ABC biznesu

Szukasz odpowiedniego mieszkania, które sprosta Twoim wymaganiom? Jeżeli potrzebujesz ciekawych i sprawdzonych porad to sprawdź jak kupić mieszkanie, które pomoże Tobie w tym trudnym wyborze.

czas przecieka przez palce
ABC biznesu

10 nawyków, dzięki którym zwiększysz swoją produktywność

Wielu osobom produktywność kojarzy się z wysokimi obrotami, pracoholizmem i maksymalizacją, a do tego utożsamiana jest z brakiem czasu dla siebie i na spontaniczność. To jednak nieprawda. Produktywność to sposób na to, by to co ważne było realizowane we właściwym czasie. Produktywność jest zestawem nawyków działania, których stosowanie przyczynia się do osiągnięcia zamierzonego efektu, czyli realizacji celów.   Najlepiej produktywność definiuje myśl Margarity Tartakovsky: „Produktywność nie polega na tym, żeby być wołem roboczym, nieustannie pracować i ślęczeć po nocach. To kwestia priorytetów, planowania i troszczenia się o swój czas”.   Co zatem robić, by zwiększyć produktywność? Oto 10 nawyków, które znacznie w tym pomogą. 1. Ustalaj cele Świadomość celów jest niezbędnym elementem produktywnego działania. Produktywność polega na określeniu i sprecyzowaniu celów, a następnie takim planowaniu zadań w ciągu dnia, tygodnia i miesiąca, by te cele zrealizować. Cele to drogowskazy. To one określają, co jest ważne w życiu i pracy, i czym należy się zajmować. Cele są niezbędne do planowania i do podejmowania właściwych decyzji. Prawidłowo wyznaczony cel powinien spełniać kilka warunków. Warunki te definiuje metoda S.M.A.R.T., która jest często wykorzystywana w określaniu celów biznesowych w firmach.   2. Planuj zadania, planuj czas Planowanie to podstawa codziennej produktywności. Bez planu czas przecieka między palcami, a zadania są realizowane w sposób przypadkowy, często bez zastanowienia i refleksji, czy rzeczywiście są to sprawy, którymi w danej chwili należy się zająć. Planowanie czasu i zapisywanie przyszłych wydarzeń w odpowiedniej dacie w terminarzu daje pewność, że nie zapomnisz o żadnym spotkaniu, przeglądzie auta czy uroczystości rodzinnej.   Planowanie jest procesem określania zadań i czasu, w którym się nimi zajmiesz.   Jest wiele sposobów i metod tworzenia planu. Można planować cały swój tydzień, można planować każdy dzień albo tworzyć listę zadań „to do”, które powinny być zrealizowane w danym okresie. Warto poznać metody planowania i wybrać najodpowiedniejszą dla siebie. Do planowania wystarczy kalendarz, planner lub aplikacja, których jest mnóstwo na rynku (np. Google Calendar, Nozbe). Kiedy masz wybrane miejsce tworzenia planów, zacznij spisywać wydarzenia, spotkania i wszystkie zadania, którymi należy się zająć. Zapisuj też drobne sprawy, które powinny być zrealizowane w danym dniu. W ten sposób zyskujesz narzędzie, dzięki któremu nie zapomnisz o istotnych sprawach i wydarzeniach. 3. Każdego dnia określ 3 MIT-y MIT, czyli Most Important Tasks to metoda określania 3 najważniejszych zadań na dany dzień, których realizacja przybliża Cię lub Twoje przedsięwzięcie do zamierzonego efektu. W codziennej bieganinie i mnóstwie spraw, które każdego dnia należy wykonać lub o których wykonanie ktoś nas prosi, łatwo odkładać na później to, co naprawdę ważne i kluczowe. Zawsze jest dobry powód, by tym co ważne, ale jeszcze nie pilne (czyli niewymagające natychmiastowego podjęcia działania) zająć się jutro. Jednak w ten sposób cały dzień wykonujesz wiele zadań, tylko ich efekt jest niewielki, nie przybliżasz się do swojego celu. Dodatkowo rośnie w Tobie poziom stresu i frustracji, że nie zajmujesz się sprawami najważniejszymi i że wciąż brakuje Ci na nie czasu. Dlatego też warto wyrobić nawyk określania na każdy dzień 3 ważnych zadań, które wykonasz. Nie muszą to być zadania czasochłonne, ważne, by ich wykonanie przybliżało Cię do osiągnięcia celów, przybliżało do efektu, na którym Ci zależy. W ten sposób codziennie będziesz mieć poczucie, że mimo natłoku spraw pilnych realizujesz systematycznie zadania ważne i małymi krokami przybliżasz się do celu. 4. Ustal swoją „złotą godzinę” „Złota godzina” to nawyk ludzi produktywnych. Jest to wyznaczenie stałego czasu w ciągu dnia, najczęściej są to pierwsze godziny dnia, które wykorzystuje się na wykonanie najważniejszego zadania. By „złota godzina” była czasem naprawdę produktywnej pracy, należy zadbać o odpowiednie warunki. W tym czasie nikt nie powinien Ci przeszkadzać, należy wyeliminować wszystkie rozpraszacze. Menedżerowie często traktują „złotą godzinę” jak najważniejsze spotkanie, w którym nikt nie powinien zakłócać im spokoju. Dzięki odpowiednim warunkom pracy i wybraniu naprawdę ważnego zadania będziesz w stanie w ciągu niedługiego czasu wykonać priorytetowe zadania, które przybliżają Cię do osiągnięcia celów. Zasada ta równie dobrze sprawdzi się w życiu prywatnym. Jeśli masz cele prywatne, na których realizację brakuje Ci czasu. Spróbuj wyznaczyć stały (najlepiej codzienny) blok czasu, w którym będziesz skupiać się na zadaniach przybliżających Cię do osiągnięcia celu. Nie musi to być godzina, może to być 10 minut, w zależności od tego, jakim czasem możesz dysponować i ile potrzebujesz go na realizację swoich ważnych zadań. W ten sposób skoncentrujesz się na swoich priorytetach i znacznie przybliżysz się do realizacji celu. 5. Naucz się odróżniać to co ważne od tego co pilne To co pilne nie zawsze jest ważne, a to co ważne rzadko bywa pilne. Warto nauczyć się odróżniać te zadania. W miejscu pracy często spotykamy się z mnóstwem spraw, którymi trzeba się zająć. Większość z nich ma status zadań pilnych, czyli takich którymi należy zająć się jak najszybciej (ASAP – jak przyjęło się to określać w korporacjach). Jednak pilne sprawy często są drobne i nie wywierają dużego wpływu na realizację celów . Zbyt duża ilość czasu przeznaczana na zajmowanie się właśnie zadaniami pilnymi, może doprowadzić do tego, że nie wystarczy Ci czasu na zadania naprawdę ważne.   Produktywność wymaga dużej uwagi i koncentracji na tym, by odróżniać to co ważne od tego co jedynie pilne i mało istotne.   Oczywiście czasem trudno jest zupełnie zrezygnować z zajmowania się zadaniami pilnymi, bo one powinny być wykonane, jednak jeśli masz taką możliwość – deleguj te zadania, upraszczaj je, automatyzuj lub eliminuj. W ten sposób zostanie więcej czasu na sprawy ważne, które właśnie przyczyniają się do realizowania celów. 6. Pracuj w skupieniu, pozbądź się rozpraszaczy Rozpraszacze to zmora naszych czasów. Pracownicy tracą mnóstwo minut w ciągu dnia pracy właśnie przez wszechobecne rozpraszacze. Do największych z nich zalicza się powiadomienia z mediów społecznościowych, telefony, a właściwie aplikacje i ich powiadomienia, ogromna liczba wiadomości e-mail przychodzących na stale włączoną skrzynkę pocztową, niejasna komunikacja, brak zasad, zbyt duża liczba przedłużających się spotkań itd. Rozpraszacze sprawiają, że trudno utrzymać skupienie na jednym zadaniu, bez przenoszenia swojej uwagi. Dlatego też warto wypracować nawyk eliminowania rozpraszaczy. Oto kilka wskazówek, które warto rozważyć. Telefon Przystępując do pracy nad ważnymi zadaniami, najlepiej wyciszyć telefon lub użyć trybu „nie przeszkadzać”. W tym trybie...
Dezynfekcja w kombinezonie ochronnym
ABC biznesu

