archiwum03-20

Niezależnie od tego czy coś sprzedajesz, kupujesz czy po prostu zawiązujesz relacje inwestorskie lub biznesowe. Zawsze potrzebujesz umowy. Mało kto samemu pisze je od początku, dlatego warto użyć wzory umów, które przyspieszą i pomogą w podejmowanych decyzjach.

Wywiady i inspiracje

Proces rekrutacji w cyfrowej transformacji. Rozmowa z Mateuszem Bieleckim

Pandemia odciska piętno na wszystkich aspektach pracy przedsiębiorstwa. Są firmy, które – mimo kryzysu – zwiększają zatrudnienie i wcielają do swoich zespołów nowych pracowników. O tym, jak przeprowadzić rekrutację zdalnie w czasie, kiedy bezpośrednie spotkania nie są priorytetem, oraz o tym, jak wdrożyć pracownika w jego obowiązki w trybie online, rozmawiam z Mateuszem Bieleckim – współtwórcą platformy typu no-code umożliwiającej zbudowanie dowolnej aplikacji biznesowej wraz z workflow oraz udostępnienie jej użytkownikom w ciągu zaledwie kilku minut, która może wypełnić lukę w automatyzacji procesów biznesowych każdej firmy.   Na co należy zwracać szczególną uwagę, decydując się na rekrutację pracowników i ich zatrudnienie w trybie zdalnym? Wiele elementów składa się na rekrutacyjny sukces, ale jeden – gdy firma funkcjonuje w trybie zdalnym – ma szczególnie znaczenie. To kontakty międzyludzkie. Dlatego ogromnie ważne jest skracanie dystansu między nowym pracownikiem a firmą, minimalizowanie formalnego onboardingu i zadbanie o jak najwięcej czasu na ten nieformalny. Jak przygotować rekrutację, by wywrzeć na pracowniku pozytywne wrażenie? Proces rekrutacji wiąże się ze sporą biurokracją, włączonych jest w niego najczęściej kilka osób z różnych działów po stronie firmy. Ważne, aby były one w kontakcie ze sobą, aby komunikacja przebiegała sprawnie i kandydat otrzymywał bez opóźnień niezbędne informacje. Dobrze, jeśli pracodawca zadba o to, by przyszły pracownik miał możliwość poznać go i cały zespół podczas telekonferencji. Podobnie w czasie onboardingu ważne jest, aby nie tylko zapewnić narzędzia i wiedzę niezbędne do przejęcia nowej roli, ale też utrzymać bliski kontakt, np. stosować politykę otwartych drzwi, umożliwiać informację zwrotną. Zdalny tryb pracy jest podatny na dezinformację i chaos, utrudnia budowanie relacji, tak ważnych na początku nowej pracy. Tutaj bardzo może pomóc nowoczesna technologia. Jak powinna przygotować się firma, by zapewnić sobie sprawne przeprowadzenie tych procesów? Zadaniem pracodawców jest stworzenie przyjaznego, choć wirtualnego, środowiska pracy. Aby firmy mogły sprawnie funkcjonować online, muszą przejść proces digitalizacji, zminimalizować ręczną obsługę procesów i ograniczyć papier. A następnie uprościć procedury i ułatwić komunikację dzięki automatyzacji. Jakimi narzędziami mogą się wspierać? W obu tych kwestiach pomagają aplikacje biznesowe, doskonale zastępując tradycyjne systemy HR-owe czy portale pracownicze i wychodząc daleko poza ich możliwości. Przede wszystkim pozwalają zastąpić wszelkie wnioski offline tymi online. Nie tylko umożliwiają elektroniczny obieg dokumentów, ale też automatyzację przepływu pracy. Dzięki temu, na przykład wnioskowanie o nowy etat nie wymaga już skomplikowanych, papierowych formularzy czy przesyłania e-maili. Wystarczy w aplikacji dodać zapotrzebowanie na etat, uzupełnić formularz o najważniejsze informacje i wysłać do akceptacji, która wymaga zaledwie jednego kliknięcia. Aplikacje biznesowe skracają nawet o 90% czas procesowania dokumentów. Jakie trudności może napotkać firma podczas procesu rekrutacji online i zdalnego przygotowywania stanowisk pracy? Już przed pandemią aż 42% pracowników HR jako największą bolączkę wskazywało komunikację wewnętrzną. Obecna sytuacja jeszcze bardziej ją utrudniła. Wrogiem komunikacji jest m.in. biurokracja, a jest ona szczególnie rozbudowana w procesach rekrutacji i onboardingu. Ręczne tworzenie ogłoszeń, procesowanie maili i CV, wysyłanie wiadomości z zaproszeniem na rozmowę, analiza ich wyników, przygotowanie informacji zwrotnych… to wszystko potrafi zajmować nawet 80% czasu rekrutera. Gdzie czas na budowanie relacji z kandydatami? Po zakończeniu rekrutacji trzeba przygotować nowe stanowisko, niezbędną dokumentację, przekazać narzędzia pracy, nadać uprawnienia. To zazwyczaj wymaga kontaktu z wieloma działami, co w trybie zdalnym może być wyjątkowo uciążliwe. Dziesiątki maili i telefonów znów może zastąpić zwinna aplikacja. Jak pracodawcy powinni prowadzić zdalne wdrażanie pracowników i komunikację z nimi, by mogli przywiązać się do firmy tak, jakby przychodzili do biura? HR-owcy nie mają teraz możliwości przyjąć nowego pracownika w biurze, z pakietem powitalnym w ręku, przedstawić zespołowi i zaprosić na spotkania integracyjne. Nowe osoby dostają mnóstwo maili, zasypywane są informacjami o badaniach i szkoleniach, danymi dostępowymi do różnych programów. Naprawdę trudno jest zyskać orientację w takich warunkach. Dlatego onboarding również warto zautomatyzować. Jak to wygląda w Waszej aplikacji? W Qalcwise HR-owiec może utworzyć nowe stanowisko pracy, przypisać zadania innym działom i przygotować pakiet powitalny. Gdy nowy pracownik przyjdzie do pracy, otrzyma link do swojego profilu, a na nim zobaczy wszystkie przygotowane informacje, dokumenty i materiały szkoleniowe. Z kolei zespół otrzyma informację mailową o nowej osobie. To pozwala uprościć, uporządkować i skrócić czas wdrożenia. Aplikacje ograniczają formalności, zapewniając więcej czasu na kontakt z przełożonym, mentorem czy kolegami. Jakie są korzyści ze zdalnego kontaktu z kandydatami na nowe stanowiska w firmie? Kontakt jest niezbędny, aby obie strony najpierw przekonały się, czy ta współpraca ma szansę być owocna. Jeśli decydujemy się na współpracę, to niezwykle ważne jest ułatwienie startu w nowej organizacji. Skuteczny onboarding zwiększa zaangażowanie, produktywność i retencję. Badania pokazują, że firmy, które mają jasne, uporządkowane procesy wdrożeniowe, osiągają kilkukrotnie większy wzrost przychodów. Dobra komunikacja przekłada się na wyniki. Czy takie rozwiązania mają szansę pozostać z nami na dłużej czy są raczej odpowiedzią na bieżące potrzeby? COVID-19 przyspieszył to, co miało nadejść w ciągu kilku lat – cyfrową transformację biznesu. Już w zeszłym roku Gartner umieścił wśród najważniejszych trendów technologicznych 2020 roku hiperautomatyzację. Pandemia, wymuszając pracę zdalną, sprawiła, że z dnia na dzień firmy zrozumiały, że digitalizacja i automatyzacja są nieuniknione. Przedsiębiorcy, którzy zainwestowali w rozwiązania informatyczne, dużo łagodniej odczuli skutki pandemii. Byli w stanie szybko przestawić się na nowe realia i dostosować do nowego sposobu pracy. Dziś już nikt nie ma wątpliwości, czy firmy powinny korzystać z chmury. Z kolei aplikacje biznesowe pozwalają obsłużyć większość procesów biznesowych, uniezależniając firmy od fizycznej obecności pracowników. Nowoczesne technologie wkraczają do firm, sprawiając, że będą one lepiej przygotowane na to, co nieprzewidywalne. Dziękuję za rozmowę....
Dziewczyna z uśmiechem z arbuza
Mała firma w sieci

