ABC biznesu

Jak walczyć z zatorem płatniczym?

Przerażona kobieta z mężczyzną patrzący na rachunki do opłacenia
fot. istockphoto.com
456wyświetleń

Zarządzaj z głową

Przerażona kobieta z mężczyzną patrzący na rachunki do opłacenia
fot. istockphoto.com

Dziennikarze, ekonomiści, politycy i przedsiębiorcy – wszyscy oni w dobie kryzysu gospodarczego mają na ustach dwa słowa: zator płatniczy. Odmieniane przez wszystkie przypadki, powtarzane niczym mantra, straszą i nie pozwolą spokojnie spać niejednemu właścicielowi firmy. Choć zator płatniczy to groźne zjawisko doprowadzające nawet do bankructw, warto spróbować ograniczyć ryzyko jego powstania, a gdy już się pojawi – szybko je zlikwidować. Nie będzie to łatwe, jednak żadna firma nie jest z góry skazana na porażkę w walce z nim. Stawka jest wysoka – często jest to przyszłość firmy, dlatego warto powalczyć.

Lepiej zapobiegać niż leczyć

Za oczywistości medali się nie przyznaje. Nie trzeba ich też tłumaczyć. Lepiej nie dopuścić do zatoru płatniczego, niż później z nim walczyć. Wielu przedsiębiorcom wydaje się, że nie mają żadnego wpływu na to, jaką sytuację finansową ma ich kontrahent. Tymczasem jest przynajmniej kilka narzędzi, dzięki którym można poznać taką sytuację. Nie trzeba od razu wydawać góry pieniędzy na wywiad gospodarczy. Wystarczy choćby sprawdzić naszego kontrahenta w internecie. Znajdziemy tam wiele opinii o nim – prócz tych oficjalnych, generowanych przez firmę, po wpisy na forach. A to już poważny sygnał, że źle się u niego dzieje.
Innym sposobem na poznanie sytuacji finansowej naszego partnera w interesach jest odpowiednie nastawienie działów handlowych. Jeśli ich jedynym celem, za który są rozliczane, będzie tylko ilość i wartość podpisanych umów, możemy być pewni, że handlowcy, czyli osoby, które jako pierwsze z naszej firmy mają kontakt z klientem, zignorują wszystkie negatywne sygnały, jakie od niego płyną. Warto o tym pomyśleć i zmienić nastawienie do pracy działów handlowych. Nie warto kłaść nacisku jedynie na podpisanie umowy. Takie podejście na dłuższą metę może i przysporzy nam grono klientów, ale cóż nam po nich, skoro nie będą płacić w terminie, przez co wygenerują nam dodatkowe koszty odzyskiwania długów? Doceńmy też to, że handlowiec nie podpisze umowy, bo kontrahent wydawał im się niesolidny lub niezdolny do zapłacenia faktury w terminie.