Marketing w sytuacji kryzysowej

fot. Tedward Quinn / unsplash.com Czas pandemii postawił przed biznesami nowe wyzwania i sporo ograniczeń. Wiele aspektów naszego życia zostało przeniesionych do świata online – edukacja, praca, zakupy, spotkania z przyjaciółmi. Rytuały konsumentów ograniczają się do tego, co mogą zrobić w czterech ścianach. Technologie są naszym oknem na świat, zapewniają nam poczucie nie tylko bliskości informacji, ale też możliwość przeniesienia naszych codziennych aktywności online i niejako konsumowania życia w digitalu.   Co powinny robić marki, by sprostać nowym wyzwaniom? Jakich biznesowych szans upatrywać w sytuacji, w której znalazł się świat? I w końcu – czy pandemia koronawirusa zmieni na stałe zachowania konsumentów? Jak teraz planować, by później dobrze na tym wyjść? Strategia działania powinna być kluczowym punktem wyjścia dla każdego biznesu, bez niej działamy na oślep niezależnie od sytuacji gospodarczej. Co zrobić, gdy miałeś jasno obraną drogę, kroczyłeś po niej twardo, realizując wszystkie założone aspekty, jednak w bardzo krótkim czasie sytuacja diametralnie się zmieniła? Należy wtedy przeanalizować obecną sytuację i przyjrzeć się, jak wpływa ona na wyznaczony wcześniej cel. Może okazać się, że musisz zmienić środki dotarcia do niego lub też obrać nowy cel, możliwy do osiągnięcia na daną chwilę. Kluczowa na tym etapie jest przemyślana strategia. Jak obecnie planować? Jakiekolwiek chaotyczne działania zawsze wygenerują większy sumaryczny koszt. Dlatego istotne jest, by wybrać najlepsze możliwe działania w danym budżecie, maksymalnie optymalizować działania paidowe i generować oszczędności tam, gdzie to możliwe. Mając konkretny plan, jesteś w stanie efektywniej rozdzielić zadania oraz szybciej i precyzyjniej mierzyć ich efekty. Zacząć należy od analizy obecnej sytuacji:  Zastanów się, jaki wpływ na Twoją firmę ma sytuacja, w której się wszyscy znaleźliśmy. Czym dysponujesz? Czym spowodowany jest spadek liczby klientów? Przeanalizuj, jak zmieniają się ich zachowania i podejmowane decyzje. Przyjrzyj się, jak radzi sobie konkurencja. Poświęć chwilę na analizę organizacji w firmie i tego, jakimi mocami dysponujesz wśród pracowników, jakie są możliwości logistyczne, czy możesz przystosować miejsca pracy do nowych warunków i jak przedstawia się Twoja sytuacja finansowa. Być może jesteś w stanie dopasować częściowo lub w całości zmienić ofertę na jakiś czas? W jakim stopniu masz możliwość przeniesienia usług do digitalu? Może poza fizycznym produktem jesteś w stanie świadczyć usługę zdalną opartą o Twoją wiedzę i umiejętności? Pamiętaj, że gwałtownym zmianom uległa też rzeczywistość klientów. Skup się na ich potrzebach. Przyjrzyj się temu, co robią, co jest dla nich ważne, na co zwracają uwagę. Wejście w skórę klienta, testowanie Twoich wyobrażeń i założeń, badanie i weryfikowanie postawionych przez Ciebie hipotez w oparciu o fakty, pozwolą na podążanie za potrzebami konsumentów. Dostrzeżenie nowych wartości, których realnie konsumenci potrzebują lub dopiero będą potrzebować, z jednoczesnym skutecznym komunikowaniem tego, będą strzałem w dziesiątkę. Bardzo przydatnym narzędziem, które można wykorzystać, zarówno przy analizie zasobów firmy, jak i analizie klientów, jest Business Model Canvas, który służy do walidacji start-upowych modeli biznesowych. Z kolei śledzenie aktualnych trendów dotyczących najważniejszych kategorii i usług umożliwia Google Trends. Nie można zapomnieć o analizie działań konkurencji. I zdecydowanie nie chodzi tu o kopiowanie tego, jak konkurencja reaguje na kryzys. Warto unikać mówienia tym samym głosem do tych samych ludzi. Prawo pierwszeństwa w umysłach odbiorców jest ważne, opierając swoją markę na komunikatach podobnych czy takich samych, jakie kierują konkurenci, jedynie wesprzesz ich w działaniach. Dlatego reaguj szybko, lecz przemyślanie, by być pionierem w swojej kategorii w umysłach odbiorców. Czwartym ważnym elementem jest cel. Musisz ustalić, co chcesz osiągnąć. Czy ma to być wprowadzenie na rynek nowego produktu, którego teraz ludzie potrzebują, czy zintensyfikowanie sprzedaży, a może budowanie świadomości marki, by jak najszybciej odrobić straty, kiedy wszystko wróci do normalności. Pamiętaj, że cel musi być mierzalny – może to być liczba klientów, którzy zareagowali na Twoje działania w social media, liczba zamówień w sklepie online. Mierzenie efektów działań, a następnie optymalizacja, by osiągnąć wyznaczone cele jak najszybciej i jak najmniejszym kosztem, są szczególnie istotne teraz, gdy budżety marketingowe są niejednokrotnie obcinane i przyglądamy się każdej wydanej złotówce. Mając ustalone te najważniejsze składowe, czyli: 1. sytuację firmy, 2. potrzeby klientów 3. działania konkurencji, 4. cel, jaki chcesz osiągnąć, można zacząć planować, co i kiedy zrobisz. Dobierz działania, które wydają się najbardziej skuteczne i są dla Ciebie realne do osiągnięcia. Zaangażuj w planowanie pracowników – skonfrontuj z nimi pomysły i nowe rozwiązania dla firmy. Miej jednak z tyłu głowy to, by weryfikować każdy pomysł – czy jest on zbieżny z wyznaczonym celem, czy masz wystarczające możliwości, by go zrealizować i czy Twój klient naprawdę tego potrzebuje. Customer Journey Map jako pozytywne doświadczenia klienta Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak klient postrzega relacje z Twoją firmą? Jeśli nie, to warto postawić się na jego miejscu i zilustrować jego doświadczenia w całym procesie korzystania z danej usługi czy danego produktu, a później skonfrontować to z tym, jak chcesz, aby Twoja marka była postrzegana.   Customer Journey Map (mapa doświadczeń klienta) pozwoli zrozumieć potrzeby klienta, dostrzec szanse rozwoju i tym samym zwiększyć zyski.   Wcześniej zaplanowane działania pomogą w pozyskaniu klienta i w komunikacji z nim, ale w obecnej sytuacji szczególnie ważny jest cały proces serwowania produktu czy usługi. Każda pojedyncza interakcja jest częścią doświadczenia. Zastanów się, jakie emocje chcesz wzbudzić w kliencie? Chcesz, by czuł się w pełni poinformowany i bezpieczny. Czy zaskoczysz go na tyle pozytywnie, by pochwalił się swoim znajomym tym, co zapewniła mu Twoja firma i sprowadził tym samym do niej kolejnych klientów? Dla biznesów, szczególnie stacjonarnych, budowanie przyjemnych doświadczeń z marką było proste. Wyobraź sobie fajny lokal w dobrym miejscu, przechodzi obok niego dużo potencjalnych klientów. Jeden z nich zatrzymuje się przy lokalu, widzi witrynę, która go zainteresowała, po czym decyduje się na wejście do środka. Zostaje miło przywitany, sprzedawca dobrze zrozumiał potrzeby klienta i przedstawił produkt w atrakcyjny sposób. Klient decyduje się na zakup, płaci i wychodzi. Nawet na tak tradycyjnej drodze, można by dodać wiele elementów, które wzmocnią pozytywne doznania klienta w stosunku do marki, np. sprzedawca mógłby podarować kod rabatowy na kolejne zakupy, zaprosić do sklepu internetowego lub dołączyć próbki produktów do przetestowania w domu. W związku z sytuacją, jaka ma miejsce obecnie, droga doświadczeń klienta uległa diametralnej zmianie. Na wielu etapach pojawiły się elementy...
Gdy nas nie będzie
ABC biznesu

