Skąd czerpać siłę w najcięższych momentach? Jak się motywować, gdy każdy krok jest ogromnym wysiłkiem? O tym, jak iść do przodu podczas niesprzyjających warunków, wie najlepiej podróżnik, polarnik i przedsiębiorca – Marek Kamiński. Zdobywca dwóch biegunów, założyciel Fundacji Marka Kamińskiego oraz doświadczony przedsiębiorca i autor wielu książek opowiada nam o swoim wewnętrznym automotywatorze, o Metodzie Biegun, projekcie Life Plan, Invenie oraz o tym, co w życiu jest dla niego najważniejsze.
Podobno „To droga daje nam szczęście, a nie jej cel”. Czy tak też jest z prowadzeniem firmy?
Oczywiście, tak jest w każdym obszarze życia. Najważniejsze jest, aby nie osiąść na biegunie, tylko wyznaczać sobie kolejne cele. Swoją firmę Invena SA założyłem w 1992 roku jako młody człowiek. Tylko dzięki ludziom tworzącym zarząd Inveny udało się osiągnąć nam taki sukces. Firma zdobyła wiele nagród, w tym Gazelę Roku dla najbardziej dynamicznie rozwijającej się firmy, tytuł Przedsiębiorstwa Fair Play, Medal Europejski.
Jestem z niej bardzo dumny, chociaż moją energię pochłania obecnie bardziej praca w Fundacji, przed którą kolejne projekty i wyzwania. Za moment, bo 1 marca ruszę samochodem elektrycznym do Japonii w ramach No Trace Expedition.
Przed nami także projekt Life Plan, dzięki któremu młodzież w trudnej sytuacji życiowej otrzyma szansę na zgłębienie Metody Biegun i rozwój własnych umiejętności.
Poszukujemy partnerów powyższych projektów, dlatego też wszystkie osoby, które chciałyby udzielić wsparcia zapraszam do kontaktu.
Niedawno wydał Pan książkę Idź własną drogą, która opowiada między innymi o odnajdywaniu tego, co jest w życiu najważniejsze. Ironią jest, iż najczęściej to nie młodzi ludzie, ale ci starsi, którzy wiele w życiu przeszli i wiele dokonali, poszukują takich odpowiedzi. Jak jest z Panem? Czy zawsze wiedział Pan, co w życiu jest ważne i co chce Pan robić?
Życie jest pełne niespodzianek, dlatego trudno powiedzieć, że kroczyłem cały czas ściśle obraną ścieżką. Zawsze wiedziałem, że chcę robić rzeczy wielkie i czerpałem inspirację z otaczającego mnie świata oraz wszystkiego, co działo się w drodze do celu. Staram się żyć zgodnie z maksymą: „Jesteś tym, co dajesz, a nie masz”, stąd moje liczne projekty i wyprawy, które mają być nie tylko podróżą samą w sobie, ale także uświadamiać ludziom ważne kwestie.
Jako uczestnik bardzo wymagających wypraw oraz właściciel firmy musi Pan mieć dobrze wypracowane sposoby motywowania się. Czy może nam Pan zdradzić, z czego czerpie energię do codziennego działania zarówno w firmie, jak i na wyprawie? Czy w prowadzeniu firmy sprawdzają się te same metody, co podczas wyprawy?
Dla każdego ta metoda będzie z pewnością inna i nie ma uniwersalnego rozwiązania. Trzeba umieć obudzić swojego wewnętrznego „automotywatora”. Przykładowo podczas jednej z wypraw na biegun pomocne okazało się dla mnie liczenie do tysiąca. Po kolei: 1, 2, 3…1000 i od nowa.
Siły można odzyskać też podczas wyciszenia, modlitwy. Chwili koncentracji, która pozwala na oczyszczenie umysłu.
Pomocnym narzędziem jest też Metoda Biegun, którą opracowałem na podstawie wyprawy z Jasiem Melą. Uczymy jej m.in. zdolną młodzież, która nie ma warunków do rozwijania swoich umiejętności w ramach programu Fundacji Marka Kamińskiego – Life Plan.
