ABC biznesu

Zamiast kija i marchewki

Motywowanie pracowników: zamiast kija i marchewki
fot. istockphoto,com
479wyświetleń

Zarządzaj z głową

Motywowanie pracowników: zamiast kija i marchewki
fot. istockphoto,com

Rzuciłeś wygodną posadę na etacie, żeby w końcu być Panem swojego losu. Wiesz dokładnie, co chcesz osiągnąć i jesteś odpowiednio zmotywowany, by kroczyć wybraną przez siebie ścieżką. Pamiętaj jednak, żaden sukces nigdy nie został osiągnięty w próżni. Potrzebujesz ludzi, którzy uwierzą w Twoją wizję tak samo mocno jak Ty. Pracowników niebędących jedynie „etatowcami”, posłusznie wykonującymi Twoje polecenia od 8.00 do 16.00, ale ludźmi, których zaangażowanie i kompetencje pomogą Twojej firmie rozkwitnąć. Jak ich znaleźć? Rozmowa kwalifikacyjna to dopiero początek. Reszta zależy w takim samym stopniu od Ciebie, co od osoby, którą zatrudniłeś.

Z pewnością, zdarzyło Ci się kiedyś usłyszeć wypowiedź innego właściciela firmy (może sam kiedyś wypowiedziałeś takie słowa?), „jak ciężko w dzisiejszych czasach o dobrego pracownika”. Osobę, która wkłada serce i wysiłek w swoją pracę, dla której liczy się coś więcej niż pieniądze, wpływające co miesiąc na jej konto. Bez rozstrzygania, na ile takie stwierdzenie jest prawdziwe, a ile w nim naszej polskiej skłonności do narzekania, zajmijmy się tym, co właściwie motywuje ludzi do przychodzenia codziennie do biura (oprócz zarabiania na życie) i jak sprawić, by, parafrazując znane powiedzenie, „chciało im się tak, jak im się nie chce”?

Co nas motywuje do pracy?

„Znajdź pracę, którą kochasz, a już nigdy nie będziesz musiał pracować”. Te słowa Konfucjusza idealnie obrazują to, co w psychologii nazywa się motywacją wewnętrzną. Działanie podejmowane ze względu na ten „wewnętrzny imperatyw” charakteryzuje się tym, że jego cel schodzi na dalszy plan, a my jesteśmy w stanie czerpać radość i satysfakcję z samej aktywności, bez względu na rezultat, który osiągamy. A warto dodać, że efekt takich działań często przewyższa to, co byśmy osiągnęli, mając wzrok wbity tylko i wyłącznie w punkt docelowy. Praca, która jest wypadkową naszej wewnętrznej motywacji i talentów, które posiadamy, w połączeniu z wartościami ważniejszymi niż realizacja celów finansowych uznawana jest za stan idealny. Punkt ciężkości przenosi się wówczas z „co” na „jak”. Produkujemy buty nie tylko po to, żeby zarabiać pieniądze, ale żeby ludzie mogli chodzić w wygodnym, dobrej jakości, modnym obuwiu. Prowadzimy biuro rachunkowe, żeby pomagać firmom i odciążać je ze żmudnej „papierkowej roboty”. Nasze nastawienie to klucz do tego, czy nasz biznes będzie się rozwijał. W dużej mierze wpływa ono również na to, jakich ludzi będziemy zatrudniać i jak będą oni realizować zadanie, które im powierzymy.

Pieniądze to nie wszystko

Dan Pink w swojej książce „Drive”, w całości poświęconej temu wewnętrznemu popędowi, który sprawia, że po prostu nam się chce robić różne rzeczy, przytacza szereg eksperymentów dotyczących nagród materialnych za wykonanie jakiegoś zadania. I tak okazało się, że jakość obrazów malowanych na zamówienie jest gorsza niż tych tworzonych spontanicznie przez malarzy. Gdy w przedszkolu podzielono dzieci przejawiające zainteresowanie zajęciami plastycznymi na trzy grupy, jednej z nich oferując dyplom w zamian za namalowanie rysunku, motywacja tych maluchów do rysowania drastycznie spadła. W eksperymencie przeprowadzonym w Indiach, w którym trzy grupy uczestników miały za zadanie grać w różne gry, dostając za wygraną odpowiednik dziennej, dwutygodniowej lub pięciomiesięcznej pensji, tym ostatnim szło najgorzej ze wszystkich!
Zbytnie skupienie się na zewnętrznych korzyściach może prowadzić do patologicznych zachowań. Weźmy pod uwagę chociażby ostatnią aferę dopingową, w świecie kolarstwa. Pragnienie sukcesu za wszelką cenę może przesłonić to, co najbardziej powinno się liczyć w sporcie zawodowym: pokonywanie własnych słabości, fair play, dążenie do stawania się coraz lepszym i przede wszystkim miłość do dyscypliny, którą się uprawia.
Jak wytłumaczyć te fenomeny? Pieniądze i zaszczyty to nie wszystko, co się w życiu liczy. Jak stwierdza Pink: „Zewnętrzna nagroda powinna być nieoczekiwana i proponowana dopiero wtedy, gdy zadanie zostanie wykonane.” Jeśli nagroda pieniężna może działać wręcz demotywująco, to trzeba znaleźć jakąś inną metodę na zachęcenie swoich podwładnych do poświęcania się w odpowiedni sposób swojej pracy. „Pracodawco, nie zabijaj wewnętrznej motywacji swoich pracowników!”, mogłoby brzmieć hasło akcji społecznej na rzecz odpowiedzialnego zatrudniania.