Gdy nas nie będzie, czyli kilka słów o sukcesji i pełnomocnictwie

Kilka podpisów. Tyle mniej więcej potrzebujesz, żeby zrobić duży krok w kierunku bezpieczeństwa Twojej jednoosobowej działalności gospodarczej. Firma to Ty. A może nawet Ty to firma. Co się natomiast stanie, gdy przez chwilę nie będzie Cię przy niej? Czy Twoja firma będzie „bezpieczna”, gdyby nagle Ciebie zabrakło? Czy będzie mogła ona nadal funkcjonować, gdy nie będzie Cię przez miesiąc czy dwa bez możliwości podejmowania jakichkolwiek decyzji i podpisania jakiegokolwiek papierka?   Możesz się przed tym w prosty sposób zabezpieczyć. Oto kilka sposobów. Pełnomocnictwo podczas czasowej nieobecności Zacznijmy od zabezpieczenia firmy na czas Twojej czasowej nieobecności. Gdy prowadzisz jednoosobową działalność gospodarczą, to Ty jesteś osobą „uprawnioną do reprezentacji firmy”. Ty podpisujesz wszystkie umowy. Twoja księgowa, pracownik czy nawet współmałżonek nie mogą tego robić, chyba że mają do tego stosowne pełnomocnictwo. Udziel więc zaufanej osobie pełnomocnictwa do podejmowania czynności prawnych w Twoim imieniu. Masz sporo możliwości. Możesz takie pełnomocnictwo swobodnie ograniczać. Np. księgowej możesz udzielić pełnomocnictwa tylko do kwestii związanych z umowami o pracę. Zaś pracownik będzie mógł zawierać tylko umowy z kontrahentami, np. do 10 000 złotych. Takie pełnomocnictwo możesz też ograniczyć czasowo – np. tylko na czas Twoich zagranicznych wakacji. Jeżeli wydarzy się niespodziewana sytuacja, pełnomocnik będzie mógł zabezpieczyć Twoje interesy, a Ty będziesz swobodnie cieszyć się wakacjami. Specjalne pełnomocnictwo, czyli prokura Poza pełnomocnictwem masz jeszcze możliwość udzielenia prokury. Jest to specjalny rodzaj pełnomocnictwa, który może udzielić tylko przedsiębiorca wpisany do CEIDG lub rejestru przedsiębiorców KRS.   Do prokurenta musisz mieć większe zaufanie, bo ma on szerokie kompetencje.   Może podejmować wszystkie czynności sądowe i pozasądowe, które są związane z prowadzeniem przedsiębiorstwa. Nie może jedynie zbyć przedsiębiorstwa, oddać go do czasowego używania, zbyć nieruchomości przedsiębiorcy lub jej obciążyć. Jeżeli ograniczysz prokurentowi ten zakres działania, to nie będzie to skuteczne wobec osób trzecich. Prokurent ma dwie ważne przewagi nad zwykłym pełnomocnikiem. Zakres jego umocowania wynika z kodeksu cywilnego, a do tego każdy szybko będzie mógł sprawdzić kto jest prokurentem. Wystarczy zajrzeć do CEIDG. Tam znajduje się informacja o udzieleniu prokury. To powoduje pewność obrotu. Twój kontrahent nie będzie miał wątpliwości czy będzie mógł zawrzeć skuteczną umowę z prokurentem. Zarząd sukcesyjny Pełnomocnictwo i prokura to dobre rozwiązanie przy założeniu, że mamy do czynienia tylko z czasową nieobecnością przedsiębiorcy. A co zrobić, żeby zapewnić ciągłość działania firmy po śmierci przedsiębiorcy, który prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą? Od listopada 2018 roku jest o wiele łatwiej. Weszła wtedy w życie ustawa, która wprowadza instytucję zarządcy sukcesyjnego. Jest to osoba, która po śmierci przedsiębiorcy będzie tymczasowo zarządzać jego przedsiębiorstwem. Zarządca może działać przez 2 lata. W wyjątkowych przypadkach zarząd może być przedłużony do 5 lat. Dzięki temu spadkobiercy zyskają czas na przeprowadzenie wszelkich formalności spadkowych, a firma przedsiębiorcy będzie mogła dalej działać (tj. zatrudniać pracowników, obsługiwać kontrahentów, uzyskiwać przychód i płacić podatki). Po śmierci przedsiębiorcy dotychczas zawarte umowy nie wygasają, a zarządca może płynnie kontynuować ich wykonywanie. Firma będzie też działać pod tym samym NIP-em i REGON-em. Co musisz zrobić? Ustanowienie zarządcy sukcesyjnego nie wiąże się dla Ciebie z żadnymi kosztami, a wszelkie formalności możesz wykonać przez internet. Pierwszym krokiem jest wybór odpowiedniej osoby. Nie musi to być ktoś z kręgu spadkobierców. Nie musi to być nawet osoba, która prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą. Ważne, żeby była to osoba posiadające pełną zdolność do czynności prawnych, czyli nie możesz ustanowić zarządcą swojego niepełnoletniego dziecka. Wybrany zarządca musi wyrazić zgodę na pełnienie takiej funkcji. Możesz poprosić go o podpisanie oświadczenia o wyrażeniu zgody na pełnienie tej funkcji. W CEIDG nie trzeba przedstawiać skanu tej zgody. Przedsiębiorca jest zobowiązany tylko do złożenia oświadczenia, że taka osoba wyraziła zgodę na pełnienie funkcji zarządcy sukcesyjnego. Drugi krok to zgłoszenie zarządcy do CEIDG. W tym celu trzeba uzupełnić formularz na stronie internetowej lub wysłać go pocztą. Możesz też od razu ustanowić zarządcę rezerwowego. Gdyby ten pierwszy zarządca nie mógł pełnić tej funkcji, to wówczas będzie mógł działać zarządca rezerwowy.   Zarządcę sukcesyjnego zawsze możesz zmienić lub w ogóle zrezygnować z jego ustanowienia, co jest tak samo proste jak jego ustanowienie.   Po śmierci przedsiębiorcy zarządcę mogą ustanowić także spadkobiercy. Nie polecam jednak tego rozwiązania, bo jest związane z opłatami notarialnymi. Dodatkowo wymaga ono współdziałania spadkobierców, co nie zawsze, niestety, jest możliwe. Przekształcenie jednoosobowej działalności gospodarczej Jest jeszcze jedno rozwiązanie, które zapewni ciągłość firmy po śmierci przedsiębiorcy. To przekształcenie jednoosobowej działalności gospodarczej np. w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Nie jest to jednak rozwiązanie, które można wprowadzić w życie w ciągu godziny bez konieczności wychodzenia z biura. Ustanowienie pełnomocników, prokurentów czy zarządców sukcesyjnych nie wymaga wiele pracy, a może to być najlepiej zainwestowany czas w Twoją firmę. W tym momencie w CEIDG jest ujawnionych prawie 800 firm, które prowadzone są przed zarządcę sukcesyjnego. Ta liczba będzie sukcesywnie rosnąć....
Cyfrowa transformacja małej firmy
ABC biznesu

