ABC biznesu

Jak Nowa Zelandia wykorzystuje oszałamiający sukces filmu o Hobbicie?

516wyświetleń

“Hobbit: Niezwykła podróż” bije już rekordy popularności w Polsce, choć premiera odbyła się zaledwie tydzień temu. To kolejny, po „Władcy Pierścieni” film, którego akcja rozgrywa się w mitycznym świecie Śródziemia, chociaż wyprzedza on wydarzenia znane ze słynnej trylogii o kilka dekad. Jeśli jeszcze nie widziałeś tej produkcji, zanim to zrobisz, dowiedz się, jak Nowa Zelandia, w której pięknych krajobrazach kręcony był obraz Petera Jacksona, lansuje się przy okazji jego promocji.

Ta amerykańsko-nowozelandzka produkcja jest filmową adaptacją kolejnej powieści J.R.R. Tolkiena. Choć w Polsce premiera filmu miała miejsce 28 grudnia, to światowy pokaz pierwszej części serii, zatytułowanej “Hobbit: Niezwykła podróż”, odbył się już miesiąc wcześniej w Wellington – stolicy Nowej Zelandii. W tym właśnie kraju były kręcone zdjęcia i tak jak w przypadku “Władcy Pierścieni”, nowa ekranizacja jest właśnie z nim kojarzona, co jest okazją do szeroko zakrojonej akcji promocyjnej – poza pięknymi krajobrazami, które obejrzymy na ekranie, włodarze stolicy Nowej Zelandii postanowili promować swoje miasto. Pomysł mieli iście  niekonwencjonalny – zmienili jego nazwę. Tuż przed premierą pierwszej części trylogii o Hobbicie, Wellington przekształciło się na trzy tygodnie w „The Middle of Middle-Earth”, czyli „Środek Śródziemia”. Nazwa zaczerpnięta z powieści miała reklamować stolicę i całe państwo.

Fikcyjna nazwa prawdziwego miasta

Było to olbrzymie przedsięwzięcie, bo urzędy pocztowe, lokalne media i wiele organizacji, korzystały jedynie z mitycznej nazwy miasta. Dekoracje stały się bardziej “śródziemne”, tubylcy i przyjezdni mogli się bawić na licznych imprezach towarzyszących. Produkcja pamiątek i gadżetów szła pełną parą. Całą akcję wspierał festiwal poświęcony światu stworzonemu przez J.R.R. Tolkiena. Zmiana nazwy i cała akcja promocyjna nie tylko przyciągnęła turystów i wielbicieli twórczości Tolkiena, ale wpłynęła pozytywnie na wzrost świadomości nazwy Wellington.

Wellington jest kolejnym przykładem miasta, które stara się wzmocnić swój wizerunek na całym świecie, bo wiele osób nie kojarzyło go wcześniej. Podobne inicjatywy promocyjne, za sprawą kina i filmów Woody Allena przeprowadziły: Barcelona, Paryż, Nowy Jork i Rzym. Z tym, że miasta te są znane na świecie i chętnie odwiedzane. Wellington dotychczas do nich nie należało, aczkolwiek może się to zmienić, biorąc pod uwagę tłumy, które odwiedziły stolicę, gdy nosiła nazwę „Środek Śródziemia”.

Po co Nowej Zelandii logo?

Nowa Zelandia doskonale wykorzystuje szum wokół filmu. Jakiś czas temu kraj opracował swoje logo. I nie jest nim ani ptak kiwi, ani owoc kiwi – jest nim liść paproci. Logo to zdobi nie tylko materiały reklamowe wydawane przez organizacje turystyczne, ale możemy je również zobaczyć na strojach sportowców tego kraju. Bezpretensjonalny znak wyróżnia kraj i prezentuje jego indywidualizm. Nowa Zelandia nie jest krajem wielkim, zamieszkuje ją jedynie 4,4 miliona mieszkańców. Ekranizacje powieści J.R.R. Tolkiena bardzo pomagają w budowaniu wizerunku i marki tego pięknego kraju.

3 komentarze

Dodaj komentarz