Felieton
Nie można się oprzeć wrażeniu, że teorie matematyczne mają niezależny byt i inteligencję, a ich piękno przekłada się na fakt, że możemy wnioskować z nich więcej niż to pierwotnie było zawarte. Powtórzę więc za Hugo Steinhausem, polskim matematykiem, znanym aforystą: “Przedmiotem matematyki jest rzeczywistość. Matematyka jest uniwersalna, nie ma rzeczy która byłaby jej obca.” Przełóżmy dziś teorię chaosu na relacje w biznesie.
Chaos w matematyce jest rozumiany inaczej niż w potocznym myśleniu. Zgodnie z matematyczną teorią, nie jest chaosem to, co gwałtowne, nieprzewidywalne i nieuporządkowane. Układy chaotyczne są deterministyczne. Oznacza to, że zachowanie układu i jego stan końcowy są przewidywalne, jeśli zastosujemy w rozumowaniu podstawowe prawa rządzące światem, na przykład prawa fizyki oraz znamy warunki początkowe. Ale odwrócenie ścieżki nie jest już takie proste. Poznanie stanu początkowego na podstawie wiedzy o efekcie końcowym jest niemożliwe. Istnieje bowiem niezliczona ilość dróg, które mogły do niego doprowadzić. Dzieje się tak, gdyż różnice w elementach, które wyzwalają ten lub inny wynik, mogą być bardzo małe. Niewielkie różnice w wartości danych wejściowych, skutkują szerokim zakresem późniejszych zachowań całego układu.
Sedno teorii jest następujące – nawet niewielkie zmiany, mogą mieć istotne konsekwencje w przyszłości. Wyobraź sobie – to, że opuszczasz dom z 30-sekundowym opóźnieniem, może zmienić cały scenariusz Twojego życia. Szukasz kluczy po całym domu, wychodząc do pracy potykasz się o psa i wpadasz na sąsiadkę. Dziewczyna zaprasza Cię na kolację. Uskrzydlony biegniesz na przystanek, ale Twój autobus właśnie odjeżdża. Stoi tam mężczyzna, z którym rozpoczynasz niezobowiązująca pogawędkę. Skutkuje to pomysłem na zmianę zawodu, a potem nowy biznes. Minął rok od tego zdarzenia, a Ty prowadzisz dobrze prosperującą firmę i zaręczyłeś się z sąsiadką… Te 30 sekund zadecydowało o radykalnej zmianie Twojego życia.
W teorii chaosu nazywane jest to “efektem motyla”. Wizja owada, którego trzepotanie skrzydłami w brazylijskim lesie może spowodować powstanie tornada w Teksasie, urodziła się w głowie Edwarda Lorenza, amerykańskiego matematyka i meteorologa. W swoich badaniach nad modelowaniem zjawisk meteorologicznych, wykazał, że nawet niewielka zmiana wartości wejściowych w symulacjach, np. temperatury czy ciśnienia skutkuje nie jednym scenariuszem, a całym ich zbiorem, a każda kolejna rodzi nowy ciąg zdarzeń. I tak w nieskończoność.
Dlaczego teoria chaosu, rozwiniętą w latach 60-tych XX wieku, pojawia się we współczesnym biznesowym magazynie? Otóż niedawno brałam udział w inspirującym seminarium dr. Ivana Misnera, ojca networkingu biznesowego. Podczas spotkania padło stwierdzenie, że w marketingu opartym na relacjach również występuje efekt motyla. Misner opowiedział anegdotę ze swojego życia, opisującą to, jak niewielka przysługa dla mało mu ówcześnie znanej kobiety, pomogła spełnić jego wielkie marzenie. Kobieta skontaktowała się z nim w sprawie organizacji firmowego szkolenia, co ostatecznie doprowadziło go na płytę lotniska w Mojave (Sierra Nevada, USA), gdzie na zaproszenie multimiliardera sir Richarda Bransona był świadkiem odsłonięcia „statku matki” WhiteKnightTwo, który w programie prywatnych lotów kosmicznych Bransona ma wynosić promy na orbitę. Tak oto ziścił się sen networkera. Dostał możliwość „zbratania się” z człowiekiem „trzęsącym” światem biznesu, zyskał niezapomniane wrażenia, a do tego zdobył kontakt biznesowy o ogromnej wartości. Dzięki jednej rozmowie telefonicznej, popłynął na fali zdarzeń, która nie wiadomo, gdzie go jeszcze poniesie.
Jak wzbudzić butterfly effect w swoich kontaktach biznesowych? Przede wszystkim należy być otwartym na ludzi i ich propozycje, spotykać się, rozmawiać. Nie odmawiać współpracy, jeśli proponowane działania są choć trochę zgodne z naszymi założeniami biznesowymi, z zawodowymi aspiracjami. Składać innym propozycje, jeśli widzimy potencjał w łączeniu sił. Polecać. Zacząć myśleć o tworzeniu powiązań.
Bo nigdy nie wiadomo, co będzie pierwszym „machnięciem skrzydeł” w naszej drodze do sukcesu.
Tylko tak naprawdę, wszystko jest przypadkiem. Również zdarzenia negatywne. W naszym kraju jest w dodatku totalne kradzenie cudzych pomysłów. Nie wiem, czy dzielenie się swoimi pomysłami z innymi nie może przynieść efektu odwrotnego. Z przypadkowych zdarzeń, nawet szczęśliwych, nie można wyciągać wg mnie żadnych wniosków. To tylko matematyka, rachunek prawdopodobieństwa. I szczęście, albo ktoś je ma, albo nie.