Cyfrowa transformacja małej firmy

Mały biznes nie potrzebuje technologii. Jeśli tak właśnie uważasz, za rok czy dwa Twoja firma może zniknąć z rynku. To właśnie technologia pozwala firmom osiągnąć konkurencyjną przewagę i optymalizować koszty, co w sytuacji nadchodzącego spowolnienia gospodarczego będzie miało niemałe znaczenie. Zobacz, jak dzięki technologii no code sprawnie przeprowadzić cyfrową transformację w firmie, zanim będzie za późno.   Dlaczego biznes boi się digitalizacji? Zacznijmy od tego, dlaczego w ogóle MŚP niechętnie inwestuje w technologię. Przyczyn jest kilka. Z jednej strony mamy opór przed każdą zmianą w firmie, z drugiej brak rozeznania na rynku IT, a z trzeciej brak cyfrowych kompetencji zarówno u właścicieli, jak i w zespołach. Sytuacji nie ułatwia fakt, że rynek IT sam małego biznesu do współpracy nie zachęca. Takie firmy są skazane na „pudełkowe” rozwiązania, niedostosowanie do ich potrzeb i możliwości. Z kolei zaprojektowanie dopasowanego do wymogów firmy systemu jest bardzo kosztowne i czasochłonne. Takie rozwiązania są drogie, ich adaptacja w organizacji jest trudna i koniec końców firmy nie wykorzystują ich potencjału, nadal pracując „po staremu”. Przysłowiowa armata na wróble. A może nie potrzebujesz technologii? Czy rzeczywiście potrzebujesz jakiegoś „systemu”? Czy nie wystarczy standardowy pakiet Office, szczególnie Excel? Dane można przecież przechowywać na komputerze lub dysku zewnętrznym... Zazwyczaj wystarcza, do pierwszego problemu… i nie mówimy tu nawet o czymś tak poważnym jak cyberatak, ale zwykła awaria systemu lub problem z infrastrukturą, a nawet ludzka pomyłka. Firmy, które wykorzystują Excel jako bazę danych, narażają się na niebezpieczeństwo ich utraty, ponieważ arkusze nie są narzędziem do przechowywania informacji, a prowadzenia obliczeń. Praca w nich przez więcej niż jedną osobę niesie ryzyko pomyłki, zagubienia czy nadpisania danych. Podobnie raportowanie z Excela jest niewygodne i niewiarygodne, ponieważ ryzyko pomyłki pojawia się już podczas ręcznego wprowadzania danych. Planowanie w Excelu jest niemierzalne, nie mamy kontroli nad kolejnością wykonywania zadań i akceptacji przez innych pracowników. Małych firm nie stać na to, by nie mieć profesjonalnych rozwiązań, ponieważ utrata danych będzie dla nich dużo bardziej odczuwalna niż dla dużych przedsiębiorstw, posiadających odpowiednie zaplecze i zabezpieczenia. Niemal w każdej firmie, bez względu na wielkość i branżę, występują procesy, które zajmują bardzo dużo czasu. Często obsługiwane ręcznie wymagają wypełniania papierowych wniosków, kserowania stosu dokumentów, uzupełniania arkuszy kalkulacyjnych i wysyłania ich e-mailem. Potrafią zajmować nawet 30 proc. czasu pracownikom, nie pozwalając na pracę kreatywną, rozwojową oraz budowanie relacji z otoczeniem biznesowym i klientami.   Technologia to coś więcej niż automatyzacja i optymalizacja procesów. To źródło sukcesu rynkowego.   Szansa, ale i wyzwanie dla pracowników, którzy będą musieli przestawić się na pracę w cyfrowym środowisku. Efekt digitalizacji jest jednak bardzo namacalny – to lepsze doświadczenie klienta, lepsze produkty i usługi. Trudna sytuacja gospodarcza, duża konkurencja, deficyt programistów to najlepszy moment na wprowadzanie innowacji, zmienianie mentalności w firmach i wdrażanie zmian biznesowych. Dzięki digitalizacji przyspieszysz, usprawnisz procesy, zmniejszysz koszty obsługi administracyjnej, wyeliminujesz żmudne, powtarzalne zadania. Ale przede wszystkim uwolnisz czas i energię potrzebną do tworzenia rozwiązań bardziej konkurencyjnych i lepiej dopasowanych do potrzeb klientów. Od czego zacząć? Najpierw wyrośnij z papieru i Excela! Zamiast przechowywać dane w wielu arkuszach, kompilować z nich zestawienia, przesyłać pliki e-mailem, wymagać wypełniania papierowych wniosków od pracowników, przepisywać dane ręcznie itd., wybierz narzędzie w przyjazny i elastyczny sposób automatyzujące pracę. Czas na demokratyzację IT Taką właśnie możliwość stwarzają platformy online, które wykorzystują technologię no code (bez kodowania). No code umożliwia nieprogramistom budowanie własnych aplikacji, metodami takimi, jak przeciąganie i upuszczanie, dodawanie elementów za pomocą widgetów. Dzięki no code ludzie biznesu mogą samodzielnie digitalizować nawet złożone procesy, bez udziału IT i bez znajomości jakiegokolwiek języka programowania.   Technologia no code to antidotum na niedostatek programistów na rynku, czasochłonne i drogie rozwiązania, brak umiejętności i cyfrowych kompetencji w zespołach.   Narzędzia „bez programowania” demokratyzują IT, przekazując kompetencje programistów innym działom w firmie. Pozwalają pracownikom samodzielnie tworzyć nawet złożone systemy. Powtarzalne, czasochłonne zadania, procesy wymagające wypełniania formularzy, tworzenie zestawień, generowanie raportów i uzyskanie akceptacji mogą być zastąpione dosłownie kilkoma kliknięciami w prostej aplikacji. Do narzędzi opartych o technologię no code możesz samodzielnie przenieść dowolny, najbardziej skomplikowany proces – nawet 70 razy szybciej i 10 razy taniej niż w przypadku tradycyjnych rozwiązań. No code w praktyce Przejdźmy do konkretów – jak wykorzystać no code w swojej firmie do zbudowania przewagi konkurencyjnej? Aplikacje biznesowe pomagają poukładać i zaplanować codzienną pracę, przydzielać zadania i cele zespołowi, rejestrować szanse sprzedażowe, ustalać budżet, monitorować i rozliczać jego wykonanie w wygodnej i bezpiecznej chmurze. Za pomocą kilku kliknięć możesz przenieść do prostej, intuicyjnej aplikacji dowolny proces finansowy, administracyjny, kadrowy, operacyjny, logistyczny czy sprzedażowy. Digitalizując te obszary, skrócisz czas ich procesowania, obniżysz koszty obsługi, zapewnisz centralną bazę danych, zyskasz pełną transparentność i lepszą kontrolę. Przeprowadzisz dokładniejsze analizy i prognozy, a w konsekwencji Twoje decyzje będą bardziej trafione. Odzyskasz też mnóstwo czasu, który możesz poświęcić na bardziej wartościowe zadania, jak spotkania z klientami czy rozwijanie produktów i usług. No code to nie tylko demokratyzacja IT, automatyzacja i digitalizacja procesów, ale też aktywator kreatywności i wydajności zespołów. Jeśli więc chcesz, aby Twój biznes się rozwijał, przejdź na cyfrową stronę mocy. Wyrośnij z Excela i przenieś procesy do aplikacji biznesowych....
Employer branding w firmie
ABC biznesu

Czy Twoja firma potrzebuje employer brandingu?