Zaufanie jest dobre, kontrola lepsza?

W tym niemieckim powiedzeniu, kontrastują ze sobą dwa odmienne podejścia do motywowania pracowników. Pierwsze stawia na pobudzanie wewnętrznej motywacji, drugie zdecydowanie zewnętrznej. Szef oczywiście musi trzymać rękę na pulsie, żeby wiedzieć, co się dzieje w organizacji. Popadanie w skrajność i zarządzanie zespołem na zasadzie „róbcie, co chcecie” też nie jest dobrym rozwiązaniem. Dobrą praktyką byłoby przestawienie części tego zdania tak, by otrzymać regułę „Kontrola jest dobra, zaufanie lepsze”. Kontrola pracowników może spowoduje, że firma utrzyma się na powierzchni, zaufanie sprawi, że rozkwitnie.

Jak motywować, by zmotywować?

Oto kilka uniwersalnych wskazówek, sprawdzonych w praktyce przez specjalistów od zarządzania zespołem:
Traktuj swoich pracowników jak partnerów i pozwól im robić rzeczy po swojemu.
W psychologii znany jest efekt dostosowywania się ludzi do oczekiwań, jakie inni mają wobec nich. Jeśli będziesz traktować swoich pracowników jak dzieci, które bez przerwy trzeba poprawić za rękę, będziesz pokazywał swoją wyższość nad nim i ciągle wytykał błędy, jest małe prawdopodobieństwo, że będą dawali z siebie więcej niż to, co muszą. Bycie szefem to w głównej mierze skupienie się na tym, co musi być zrobione, pozostawiając to, w jaki sposób tego dokonać, pracownikom. Jeśli są kompetentnymi, odpowiedzialnymi, dorosłymi ludźmi i mają do Ciebie zaufanie, sami zwrócą się do Ciebie o pomoc w razie pytań i wątpliwości.
Daj im więcej autonomii, aby mogli się rozwijać. Ten punkt wynika bezpośrednio z poprzedniego. Ciągłe kontrolowanie i wtrącanie się w pracę innych odbiera im motywację do podejmowania własnych inicjatyw. Pozwól im działać po swojemu, proponować własne rozwiązania. Niech Twoi pracownicy mają poczucie, że ich pomysły zostaną zawsze przez Ciebie wysłuchane, doceniaj wszelkie akty kreatywności w swoim zespole.
Stwórz im warunki do doskonalenia własnych kompetencji. Większość osób dąży do stawania się coraz lepszymi w tym, co robią, bez względu na dziedzinę, którą się zajmują. Aby mogli osiągać mistrzostwo w swojej branży, potrzebują wyzwań, ale skrojonych na miarę, takich, którym mogą sprostać. Nie bój się zlecać swoim podwładnym ambitnych projektów i w ramach możliwości inwestuj w szkolenia, konferencje, na których będą mogli wzbogacić swoją wiedzę i kompetencje.
Nie oszczędzaj na chwaleniu swoich pracowników. Wszyscy pragniemy być docenieni za pracę, którą wykonujemy, nawet jeśli się do tego nie przyznajemy. Tak naprawdę, szczera pochwała jest jedną z najprostszych rzeczy, jaką można komuś ofiarować. Jednym przychodzi to bardziej naturalnie, inni muszę trochę „poćwiczyć” bycie „doceniającym” szefem. Twoja pochwała ma nie tylko połechtać pracownicze ego. Jej skutki są bardziej dalekosiężne: poprawienie atmosfery w pracy, zwiększenie motywacji do pracy i wzmocnienie lojalności wobec firmy.
Krytykuj z głową. Wszyscy popełniamy błędy, ale nikt nie lubi, gdy ktoś nam je wytyka. Chcesz być uwielbianym przez wszystkich szefem? Naucz się krytykować. Spraw, by pracownicy sami zdali sobie sprawę z błędów, jakie popełnili. Omawiając jakiś projekt, zadawaj pytania, np.: „dlaczego zrobiłeś to w ten sposób”, „jak można by to zrobić lepiej następnym razem”. Wysłuchaj argumentów drugiej strony. Być może powtarzające się pomyłki są rezultatem złej organizacji pracy w zespole lub innych czynników, którym warto byłoby się przyjrzeć. Błędy rzadko wynikają ze złej woli. Ustalcie przyczynę problemu i wspólnie postarajcie się ją zniwelować.
Podejście do motywacji pracowników można by zawrzeć w jednym zdaniu: „Traktuj ich tak, jak sam chciałbyś być traktowany”. Przypomnij sobie swoje doświadczenia, gdy pracowałeś dla kogoś: co cię zachęcało, sprawiało, że z przyjemnością wykonywałeś swoje zadania, a co zupełnie podcinało Ci skrzydła? Z drugiej strony warto posłuchać, co mają do powiedzenia sami zainteresowani. Czasami wystarczą małe zmiany, aby nadać Twojej firmie zupełnie nowe „propracownicze” oblicze.