Każdy ma swoją historię. Zacznij świadomie opowiadać własną – online 

Teraz, kiedy komunikacja online zyskała tak bardzo na znaczeniu, warto przemyśleć, jak odnaleźć się w niej ze swoją marką. Wygrają Ci, którzy nie będą działać po partyzancku, a postawią na długofalową strategię.   Bądź uważny Będąc młodym chłopakiem, początkowo nie miałem na siebie pomysłu, ale wiedziałem, że chcę wieść życie nieprzeciętne, niezależne i wypełnione pracą, która będzie moją pasją i pozwoli mi się realizować. Wchodząc na ścieżkę zawodową dość szybko zauważyłem swoje naturalne kompetencje i zacząłem je konsekwentnie rozwijać. Świat zmieniał się, ja wraz z nim, zauważając bieżące potrzeby klientów i wychodząc im naprzeciw, oferując konkretne i skuteczne rozwiązania. Gdy rozpocząłem studia drugiego stopnia na kierunku Zarządzanie, właściwie natychmiast wiedziałem, o czym chcę pisać swoją pracę magisterską. Nigdy nie kryłem się z moją uważnością na codzienność, czytanie znaków i sygnałów, jakie każdego dnia docierają do mnie ze świata. To właśnie ta uważność niejednokrotnie była dla mnie drogowskazem, dzięki któremu nie zboczyłem z kursu i byłem w stanie podejmować dobre dla mnie decyzje. Tak było i tym razem. Pewnego dnia podczas pracy w domowym biurze moją uwagę przykuł reportaż telewizyjny o zawodach przyszłości. Jednym z ekspertów był dr Mateusz Grzesiak, jeden z najbardziej rozpoznawalnych coachów w Polsce. W rozmowie podkreślał znaczenie nowych zawodów, których młodzi nauczyli się nie na studiach, a idąc z duchem i rozwojem internetu. Mówił o youtuberach, blogerach, vlogerach czy social media managerach, których obecnie zatrudniają wszystkie firmy chcące sprawnie prowadzić swoją komunikację. Reaguj na zmiany Tak, żyjemy w ciągłej zmianie. 10 lat temu nikt nie przypuszczał, że na blogu będzie można zarobić i to kolosalne pieniądze. Nikt nie sądził wtedy również, że wykształci się grupa nowych zawodów, które będą funkcjonować wyłącznie w sieci, a ludzie będą mieli biuro wszędzie tam, gdzie postawią laptop i podłączą się do internetu.   W tak zwanym świecie VUCA zwycięża ten, kto zauważa zmianę i reaguje na nią odpowiednio szybko.   Dziś już nikt nie śmieje się z niegdysiejszych szafiarek, które za jedno zdjęcie na Instagramie potrafią zarabiać tyle, ile przysłowiowy Kowalski przez cały rok pracy na etacie. A dziś, w obliczu kryzysu związanego z pandemią, biznes przenosi się do sfery online jak nigdy przedtem. Więc kto będzie umiał, kolokwialnie mówiąc, ogarniać social media, ten będzie umiał ogarniać biznes. Docieraj do społeczności Kluczowe jest jednak zrozumienie, jakimi prawami rządzą się media społecznościowe. Co w nich działa, a co nie, kto nadaje im kształt i wyznacza standardy? I w końcu – co zrobić, żeby zostać zauważonym i wybić się na tle konkurencji? Wiele osób uważa, że na robienie biznesu w social media jest już za późno, że wszystkie miejsca przy stole są już obsadzone i nie ma tortu do podzielenia. Nic bardziej mylnego – wciąż jest jeszcze wiele do zgarnięcia z tego stołu, ale potrzebujesz wyróżnika na rynku, odpowiedniej strategii i systemu, który pozwoli Ci skutecznie działać.   Zasada Pareto mówi, że 20% Twoich nakładów i wysiłku odpowiada za 80% osiąganych efektów.   W mediach społecznościowych widać to bardzo wyraźnie. Tylko 20% osób lub firm zarządzających własną marką osiąga sukces, podczas gdy 80% działa bez wyraźnej i konkretnej strategii. Umówmy się – dziesięć lat temu taka partyzantka miała rację bytu, ale dziś – gdy rynek jest nasycony markami od gigantów po małe butikowe firmy – nie ma miejsca w takich działaniach na przypadkowość i chaotyczność. Tutaj muszą być system i strategia. Wrócę do mojej pracy magisterskiej – zauważyłem dość wcześnie potrzebę świadomego budowania marki osobistej nie tylko offline, ale przede wszystkim w social media i działaniach internetowych. Jeśli z samego Facebooka korzysta 15 milionów Polaków, a 11 milionów wchodzi codziennie do aplikacji, to oznacza 11 milionów potencjalnych klientów. To ogromny potencjał dla każdego przedsiębiorcy. Wymagania klientów względem marek zmieniły się i poszły wysoko do góry, inwestowanie w budowę wizerunku własnej firmy oraz marki osobistej przestały więc być fanaberią, a stały się koniecznością, by zaistnieć na rynku. Jednak pomimo iż dziś, w roku 2020 już to wiemy, to nadal dane są zaskakujące: 20% (z 15 milionów) osób nie ma celu i nie wie, jak korzystać z narzędzi, jakie dają media społecznościowe; 30% ma określony cel, ale nie ma umiejętności i wiedzy, jak wykorzystywać dostępne narzędzia; 40% działa „na czuja”: funkcjonuje na platformach social media, lecz bez strategii i planu; 10% posiada cel i wiedzę oraz skutecznie i świadomie wykorzystuje media społecznościowe do budowania własnej marki. Tylko 10% wie, jak skutecznie poruszać się w świecie online i korzystać z dostępnych narzędzi do świadomego budowania marki osobistej i marki przedsiębiorstwa. To szalenie mało biorąc pod uwagę fakt, że wiedza jest dostępna właściwie od ręki (eksperci, specjalistyczne kursy online) i to w języku polskim! Bo już nie musimy posiłkować się ekspertami ze Stanów Zjednoczonych. Mamy w kraju świetnych specjalistów, którzy świat online znajdą od podszewki. Działaj długofalowo Social media to fascynujące środowisko, które daje szansę każdemu, trzeba jednak wiedzieć, jak z nich korzystać i jest to warunek konieczny. Teraz nawet bardziej niż kiedykolwiek, bo jeśli raz weszliśmy z biznesem głęboko do sfery online, to już raczej z niego nie wyjdziemy. Ta wiedza nie leży oczywiście na chodniku, ale jeśli potraktujemy to jako inwestycję we własny biznes czy w rozwój osobisty, to zwróci się szybciej niż myślisz, ponieważ często wystarczy wdrożyć jedną małą zmianę, która przyniesie spektakularne rezultaty. Rozumiem, że dla wielu przedsiębiorców codzienna komunikacja w mediach społecznościowych to ogromne wyzwanie. Jednak, wracając do tematu zawodów przyszłości (czy też teraźniejszości, bo the future is now), na rynku funkcjonują specjaliści, którzy nie tylko potrafią napisać post na Facebooku, przygotować grafikę czy poprowadzić komunikację z klientami. Są eksperci, którzy od zera kompleksowo budują marki w mediach społecznościowych od strategii i wizerunku przez harmonogram działań aż po codzienną obsługę i pomoc w reagowaniu na sytuacje kryzysowe. Jako przedsiębiorca nie musisz znać się na wszystkim, od tego są eksperci, by wspomóc Cię w Twoim biznesie.   Zmiana jest trudna dla każdego. Jednak to od Ciebie zależy, jak do tej zmiany podejdziesz.   Możesz widzieć w niej zagrożenie, a możesz zobaczyć ocean możliwości. Zachęcam Cię do tego, by w strategicznym i świadomym działaniu w mediach społecznościowych zobaczyć możliwości i szansę dla Ciebie i...
Praca zdalna
ABC biznesu