Przejdźmy do biznesu. W Invenie rozpoczynał Pan od zaworów kulkowych. Obecnie jest to prężnie działającą firma oferująca produkty z zakresu armatury łazienkowej, kuchennej oraz instalacji wodnych, grzewczych i gazowych. Wiele lat doświadczenia za Wami. Czy może Pan opowiedzieć, co było najtrudniejsze w prowadzeniu Inveny?
Założenie firmy samo w sobie jest wyzwaniem. Trudno powiedzieć, co było najtrudniejsze, ale chyba najbliższe prawdy będzie banalne stwierdzenie, iż najtrudniejsze były początki. Z czasem nabierałem większej świadomości, jak prowadzić firmę. Zawsze starałem się wychodzić poza schemat, dlatego też Invena wprowadza od lat na rynek wiele innowacyjnych technologii.
W jaki sposób pozyskiwaliście pierwszych klientów oraz kontrahentów?
Na początku jeździłem po sklepach z armaturą, badając rynek i zapotrzebowanie na tego rodzaju produkty. Z czasem przeszedłem kurs kształcenia menedżerów, podczas którego dowiedziałem się, jak zarządzać projektem od strony biznesowej. To mocno rozjaśniło mi sytuację. Zacząłem pojawiać się na różnych targach, gdzie nawiązywałem pierwsze kontakty biznesowe, i w ten sposób małymi krokami rozpocząłem budowanie mojej firmy.
Jest Pan także założycielem Instytutu Marka Kamińskiego i Fundacji Marka Kamińskiego, gdzie prowadzi Pan warsztaty i szkolenia. Możemy znaleźć informacje, iż są to zajęcia zwiększające efektywność oraz pomagające w rozwoju kompetencji zawodowych i pokonywaniu wewnętrznych barier. Czy może Pan powiedzieć coś więcej o szkoleniach, kto jest Waszym klientem oraz jakie problemy pomagacie rozwiązywać?
Szkolenia prowadzone są w oparciu o Metodę Biegun, którą opracowałem na podstawie wypraw z Jaśkiem Melą oraz moich wcześniejszych projektów. Zauważyłem pewną powtarzalność czynności, których wykonywanie pozwala na zwiększenie szans na ogólne powodzenie projektu. Jest to metoda składająca się z 10 kroków, dzięki którym poznajemy lepiej siebie oraz swoje możliwości i niedoskonałości.
Można ten system przełożyć na praktycznie każdą sferę życia, dlatego też tej metody uczymy dzieci, chociażby w ramach organizowanych przez Fundację Obozów Zdobywców Biegunów, osoby czynne zawodowo, które chcą polepszyć swoją wydajność, czy też ludzi na stanowiskach kierowniczych, aby usprawnić ich pracę i otworzyć nowe możliwości działania.
Fundacja Marka Kamińskiego w ramach swojej działalności realizuje projekt Life Plan. Jest to propozycja rozwojowego programu mentorskiego, którego głównym beneficjentem jest młodzież o utrudnionym starcie (m.in. pochodząca z domów dziecka, ubogich rodzin lub niepełnosprawna). Chcielibyśmy zaprosić Państwa do współpracy i z Państwa pomocą finansową w 2018 roku objąć wsparciem 25 uczestników.
Jest Pan autorem wielu książek, właścicielem firmy, działa Pan w Fundacji Marka Kamińskiego, prowadzi szkolenia, obozy dla młodzieży, uczestniczy w wyprawach, jest Pan również ojcem i mężem. Podobno im więcej obowiązków mamy, tym lepiej się organizujemy. Jednak gdzie na to wszystko czas? Czy może Pan zdradzić właścicielom firm, jak się organizować, aby pogodzić pracę z życiem prywatnym?
To prawda, że im więcej obowiązków mamy, tym lepiej się organizujemy i mamy większe zasoby czasu. W organizacji pomagają mi dobrze zaplanowany terminarz, a obecnie także nowoczesne technologie, które potrafią znacznie ułatwić życie. Razem z moim zespołem ściśle współpracujemy przez różne aplikacje i systemy komunikacji, dzięki czemu każdy wie, jak wygląda postęp pracy nad poszczególnymi projektami oraz jakie zadania są mu obecnie przydzielone.