Czy masz wyzwania związane z rekrutacją? Według Hays, aż 91 procent pracodawców ma (dane z Raportu płacowego 2019, Hays). Blisko połowa firm nie ma kadry niezbędnej do realizacji strategii biznesowej. Wyzwania związane z rynkiem pracy dotyczą wszystkich firm, te mniejsze mają często trudniej, bo muszą konkurować z dużymi znanymi markami. Ale wyzwanie nie dotyczy tylko pozyskania kandydatów, lecz przede wszystkim zatrzymania pracowników.   Employer branding jest ostatnio modny. I to jest dobra moda. Bo to moda na komunikację z ludźmi, z pracownikami – tymi przyszłymi, obecnymi, ale też i byłymi. Jednak marketing pracodawcy jest nie tylko modny, ale też bardzo użyteczny dla biznesu. Nie tylko dla dużych firm, ale dla każdego przedsiębiorcy. Bo przynosi korzyści, wspiera rekrutacje, pomaga pokonać wyzwania związane z odnalezieniem i utrzymaniem pracowników.   Jeśli nie jesteś Google’em, Facebookiem, Netfliksem czy McDonald’sem będziesz miał trudniej. Będziesz miał mniejszy budżet. Dobra wiadomość jest taka, że 26% Polaków woli pracować dla małych i średnich przedsiębiorstw (w porównaniu do 18%, którzy wybierają duże korporacje)*, a budżet nie jest w marketingu pracodawcy najważniejszy.   Do kogo należy marka pracodawcy? Markę pracodawcy tworzą ludzie, pracownicy. To ich opinie, doświadczenia, rekomendacje (lub nie) na temat pracodawcy budują wizerunek firmy. W tym samym momencie 80% z nas nie poszukuje aktywnie nowej pracy. Do aplikowania i zmiany zachęcają nas często znajomi, rodzina. Mają duży wpływ na to, jakie decyzje zawodowe podejmujemy. Ufamy rekomendacjom znajomych, bo ludziom ufamy bardziej niż markom. Jednocześnie, 75% z nas planuje zmienić miejsce pracy przed upływem kolejnych dwóch lat. W związku z tym pracodawcy walczą nie tylko o pozyskanie CV, ale przede wszystkim o utrzymanie pracowników. W pierwszej kolejności należy zadbać o osoby, które pracują dla organizacji. Employer branding nie musi być związany z dużym budżetem. Jeśli masz pracowników, którzy lubią swoją pracę i cenią pracodawcę, to będą oni najskuteczniej przyciągać kolejnych kandydatów do firmy. Nic tak dobrze nie uwiarygadnia obietnicy marki pracodawcy jak właśnie zadowoleni pracownicy. O Twojej marce pracodawcy będą też świadczyć marki osobiste liderów organizacji, prezesa, menedżerów. Wrażenie na kandydatach robi nie tylko strona internetowa i opinie o firmie w social media, ale też aktywność i obecność właścicieli, liderów, menedżerów np. na LinkedIn. Kandydaci coraz częściej sprawdzają w internecie informacje o potencjalnych przyszłych współpracownikach. Warto zadbać o to, aby mogli trafić też na informacje o swoich potencjalnych przełożonych. Warto pamiętać, że marka pracodawcy jest mocno powiązana z marką konsumencką. Kandydaci przyznają, że złe doświadczenia z rekrutacji zniechęcają ich do zakupu produktów czy usług danej firmy.** Kanały komunikacji z klientami coraz częściej są wykorzystywane przez marki do komunikacji, do marketingu rekrutacyjnego.       Od czego warto zacząć? Od obietnicy Marketing rekrutacyjny to obietnica, którą pracodawca składa kandydatom. Obietnica benefitów, ale też opis zakresu obowiązków. Kandydatów zniechęcają w ogłoszeniu slogany benefitowe. Sformułowania typu: młody dynamiczny zespół, przyjazna atmosfera, atrakcyjne wynagrodzenie – nie są odbierane wiarygodnie i są zbyt ogólne, aby brzmiały dla kandydatów zachęcająco. Nie mają też często pokrycia w rzeczywistości. 61%*** kandydatów podaje, że warunki zastane po przyjściu do pracy rozmijają się z obietnicą, którą usłyszeli w procesie rekrutacji. Rozczarowani kandydaci nie przysporzą pracodawcy dobrej sławy. Warto więc zadbać o odpowiedzialność w marketingu rekrutacyjnym. O odpowiedzialne obietnice, których możesz jako pracodawca dotrzymać. Warto zadbać o to, aby w ogłoszeniu rekrutacyjnym na etapie komunikacji z kandydatami opisywać faktyczny zakres korzyści, benefitów, wartości, na które mogą liczyć po przyjściu do pracy. W marketingu rekrutacyjnym graj swoimi kartami O to, co oferujesz jako pracodawca, warto zapytać swoich pracowników. Aby poznać wartość pracodawcy, czyli tzw. Employee Value Proposition, warto zaplanować badanie, ankietę lub wywiady ze swoimi pracownikami. Od nich dowiedzieć się, dlaczego aplikowali do firmy, dlaczego w niej zostali i dlaczego ją polecają. To będą realne benefity z pracy w Twojej organizacji. I to one pozwolą Ci się wyróżnić, odróżnić od innych ofert. Nie musisz podobać się jako pracodawca wszystkim. Ale warto, abyś jako pracodawca oferował takie warunki, których oczekują pracownicy potrzebni Twojej organizacji.   Employer branding to komunikacja (świadoma i nieświadoma) z kandydatami i pracownikami, również tymi byłymi. Działania związane z marketingiem pracodawcy zaczynają się od rekrutacji, ale obejmują całą relację z pracownikiem, również proces rozstania.   Kogo dotyczy employer branding? Marketing pracodawcy uprawia już pojedynczy przedsiębiorca prowadzący działalność. Nawet jeśli robi to nieświadomie. Ale kiedy mierzy się z wyzwaniem zrekrutowania swojego pierwszego pracownika, doświadcza weryfikacji swojej marki jako pracodawca. Dlatego warto myśleć o sobie jak o marce, nawet jeśli dziś to tylko jednoosobowa firma. Jutro na silnej i rozpoznawalnej marce osobistej można zbudować zespół, firmę, uznaną markę pracodawcy. Budowanie marki osobistej w kontekście pracodawcy, przełożonego warto zacząć od zdefiniowania, co jako lider daję innym, jaką wartość wnoszę w ich życie. I dać się poznać kandydatom jak potencjalny przełożony. I choć praca na tzw. personal brandingiem jest dość czasochłonna, to warto zainwestować w komunikację swojej osobistej marki, która będzie miała dużą moc w przyciąganiu nie tylko klientów, ale i pracowników.       Źródła: * Employer brand reaserch 2019, raport krajowy Polska, Randstadt. ** Raport Candidate Experience w Polsce 2019, eRecruiter. *** 50 HR andRecruiting-Stats for 2019, Glassdoor. **** Interview.me  ...
Kurs motywacji_Barbara Lech
ABC biznesu