Koronawirus – szansa dla pracodawców

COVID-19 dla pracodawców to trudna gra w przewidywania i konsekwencje. I chociaż przewidujemy, że wirusowa pandemia kiedyś się skończy, konsekwencje będą ogromne, doświadczamy ich teraz, ale na pewno pozostaną z nami na dłużej. „Welcome to my home” – tak zabrzmiało pierwsze zdanie wypowiedziane przez prezesa amerykańskiej, zdecentralizowanej firmy technologicznej skierowane do rozsianych po kilku kontynentach pracowników. Tymi słowami postanowił rozpocząć wystąpienie, podczas którego poinformował o zmianach w funkcjonowaniu organizacji spowodowanych pandemią. W kilkuminutowym materiale wideo zapewniał, że mimo konieczności zmiany sposobu pracy sytuacja finansowa firmy jest stabilna. Solidaryzując się z pracownikami, poprosił, by dbali o siebie i swoich najbliższych. Jeszcze do niedawna drzwi do działu personalnego nie były tak otwarte jak dzisiaj. Pracownicy zwykle udawali się do HR z konkretnym celem: potrzeba szkolenia, zatrudnienie pracownika, budżet na wyjazd integracyjny lub wyjaśnienia, jak wygląda nowy system wynagradzania itd. Dzisiaj na dziale HR spoczywają duża odpowiedzialność i presja. Niemniej, to też szansa, by czas pandemii wykorzystać strategicznie. Do priorytetów należą m.in. konieczność odbudowy zaangażowania pracowników oraz rozwijanie silnych kompetencji przywódczych, bowiem to liderzy organizacji są w stanie trwale zmieniać postawę pracowników i sprawić, aby ich morale były wysokie. Jednocześnie istotną rolę w „odtworzeniu” zaangażowania odegrać może otwarta komunikacja wewnętrzna. W wielu organizacjach kryzys przyczynił się do zbudowania fundamentów dialogu z pracownikami. Dotyczy to w szczególności firm komunikujących decyzje z wyprzedzeniem i oczekujących zrozumienia dla często trudnych rozstrzygnięć kosztowych. Z drugiej strony jednak pracownicy oczekują, iż okres ożywienia gospodarczego przyniesie zmiany na lepsze i że one również zostaną zakomunikowane.   Marka pracodawcy to znacznie więcej niż nazwa firmy i logo. To osobowość i DNA.   Sposób, w jaki radzimy sobie z sytuacją i wdrażamy zmiany, może mieć duży wpływ na wizerunek, zarówno wewnątrz organizacji, jak i poza nią. Dlatego przejrzysta komunikacja, autentyczne przywództwo, empatia są niezbędne w obecnych okolicznościach. Z dnia na dzień employer branding przedefiniował się. Relacja z pracownikami oraz komunikacja– z nimi i kandydatami na nowe stanowiska są dziś wyjątkowo ważne. Nieoczekiwanie czas kryzysu prowadzi nas do odkrycia nowych możliwości, zmusza do większej kreatywności. Uda się, jeśli zachowamy otwartą głowę i troszcząc się o biznes, będziemy pamiętać nie tylko o klientach, ale przede wszystkim o pracownikach i kandydatach. Warto zadać sobie kilka pytań dotyczących naszej marki „tu i teraz”: Czy Twoi pracownicy są informowani o sytuacji w firmie, czy wiedzą, co się dzieje i jakie są plany? Czy masz regularny kontakt z pracownikami? Czy wiesz, w jakiej sytuacji są członkowie Twojego zespołu? Czy mieszkają sami, czy z rodziną? Sytuacja, w której wszyscy aktualnie się znaleźliśmy, wymaga szybkiego reagowania i bieżących komunikatów – otwartych i transparentnych. Pracownicy oczekują kluczowych informacji o wprowadzonych zasadach, podjętych działaniach, decyzjach dotyczących ludzi i aktualnej sytuacji firmy.   Ważna jest regularność informacji i to, aby wychodziła ona „z góry”.   Jeśli kadra zarządzająca będzie odpowiednio zaangażowana i podejmie działania prewencyjne, pozwoli to w pewien sposób zbudować w pracownikach poczucie, że jak „wybuchnie bomba”, to będziemy na nią przygotowani. W komunikacji kryzysowej ważne jest słuchanie, co mówią pracownicy, i odpowiadanie na ich pytania, oczekiwania czy frustracje. Dobrym pomysłem jest stworzenie kanału dyskusyjnego i wykorzystanie narzędzi do wymiany informacji, za pomocą których każdy będzie mógł włączyć się w rozmowę, powiedzieć o swoich obawach, oczekiwaniach. Ale nie tylko. To też okazja do poszukiwań biznesowych możliwości, burz mózgów, wspólnych dyskusji. Musimy pamiętać, że to czas na zmianę pewnych nawyków w zarządzaniu i codziennej komunikacji. To nie jest dobra pora na wymaganie nadmiernej efektywności, ocenianie i przesadną kontrolę. Bądźmy świadomi, że w kryzysie ludzie mogą reagować zmiennie. Wykażmy się empatią i zrozumieniem. Gdzie są talenty? Utrzymuj optymalną liczbę odpowiednich pracowników, tak, aby w czasie kryzysu sprostać pojawiającym się wymaganiom. Bądź pewien, że masz na pokładzie talenty, potrafisz je nie tylko zatrzymać, ale i zaangażować. Obserwuj rynek – może Twoi konkurenci zwalniają teraz „perełki”, które Tobie pomogą w zdobyciu przewagi. Może zdarzyć się, że tzw. high-performers, wyspecjalizowani w określonych dziedzinach, nie są odpowiednimi talentami na czas kryzysu. Przyjrzyj się definicji talentu funkcjonującej w organizacji – być może trzeba ją czasowo przeformułować. Nie zapominaj o odpowiedniej komunikacji zmian wśród pracowników. Strategia HR/EB Pamiętaj, że strategia personalna powinna odpowiadać planom i celom firmy w czasie kryzysu. Nie będzie to łatwe, ale przekonaj kadrę zarządzającą do tych planów i upewnij się, że rozumie znaczenie i rolę działu personalnego w realizacji strategii organizacyjnej. Zadbaj, aby Twój zespół wiedział, jakie są priorytety na ten czas. Narzędzia Badania pokazują, że organizacje nie wykorzystują do końca wszystkich technologii, które mają w swoich rękach. Dlatego warto im się bliżej przyjrzeć, może dodać nowe moduły i odświeżyć to, czym dysponujemy. Być może unikniemy kosztów inwestowania w nowe rozwiązania technologiczne, przynajmniej w tym gorącym okresie. Aktywność vs. pasywność Wiele zespołów HR w gorszych czasach zachowuje bardzo reaktywną postawę, przestaje wychodzić z inicjatywą i ogranicza się jedynie do wykonywania poleceń. Rolą HR jest działać z myślą o długofalowych skutkach podejmowanych decyzji, ich wpływie na markę pracodawcy, na morale pracowników itd. Co z rekrutacją? Zamrożenie rekrutacji tej kluczowej grupy pracowników może mieć zgubny, długofalowy wpływ na wyniki firmy, nawet po zmianie koniunktury na rynku. Doświadczenie takie dotknęło branżę paliwową po recesji 1980 roku. Do dzisiaj brakuje prawdziwych liderów w tych organizacjach. Zatem rekrutuj z głową – pomogą Ci w tym narzędzia i platformy ATS wyposażone m.in. w możliwość rozmów wideo. Co z rozwojem? Często przy okazji cięć kosztowych w działach HR i EB organizacje rezygnują ze szkoleń czy programów rozwojowych. Ale właśnie zwiększenie nacisku na konkretne umiejętności, np.  sprzedażowe czy marketingowe może być konieczne, by zatrzymać klientów, a w rezultacie uniknąć redukcji etatów. Rozważ także alternatywne formy rozwoju pracowników, np. blended learning. Redukuj z rozwagą Zaplanuj redukcję, myśląc o tym, jak zastąpić odchodzących pracowników. Przeanalizuj możliwe straty kompetencyjne w poszczególnych zespołach i ich wpływ na realizowane projekty czy satysfakcję klientów. Kluczowe projekty Być może teraz łatwo jest wstrzymać projekty w celu generowania oszczędności. Wydaje się to naturalne, ale niestety bardzo krótkowzroczne. Po pierwsze, wdrożenie niektórych technologii może wygenerować duże oszczędności w przyszłości, a po drugie, koszt wstrzymanych przedsięwzięć w czasie późniejszym, po kryzysie, może być dużo wyższy. Badania firmy McKinsey&Company przywołują analizę funkcjonowania amerykańskiego rynku po kryzysie 1990-1991 na przestrzeni 18 lat. Badacze wzięli pod...
praca przed komputerem
ABC biznesu

Poznaj narzędzia, dzięki którym praca z domu to też praca

Jak zwiększyć wydajność pracy zespołu dzięki narzędziom do pracy zdalnej? Praca zdalna, home office – z dnia na dzień wielu z nas musiało zmierzyć się z problemem prowadzenia zespołu czy zarządzania projektem z domowego biura. Jak zdaliśmy ten egzamin? Czy terminy oddania projektu zostały dotrzymane? Czy potrafiliśmy dotrzeć do naszych klientów z wiadomościami, usługami i produktami? Nawet jeśli wrócimy do naszych biur i znów będziemy mogli zapytać o coś koleżankę z sąsiedniego biurka lub złapać się z współpracownikami przy ekspresie do kawy, warto wyciągnąć wnioski, które pomogą nam działać sprawnie i wydajnie podczas pracy zdalnej. Ktoś może zapytać: „Ale skoro nie musimy, a epidemia się kończy, to po co nam praca zdalna?”. Może po to, aby móc zarządzać naszą firmą z dowolnego miejsca na ziemi, bez obawy, że firma upadnie, a zespół przestanie być zgrany. Zasada nr 1 – daj ludziom pracować Na czym Ci zależy? Żeby Twój zespół pracował, czy realizował cele? Pozwól członkom zespołu na pewną swobodę w organizacji pracy. Pomyśl, że każdy z nich ma inne warunki w domowym biurze, różny dostęp do internetu, sprzętu, do tego jeszcze praca z dziećmi podczas zdalnej edukacji. Jeśli ktoś lubi pracować od 5.00 do 8.00 rano i później zrobi sobie przerwę do 13:00, ale widzisz, że cele zostały zrealizowane – wspieraj i czuwaj, a nie kontroluj i narzucaj. Chcesz być na bieżąco z postępami pracy członków zespołu? Zapewnij zespołowi i sobie narzędzia, które w tym pomogą: wspólny kalendarz, w którym oznaczycie, kiedy jesteście dostępni, a kiedy zajęci, dokumenty, arkusze, prezentacje, materiały, na których pracujecie – dostępne na wirtualnym dysku, który współdzielicie, narzędzia do zarządzania zadaniami i pracą zespołu, narzędzia do komunikacji: wideo, czaty. Zasada nr 2 – bądź w kontakcie, informuj Pomimo dostępności do poczty e-mail, telefonów, bardzo często brakuje nam podczas pracy zdalnej tego bycia w kontakcie. Nic nie zastąpi rozmów przy kawie lub spontanicznych uwag wymienianych z koleżanką z sąsiedniego biurka. Dezinformacja, a raczej brak informacji, mogą skutecznie zdemotywować zespół do pracy. Jak temu zapobiec? Komunikuj się przez czaty i wideospotkania. Kiedy czatować, a kiedy umówić wideospotkanie? Niekończące się spotkania, przez które nie mamy czasu pracować – to problem wielu organizacji. Kiedy wystarczy czat: gdy chcesz na szybko przekazać wiadomość członkom zespołu, gdy chcesz, aby sprawnie przebiegała komunikacja w grupach zespołu – stwórzcie grupy na czacie; grupy mogą być dedykowane określonym tematom, np. support, gdzie członkowie mogą bezpiecznie zapytać, np. gdzie znajdą jakiś dokument na dysku albo jak wygląda procedura składania jakiegoś wniosku, czat to dobre rozwiązanie na dzielenie się z zespołem mniej formalnymi newsami, które nie wymagają przekazywania drogą mailową, gdy chcesz rozładować atmosferę – czat to jest właśnie słynny ekspres do kawy, przy którym dowiadujemy się o sprawach może nie formalnych, ale bardzo ważnych dla podtrzymania zdrowych relacji koleżeńskich. Kiedy postawić na wideospotkanie: jeśli chcesz przekazać całemu zespołowi nowe wiadomości, gdy potrzebujesz zweryfikować postęp pracy pracowników, wskazać nowy kierunek, upewnić się, że wszystko jest jasne, gdy chcesz pokazać, jak wykonać jakąś czynność na ekranie swojego monitora lub chcesz dzięki współdzieleniu ekranu pomóc pracownikowi rozwiązać problem; w Google MEET możesz dodatkowo nagrać spotkanie, podczas którego np. przekazujesz instrukcje, jak zalogować się do nowego systemu.   Wideospotkanie powinno być rzeczowe, celowe i efektywne.   Jak to osiągnąć? • Przed spotkaniem określ jego cel i przewidywany czas trwania oraz stwórz agendę – dołącz te informacje do zaproszenia. Agendę dobrze jest zamieścić w dokumencie, który będzie dostępny online dla wszystkich uczestników spotkania. Idealnie sprawdzą się tu dokumenty Google, na których może pracować cały zespół jednocześnie. • Bądź przygotowany i oczekuj tego od uczestników – poproś o wcześniejsze przeczytanie wiadomości, jeśli tego wymaga temat spotkania. • Moderuj czas, cel i agendę. Dobrą praktyką jest ustalenie stałego scenariusza spotkań. Rozpocznij o czasie i staraj się nie przedłużać spotkania. • Wyznacz sekretarza, który będzie notował najważniejsze ustalenia, które zapadły na spotkaniu. Te notatki mogą się znaleźć w dokumencie pod agendą, ważne, aby każdy z uczestników miał do nich dostęp i mógł w każdej chwili do nich wrócić po spotkaniu, aby sprawdzić czy wszystkie z postanowień i zaleceń zostały wykonane. • Podsumuj spotkanie i deleguj obowiązki, które zostaną zapisane przez sekretarza. Zasada nr 3 – egzekwuj wyniki pracy To, że nie stoisz nad pracownikiem, nie znaczy, że on nie pracuje. Dla bezpieczeństwa i zapewnienia sukcesu planom Twojej firmy, egzekwuj dowody świadczące o wykonaniu zadania lub dążeniu do jego wykonania. To buduje zaufanie i obniży ryzyko niepowodzenia: poproś o krótkie podsumowanie, co zostało zrobione – wystarczy komentarz na czacie, odhaczaj taski w aplikacji do zarządzania projektami, a jeśli takiej nie używasz, to może to być również zwykły arkusz kalkulacyjny – ważne, aby był dostępny online jak np. arkusze Google, poproś o przesłanie próbki projektu (np. gdy pracujesz z grafikiem) – w ten sposób razem ustalicie czy prace zmierzają w oczekiwanym kierunku, organizuj szybkie i krótkie wideospotkania, podczas których będziesz mógł osobiście dopytać o postęp prac i wesprzeć w razie potrzeby lub wskazać kierunek. W kalendarzu Google możesz zaplanować cotygodniowe spotkania z określonymi członkami zespołu oraz ustawić również blok spotkań, które inne osoby mogą rezerwować. Na przykład możesz umożliwić pracownikom rezerwowanie terminów konsultacji w godzinach cotygodniowych dyżurów lub jeśli wiesz, że Twoi klienci potrzebują zasięgnąć Twojej rady, opinii. Terminy spotkań są przydatne, gdy nie wiesz, kto chce się z Tobą spotkać, ale chcesz przeznaczyć na to określony czas. Możesz zaoferować blok, w ramach którego inne osoby będą wybierać odpowiednie przedziały czasowe. Możesz na przykład przeznaczyć na spotkania dwie godziny podzielone na 30-minutowe przedziały. Osoba, która chce się z Tobą spotkać, będzie mogła zarezerwować taki 30-minutowy przedział, który jej najbardziej odpowiada. Gdy utworzysz blok spotkań, będzie on widoczny w Twoim kalendarzu jako jedno wydarzenie. Gdy ktoś zarezerwuje jeden z terminów spotkań, zarezerwowany termin będzie widoczny jako wydarzenie w kalendarzu tej osoby oraz wewnątrz większego bloku w Twoim kalendarzu. Zasada nr 4 – zorganizuj szkolenie dla całego zespołu Podczas szkolenia pokaż wszystkim, jakich narzędzi będziecie używać w pracy zdalnej, pokaż, jak ich używać i kiedy. Zadbaj, aby każdy czuł się swobodnie i aby praca z tymi narzędziami była ułatwieniem, a nie kolejnym stresem. Możesz też zapisać członków zespołu...
ABC biznesu