Chciałabym także zapytać o niezwykle inspirującą historię Jaśka Meli. Wasza wyprawa na Bieguny Północny i Południowy przywróciła Jaśkowi wiarę w siebie oraz dała nadzieję innym osobom, że mogą spełnić marzenia i wyjść poza granice swoich możliwości. Z czym Pan wrócił z tej wyprawy, co ona dała Markowi Kamińskiemu?
Była to wyprawa, podczas której po raz kolejny w moim życiu doświadczyłem najważniejszych wartości, czyli miłości, wiary i nadziei. W sierpniu 2002 roku znajomi poprosili mnie o udostępnienie filmów podróżniczych trzynastolatkowi, który przebywał wówczas w szpitalu po porażeniu prądem. Na skutek wypadku stracił jedną rękę i nogę. Filmy miały mu pomóc przetrwać w ciężkich chwilach. W ten sposób poznałem Jasia Melę. Wiedziałem, że potrzebuje on protezy, która umożliwi mu normalne funkcjonowanie i stąd zrodził się pomysł na zebranie funduszy na jej zakup. Wtedy też pojawił się pomysł, aby zorganizować wspólną wyprawę z Jaśkiem.
Długo zastanawiałem się, jak taka wyprawa powinna wyglądać, aż w końcu mój przyjaciel, Wojtek Ostrowski, zasugerował biegun północny.
Był przeze mnie traktowany jako pełnoprawny kompan wyprawy i partner, dlatego też te projekty zakończyły się powodzeniem. Wiedział, że liczę się z jego zdaniem i zadania mu powierzone mają wpływ na finalny sukces podróży. Dzięki jego niezwykłemu zaangażowaniu i solidnemu przygotowaniu udało się w jednym roku zdobyć dwa bieguny, a nawet więcej – uświadomić wielu ludzi, że osoby niepełnosprawne mogą dokonywać rzeczy niezwykłych i każdy powinien realizować swoje marzenia.
Z zamysłem dawania narzędzi osobom, które potrzebują wsparcia, tworzymy też z Fundacją Marka Kamińskiego liczne programy. Jednym z nich jest obecnie Life Plan, dzięki któremu chcemy co roku rozwijać potencjał około 50 młodych ludzi za pomocą Metody Biegun.
Ryzyko w firmie. Boimy się je podejmować w obawie przed utratą tego, na co tak ciężko pracowaliśmy. Wizja sukcesu kusi, jednak angażowanie środków i czasu w coś niesprawdzonego odstrasza. Wolimy postawić na działania gwarantujące skuteczność. Czy w historii Inveny były przełomowe, ryzykowne momenty?
Oczywiście ryzyko było i jest ono nieuniknione w każdej dziedzinie życia, bo to ono weryfikuje nasze pomysły i plany. Tak jak mówiłem, w przypadku każdego projektu staram się jego słabe strony wykluczyć już na etapie wizualizacji. Przykładowo, zanim faktycznie wyruszyłem na biegun, w myślach tę podróż przeżyłem już kilkakrotnie ze szczegółami. Przed wprowadzeniem w życie działania starałem się przewidzieć różne warianty, ale życie i tak wielokrotnie mnie zaskoczyło.
Skąd czerpie Pan inspiracje? Czy może Pan zdradzić naszym czytelnikom, co jest źródłem nowych pomysłów oraz co napędza Marka Kamińskiego do działania?
Tak naprawdę inspiruje mnie i napędza do działania otaczająca nas rzeczywistość. Świat jest pełny pięknych miejsc, niespodzianek i zaskoczeń. Dlatego staram się jak najczęściej wychodzić poza schemat i podejmować próbę realizacji marzeń, najpierw jeszcze w fazie wizualizacji, wykluczając ewentualne ryzyko niepowodzenia projektu, a następnie podejmując konkretne działania.
Dziękuję bardzo za rozmowę.