Zmotywuj mnie. Szybki kurs realizowania celów

„Zmotywuj mnie”, „Spraw, żeby mi się chciało chcieć”, „Co zrobić, kiedy wszystko idzie nie tak?”, „Mam już tego dosyć, zaczynam myśleć, że to był błąd”, „Wracam na etat, nie nadaję się do tego”. Tak zaczyna się część procesów coachingowych, które prowadzę.   Jeśli jesteś przedsiębiorcą, wiesz, o czym piszę. Mnie samej kiedyś krążyły po głowie takie myśli. Ale już ich nie ma. Dlaczego? Bo mam swojego „Dlaczego”. To, co obserwuję we współczesnym świecie, to nadmiar. Nadmiar możliwości, okazji, zadań, celów, priorytetów, zmartwień. I jedyne czego nam nie przybywa, to czas. Czasu zawsze jest za mało. – Za mało na co? – Na wszystko. – Czym jest to wszystko? – pytam moich klientów. W odpowiedzi słyszę często nieprzerwaną rzekę bzdur. Z nowym rokiem pojawiają nam się kolejne możliwości, nowe projekty, wyznaczamy ambitne cele, osobiste i biznesowe, rozpaczliwie próbujemy nadrobić stracony czas. Skąd brać do tego motywację? Podzielę się swoim 19-letnim doświadczeniem w roli przedsiębiorcy oraz doświadczeniami z mojej pracy coachingowej, w której wspieram klientów w dążeniu do ich celów od 2014 roku. Skąd brać motywację? Zacznij od „Dlaczego”, jak zachęca nas Simon Sinek, autor książki o tym tytule. Dlaczego to, co chcesz zrobić, jest dla Ciebie takie istotne? Dlaczego ten projekt, to postanowienie, ten cel, chcesz zrealizować? A może wcale nie chcesz? Może to kolejna pogoń za czymś, co nie jest Twoje? Nasz wewnętrzny poganiacz obserwuje uważnie rynek i dostrzega działania naszej konkurencji. Zbiera to do jednego worka, a potem próbuje na nas wymusić działania, które robią dwie, trzy, pięć osób. Pokazuje nam osiągnięcia, rezultaty, sukcesy innych, zapominając nakreślić ich drogę do celu oraz motywację. Gonimy więc cudze cele, bez własnej motywacji. Kiedy zaczynamy odczuwać zmęczenie i frustrację, zwalniamy, a czasami się poddajemy. To, co pozostaje, to gorzki smak porażki, rzadko kiedy refleksja czy pytanie, czym i czyj był ten „króliczek”, którego z takim zapałem na początku zaczęliśmy gonić. I tu pojawia się „Dlaczego”. Dlaczego Ty, chcesz zrealizować TEN konkretny cel. Pieniądze, praca, ruch w biznesie. To za mało, szukaj głębiej. Jeżeli bierzesz na celownik czyjś ambitny cel, który będzie wymagał od Ciebie częstego wychodzenia ze strefy komfortu, to masz jak w banku, że prędzej niż później zapadniesz na wymówkozę, zaczniesz prokrastynować, a nawet pojawi się opór. W końcu, dlaczego nie? Przecież Twój wewnętrzny system sprawdza, czy jesteś pewny tego, co robisz. Twoje „Dlaczego”, powinno być czymś więcej niż pieniądze. Twoje „Dlaczego” powinno sięgać daleko do przodu, widząc przyczynę i skutek Twoich dzisiejszych działań. Powinno sprawiać, że wszystko inne jest mniej ważne. Twoje „Dlaczego” oparte na wartościach życiowych sprawi, że będziesz wybierać cele właściwie. A jakie są Twoje wartości życiowe? Wiesz to?     Wartości to nasz życiowy kompas, który pozwala nam podążać własną drogą. Nie chodzi tylko o ich wyznaczenie, ale o określenie, w jaki sposób chcesz i będziesz je realizować. Świadomość swoich wartości sprawia, że zaczynamy pracować na swoim potencjale, budując pewność siebie, poczucie własnej wartości. To one pokazują nam drogę do celu i pozwalają określić swoje „Dlaczego”. To wartości pozwalają nam także wytrwać w swoich postanowieniach i realizować cele pomimo spadku motywacji, porażek czy zniechęcenia. Kiedy już wyznaczysz swoje kluczowe pięć, siedem wartości, warto zapisać, po czym poznasz, że je realizujesz. Warto też stworzyć swoją misję, życiową czy biznesową. Określić ramy i zbudować kodeks, w którym umówisz się ze sobą na… określenie granic, które pozwolą Ci wytrwać w swoich postanowieniach. Z moimi klientami często pracuję na „Złotej 5”, mojej autorskiej metodzie do wyznaczania i realizacji celów. Najpierw badamy, czy dany cel, który przyjmujemy albo który tak trudno jest zrealizować, jest atrakcyjny. Czy w ogóle jest Twój. Robimy to poprzez wizualizację. Wyobraź sobie, a właściwie tak często jak się da, wyobrażaj sobie siebie w trakcie realizacji celu, wyobrażaj sobie, że robisz konkretne działania w drodze do celu, w końcu – samą realizację celu. Co czujesz, kiedy bardzo dokładnie to sobie wyobrażasz? Wizualizacja to wyobrażenie, tak szczegółowe i obfitujące w doznania jak wspomnienie. Czujesz więc emocje, zapachy, widzisz kolory, odczuwasz nastroje. Twoje ciało w sposób dokładny na to reaguje. W tym punkcie bardzo łatwo przekonać się, czy Twój ambitny cel, jest Twój i czy naprawdę cieszysz się i sprawia Ci przyjemność fantazjowanie o kolejnych krokach w drodze do jego realizacji. Tam też często możemy „przeżyć” reakcje otoczenia, zmęczenie, chwile słabości, czy zobaczyć, z czego musimy zrezygnować, by cel zrealizować. Prawda jest taka, że w tej fazie albo zrodzi nam się realna motywacja do działania, albo pojawi się zniechęcenie. To tutaj dostaniesz informacje, ile będzie Cię realizacja Twojego planu kosztowała. Bo zawsze są koszty uzyskania przychodu. Jeśli uznasz, że tak, to Twój cel, wówczas zaczynasz szukać rozwiązań i sposobów na jego realizację. Mogę Ci w tym pomóc. Ale uwaga. Jeżeli weźmiesz zbyt wiele projektów, celów czy zadań do zrealizowania w jednym czasie, wówczas, zamiast motywacji, pojawi się frustracja.   Pracuj mądrze, a nie ciężko.   Jedna z moich ulubionych książek zadaje nam kluczowe pytanie: „Jaka jest jedna rzecz, która – gdy będzie zrobiona – sprawi, że wszystko inne będzie prostsze i łatwiejsze, a nawet nieistotne?”. I to jest pytanie, które pomaga realizować właściwe cele. Właściwe i kluczowe na dany moment. Gdy zostaną zrealizowane, realizujemy kolejne. Dzięki wartościom życiowym zachowujesz balans. Jeśli tylko wymagasz od siebie i zmuszasz się do pracy, zapominając o wypoczynku, sporcie czy pasjach, Twoje ciało zaczyna stawiać opór. I bardzo dobrze. Pojawiają się dolegliwości, stres zaczyna zbierać swoje żniwa. Bezsenność, objadanie się, brak łaknienia, napięcie w ciele, drażliwość, poczucie bezsensowności, problemy z koncentracją. To tylko niektóre opcje. Sam najlepiej wiesz, co dotyczy Ciebie. Jak pracować z radością? Realizuj własne cele, które przybliżają Cię do realizacji Twojej czy firmowej misji. Ograniczaj i minimalizuj działania po to, by zostało do zrobienia to, co jest naprawdę ważne. Deleguj i eliminuj. Jeśli masz z tym problem przeczytaj mój artykuł o Trójkącie Dramatycznym dr Karpmana i sprawdź, czy wchodzisz w rolę wybawiciela. Realizuj własne wartości, pracuj w wysokiej stawce godzinowej. Daj sobie czas i przestrzeń na ładowanie baterii. Nieustannie badaj czy to, co aktualnie robisz, przybliża Cię do zrealizowania wizji, którą miałeś w swojej głowie, gdy określałeś cel. Doceniaj siebie, pracowników, partnerów, bliskich....
DNA biznesu_Anna Urbańska i Paweł Jarząbek
ABC biznesu