Dostęp do kredytów dla małych firm się zmniejsza

Większość małych firm zwykle miała problem z pozyskaniem kredytu w bankach, a teraz otrzymanie finansowanie staje się coraz trudniejsze. Epidemia COVID-19 odciska swoje piętno na wszystkich dziedzinach życia i gospodarki, a rynek kredytów dla małych firm nie jest pod tym względem żadnym wyjątkiem. Rządowe ograniczenia, niepewna przyszłość finansowa przedsiębiorców i stale rozprzestrzeniający się wirus odbiły się na sprzedaży kredytów. Epidemia dotknęła banki W I kwartale 2020 r. banki zaostrzyły kryteria udzielania kredytów dla przedsiębiorców, m.in. obniżyły maksymalną kwotę kredytu i podniosły wymagania dotyczące zabezpieczenia kredytów. Kilka czołowych banków wycofało także oferty promocyjne. Pojedyncze banki już wtedy wstrzymały udzielanie nowych kredytów firmom, które uzyskały niezadowalające wyniki finansowe na koniec 2019 r., zwłaszcza w branżach szczególnie narażonych na skutki pandemii. Skala zacieśnienia polityki kredytowej dla firm w I kwartale 2020 r. była największa od połowy 2009 r. – taki wniosek można wysnuć z wyników ankiety Narodowego Banku Polskiego pt. „Sytuacja na rynku kredytowym”. Banki zaczęły bardziej ostrożnie podchodzić do kredytobiorców uzyskujących dochód z prowadzonej przez nich działalności gospodarczej, a także wykluczać pewne branże, które wydają im się najmniej odporne na zaistniałą sytuację. Musiały również zapewnić bezpieczną obsługę klientów i przygotować się do wprowadzenia proponowanej przez rząd oferty tzw. wakacji kredytowych. W połowie marca 2020 r. Związek Banków Polskich przedstawił rekomendacje w zakresie dopuszczonym przepisami, w sprawie „wakacji kredytowych” i niedługo potem czołowe banki w Polsce zaproponowały swoim klientom zawieszenie spłaty rat kapitałowo-odsetkowych lub rat kapitałowych na okres od 3 do 6 miesięcy. 6 maja 2020 r. Związek Banków Polskich podał, że do końca kwietnia br. od przedsiębiorców wpłynęło prawie 112 tysięcy wniosków o odroczenie spłaty rat kredytu. To jednak nie wszystko. Banki musiały także dostosować swoje oferty do obniżonych stóp procentowych. Mogłoby się wydawać, że to korzystnie wpłynie na oferty banków i Polacy będą chętnie wnioskowali o „tańsze” kredyty – jeszcze do niedawna taka forma finansowania była dobrym rozwiązaniem przy braku oszczędności – pandemia COVID-19 zmieniła jednak zarówno podejście klientów do zaciągania zobowiązań, jak i samych banków do ich udzielania.   Klienci z mniejszą chęcią składają wnioski o kredyt, a banki zaostrzają kryteria przyznania kredytu.   Ostrzejsze kryteria oceny zdolności kredytowej Zdolność kredytowa według definicji ustawy Prawo Bankowe oznacza „zdolność do spłaty zaciągniętego kredytu wraz z odsetkami w terminach określonych w umowie”. Jest ona wyliczana w oparciu o szereg wskaźników i czynników, które mogą wpływać na wypłacalność przedsiębiorcy. Należą do nich m.in.: wpływy, zobowiązania, prawdopodobieństwo niewypłacalności, liczba zaciągniętych kredytów itd.   Każdy bank ma swój własny system i procedury oceny zdolności kredytowej.   Konserwatywne podejście banków do oceny zdolności kredytowej podczas pandemii oznacza podjęcie różnych czynności w zależności od banku. Większość banków wprowadziła konieczność dodatkowego zabezpieczania wybranych transakcji, zaostrzyła zasady oceny wiarygodności kredytowej, zwiększyła ilość wymaganej dokumentacji (zwłaszcza dla podmiotów prowadzących działalność w sektorach najbardziej narażonych na skutki pandemii). Co więcej, większość banków obecnie bardziej skupia się na pomocy obecnym klientom banku.Finansowanie nowych klientów to często drugoplanowa sprawa. Jakie są dalsze prognozy? NBP prognozuje, że w kolejnych miesiącach banki jeszcze mocniej zaostrzą politykę kredytową dla wszystkich kategorii kredytów, a w szczególności dla małych i średnich przedsiębiorstw. Popyt na długoterminowe kredyty dla MŚP spadnie, a na krótkoterminowe kredyty dla dużych przedsiębiorstw wzrośnie o 42%. Branża pożyczkowa też ma pod górkę Prognozy dla branży pożyczkowej też nie są optymistyczne. Niektórzy eksperci przypuszczają, że większość firm z branży pożyczkowej może nie przetrwać najbliższego roku – takie mogą być skutki przepisów wprowadzonych przez rząd. 31 marca 2020 r. Sejm po poprawkach Senatu przyjął pakiet regulacji, który stworzył przepisy mogące stanowić zagrożenie dla branży pożyczkowej. Ustawa wchodząc w życie w momencie jej ogłoszenia określiła maksymalną wysokość pozaodsetkowych kosztów kredytu konsumenckiego (21% dla pożyczek, które zostały udzielone na okres dłuższy niż 30 dni oraz 5% dla pożyczek na okres do 30 dni; co więcej, koszty nie mogą być wyższe niż 45% kwoty całkowitej kredytu). To duży cios dla modeli biznesowych tych firm, które prawdopodobnie poniosą większą stratę finansową niż dotąd. Dodatkowo nie były przygotowane na taki rozwój sytuacji, ponieważ nie będąc poinformowanymi o planie wprowadzenia nowych przepisów, firmy pożyczkowe nie zdążyły przygotować odpowiedniej oferty. Wielu przedstawicieli branży pożyczkowej negatywnie ocenia nowe przepisy.  Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego twierdzi, że obniżone limity w praktyce prowadzą do „odcięcia milionów Polaków od legalnego i bezpiecznego źródła finansowania”. Nie tylko konsumenci, ale również przedsiębiorcy chętnie sięgali po pożyczki na dowolny cel. Z danych z grudnia 2019 r. Biura Informacji Kredytowej wynikało, że Polacy coraz chętniej pożyczają pieniądze od firm pożyczkowych. W zeszłym roku firmy pożyczkowe udzieliły pożyczek w kwocie 5,2 mld zł. Ich zaletą, w przeciwieństwie do banków, była szybkość pozyskania środków bez żmudnych procedur i papierologii. Kredytmarketu nowa ustawa nie dotyczy, ale my również widzimy duże ryzyko w udzielaniu pożyczek. Branża pożyczek pozabankowych obserwuje już pierwsze opóźnienia w przedziałach opóźnień między 1 a 30 dni, ponieważ epidemia uderzyła w stabilność finansową przedsiębiorców. Firmy pożyczkowe być może w kolejnych miesiącach będą musiały zmierzyć się z „gorszą” jakością portfela, a to na pewno wpłynie na dostęp do pożyczek dla nowych klientów. Wniosek dla małych przedsiębiorców To wszystko oznacza tylko jedno – otrzymanie kredytu w łatwy sposób i na atrakcyjnych warunkach staje się jeszcze trudniejsze niż dotychczas. Przedsiębiorcy, którzy zamierzają wnioskować o kredyt w banku powinni przede wszystkim uzbroić się w cierpliwość, zadbać o zdolność kredytową i o stos odpowiednich dokumentów....
Kula ziemska w obliczu pandemii koronawirusa
Mała firma w sieci