Gdy choroba nas dopadnie

Niekiedy nawet najlepsze rozeznanie w sytuacji finansowej naszego kontrahenta może nas nie uchronić przed opóźnieniami w płatnościach. Żadna firma nie działa w próżni, a sytuacja gospodarcza zmienia się czasem bardzo szybko. Firma, która dziś jest solidna, nie ma żadnych zobowiązań, jutro może okazać się niezdolna do płacenia w terminie. Nie będziemy dociekać, z jakich powodów. To jest ważna kwestia, ale z naszego punktu widzenia drugorzędna. Dla nas ważniejsze jest to, że nagle stajemy przed widmem zatoru płatniczego.
Jak sobie z tym radzić? Przede wszystkim należy przyzwyczaić swoich kontrahentów do tego, że nie tolerujemy żadnych opóźnień w płatnościach. Warto pomyśleć o przeszkoleniu chociażby jednego pracownika w zakresie negocjacji i windykacji. W ten sposób uzyskamy kontrolę nad swoimi finansami. Taka osoba jest zdolna do bardzo szybkiej reakcji – już w ciągu kilku dni po terminie płatności może choćby zadzwonić do dłużnika i dzięki odpowiednio prowadzonej rozmowie, jeśli nie natychmiast odzyskać zaległe pieniądze, to choćby dać mu do zrozumienia, że nasza firma trzyma rękę na pulsie i nie pozwoli na długie opóźnienia. Możemy być pewni, że monitorując sytuację, będziemy jednymi z pierwszych na liście, którym dłużnik odda pieniądze. Ot, choćby dla świętego spokoju.
Jeden z naszych pracowników, do którego zadań należy odzyskiwanie naszych pieniędzy, na pewno będzie o wiele tańszy i bardziej obeznany w realiach firmy, niż każda inna firma windykacyjna. Może się jednak okazać, że w niektórych przypadkach to nie wystarczy. Warto poszukać wtedy specjalistów od odzyskiwania długów. Nie ma się co bać takich firm. Czasy, kiedy odzyskiwaniem długów zajmowali się smutni panowie bez szyi, w dresach, jeżdżący czarnymi „Beemkami” już dawno minęły. Na rynku windykacji konkurencja jest duża, mamy w czym wybierać. Nie sugerujmy się jednak tylko ceną usług. Popatrzmy też na jakość. A tę najlepiej sprawdzić dzięki rekomendacjom. Skoro znane na rynku marki polecają firmę innym, to znaczy, że warto się nią zainteresować.
Odpowiednio przeprowadzona windykacja sprawi, że nie tylko odzyskamy swoje należności, ale też nasz dzisiejszy dłużnik stanie się ponownie naszym jutrzejszym klientem. W dobie kryzysu gospodarczego jest to na wagę złota.
Bardziej doświadczone i znające realia gospodarki firmy windykacyjne posiadają w swej ofercie opcję spłaty długu przez dłużnika jego wierzytelnościami. Oferta zapłacenia swojego długu wierzytelnością wobec innej firmy to doskonałe narzędzie niwelujące skutki zatoru płatniczego. Windykator na poczet odzyskiwanych dla nas długów, przejmuje do odzyskania wierzytelności naszego dłużnika. W ten sposób odzyskujemy nie tylko swoje pieniądze, ale także kontrahenta, który dzięki takiej windykacji uzdrowił swoją sytuację finansową, przez co staje się znowu naszym wiarygodnym klientem.

Nie trzymaj wszystkich jajek w jednym koszyku

Jedną z podstawowych zasad inwestowania jest dywersyfikacja ryzyka. Dotyczy to nie tylko inwestowania na giełdzie czy w waluty. Warto tę zasadę wprowadzić też u siebie w firmie, by nie doprowadzić do uzależnienia się od zamówień od jednego czy dwóch kontrahentów. Owszem, mając pewne źródło zamówień, możemy spać spokojnie. Jednak do czasu… Gdy tylko nasz główny odbiorca wpadnie w kłopoty finansowe, będziemy mieli je również my. W końcu współpracując z kilkoma czy kilkunastoma partnerami biznesowymi, jeśli nawet jeden z nich zbankrutuje, strata, choć może być dotkliwa, nie przyniesie takich szkód jak niewypłacalność jednego z dwóch kluczowych kontrahentów.

Prawo swoje, życie swoje

Niedawno zaktualizowana ustawa  o terminach zapłaty w transakcjach handlowych (Dz. U. poz. 403), która wprowadza 60-dniowy termin zapłaty w transakcjach handlowych to jedno, a życie – drugie. Jeśli ktoś decyduje się na nieuregulowanie płatności za fakturę, czy w polskim prawie będzie to termin 60 czy 100 dni – i tak niewiele to zmieni. Zawsze i wszędzie, bez względu na to, jak doskonałe będzie prawo, znajdą się osoby i firmy, które będą regulowały swoje zobowiązanie z opóźnieniem.

Twoja firma w Twoich rękach

„Umiesz liczyć? Licz na siebie”. Tak jak w życiu, tak i w biznesie, nie można spodziewać się, że wszyscy, których spotkamy na naszej drodze, będą przestrzegać zawieranych umów i zawsze regulować swoje zobowiązania w terminach. Takie myślenie, w zwykłym życiu uznawane jest za dziecięcą naiwność. W gospodarce – to jeszcze często norma. Zasada ograniczonego zaufania powinna obowiązywać nie tylko na drodze, ale też wobec naszych kontrahentów. I tak jak podczas jazdy samochodem bacznie śledzimy poczynania innych kierowców, tak trzeba też uważnie śledzić poczynania naszych partnerów biznesowych. Jeśli w porę zauważymy niebezpieczeństwo zatoru płatniczego, będziemy mogli mu skutecznie przeciwdziałać. Im wcześniej, tym lepiej dla naszej firmy.

Dodaj komentarz