12 komentarzy

  1. Uwielbiam przyjazne teorie…Wszystko to piękne i naukowo mądre i dobre, tylko…..gdzie są tacy światli szefowie? Ja w swojej praktyce zawodowej spotkałam tylko takich, którzy dokładnie odwrotnie powyższe przykazania stosowali. Efekt końcowy? O zakładzie pracy nie mówiło się i nie mówi inaczej niż: “obóz pracy”. Dla mnie-smutne. Dla szefowstwa-powód do słusznej dumy?
    P.S. Już tam nie pracuję. Miałam dość. Jestem mikroprzedsiebiorcą

    1. Pani Dagmaro, dziękuję za komentarz. Przykro mi słyszeć o Pani złych doświadczeniach. Artykuł nie miał jednak na celu przedstawienia wyidealizowanej teorii, tylko pokazanie, że zarządzanie przy pomocy kar (i ewentualnych nagród) niekoniecznie musi się sprawdzać. Istnieją bowiem inne drogi. Rozumiem, że w tej chwili nikogo Pani nie zatrudnia. Jeśli jednak nadejdzie ten moment, będzie Pani miała szansę okazać się lepszym szefem niż Pani wcześniejsi pracodawcy. Gratuluję odwagi postawienia na własny biznes i życzę wszystkiego dobrego!

    2. podzielam opoinię Pani DagZofii – wiekszosc środowisk pracy daleka od powyższego pieknego i własciwego. To brane jest pod uwage wtedy gdy wszystko inne zawiedzie, i panicznie szuka sie alternatyw (z reguły za późnoi lub tylko do pierwszych syptomów poprawy sprawy) lub gdy rynek pracy należy do pracownika a nie pracodawcy – a taka komfortowa sytuację mieliśmy przez ostatnie 25 lat bardzo krótko – lata 2006 -2007. Komu sie to nie podobało że zostało “spieprzone” ? – niech każdy odpowie sobie sam. Pozdrawiam

    3. Witaj, zawsze ta sama melodia…gdzie są tacy światli szefowie ? ależ są…..Pracowników jest jednak znacznie więcej, nieprawdaż ? Zadam pytanie: a ilu jest światłych w tej masie i po co pracują ? Bo muszą….a pracodawcy ? bo chcą ! i to jest ta różnica miła Pani. Pozdrawiam. Byłem jednym i drugim, wiem o czym piszę !

  2. Moim zdaniem najważniejsze jest to, aby w małej firmie “szef” starał się poznać swojego pracownika nie tylko od strony jego kompetencji, które może wykorzystać w firmie, ale tez od strony bardziej życiowej. np. jakie ma plany na przyszłość, jakie ma hobby. Im więcej wie, tym jest więcej tematów do rozmów przy krótkich spotkaniach na korytarzu, czy przy automacie do kawy. Milej się wtedy współpracuje, jak się wie, że ktoś się Tobą bardziej interesuje niż tylko wskaźnikami efektywności,.