Koronawirus a Google. Jak internetowe imperium uległo w czasie pandemii

Marzec był bardzo trudnym i niepewnym miesiącem, głównie dla małych, lokalnych firm. To właśnie wtedy, ich właściciele z dnia na dzień dowiadywali się o kolejnych obostrzeniach, związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Zakazy goniły zakazy, powodując, że kolejne biznesy musiały zrezygnować z przyjmowania i obsługi klientów w siedzibie firmy. O ile np. fryzjerzy nie mieli żadnej możliwości wykonywania swoich usług, o tyle restauracje mogły przestawić się na oferowanie usługi na dowóz – rzecz jasna informując klientów o takiej możliwości. Google światłem w tunelu Jednym z darmowych kanałów, za pomocą którego właściciele firm mogli poinformować użytkowników o świadczeniu usług na dowóz lub o tym, że zachowują szczególne środki ostrożności i można korzystać z ich usług, okazało się narzędzie Google Moja Firma. Za jego pomocą, można stworzyć profil firmy, który pokazuje się zarówno w wyszukiwarce, jak i w Mapach Google oraz publikować tam np. zdjęcia, wpisy, aktualności, dodać numer telefonu, adres siedziby firmy, godziny otwarcia, adres strony www i wiele więcej. Jasne było więc, że narzędzie to da właścicielom firm możliwość dotarcia do użytkowników i pomoże w poinformowaniu ich o tym, w jaki sposób firma funkcjonuje w czasie pandemii. Tym samym narzędzie to – w pewnym sensie – mogło przyczynić się do zamortyzowania strat w związku z zaistniałą sytuacją. Wynik wyszukiwania lokalnego w wyszukiwarce Google   Widok wizytówki firmy w wyszukiwarce Google   Google ogranicza funkcje i pracuje w okrojonym składzie W momencie, w którym wydawało się, że właściciele niektórych firm będą w stanie uchronić je przed sporymi stratami i dzięki stworzeniu wizytówki w Google będą mogli poinformować użytkowników o aktualnym funkcjonowaniu firmy, Google również został dotknięty przez koronawirusa. Z dnia na dzień gigant technologiczny – będący właścicielem najpopularniejszej przeglądarki na świecie Google Chrome oraz znanego serwisu YouTube – bez wcześniejszego powiadomienia, ograniczył do minimum funkcje w Google Moja Firma. W jednej chwili możliwości zmiany nazwy, dodania kategorii, zmiany adresu strony www, do której kierowała wizytówka, publikowania zdjęć znacznie wydłużyły się w czasie, a otrzymywane opinie nie wyświetlały się w ogóle. Google poinformowało jedynie, że na czas pandemii pracuje w okrojonym składzie, ogranicza działanie funkcji w Google Moja Firma i traktuje priorytetowo wyłącznie problemy o charakterze krytycznym. O ile ograniczenie to nie było aż tak dużym problemem dla działalności, które systematycznie prowadziły profile swoich firm i stale dostosowywały je do obecnych standardów, to dla osób chcących stworzyć nową wizytówkę lub uzyskać dostęp do już istniejącej – było to praktycznie niewykonalne. Kody, które w celu weryfikacji wizytówki są wysyłane z Francji, bardzo często nie były dostarczane, support nie odpisywał, a nawet jeśli udało się zweryfikować wizytówkę, np. telefonicznie, to i tak nie pojawiały się one w internecie. Oto jeden z wielu postów na największej w Polsce grupie o Google Moja Firma: (...) Dostałem kod weryfikacyjny pocztą. Wpisałem i jest napis, że do trzech dni aktywują mi wizytówkę. Niestety, minęły 2 miesiące. Czy serwery Google zachorowały? Jasne jest, że Google nie sprawdza ręcznie zmienionych nazw w wizytówkach, zmienionych kategorii czy też nowych wizytówek, które są publikowane w Mapach Google. Wszystko to wykonują roboty Google pracujące na ich serwerach – i tutaj pojawia się problem. Komisja Europejska w obawie o infrastrukturę internetową, która szczególnie w czasie pandemii jest niezbędna dla opieki zdrowotnej i nauczania online, wystąpiła w marcu z wnioskiem o współpracę do największych platform online. Urzędnicy poprosili YouTube i Netflix o to, aby ograniczyły one jakość, w której wyświetlają filmy. Google oczywiście wprost nie poinformował, że powodem zawieszenia niektórych funkcji w panelu Google Moja Firma była prośba Komisji Europejskiej, ale biorąc pod uwagę zbieżność dat, można wywnioskować, że właśnie tym sugerowała się firma, wyłączając niektóre funkcje i tym samym, tak naprawdę blokując lokalnym firmom możliwość pokazania się w internecie. Podsumowanie Pewnie nikt w dobie XXI wieku nie pomyślałby, że mogłoby zabraknąć internetu lub mógłby go ktoś po prostu wyłączyć jak światło, odcinając nas od Messengera, Facebooka, YouTube’a, wyszukiwarki Google i innych tego typu aplikacji. Wprawdzie internetu nie zabrakło, ale były realne obawy o to, że może on zostać przeciążony. Patrząc na obecny stopień wykorzystania internetu, można śmiało stwierdzić, że z powodu jego braku, świat zwolniłby kilkukrotnie bardziej niż na skutek COVID-19....
Uśmiech
ABC biznesu