DNA biznesu

Niemal każdy przedsiębiorca zadaje sobie od czasu do czasu pytanie, jak sprawić, by jego biznes się rozwijał. Początkujący biznesmeni zastanawiają się, od czego zacząć, ci bardziej doświadczeni zachodzą natomiast w głowę, próbując znaleźć skuteczne sposoby na zwiększenie obrotów firmy. Jednym i drugim zdarza się marzyć o klarownym kodeksie zasad przedsiębiorcy, który raz na zawsze sprecyzowałby pożądany sposób funkcjonowania w świecie biznesu. Czy taki kodeks istnieje? Z biegiem czasu każdy tworzy go sam, dostosowując go do własnych potrzeb, z pewnością warto przestrzegać jednak zbioru sprawdzonych zasad. Szczególnie istotna może się okazać wiedza o tym, czego nie robić. Właśnie tego dotyczy książka DNA biznesu, czyli swoisty przewodnik przedsiębiorcy, pełen praktycznych wskazówek, jakich nie nauczy nas żaden uniwersytet.   Strategia Jedną z najważniejszych porad dla osób stawiających pierwsze kroki w świecie biznesu jest to, by zaczynać z wizją końca. Mnóstwo osób ignoruje nieocenione narzędzia, jakimi są planowanie i tworzenie strategii. Już na etapie kreowania wizji firmy warto zastanowić się, jak ma ona wyglądać za 5 czy 10 lat, a następnie określić kroki, które ułatwią realizację tego celu. Rzecz jasna, nie każda strategia okazuje się skuteczna. Aby uniknąć kosztownych błędów, najlepiej będzie dokładnie przyglądać się swojemu biznesowi, wyciągać wnioski, a w razie potrzeby dokonać niezbędnych modyfikacji. Niemniej, warto pamiętać o tym, że dobry plan stanowi solidny fundament biznesu. Konsekwencja Nie tylko długofalowe planowanie jest jednak godne uwagi. W dynamicznym świecie biznesu wielu przedsiębiorców zmaga się z odwiecznym problemem, jakim jest brak czasu. Nadmiar obowiązków, naglące terminy, a także nieproduktywne nawyki, takie jak kompulsywne przeglądanie mediów społecznościowych, zgubnie wpływają na naszą efektywność, utrudniając nam realizację zadań. Z pomocą ponownie przychodzi tu umiejętność planowania, choć w tym przypadku pierwsze skrzypce odgrywa plan dnia. Wystarczy przeznaczyć kwadrans dziennie na odpowiednią organizację, by zacząć o wiele skuteczniej zarządzać swoim czasem. Precyzyjna strategia pomaga odkryć, że mamy go więcej, niż nam się wydaje! Motywacja Kolejnym niezwykle istotnym aspektem biznesu jest motywacja. Bez niej nie sposób się rozwijać. Liczy się nie tylko motywacja właściciela firmy, ale i jego zespołu, którego działania bezpośrednio przekładają się na wyniki sprzedażowe. Warto uświadomić sobie, że niezmotywowany szef skutecznie zniechęci do działania swoich podwładnych – wszak ryba psuje się od głowy. Jednocześnie, należy mieć na uwadze, że istnieją dwa rodzaje motywacji: zewnętrzna (zależna od materialnych czynników i wsparcia innych) oraz wewnętrzna, płynąca z nas samych. Na podobnej zasadzie, niektórych będzie motywować wizja zarobienia na wymarzony samochód, innych z kolei niepokojąca perspektywa braku środków na urlop w ciepłych krajach. Rozróżnianie poszczególnych rodzajów motywacji (zarówno u siebie, jak i u członków swojego zespołu) oraz odpowiednie wykorzystywanie tej wiedzy może się okazać bezcenne. Zespół Nie tylko motywowanie, ale także rekrutowanie i budowanie zespołu przysparza przedsiębiorcom wielu wyzwań. Nieudana rekrutacja może być fatalna w skutkach, również pod względem finansowym. Jak upewnić się, że zatrudniamy odpowiednią osobę? Przede wszystkim należy uważać na tak zwany „efekt aureoli”. Celem wielu kandydatów jest oczarowanie potencjalnego pracodawcy. Niejednokrotnie skrupulatnie przygotowują się oni do rozmowy kwalifikacyjnej, starając się wykreować na pracownika idealnego i często zatajając przy tym niektóre fakty. Aby nie dać się zwieść chwilowej fascynacji i nie popełnić kosztownych błędów, warto wprowadzić system kilkustopniowej rekrutacji, dzięki któremu lepiej poznamy osobę ubiegającą się o pracę. Równie pomocna może okazać się tak zwana „druga para oczu” w postaci menedżera, innego pracownika czy agencji rekrutacyjnej. Najważniejsze to dać sobie czas na podjęcie odpowiedniej decyzji. Sprzedaż Jak wynika z licznych obserwacji, najczęstszym powodem upadania biznesów jest brak sprzedaży. Firma, która sprzedaje za mało produktów lub usług przestaje mieć środki na utrzymanie i musi zakończyć działalność. Aby nie dopuścić do takiego scenariusza, warto wziąć pod uwagę kilka czynników. Po pierwsze, na samym wstępie należy zastanowić się, czy na dany produkt lub usługę faktycznie jest popyt. Warto przyjrzeć się działaniom konkurencji i przeprowadzić badanie rynku, by wyciągnąć odpowiednie wnioski. Po drugie, nic nie przyniesie firmie takich korzyści jak konsekwentne budowanie u klientów „efektu WOW”. Ten zwrot można rozumieć na różne sposoby. Efektem WOW może być błyskawiczna przesyłka, niestandardowe opakowanie, bonusy i prezenty, ale także umiejętne reagowanie na reklamacje, które ma na celu zrekompensowanie klientowi jego rozczarowania. Najważniejsze jest to, aby wyróżniać się na tle innych firm. Marketing Wzrost sprzedaży z pewnością mogą też zagwarantować przemyślane działania marketingowe. Warto mieć na uwadze, że w dzisiejszych czasach marketing nie sprowadza się do jednorazowych akcji. Jedna udana kampania w mediach społecznościowych nie zbuduje długofalowego sukcesu marki. Skuteczny marketing to nieprzerwany proces. Jego pierwszym krokiem powinno być zastanowienie się, w jakich miejscach najlepiej się reklamować. Najlepsze z nich to te, w których faktycznie przebywa klient, który jest gotów zapłacić za dany produkt czy usługę. Warto przemyśleć, jakie media społecznościowe dadzą firmie najwięcej możliwości i konsekwentnie zamieszczać w nich treści – nie tylko stricte sprzedażowe, ale także dające wartość klientowi i zapraszające go do interakcji. Wizerunek Funkcjonowanie w świecie biznesu wymaga także od przedsiębiorcy umiejętnego prezentowania światu wizerunku siebie i swojej marki. W branży stosuje się często sformułowanie „kreowanie wizerunku”, warto zastanowić się jednak, czy kreacja na pewno jest najlepszym rozwiązaniem. Czy nie lepiej bazować na cechach oraz zasobach, które faktycznie ma się w posiadaniu? Autentyczność z pewnością jest dziś w cenie. Budując swój osobisty PR, warto pamiętać o tym, by pokazywać się swoim klientom także z tej „ludzkiej”, codziennej strony. Osoba, która dostrzega w przedsiębiorcy człowieka, a nie tylko właściciela firmy, prędzej obdarzy go zaufaniem, które jest w biznesie bezcenną walutą. W kwestii budowania wizerunku biznesu warto natomiast pamiętać, że liczy się zarówno PR zewnętrzny, jak i wewnętrzny. Ten pierwszy polega choćby na dbaniu o takie aspekty firmy jak jej oprawa graficzna, strona internetowa czy sposób komunikacji z klientami. PR wewnętrzny odnosi się z kolei do tego, jak dana firma jest postrzegana przez jej pracowników, którzy dzielą się takimi informacjami z resztą świata. Z pewnością warto zadbać o przyjazną atmosferę w miejscu pracy, organizując na przykład cykliczne wyjścia integracyjne czy zapewniając ciekawe benefity. Również w tym przypadku nic nie przebije jednak zdrowych, szczerych relacji z zespołem, opartych na wzajemnym zaufaniu. Finanse Jednym z najczęstszych powodów, który spędza przedsiębiorcom sen z powiek są pieniądze. Choć w naszej kulturze dla wielu jest to temat tabu („o...
ABC biznesu