To prawda że opisany wyżej “Efekt motyla” naprawdę działa w naszej rzeczywistości i z pozoru mała rzecz lub zdarzenie potrafi zmienić losy wielu osób czy firm. Często jest kluczowa odpowiedź na nie rzadko zadane pytania chociażby podczas rekrutacji do nowej pracy skutkujące przyjęciem do niej lub dyskwalifikacją po złej można by powiedzieć odpowiedzi. A jeżeli to była już ostatnia szansa na zmianę?? Diametralnie zmienia się nasz punkt widzenia lub postrzegania naszej przyszłości. Słyszałem niedawno taką mądrość – Z braku jednego małego gwoździa odpadła podkowa , więc goniec nie dostarczył właściwej wiadomości na czas a to skutkowało przegraniem całej wojny i jednocześnie zmieniło losy świata. Z pozoru błahe rzeczy zmieniają historię. Pamiętajmy o tym przy prowadzeniu naszych firm. Liczą się również detale. Powodzenia.
To też tylko matematyka. Jeśli wszystko jest chaosem, to tym chaosem “rządzi” rachunek prawdopodobieństwa.
I nic więcej. Istnieje tylko prawdopodobieństwo jakiegoś zdarzenia. Nawet teraz jak piszę ten tekst, to jest jakieś prawdopodobieństwo, że spadnę z krzesła, złamię palec, poznam kogoś interesującego przez Internet itp. Wszystko da się opisać rachunkiem prawdopodobieństwa. Tak to widzę.
Panie Janie, o tym właśnie jest ten tekst! O tym, że nie można przewidywać implikacji zdarzeń. Zarówno pozytywnych ich skutków, jak i negatywnych.
Absolutnie nie nawołuję tu, by biznes opierać na liczeniu na łut szczęścia i przypadku. Własna firma to ciążka praca, to twarde liczby i rzetelne kalkulacje. Jednak proszę zwrócić uwagę, że pod pretekstem “efektu motyla” dotykam tu innego zagadnienia miękkiego – marketingu naszej działalności poprzez nawiązywanie kontaktów biznesowych. Jest to kierunek stosunkowo nowy w Polsce, do którego podchodzimy wciąż z nieufnością. Wielu powie – to takie “amerykańskie”, w Polsce się nie uda… Polecać klientowi, by poszedł do kogoś innego? Sedno w tym, że polecamy firmę, która nie świadczy usług dla nas konkurencyjnych. Co zyskujemy? Polecenie zwrotne w ramach grupy kontaktów, którą stworzymy. Rekomendację, którą ktoś wesprze swoją reputacją. Trudno tu mówić o kalkulacji, o zwrocie kosztów, bo jedyna inwestycją w marketing referencyjny jest nasz czas i zaangażowanie, by kontakty pielęgnować. Kradzież pomysłów, hmm.. Przecież tu nie chodzi o branie kogoś do spółki, ale właśnie o współpracę zupełnie nieinwazyjną.
Zapraszam wszystkich Państwa do lektury drugiego numeru Firmera, który już za kilka dni! W nim inspirujący i zgłębiający tajniki marketingu referencji wywiad z Ivanem Misnerem.
Żeby tylko jakiś motyl mnie jeszcze uskrzydlił 🙂 Przez analogię do podkowy, kiedyś złapałem gumę, jadąc na ważne spotkanie – nie dojechałem, kontrakty diabli wzięli, dobrze, że przynajmniej jakaś wojna nie wybuchła…
To ciekawa teoria – tzw. chaosu deterministycznego. Ciekawa pod względem pewnej filozofii i konstrukcji myślowej. Problem w tym , że takich konstrukcji myślowych – takich przepisów na życie mamy wiele, i dobieramy je adekwatnie do aktualnie stawianego celu (także emocjonalnego celu). Ktoś inny mógłby w tym miejscu powiedzieć, że “los nie jest nigdy silniejszy niż wola człowieka” a zatem, że nie jedno zdarzenie nie przesądza o końcowym efekcie ( omawianego motyla :-)) że determinacja i konsekwencje w dążeniu do celu pozwala nam pokonywać przeciwności losu, że człowiek, który ma cel i pragnienie dojdzie tam dokąd chce niezależnie od czynników zewnętrznych a więc “sił przeciwnych” > Na to żeglarz powiedziałby, że chcąc dopłynąć do celu pomimo sił przeciwnych – przeciwnych wiatrów – nie zmieniasz radykalnie kursu – tylko halsujesz – na co psycholog – buddysta odpowiedziałby, że trudne doświadczenia nas umacniają bo to dzięki nim nabywamy charakteru i doświadczeń i tak możemy pleść te historie w nieskończoność ….Inny filozof z kolei powiedziałby, że nasze poczucie kontroli nad światem , nad życiem jest w jakimś sensie iluzją… I tak możemy mnożyć szereg prawdziwych teorii – prawdziwych na zasadzie aksjomatu … nieudowodnionych konstrukcji myślowych. Być może nie rzecz w teorii ale w algorytmach postępowania i lepiej opisanych przykładach …. tutaj mamy raczej tylko wymyślone przykłady na użytek Tezy …
Niestety, to prawda, doświadczam właśnie teraz jak prawnik niszczy moją firmę tylko dlatego, że odważyłem się na zebraniu wytknąć mu błędy i nieetyczne zachowanie, o czym wspólnicy mówili po cichu. Niestety, zaszantażowani przez niego, zapomnieli kto tą firmę stworzył i pozwalają mu niszczyć mnie. Pamiętajcie, z prawnikiem (i nieuczciwymi wspólnikami) nie wygracie, to uprzywilejowana kasta, a ewentualna wygrana będzie okupiona wielkimi finansowymi stratami.