Empatia konsumencka – źródło przewagi konkurencyjnej

Sprzedaż już nie oznacza tego, co kiedyś. Wczoraj firma spełniała zapotrzebowanie rynku, zwyczajnie wrzucając produkt na sklepowe półki. Dzisiaj rozmawia z klientem, słuchając jego potrzeb. Jutro nie przetrwa żadna firma, która nie współpracuje z klientem na każdym etapie tworzenia, rozwoju i sprzedaży. Empatia konsumencka to kluczowy czynnik sukcesu rynkowego i jedna z największych przewag konkurencyjnych.   Empatia konsumencka odpowiada za sukces rynkowy wielu firm. Bardzo często kojarzy się ze światem IT i twórców oprogramowania. Mówią o niej specjaliści od UX/UI (doświadczenia i interfejsu użytkownika). Prawda jest jednak taka, że można i należy ją rozciągnąć na każdą branżę, każdy produkt i usługę. Wczuwając się w konsumenta i jego potrzeby, jesteśmy w stanie nie tylko stworzyć produkt, na jaki będzie zapotrzebowanie. Jesteśmy też w stanie klienta odpowiednio obsłużyć. Dlaczego i dla kogo? Pojęcie empatii skierowanej w kierunku osoby wydającej pieniądze nie powinno, być może wbrew pozorom, dotyczyć tylko osób bezpośrednio stykających się z klientem. Wczuwanie się w odbiorcę powinno dotyczyć niemalże wszystkich: właścicieli firm, menedżerów wyższego i średniego szczebla, liderów i członków zespołów projektowych, Project Managerów, Scrum Masterów i Product Ownerów, specjalistów marketingu, PR, rzeczników prasowych, specjalistów social media, inżynierów, projektantów przemysłowych, architektów, przedstawicieli zawodów prawniczych: prawników, radców prawnych, doradców podatkowych, pracowników obsługi klienta, infolinii i Service Centers. Jakby się uprzeć, to pojęcie to może dotyczyć nawet osób składających urządzenia na taśmie montażowej w dowolnej fabryce. I nie ma w tym nawet wielkiej przesady, bo empatia oznacza dwie główne rzeczy: jakość wykonania produktu lub usługi, jakość obsługi klienta i kontaktu z nim, w tym obsługę posprzedażową. Nikt nie kupi czegoś, czego kupić nie chce. Nawet jeśli bierzemy pod uwagę kupowanie impulsywne, to i tak w kliencie rodzi się potrzeba jakości. Nieważne, czy produkt kosztuje złotówkę, 10 czy 1000 złotych. Liczy się korzyść z wydania pieniędzy i uznanie, że dana rzecz prezentuje jakąś wartość. Zrozumiały to Chiny, które lata temu przestawiły gospodarkę na produkowanie jakościowych towarów. Głównym powodem wdrożenia polityki i procesów empatii konsumenckiej w organizacji jest chęć służenia klientowi i dostarczania mu wartości. Sprzedać potrafi mnóstwo firm i zatrudnionych w nich specjalistów. Ale sprzedaż to za mało, konieczne jest zbudowanie relacji. Klient, który kupi coś dzisiaj, może wrócić i kupić jutro. Nieważne, jeśli jego pierwszy zakup będzie niewielkiej wartości i nie spełni oczekiwań menedżerów. Liczy się efekt końcowy, czyli: przyciągnięcie klienta do marki, stworzenie komfortowych warunków do kupna produktu, przedstawienie wartości konsumenckiej która wiąże się z zakupem, stworzenie i odpowiednie przedstawienie argumentów do powrotu i dokonania kolejnego zakupu, wywołanie trwałych, pozytywnych emocji wobec marki, a więc także chęci informowania o niej i dzielenia się doświadczeniami. Niezmiernie istotne w budowaniu źródeł przewagi konkurencyjnej jest zrozumienie, że kluczem do wszystkiego jest klient. To na nim powinna się skupiać koncentracja przedsiębiorstwa. Na jego potrzebach i efektywnym ich zaspokajaniu.   Raz obrana droga służby klientowi oznacza, że nie można pozwolić sobie na obniżenie lotów.   Klient z dwóch dowolnych firm zawsze wybierze tę, której ufa i z którą łączą go relacje. Nawet jeśli zaledwie pięciominutowe, bo pierwszego zakupu dokonał wczoraj. Pierwsze wrażenie robi się raz, potem są tylko poprawki. Empatia konsumencka eliminuje także i ten problem – jeśli nie wiesz, jak zrobić dobre wrażenie na swoim kliencie – startując z nową marką, dokonując rebrandingu, wprowadzając nową kategorię produktową – skup się na nim jako całości. Elementy składające się na sukces A skoro tak, to pamiętaj, że konsument ma styczność z marką nie tylko wtedy, kiedy coś od niej kupuje. Także wtedy, kiedy musi zmagać się ze zbyt wąskimi przejściami między regałami albo niedoinformowanym i nieodpowiednio przeszkolonym pracownikiem infolinii. Empatia konsumencka powinna rozciągać się na wszystkie aspekty działalności marki i stanowić istotną, chociaż nie jedyną, część doświadczenia klienta. Uprzejma obsługa przez linie lotnicze osoby niepełnosprawnej, kilkukrotne powtarzanie tych samych informacji na infolinii osobie nierozumiejącej przekazu, zaprojektowanie urządzenia w taki sposób, aby było jak najbardziej przyjazne konkretnej grupie odbiorców. Te praktyczne przykłady pokazują, że czasem nie trzeba wiele, aby stworzyć lub podtrzymać dobre wrażenie. Liczy się ludzkie podejście marki do klienta. I tutaj kolejna ważna rzecz. Nie sprzedawaj. Serio. Najpierw daj się poznać jako organizacja, która oferuje coś ciekawego. Markę budują zaufanie i długofalowe relacje ze wszystkimi uczestnikami rynku – klientami, dostawcami, partnerami biznesowymi, fanami firmy. Jeśli klienta w danym momencie nie stać – będzie na produkt zbierał, a w międzyczasie stanie się on dobrem pożądanym. Klient będzie miał skojarzenia aspiracyjne. Jeśli klient nie jest przekonany – będzie szukał informacji. Budował sobie w głowie obraz marki. Jeżeli nie dostarczysz mu odpowiedniego contentu, to wymyśli sobie ten obraz. A to już jest niebezpieczne. Musisz kontrolować narrację o swojej marce. Pokazać, dlaczego warto Ci zaufać i jakie korzyści z tego zaufania odniesie klient. Wprowadź do swojej firmy procesy wspomagające i zarządzające empatią konsumencką: opieraj się na badaniach rynku lub sam je przeprowadzaj, opieraj się na danych i ich kompetentnej analizie i interpretacji, monitoruj social media i zachowanie fanów marki, połóż szczególny nacisk na głosy niezadowolonych, każdy projekt zaczynaj od postawienia w centrum końcowego odbiorcy produktu. Warto skupić się na dwóch ostatnich punktach. Pamiętaj, że osoby zadowolone najczęściej nie wyrażają opinii. Czasem napiszą dwa słowa recenzji albo klikną w złotą gwiazdkę, recenzując tym samym produkt online. Na co dzień po prostu go używają i nie zwracają uwagi na głośne wyrażanie zadowolenia. Nie mają takiej potrzeby. To o tych, którzy głośno protestują, mają zastrzeżenia i nie są z czegoś zadowoleni, powinieneś się martwić. A raczej – powinieneś o nich zadbać. Wsparcie klienta i związana z tym empatia nie zaczynają się na wejściu do sklepu i nie kończą z momentem przekroczenia progu z wyniesionym towarem. Wsparcie posprzedażowe, w tym opieka nad klientem i asystowanie w używaniu produktu i odpowiedzi na pytania, powinny mieć miejsce zawsze. Marka to nie jest główna siedziba firmy, marka to nie logo. Marka to asystent klienta i odpowiedź na jego wyzwania. Dlatego warto stosować social listening – nie tyle jako sposób na dowiedzenie się, co konsumenci mówią o Twojej marce, ale jakie mają problemy i czego od niej oczekują. To pozwoli na stworzenie relacji, w której informacja zwrotna stanie się jednym z filarów sprzedaży. Klienci nie cierpią być ignorowani....
Kamera FB live
Mała firma w sieci

9 zasad skutecznej transmisji live

Firmy przekonały się o tym, że regularne streamowanie buduje autorytet, utrzymuje relacje z klientami i skutecznie zwiększa zasięgi. Szczególnie teraz, gdy wiele biznesów stacjonarnych zmaga się z ograniczonym popytem spowodowanym strachem przed życiem offline. W tym artykule dzielę się swoimi doświadczeniami wynikającymi z setek przeprowadzonych transmisji i dziesiątek błędów, które popełniłem na początku. Wszystko po to, aby ułatwić Ci podjęcie właściwych decyzji oraz usprawnić aktualne działania marketingowe. Zaobserwowałem, że niektóre firmy z różnych względów nadużywają pewnych działań, podczas gdy inne nie mają odwagi, aby chociaż spróbować. Obowiązuje prosta zasada (nie tylko w marketingu): 1% osób tworzy coś nowego i aktywnie kreuje działania. 9% próbuje naśladować (udanie lub nie). 90% biernie ogląda, co robią inni. Do procentów się nie przywiązuj, ponieważ chodzi o zachowanie proporcji. Dlaczego warto robić wejścia na żywo na Facebooku? Główne korzyści, jakie niesie streamowanie, to zwiększenie zaufania do marki poprzez nawiązanie bezpośredniego kontaktu z klientami, budowanie pozycji eksperta (odważnego lidera), a także zwiększenie zasięgów. Jak pokazują statystyki, systematyczne prowadzenie live’ów sprawia, że ze spotkania na spotkanie przybywa osób, które oglądają Cię na żywo! Czy w takim razie live to świetna okazja do zaprezentowania produktu z bliska, zbicia obiekcji klientów dotyczących ceny, jakości, a nawet przydatności produktu? No pewnie! Czy należy tylko sprzedawać? A czy Ty będziesz oglądać live, na którym prezenter zachowuje się tak, jakby prowadził program w modelu telezakupów? Oczywiście, że nie.   W mediach społecznościowych najlepiej sprawdza się metoda sprzedawania bez sprzedaży.   To oznacza, że swoje produkty i rezultaty należy pokazać w taki sposób, aby inni chcieli o to zapytać. Dlaczego streamowanie na Facebooku jest lepsze od wgrywania filmików? Twórcy dużo łatwiej usiąść i kliknąć „Rozpocznij transmisję na żywo” niż nagrywać poszczególne sceny, bawić się w montaż, a następnie renderować i publikować. Tutaj wszystko dzieje się automatycznie po kliknięciu guzika. Ludzie są w stanie wybaczyć więcej pomyłek, gdy wiedzą, że materiał jest publikowany w formie live. Facebook live otrzymuje 6 razy więcej interakcji niż tradycyjne wideo. Ludzie 10 razy chętniej komentują transmisje na żywo. Dodatkowo, materiały nadawane w czasie rzeczywistym cieszą się 3 razy dłuższym czasem oglądania. Transmisja jest dużo bardziej wiarygodna, ponieważ dużo trudniej o postprodukcyjną manipulację zawartości. Co zostało powiedziane, tego nie da się cofnąć, co się pokaże – nie będzie dało się wyciąć, ani upiększyć. Po wejściu na żywo nie ma już odwrotu. #1 W jaki sposób się wyróżnić? Ogólnie w internecie jest sporo materiałów wideo (niekoniecznie w Twojej branży). Chcesz się wybić – zrób to dobrze. a) Przygotuj ładny, estetyczny kadr Złota zasada – pierwszy plan to Ty. Warto zadbać również o to, co mamy za plecami, aby całość wyglądała profesjonalnie (pomyśl nad efektownym tłem). Sporo osób nagrywa na tle biblioteczki z książkami, polecam Ci jednak zastosowanie takiego tła, które jednoznacznie osadzi Cię w klimacie Twojej pracy. Trudno, aby np. szewc ubierał się w garnitur i prowadził transmisję z sali konferencyjnej. Wiesz już, w co się ubierzesz i na jakim tle się ustawisz? b) Zadbaj o dobre oświetlenie Dobre oświetlenie to podstawa. Jeśli jeszcze nie masz profesjonalnego softboxa, nagrywaj przodem do okna. Dzięki temu zyskasz naturalne oświetlenie. Jeśli jednak live odbędzie się wieczorową porą – musisz zadbać o mocne oświetlenie. Nosisz okulary i światło odbija się w szkłach? Żaden problem – wystarczy, że źródło światła ustawisz nad sobą pod kątem 45 stopni. Możesz też wykorzystać filtr polaryzacyjny, który zakłada się na obiektyw. c) Wysoka jakość wideo Korzystam z Logitech Brio 4k i szczerze mogę polecić ten sprzęt także Tobie. Jeśli jednak posiadasz profesjonalne oświetlenie, to sam sprzęt nie musi być Hi-Endowy. Warto również spojrzeć na kamerkę Logitech C920. W ostateczności nowy smartfon też da radę. d) Dobre audio to must have O ile kiepską jakość wideo ludzie Ci wybaczą, o tyle zwieszający się dźwięk, który boli w uszy, jest niewybaczalnym grzechem, dlatego zaopatrz się w profesjonalny mikrofon. Od lat korzystam z mikrofonu Rode Lav+. e) Szybki internet Aby całość sprawnie przebiegła, Twoje łącze musi posiadać prędkość wysyłania danych przynajmniej 15-20 Mb/s. Nawet najlepsza kamera nie pomoże, gdy łącze nie prześle sygnału. #2 Czy dzień transmisji ma znaczenie? Jedni mówią, że tak, inni, że nie. Ja powiem: Sprawdź ;) Faktycznie najbardziej popularne są wtorki i czwartki, jednak wybór tych dni może okazać się ryzykowny. Dlaczego? Ponieważ wtedy najwięcej osób prowadzi transmisje online. Być może w Twoim przypadku sprawdzą się weekendy, gdy konkurencja odpuszcza. Każdy dzień ma swoje plusy i minusy. Dlatego testuj i sprawdzaj. Tylko w ten sposób jesteś w stanie stwierdzić, który dzień okaże się najlepszym dla Ciebie. Pamiętaj, że odpowiednia godzina także robi robotę. Najczęściej live’y odbywają się wieczorem: o godz. 19.00 lub 20.00, musisz jednak wziąć pod uwagę, kim są Twoi odbiorcy. Jeśli to mamy dzieci w wieku przedszkolnym – 20.00 może okazać się strzałem w kolano. Wszak to czas kąpieli i usypiania ;) #3 Jak aktywizować ludzi podczas live’ów? Wyobraź sobie, że Twój znajomy zaprasza Cię na domówkę w sobotni wieczór. Przychodzisz, po czym on odpala telewizor i totalnie nie zwraca na Ciebie uwagi – jak się czujesz? Tak samo jest w przypadku live’ów - jeśli zapraszasz ludzi, to ich ugość, pokaż, że są dla Ciebie najważniejsi! Transmisji nie robisz dla siebie, dlatego angażuj swoich widzów, zadawaj im pytania, weryfikuj, czy wszystko rozumieją, reaguj na ich komentarze i wnioski. Dzięki temu poczują, że robisz to dla nich i że zależy Ci na przekazaniu wartościowej wiedzy. Dodatkowy bonus? Im więcej komentarzy, tym większe zasięgi. #4 Co zrobić, aby wzmocnić odbiór? „Baw się” energią uczestników. Jak wskazują badania, średnio co 7 minut ludzki mózg odcina się od jednolitych komunikatów przekazywanych na tym samym poziomie energii. Jeśli chcesz mieć pewność, że widzowie wciąż Cię słuchają i są skoncentrowani na tym, co chcesz im przekazać, zmieniaj ich stan. Przeprowadź ćwiczenie. Proś o odpowiedź, opowiedz coś ważnego w zabawny sposób, ale zaraz po tym przekaż informację poważnym tonem albo sprytnie wpleć wzruszającą lub przerażającą historię. Ma się dziać! #5 Jak skutecznie zwiększać zasięg? Coś, co osobiście Ci rekomenduję to crossowanie społeczności. To sytuacja, w której zapraszasz do siebie na live branżowego eksperta, który ma większy autorytet lub zasięg niż Ty. Dzięki temu:...
Mapa zachorowań na COVID-19
Trendy i newsy

