stronie wyników Google (nie oszukujmy się – na drugą stronę mało kto zagląda), minie okres od jednego do nawet kilku lub kilkunastu miesięcy. Tym samym, jeśli wyników (sprzedaży) potrzebujesz tu i teraz, lepiej wybierz Google AdWords. Podobnie postępuj w przypadku doraźnych akcji lub potrzeb (np. niewielka partia produktu, krótki sezon). Pozycjonowanie to proces długofalowy! Proszę nie wierzyć w zapewnienia pokroju: „wypozycjonujemy stronę w miesiąc” lub ”dajemy gwarancję top 10”. Przede wszystkim warto pamiętać, że żadna firma z Polski nie jest właścicielem firmy Google i nie zna algorytmów wyszukiwarki. Oznacza to, że takie gwarancje nie znajdują odzwierciedlenia w faktach. Przedstawiciele tego typu firm przedstawiają nieprawdziwe oferty – przy deklaracjach, których przykłady przytoczyłem, powinna nam się zapalić pierwsza lampka. Niestety proces pozycjonowania musi trwać właśnie po to, aby wywołać efekt naturalnego wzrostu popularności witryny w wynikach wyszukiwania. Zbyt szybkie pozycjonowanie może się dla strony internetowej zakończyć karą nałożoną przez Google. Zastanów się, czy to Ci się opłaca i czy stać Cię na pozycjonowanie. Zawsze proponuję klientom dokonanie bilansu zysków i strat. Czy jeśli osiągnę zakładane pozycje i przyrost klientów, to dzięki pozycjonowaniu zwiększę przychody?   Dobierz odpowiednie frazy – słowa kluczowe Jeśli prowadzisz lokalny biznes, pozycjonuj się na frazy lokalne (z nazwą miasta lub dzielnicy). Nie ma sensu ponosić kosztów na pozycjonowanie i komunikację z klientami, których nie będziesz w stanie obsłużyć. Sprawdź sam lub poproś agencję o weryfikację liczby wyszukań słów kluczowych w planerze słów kluczowych Google AdWords. Warto wiedzieć, czy na frazy, które chcemy pozycjonować, pojawiają się zapytania użytkowników Google. Czasami agencje proponują słowa kluczowe, których nikt nie wpisuje w wyszukiwarkę, ponieważ nie ma na nie konkurencji i łatwo się na nich zarabia. Mimo że mamy wyniki (fraza jest wypozycjonowna), to nie mamy z tego korzyści, gdyż nikt tak nie szuka.   Model rozliczeń z agencją Obecnie najpopularniejszymi na rynku Polskim modelami rozliczeń są: model za efekt (pierwsza strona wyników w Google) miesięczny abonament tzw. hybryda, czyli połączenie dwóch wcześniejszych modeli Ten pierwszy polecam dla słów kluczowych „łatwych” lub „średnich”. Popularne frazy, które są „oblegane” przez wielu klientów, zwykle wymagają dużego nakładu pracy i czasu, aby osiągnąć oczekiwany efekt. Jeśli agencja podejmuje się trudnych fraz w niskich cenach za efekt i jednocześnie wprowadza do umowy kilkanaście fraz łatwych, możesz być pewien, że tych trudnych nie będą pozycjonować.   Ceny Jak wszystko pozycjonowanie również kosztuje. Nie ma co się spodziewać, że za kilkanaście złotych jakakolwiek firma wypozycjonuje nam witrynę. Jeśli będzie supertanio, to z pewnością przełoży się to na niską jakość (brak efektów kampanii lub efekt krótkoterminowy). Nie jest sztuką wypozycjonować frazę na chwilę, lecz utrzymać ją długoterminowo. Kolejnym zagrożeniem wiążącym się z tanim pozycjonowaniem jest możliwość otrzymania od Google kary. Przy ograniczonych przychodach pozycjonerzy najczęściej sięgają po tańsze techniki, które obarczone są wspomnianym ryzykiem nałożenia filtru.   Umowa na pozycjonowanie Umowa powinna być przede wszystkim czytelna i pozbawiona zbędnych zapisów. Należy uważać na umowy, których autorzy próbują nas związać z agencją na dłuższy czas. W przypadku takich umów pojawia się problem ich wypowiedzenia – gdy pozycjonowanie nie działa, nie osiągamy z tego tytułu zakładanych przychodów lub zmienił się profil naszej działalności. Ideałem jest umowa na czas nieokreślony z możliwie najkrótszym okresem jej wypowiedzenia. Należy również zwracać uwagę na zapisy związane z karami umownymi. Ich wachlarz może być dość szeroki – od niedziałającej strony WWW, poprzez braku dostępu do serwera ftp, po zmianę adresu strony internetowej. Tak sformułowanych umów nie należy podpisywać lub jednoznacznie wskazać zapisy wymagające zmiany bądź nawet usunięcia.   Raportowanie Wraz z końcem miesiąca agencja każdorazowo powinna dostarczać raport z wyników pozycjonowania. Obecnie standardem jest dostęp online do monitora pozycji, gdzie na bieżąco można śledzić postępy pozycjonowania, koszty i pozycje danych fraz w wyszukiwarce.   Na koniec Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że pozycjonowanie to działanie przeciw Google. Firma Google na pewno nie jest zadowolona, że firmy zewnętrzne wpływają na ich algorytmy wyszukiwania i sztucznie zmieniają jego wyniki. Poza tym Google nie zarabia na wynikach organicznych wyszukiwarki (dlatego tak często zmienia algorytm wyszukiwarki). Dlatego, jeśli agencja powołuje się na certyfikaty Google, pozycjonowanie zgodnie z zasadami Google lub tak zwane white SEO, najzwyczajniej przedstawia nieprawdę. Takie certyfikaty nie istnieją, a oprócz optymalizacji samej witryny, to praktycznie wszystkie działania związane z pozycjonowaniem są sprzeczne z zasadami Google.   Powyższy artykuł zapewne nie wyczerpuje tematu wyboru firmy pozycjonującej, ale pozwoli Ci dokonać pewnej selekcji specjalistów oraz agencji SEO.  ...
Kobieta z tabletem
ABC biznesu

Szefowe sprzedaży

Jest wiele czynników, które finalizują proces sprzedażowy. Oto te, którymi posługują się kobiety.
1 2
Strona 1 z 2