    1. Błąd w założeniu …życie prywatne to nie jest temat do rozmów w firmie. szef to nie lekarz ani terapeuta, firma to nie poradnia. Jeśli ktoś ma ochotę rozmawiać o swoich preferencjach, hobby itd. to może to robić jeśli jest ku temu okazja i ucho do słuchania, okazjonalnie. Nie jest to jednak powinność pracodawcy brać na siebie wszystkie problemy wszystkich…..

      1. Oczywiście zgadzam się z tym, że firma to nie poradnia terapeutyczna. Chodziło mi o miłe rozmowy i zwyczajne zainteresowanie a nie zwierzenia i porady życiowe. Problemy rodzinne czy zdrowotne to temat dla przyjaciół i rodziny, nie dla znajomych z pracy czy szefa. Ale sądzę, że wielu szefów nie stać nawet na to, aby zapytać, czy ktoś widział film “Wielki Gatsby, oglądał mecz Polski , albo czy na majówkę wyjeżdża za miasto…

  3. Znam zarówno perspektywę pracownika i to zarówno zarządzanego przez dobrych, choć nie zawsze świadomych pracodawców, jak i tych znacznie słabszych – delikatnie mówiąc. Znam też perspektywę pracodawcy, przywódcy, lidera. Zarządzałam ludźmi dla innych i dla siebie. Znam perspektywę wspólnika, osoby współzarządzającej przedsiębiorstwem.
    Każda z tych ról jest trudna, wymagająca i często niewdzięczna, a wzajemne zrozumienie i świadomość roli drugiej strony i jej prawdziwa akceptacja są często kluczowe w sprawnym funkcjonowaniu organizacji i niezastąpione. Traktowanie drugiej strony jako przeciwnika a nie sprzymierzeńca nikomu nie pomaga.
    Z drugiej strony nadmiernie bliskie relacje pomiędzy pracodawcami, a pracownikami i skupienie się na relacjach nie koniecznie są budujące i właściwie wpływają na rozwój przedsięwzięcia… Choć otwarte i bezpośrednie relacje są niesamowicie ważne :)…
    Jak umiejętnie zadbać o tę równowagę i o skuteczne realizowanie celów organizacji, jak te cele mądrze wyznaczać i jak optymalnie motywować zespół i siebie samego… Jak nie tylko zauważać szanse i je do swojej organizacji ściągać, ale i jak je sensownie wykorzystywać…… To nie tylko wiedza, choć jej chyba nigdy za dużo… To też jakiś instynkt, a może nawet sztuka… To fascynująca dziedzina rozwoju, w której ciągle mam wrażenie, że zaczynam od przysłowiowego zera. Kiedy wydaje mi się, że już coś, wiem nowy dzień pokazuje mi, że byłam w największym błędzie. Świat nieustannie się zmienia. Istnieją pewne prawa, ale podstawową zasadą jest chyba przyglądać się w jaki sposób ewoluują i co mówią do mnie dzisiaj :).
    Co jakiś czas szukam, raz jeszcze wiedzy o “dobrym byciu” w swojej roli zawodowej. I jakoś zawsze znajduję w niej masę nowych aspektów. Dziękuję za możliwość przeczytania i podsumowania sobie ważnych zasad i poproszę o więcej :).

  4. Artykuł mi się bardzo podoba, ale bardzo proszę pisać do ogółu również w formie żeńskiej. Może to bardziej kłopotliwe i początkowo wydawać się śmieszne, ale dlaczego w języku całkowicie pomija się kobiety? Przecież to połowa społeczeństwa!

  5. Witam super artykuł , rewelacyjny temat , ponieważ moja firma zajmuje się taką tematyką , oraz turystyką motywacyjną , wtrącę tu kilka zdań , w Polsce mało kto dba o zdrowie pracownika , większość pracodawców nie dba o własne zdrowie , a co dopiero zdrowie pracownika, oni powinni nie chorować, nie odpoczywać tylko pracować, bo kryzys , bo tysiące innych czeka na to miejse pracy , nawet firmy które muszą organizować wyjazdy motywacyjne , organizują badziej zakrapiane suto alkocholem imprezy firmowe , w efekcie otrzymują pracownika z ogromnym kacem , gdzie u nas szkolenia konferencje , czy wyjazdy motywacyjne połączone z aktywnym wypoczynekiem nie tylko samego pracownika również jego rodziny żony , męża dzieci , przecież to mniej rozwodów a rozpad rodziny nikogo nie motywuje do lepszej wydajniejszej pracy , pracownik aktywnie wypoczywający może w tym czasie rewelacyjnie reklamować i promować swoją firmę , ale się rozpisałem , liczę na coraz większą ilość takich artykułów.
    pozdrawiam Andrzej

Dodaj komentarz