Biznes kontra pandemia. Jakie lekcje na przyszłość?

Pandemia koronawirusa z jednej strony obnażyła wiele bolączek współczesnej gospodarki i rynku pracy, a z drugiej – stała się okazją do przemyślenia na nowo roli biznesu w społeczeństwie. Czy firmy w Polsce wykorzystają tę szansę i zrobią kolejny krok ku modelowi zrównoważonego rozwoju?   Chaos informacyjny, w którym żyjemy, dotyczy wielu sfer. Nic więc dziwnego, że dotyka także kwestii związanych z pandemią koronawirusa. Warto więc zadać sobie pytanie, czy jako społeczeństwo zdaliśmy egzamin z odpowiedzialności oraz jak oceniamy reakcje firm na koronakryzys. Odpowiedzi przynoszą wyniki badania Forum Odpowiedzialnego Biznesu, zrealizowanego przez ARC Rynek i Opinia pod koniec marca br. metodą CAWI na losowej próbie Polaków w wieku od 18 do 65 lat, reprezentatywnej pod względem płci, wieku, wykształcenia, wielkości miejsca zamieszkania oraz regionu (N = 1019). Czy pracodawca to wiarygodne źródło wiedzy? Poszukując informacji na temat pandemii, największym zaufaniem darzymy naukowców i ekspertów, których rola w nowej rzeczywistości rośnie. Co ciekawe, w mediach śledzimy najczęściej komunikaty przekazywane przez przedstawicieli rządu, które jako główne źródło informacji o koronawirusie wskazał co trzeci ankietowany. Jeden na pięciu badanych przyznał, że najczęściej sięga po informacje dostarczane przez organizacje, takie jak WHO czy GIS. Jednocześnie to właśnie lekarzy i lekarki oraz przedstawicieli i przedstawicielki wyspecjalizowanych agend postrzegamy jako najbardziej wiarygodne i merytoryczne źródło wiedzy. Czas pandemii to czas powrotu do… telewizji. To medium, w ostatnich latach będące w odwrocie, zostało wskazane jako zdecydowanie najpopularniejsze (77% wskazań), wyprzedzając zdecydowanie portale informacyjne (63%) i media społecznościowe (52%). Wpływ na swoisty renesans telewizji może mieć opisywany przez Marshalla McLuhana mechanizm, w myśl którego „medium jest przekazem”. Istotna jest bowiem forma i kanał przekazu, a telewizja jest odbierana nierzadko jako medium, które ze względu na swój charakter i pewną tradycję jest nieco bardziej uodpornione na zjawiska, takie jak fake news.   W czasach niepewności staramy się sięgać po sprawdzone źródła wiedzy. Mimo to nie rezygnujemy z pewnego sceptycyzmu.   W badaniu FOB ankietowani wykazali się sporą rezerwą wobec mediów i dziennikarzy. Co istotne dla sektora biznesowego, stosunkowo niski poziom zaufania Polki i Polacy wykazują również wobec pracodawców. Ci w dziesięciostopniowej skali dotyczącej poziomu zaufania, otrzymali średnio około 5 na 10 pkt. Jaka lekcja płynie z tego dla biznesu? Firmy w komunikacji zarówno zewnętrznej, jak i wewnętrznej, muszą położyć jeszcze większy nacisk na to, by nie tylko gromadzić fachową, zweryfikowaną wiedzę na temat np. pandemii, ale i skutecznie oraz regularnie dzielić się nią z zatrudnionymi. Nie można oczekiwać od pracowników, że w przypadku słabego przepływu informacji będą oni wywierali presję czy motywowali pracodawcę do polepszenia jakości komunikacji. Z prostej przyczyny – w stosunku zatrudniający – zatrudniony nie ma symetrii, to pracodawca znajduje się w uprzywilejowanej pozycji, z czym wiąże się odpowiedzialność za pracowników oraz interesariuszy zewnętrznych. Biznes musi reagować odpowiedzialnie Pandemia pokazała, jak istotną rolę do odegrania w społeczeństwie ma biznes. Wiele przedsiębiorstw zareagowało odpowiedzialnie i wdrożyło rozwiązania, które mają na celu zminimalizowanie ryzyka zakażenia wirusem COVID-19 wśród zatrudnionych oraz klientów. Co istotne, firmy dostrzegają, że pandemia to nie tylko kwestie związane ze zdrowiem. W publicznym dyskursie nie brakuje entuzjastycznych reakcji i stwierdzeń, że dopiero obecna sytuacja niejako wymusiła dostrzeżenie przez pracodawców zalet np. pracy zdalnej. Jednocześnie należy pamiętać, że ponad 6,2 mln pracownic i pracowników w Polsce, czyli połowa zatrudnionych na podstawie umowy o pracę, pełni role opiekuńcze, zajmując się dziećmi czy bliskimi dorosłymi. Dlatego warto podkreślić chociażby to, że aż 26% firm zaoferowało zatrudnionym także pomoc w opiece nad dziećmi w czasie, gdy rodzice musieli pracować. Skalę wyzwań w tym obszarze obrazują rezultaty badania FOB „Praca zawodowa a pełnienie ról opiekuńczych przez kobiety i mężczyzn w Polsce”, zrealizowanego we współpracy z Puzzle Research na przełomie 2019 i 2020 r., w partnerstwie z firmą Henkel i Santander Bank Polska. O ile bowiem pracodawcy dosyć często oferują rozwiązania, które ułatwiają łączenie pracy z zajmowaniem się dziećmi, to wiedza o sytuacji osób pełniących role opiekuńcze wobec osób starszych jest dużo niższa. Nieproporcjonalnie mniej jest rozwiązań kierowanych do takich osób ze strony firm. Mniej niż co druga z nich ma dostęp do narzędzi wspierających godzenie pracy z obowiązkami opiekuńczymi. Jednocześnie warto pamiętać, że rośnie średnia wieku Polek i Polaków, a grupa osób w wieku podeszłym – starszych niż 80 lat – odpowiada liczbie dzieci, które rodzą się w Polsce przez 4 lata. Dlatego nie dziwi więc to, że 8 na 10 ankietowanych uważa, iż pracownice i pracownicy pełniący role opiekuńcze – zarówno wobec dzieci, jak i dorosłych – powinni mieć możliwość skorzystania z dodatkowych rozwiązań ułatwiających opiekę. Problemem pozostaje jednak rozbieżność pomiędzy tym, co zatrudnieni uznają za atrakcyjne, a tym, co oferują pracodawcy. Sytuacja wywołana pandemią koronawirusa niejako zmusiła firmy do tego, by znacznie częściej oferować pracownikom możliwość wykonywania obowiązków służbowych w trybie zdalnym czy elastyczne godziny pracy. Budujmy stabilny i włączający rynek pracy Wyniki obu najnowszych badań FOB pokazują, że dla pracownic i pracowników bardzo istotne jest poczucie stabilności zatrudnienia. Natomiast elastyczność rozumiana jest przez nich jako możliwość lepszego – bardziej efektywnego i satysfakcjonującego – łączenia obowiązków służbowych z życiem prywatnym, a nie jako zawieranie kolejnych umów krótkoterminowych czy przejście na zatrudnienie na podstawie umów cywilnoprawnych. Stabilny rynek pracy to także wymierne korzyści dla firm. Zatrudnieni na podstawie umów o pracę częściej bowiem dostrzegają pozytywne działania swoich pracodawców. Z kolei osoby pracujące na podstawie umowy zlecenia lub umowy o dzieło rzadziej wskazywały pozytywne inicjatywy firm w swoim otoczeniu. Częściej dostrzegały zaś działania odbierane negatywnie, takie jak wysyłanie na przymusowe urlopy (co musiało dotyczyć osób zatrudnionych na umowie o pracę). Może to wskazywać także na gorsze warunki pracy osób zatrudnianych na podstawie umów cywilnoprawnych. Nowy wspaniały świat pracy? Jedną z konsekwencji pandemii jest konieczność częstszego sięgania po nowe technologie. Czy sprawią one, że będziemy pracowali efektywniej? Czy obecna sytuacja doprowadzi do rewolucji pokoleniowej, a może przyczyni się do wykluczenia osób starszych? Wyniki badania Forum Odpowiedzialnego Biznesu pokazują, że młode pokolenie do potencjalnych dobrodziejstw związanych z nowymi technologiami podchodzi z… dużym dystansem.   W przeciwieństwie do pokolenia swoich rodziców i dziadków, młodzi nie upatrują w nowych technologiach zbyt wielu szans na pozytywne zmiany społeczne.   Ten krytycyzm czy zdroworozsądkowa postawa wynikać mogą z...
Kobieta w maseczce i rękawiczkach
Trendy i newsy