Ile wydać na marketing? Modele ustalania budżetu

Początek roku to idealny czas, aby podsumować działania marketingowe i sprawdzić, które z nich przyniosły najwięcej korzyści, a także wyznaczyć cele oraz wydatki na kolejny okres. Sprawia to, że przedsiębiorcy lub specjaliści ds. marketingu mają w tym okresie sporo na głowie. Jednak środki lokowane w marketing przez pewien czas stają się inwestycją, a efekty mogą być widoczne z czasem. Dlatego pomogę Ci krok po kroku zrozumieć, jak należy prawidłowo ustalić budżet na marketing.   Budżet marketingowy — od czego zacząć? Zazwyczaj największe trudności związane z ustalaniem wydatków na marketing mają początkujący przedsiębiorcy lub też mikrofirmy, w których brakuje odpowiedzialnych za to specjalistów. Na początku musisz zrozumieć, jak dobrać odpowiednią kwotę na działania marketingowe oraz jak ważna jest otwarta rozmowa z działem marketingu lub agencją o... pieniądzach. Ile należy wydać na marketing? Powszechnym pytaniem jest to, ile powinno się przeznaczyć na marketing, aby osiągnąć faktyczne zyski. Odpowiedź jest bardzo trudna, w końcu tak wiele zależy od wyznaczonych celów, wielkości rynku, branży, grupy docelowej, a nawet posiadanej oferty czy aktualnych trendów.   Dobrze i przemyślanie zainwestowane pieniądze w marketing są jednak jedyną drogą, aby zacząć zarabiać więcej i zyskiwać zadowolenie ze swojego biznesu.   Przy czym musisz zdawać sobie sprawę z tego, że im ambitniejsze plany, tym trzeba będzie dopasować do nich bardziej złożoną strategię, a jej realizacja pochłonie miarodajnie wysokie koszty. Zawsze mierz wysoko, przy tym wszystkim ważne jest jednak to, aby zadania, które chcesz zrealizować, były zgodne też z możliwościami finansowymi Twojej firmy. Dlatego właśnie tak trudno jest odpowiedzieć na pytanie, ile wydać na marketing. Spotkałam się z wieloma mikrofirmami, w których przedsiębiorcy byli zdania, że są w stanie samodzielnie odpowiadać za wszystkie kwestie w swojej firmie. Szanuję ich za to, ale też zdaję sobie sprawę, jak wiele czasu i energii tracą na coś, co mogliby powierzyć ekspertom, którzy mają doświadczenie, znają przydatne narzędzia i pracują dzięki nim znacznie wydajniej. Porozmawiaj o budżecie Rozmowy o pieniądzach zawsze są trudne. W przypadku firm jest podobnie. Kluczem powinno być zrozumienie i wysłuchanie siebie nawzajem. Niestety w wielu sytuacjach klient narzuca kwotę, jaką chce przeznaczyć na marketing, a następnie zakłada, że agencja czy konkretnie specjalista jako ekspert wie dokładnie, jak należy ją rozdysponować. Niestety, w ten sposób możesz natknąć się na oszustów, którzy wykorzystają Twój brak doświadczenia. Polecam rozwiązanie, przy którym dwie strony — tj. marketingowiec oraz przedsiębiorca wspólnie wyznaczą prawidłową dla danej firmy strategię marketingową i modele, a następnie szacują budżet. W ten sposób klient od początku wie, co jest w stanie osiągnąć dzięki wyznaczonym wspólnie działaniom. Innym razem klienci starają się negocjować budżet po tym, jak uzyskają już wycenę. Jest to scenariusz najmniej korzystny dla obu stron, ponieważ z założenia stawia agencję i klienta po przeciwnych stronach stołu negocjacyjnego. Wtedy jedna i druga strona stają pod presją, co może wypaczyć obiektywną ocenę sytuacji, a także wpłynąć na niekorzyść realizowanego projektu. O czym należy pamiętać, ustalając budżet marketingowy? Podstawową zasadą podczas ustalania budżetu jest kierowanie się tym, aby był on zawsze odzwierciedleniem celów, które chcesz osiągnąć. Pomocne przy ich tworzeniu będzie wyznaczenie konkretnych działań, zaplanowanych: w odniesieniu do zasięgu i częstotliwości w grupie docelowej — osiągnięcie go jest najprostsze do zaplanowania, przy wykorzystaniu danych na temat ruchu skierowanego na stronę, w związku z projektowaniem mediów pod kątem wyników sprzedażowych — osiągnięcie tego poziomu jest najtrudniejsze do zaplanowania, ale też najistotniejsze dla inwestującego w działania marketingowe 5 modeli ustalania budżetu marketingowego, które warto wybierać Budżet marketingowy określany z góry ustaloną kwotą Pierwszy model opiera się na sytuacji, kiedy jako klient przychodzisz już z określoną kwotą, którą zamierzasz wydać na działania marketingowe. Jest to najprostsza metoda, która może być też przy okazji bardzo skuteczna. Często warto ją zastosować przy rozpoczynaniu konkretnej kampanii marketingowej. Wtedy też ustalasz kwotę, jaką chcesz wydać w pierwszym miesiącu, a agencja wdraża ustalone wspólnie działania. Ze względu na to, że kwoty mogą być znacznie niższe niż w perspektywie całego roku i zaplanowanie ich jest też prostsze, to ostateczną decyzję może podjąć nawet pracownik odpowiedzialny za kontakt z agencją. Wszystko to sprawia, że praca rozpoczyna się znacznie szybciej i problem z budżetem zostaje na jakiś czas rozwiązany. Stały i często sztywny budżet ma jednak też sporo wad. Jakich? Przede wszystkim ogranicza to możliwość prowadzenia testów. W praktyce oznacza to, że wybór najskuteczniejszego kanału następuje na podstawie opinii osoby planującej kampanię. Jeśli budżet jest niski, to niestety ekspert nie jest w stanie wdrożyć testów na kilku kanałach równocześnie, aby mieć pewność, że wybrał najlepszy. Dlatego po minimum miesiącu powinno się zacząć wysuwać pierwsze wnioski z kampanii i wtedy zastanowić się, czy budżet należy podnieść bądź też efekty są wystarczające i można pozostać przy obecnym. Budżet na podstawie benchmarkingu konkurencyjnego Ustalanie budżetu na podstawie benchmarkingu konkurencyjnego wykorzystywane jest przy kampaniach zasięgowych. Wtedy też cel określany jest na podstawie udziału w całkowitej komunikacji. Będzie on najbardziej użyteczny, gdy problemem staje się proste zdefiniowanie konwersji. Najczęściej sytuacja ta występuje w przypadku produktów szybko zbywalnych — FMCG. W końcu niejednokrotnie dużą trudnością bywa uzyskanie wiarygodnych danych o działaniach konkurencji. Jedynymi pomocnymi źródłami są wtedy publiczne dane, analizy przypadku udostępniane na konferencjach, informacje giełdowe bądź analizy sektorowe. Ważnym źródłem informacji mogą być też byli pracownicy, o ile informacje, których udzielają, nie łamią umów i zasad etyki biznesu. Dopiero po uzyskaniu danych z tych wszystkich źródeł można zaprojektować budżet w relacji do konkurencji. Model narzędziowy Model narzędziowy najczęściej jest stosowany przez agencje marketingowe i to nie bez powodu. Obecnie dostępnych jest tak wiele funkcjonalnych narzędzi, że korzystanie z nich daje nie tylko wiele danych, ale też znacznie zmniejsza ryzyko nieosiągnięcia celów marketingowych. Przykładem może być Facebook Ads, dzięki któremu można stworzyć kampanię reklamową na podstawie uzyskanych tam danych i mechanizmów, ułatwiających dobranie najkorzystniejszych założeń. W ten sposób agencja jest w stanie wpływać na zwiększenie zasięgu strony, produktu, marki, bądź zwiększenie ruchu na stronie czy sprzedaży. Ten model staje się problematyczny, kiedy masz do czynienia z produktem nowym na rynku. Brak danych historycznych powoduje w takiej sytuacji, że prognozy stają się mniej precyzyjne. Model wynikowy Model wynikowy nazywany jest często procentem od sprzedaży. Jak sama nazwa wskazuje, budżet jest...
1 2 3 4 5 44
Strona 3 z 44