Małe firmy w wielkim kryzysie

Zamknięte lokale, zawieszone usługi, wstrzymane inwestycje, brak możliwości pracy i jedno powtarzające się pytanie: Co dalej? Tysiące małych przedsiębiorców w Polsce stanęły przed ogromnym wyzwaniem, jakie przyniósł koronawirus: jak przetrwać w czasie kryzysu? Wielu właścicieli małych i średnich biznesów zostało z dnia na dzień pozbawionych możliwości pracy. Musiało pozamykać zakłady, wstrzymać inwestycje, zawiesić działalność, pozwalniać pracowników i pożegnać się z klientami. A co za tym idzie, z przychodami. Duża część firm postanowiła jednak nie poddawać się pandemii, podejmując szereg działań, o których często wcześniej nie myślała. Niektórzy przedsiębiorcy przeszli do sieci. Dla jednych było to naturalne i łatwe, dla innych oznaczało to kolejne wyzwania i niewiadome. Prowadzący biznesy online zintensyfikowali swoje działania w internecie. Pozostali zaczęli uczyć się nowych rzeczy. Gastronomia postawiła na jedzenie na wynos, a także wprowadzenie sklepów z produktami własnego wyrobu lub półproduktami. Studia fitness i siłownie zaczęły prowadzić zajęcia online. Fryzjerzy i kosmetyczki udzielają porad na Facebooku i oferują tzw. koszyki ratunkowe. Branża turystyczna zaczęła sprzedawać vouchery na wakacje. Powstał także szereg inicjatyw oddolnych wspierających małe, lokalne firmy, a internet zalały hashtagi: #wspieramypolskiemarki czy #wspieramylokalnybiznes. Jak sobie poradziły nasze rodzime firmy? Na to pytanie odpowiadają przedsiębiorcy z różnych branż:   Katarzyna Paszkowska Warsztat Żywienia, Olsztyn fot. Światłoszepty Jestem dietetykiem z wykształcenia i z pasji. Rok temu po długich rozmyślaniach postanowiłam pójść na swoje. Otworzyłam Warsztat Żywienia. Uniezależniłam się, zaczęłam budować własną markę i całkiem dobrze sobie radzić na olsztyńskim rynku. Praca dietetyka podczas pandemii znacznie się zmieniła. Na co dzień przyjmuję w gabinecie stacjonarnym. Ograniczenia wychodzenia z domu zmusiły mnie do przeniesienia usług do internetu. Wizyty odbywały się przez telefon lub Skype. Niestety, z racji specyfiki tematu większość moich pacjentów preferuje spotkania twarzą w twarz. Duża część z nich zawiesiła więc konsultacje do czasu zniesienia ograniczeń. Spowodowało to znaczny spadek obrotów mojej firmy, a liczba konsultacji zmalała o ok. 75%. Tym bardziej, że podczas pandemii dietetyk jest raczej na końcu listy priorytetów. Odbiło się to także na zapisach na nowe wizyty – przez niemal dwa miesiące zanotowałam jedynie kilka osób chętnych na rozpoczęcie współpracy. Oprócz pracy z pacjentami w gabinecie, prowadzę także weekendowy kurs dietetyki. Tu też pandemia odcisnęła swoje piętno. Wszystkie zajęcia musiały odbyć się w formie online, co początkowo było trudne technicznie. Nie każdy ze słuchaczy mógł poradzić sobie z obsługą programu umożliwiającego uczestniczenie w wykładach. Poza tym część zajęć jest czysto praktyczna, więc mogą odbyć się dopiero w momencie, kiedy będziemy mogli wrócić do sali kursowej. Dopiero teraz, po rozluźnieniu obostrzeń, wróciłam do normalnego trybu pracy. Powoli powracają pacjenci oraz pojawiają się nowi. Chyba po przymusowym zamknięciu w domu chętniej szukają porad specjalisty. Czas ograniczeń nie był jednak czasem zmarnowanym – spożytkowałam go na nadrobienie zaległości w dokumentacji pacjentów, pisanie zaleceń i tworzenie strony internetowej. Brałam także udział w konferencjach i szkoleniach online, nadrabiałam branżowe lektury.   Paulina Niemińska-Momot Photo feelings, Warszawa fot. Paulina Niemińska-Momot / archiwum własne Jestem fotografką rodzinną, tworzę naturalne sesje w plenerze oraz w domach moich klientów. Zatrzymuję najcenniejsze ulotne chwile z bliskimi w kadrach pełnych miłości i ciepła. Od 3 lat prowadzę Photo feelings. Zależy mi na udokumentowaniu radości, naturalnej fascynacji życiem, magiczne chwile to: czułe spojrzenia, delikatny dotyk, tulenie. Ostatnie 3 miesiące w moim biznesie to czas zmian. Po początkowym spadku formy postanowiłam wziąć się za sprawy, które pojawiły się na moim horyzoncie przed izolacją. Photo feelings od jakiegoś czasu przechodziło zmianę, gdyż zauważyłam, że ciągnie mnie do mojego wyuczonego zawodu – nauczycielki. Poczułam, że pragnę połączyć fotograficzną pasję z 10-etnim doświadczeniem pod tablicą. Gdyby nie akcja #zostańwdomu nie otworzyłabym się na konsultacje online dla innych fotografek, które od jakiegoś czasu wysyłały mi prośby o marketingowe wskazówki czy pochylenie się nad ich portfolio. Ponadto, praca nad kolektywem „Opowieści rodzinne” promująca fotograficzną współpracę zaczęła nabierać wyrazu. Wcześniejsze plany, które były ograniczone do minimum z powodu braku czasu, rozwinęły się, gdyż miałam przestrzeń na zastanowienie się oraz motywację, by docelowo znaleźć kolejne żródło dochodów. Teraz, razem z Agi Lebiedź z Hush pictures piszemy e-book dla naszej grupy docelowej i planujemy rozwinąć edukacyjną przestrzeń dla fotografek rodzinnych. To pierwsza w Polsce tego typu inicjatywa. Agi mieszka w Wielkiej Brytanii, nasza praca zawsze działa się więc w sieci. A wspólne plany dogadujemy na Skype’ie. W między czasie wróciłam do rebrandingu mojej marki, gdyż to, co kierowało mną 3 lata temu, przestało być aktualne. Postanowiłam, że będę gotowa na nowych klientów jak tylko ograniczenia będą zniesione. Byłam też gościem w podcaście i rozpoczęłam pracę nad stroną www. Postanowiłam, że wykorzystam dany mi czas. Izolacja zmusiła mnie do pochylenia się nad sprawami, które były odkładane od miesięcy. A także uzmysłowiła mi, że powinnam być zabezpieczona na wszelkie sytuacje. Kiedy fotograficzny sezon się kończy lub biznes staje, chcę mieć inne satysfakcjonujące zajęcia oraz źródła dochodu.   Armand Ziemiński Kawiarnia Kawałek, Warszawa fot. Armand Ziemiński / archiwum własne Trzy lata temu rzuciłem pracę w agencji reklamowej, by spełnić swoje marzenie – otworzyć kawiarnię. I tak zaczęła się największa przygoda życia pod nazwą Kawiarnia Kawałek. Na początku lockdownu sytuacja nie była za wesoła i w dalszym ciągu do normalności jeszcze dużo brakuje, ale widać światełko w tunelu. Naszymi klientami byli głównie pracownicy okolicznych biurowców i studenci, którzy teraz pracują i uczą się zdalnie. Podczas pandemii ruch spadł prawie o 100%. Większość kawiarni utrzymuje się z przygotowywania kawy - na miejscu czy na wynos - i sprzedawania wszelakiego rodzaju przekąsek: ciast, ciastek, kanapek. W Kawałku oprócz ekspresu ciśnieniowego parzymy kawy metodami alternatywnymi. Wymaga to innego podejścia, innych narzędzi, innych ziaren. To specyficzny segment, skierowany do bardziej świadomych i wymagających Klientów. Ale to właśnie tę część biznesu udało mi się rozwinąć w trakcie pandemii. Pomysł na sklep internetowy chodził mi po głowie od jakiegoś czasu. Na półkach zawsze mamy świeżo palone ziarna z dobrych palarni, chciałem żeby każdy mieszkaniec Warszawy mógł je zamówić przez Internet i otrzymać tego samego dnia. Moje pierwsze podejście do postawienia sklepu online było nieudane. Pomysł został zaparkowany i czekał na budżet i sprzyjający czas. Nieoczekiwanie wszystko potoczyło się znacznie szybciej, niż zakładałem. Sprzedaż przez Facebooka uruchomiłem w kilka dni, to było najprostsze i...
1 2
Strona 1 z 2